Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/131

Ta strona została skorygowana.

Wiemy już, że według nowego projektu, pani de Vergy nocować miała w Cusance. Ponieważ nazajutrz noc całą miano tańczyć, młoda wdowa życzyła sobie wcześniej udać się na spoczynek. Berta odprowadziła ją do jej pokoju, chciała jej koniecznie służyć za pokojówkę przy rozebraniu i pożegnała się dopiero wtedy, gdy baronowa leżała już w łóżku.
— Pocałuj mnie raz jeszcze na dobranoc, moja droga — rzekła do niej baronowa i także połóż się prędko śpać... Jesteś dziś trochę blada, sen ci powróci kolory i jutro będziesz najpiękniejszą z pięknych na balu u podprefekta.. Jeżeli tańczyć będziesz, a to będzie niezawodnie, z margrabią de Flammaroche, przepowiadam wam obojgu furorę...
— Dlaczego mi wspominasz o margrabi? — spytała Berta z instynktownym niepokojem.
— Bo mój kochany kuzynek, jest prawdziwie eleganckim młodzieńcem i zobaczysz, że na balu nie będzie miał sobie równego...
— Z jakim zapałem to mówisz? — szepnęło młode dziewczę z uśmiechem, nieco wymuszonym.
— To nie żaden zapał! przyznaje to tylko Goulianowi, co mu się należy słusznie...
— Gdyby cię słyszał, dopiero byłby dumnym
— Cóż znowu! on przyzwyczajony jest do takiej, oceny... a zresztą wierzaj mi, że wolałby te pochwały słyszeć nie odemnie...
Berta nie pytała o znaczenie tych słów. Powtórzyła: „Do widzenia, kuzynko, dobrej nocy!“ wzięła świecę i wyszła z pokoju.
— Nasza mała zazdrosna jest o mnie, sama o tem niewiedząc... — rzekła wtedy do siebie baronowa.