Strona:Złoty Jasieńko.djvu/272

Ta strona została skorygowana.

niczém zbywać nie mogło, a jednak była smutną jak posąg grobowy.
Szpiegi towarzyskie co widzą wszystko, utrzymywali że ilekroć na tych przechadzkach wypadkiem się zeszła z mecenasem, blada jéj twarz oblewała się rumieńcem, który natychmiast śmiertelnéj ustępował bladości.
Od niejakiego czasu Rachel wydawała się bledszą niż dawniéj, oczy jéj były chorobliwie powiększone, kaszlała nieco.
Lekarze radzili aby z panną Cohen pojechała do Włoch, rozerwała się i inném odetchnęła powietrzem. Simson czynił wielką ofiarę godząc się na to, gdyż po odjeździe jéj miał zostać sam w domu, ale córkę pobłogosławiwszy, wyprawił. Hersz, jego prawa ręka, który miał niejakie nadzieje zostania zięciem, nader był przeciwny téj podróży, ale mimo przewagi nad starym, w tém jedném przekonać go nie mógł. Dodać należy iż o ile Hersz ładny i pojętny chłopak kochał się w pannie Racheli, o tyle ona go nie lubiła. Czyby to miało po części tłumaczyć niechęć bardzo widoczną tego pana Hersza do mecenasa — zaręczać nie śmiemy. Wszystko to były zapewne plotki miejskie.
Z podróży swéj w sprawie sukcesyjnéj powrócił mecenas kwaśny, znużony, zamyślony, ale o człowieku który po męczącéj drodze tylko co wysiadł z powozu, nigdy sądzić nie można, dlatego to nasi