Strona:Z jednego strumienia szesnaście nowel 354.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

sowe albo z safianowej skóreczki, czasem błękitne albo ponsowe, ale zawsze podarte. W trzewiczkach tych, lub bez nich, drobne jej nóżki drepcą po izbie, wskakują na matczyny kuferek, skaczą po kamieniach, okrywających podwórko, a czasem zwieszają się na płocie, odgradzającym podwórko od sąsiedniego domostwa, w ten sposób, że wydaje się, jakgdyby były tam bez swej właścicielki; wyższa bowiem połowa ciała Esterki zwisa ku dołowi z jednej strony płotu, a niższa z drugiej. Włosy jej, rozczochrane zawsze do ostatnich granic, wyglądają jak kręte płomyki, a są tak wielkie, że okrągła twarzyczka jej z kolorowym punkcikiem w miejscu ust, wydaje się pośród nich zupełnie malutką. Taką jest Esterka, trzecie z rzędu dziecko Szymszela.
Doskonale dobraną z nią parę tworzy brat jej młodszy Mendele, którego jedynemi indywidualnemi cechami zdają się być dotąd: spencerek z różowego płócienka i wiecznie z za niego wymykające się, a ku ziemi zwisające białe plecionki, na które wciąż następując, Mendele często pada i przeraźliwym krzykiem rozdziera nawskroś tę malutką ilość powietrza, która napełnia izbę i ciasne podwórko; że jednak na krzyk ten nikt najmniejszej uwagi nie zwraca, trwa on zazwyczaj krótko. Mendele samodzielnie powstaje z upadku, poprawia malutką jarmułkę na włosach, tak jak u siostry, ognistych, i w towarzystwie Esterki rozpoczyna na nowo po płotach, stosach śmiecia i różnych kołyszących się deskach najrozmaitsze akrobatyczne ćwiczenia, na które Szymszel spogląda przez okno z cichym uśmiechem radości. Mendele zresztą skończy już, niestety! wkrótce tę najpiękniejszą zapewne w życiu swem epokę bezgranicznej swobody; za parę miesięcy bowiem, będzie on już miał lat pięć, będzie więc musiał rozpocząć prawidłowo prowadzone kursy naukowe. I tak już z rozpoczęciem ich spóźnił się znacznie. Przed rokiem, coś około czwartej rocznicy urodzin jego, była już mowa pomiędzy nim a rodzicami o posyłaniu go do che-