Strona:Zbigniew Kamiński - Król puszty węgierskiej.pdf/6

Ta strona została uwierzytelniona.

Tymczasem długi na majątku rosły i nareszcie stało się widocznem, że trzeba będzie sprzedać rodzinną Kalinówkę. Wtedy dopiero Sądecki podziękował współobywatelom za to zaufanie, jakiem go obdarzali, zrzekł się wszystkich dotychczasowych zajęć honorowych, uporządkował gospodarstwo, jak mógł i, nie dopuszczając do licytacji, uprosił kilku uczciwych sąsiadów, żeby mu pomogli wioskę rozparcelować, to jest rozprzedać włościanom.
Pomoc sąsiedzka okazała się tem potrzebniejsza, że p. Walery otrzymał z Galicji[1] wiadomość o jakimś spadku na rzecz jego żony, i trzeba było samemu jechać, aby ten spadek odebrać. Nasunęła się wprawdzie myśl, że temi pieniędzmi można spłacić długi i Kalinówkę zachować, ale Sądecki nie chciał tknąć kapitału żony, bo przestał dowierzać sam sobie.
Układy z włościanami przeciągały się dość długo, Sądecki nić czekał tedy ich końca, lecz wziąwszy nieco pieniędzy, wyjechał do Galicji. Żonę z synkiem zostawił w Kalinówce, aby dopilnowała ostatecznego załatwienia sprzedaży.
Regularnie dwa razy na tydzień szły listy z Kalinówki i do Kalinówki, donoszące z jednej strony o postępie parcelacji, z drugiej zaś o rozmaitych formalnościach, jakie należało załatwić, aby sumę spadkową odebrać. Ale razu pewnego tydzień minął, a pani Sądecka listu od męża nie miała. Zaniepokoiło ją to wielce; przypuszczała bowiem, że tylko ciężka choroba mogła spowodować tak długie milczenie.
Energiczna kobieta, doprowadziwszy nareszcie do skutku sprzedaż wioski, gotowa już była wszystkie ruchomości złożyć u znajomych i pojechać ze swym jedynakiem, Ludwisiem, do męża, gdy niespodzianie otrzymała od niego list, datowany z Pesztu.

  1. Galicja — południowa część Polski, należąca przed odzyskaniem niepodległości do Austrji.
4