Wielki jak sny młodości — mroźny kraj śniegowy!
Gdzie król burz — halny orkan — błądzi w szacie mroków,
Gdzie wiszą gniazda orłów, gromów i potoków,
Gdzie mistrz świata w obłokach matron granitowy!
Tatry!... czemuż jak siedzib szukające ptaki,
Myśli moje ku waszej zamarłej pustyni
Lecą przez mgłę tęsknoty i przez marzeń szlaki?
O pustyni tatrzańska! bo na tym obszarze
Całej mojej ojczyzny — o skalna świątyni —
W tobie jednej są jeszcze — swobody ołtarze!
Franciszek H. Nowicki.
Ciche, mistyczne Tatry, owe wieczne głusze
Zimowych śnieżnych pustyń, owe zapadliska
Niedostępne wśród złomów, gdzie jeden się wciska
Mrok i gdzie wicher końcem swych skrzydeł uderza
Z głuchym jękiem, jak końskie na polu kopyto,
Uderzające w zbroję martwego rycerza:
Ty, pustko, w siebie wołasz błędną ludzką duszę...
Ty, pustko nieskalana, kędy myśl człowieka
W dumną, zimną samotność wolno się odwleka
Jak lew ranny w pieczarę zapadłą i skrytą;
Ty, pustko nieskalana, gdzie się dusza rzuca
Zmęczona i ponura, by z krwi chłodzić płuca,
Oczy myć z kurzu, ręce ogartywać z błota...
O Tatry! Jakże drogą jest wasza martwota!
Ten chram, kędy ofiarę niezmiernemu Bogu