Strona:Zofia Dromlewiczowa - Rycerze przestworzy.djvu/15

Ta strona została przepisana.

lałem — mogę przecież zostać konstruktorem. — Postaram się wybudować najszybszy samolot na świecie.
Olek milczał przez chwilę. Patrzył zamyślony ku górze. Po chwili dopiero oznajmił, uśmiechając się tajemniczo.
— A ja dolecę aź do słońca, zobaczycie. Wiedzieliśmy, że żartuje, lecz słuchaliśmy uważnie, bo Olek ma taki sposób mówienia o najbardziej nieprawdopodobnych projektach, jakgdyby sam w nie wierzył i jakgdyby były naprawdę możliwe.
— Wysoko w słońcu utwierdzę sztandar — mówił — wszystko wokoło będzie promieniało, lśniło, a ja będę latał na samolocie wśród promieni słonecznych. N a dole, na ziemi chłopcy będą sprzedawali dodatki nadzwyczajne, krzycząc:
Lot ku słońcu, lot ku słońcu!
Słuchaliśmy i mimowoli wydawało nam się, że Olek naprawdę wybiera się w tą niezwykłą podróż, że naprawdę osiągnął cudowne zwycięstwo. Na błyszczącej tarczy słońca utwierdził oznakę triumfu.
Olek patrzył wciąż w' górę, jakby obliczał możli-