Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/139

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale owszem, tylko powiedziałaś to tak patetycznie.
— A wiesz, Tomku, ja pewnie wyjadę do Warszawy przed Janka lotem.
— Dlaczego?
— Obiecał mi solennie, że mnie sprowadzi.
— To doskonały pomysł.
— Prawda? A Janek zawsze dotrzymuje obietnicy.
— Wiesz, Asiu, ja chyba pojadę z tobą.
— Ty?
— Tak.
— Nie puszczą cię.
— Puszczą napewno.
— A co powiesz?
— Muszę się tobą opiekować.!
— Żartujesz chyba?
— Nie. Mówię poważnie.
— Chyba ja tobą będę się opiekować.
— A właśnie że obiecałem Jankowi, więc muszę wypełnić obietnicę.
— Jeżeli Janek chcę tego, to nie mogę ci zabronić — oznajmiła Asia, gotowa tego dnia do daleko idących ustępstw.
— Ale teraz muszę iść do domu, na kolację.