Strona:Zygmunt Różycki - Wybór poezji.djvu/201

Ta strona została uwierzytelniona.
PROMETEUSZ.

Jam Prometeusz przykuty do skały,
Powrozem losów spętany boleśnie
Do ślizkiej grani, do lodowych zwałów,
Wiję się! Targam w konwulsjach męczarni,
Raniąc o zręby rozprężone ręce,
Które chcą siłą wyzwolić się z oków!
Targam się! Barki mi grają mocarne,
Pierś dysze lawą skłębionych płomieni,
Dusza się kurczy, serce drga tęsknotą!
Targam się! Wiję! A tam ponademną
Gościńców mlecznych srebrzą się zakręty
I gwiezdnych orgji skrzą się obłąkania
I widm księżyca płyną rozzłocenia,
W świetlne się wokół rozpryskując koła!
Prężę się! Targam! O gdyby módz skruszyć
Własnej małości zardzewiałe pęta,
Szyderczych losów poszarpać obręcze
I wzbić się w górę orłem szybowaniem,
Wplątać się w warkocz oszalałych komet,
Uderzyć piersią o tarczę błękitów