<<< Dane tekstu >>>
Autor Kurt Matull, Matthias Blank
Tytuł Tajny dokument
Wydawca Wydawnictwo „Republika”, Sp. z o.o.
Data wyd. 13.7.1939
Druk drukarnia własna, Łódź
Miejsce wyd. Łódź
Tłumacz Anonimowy
Tytuł orygin. Tytuł cyklu:
Lord Lister, genannt Raffles, der grosse Unbekannte
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Żółta koperta

Bricks stał, jak gdyby rażony piorunem. Spoglądał z przerażeniem na wskazówkę kompasu, która, pozbawiona krępującego drucika, ustawiła się nagle we właściwej pozycji.
Brash posłusznie dokonał pełnego obrotu sterem, nadając yachtowi przeciwny kierunek. Bricks przypomniał sobie historię spuszczonej na wodę łodzi... Czyżby na statku znajdował się zdrajca, któremu zależało na tym, aby oddać ich w ręce policji?
— W każdym razie jesteśmy poza obrębem trzymilowego pasa nadbrzeżnego — mruknął do siebie. Dlaczego u licha Quilp, stary wyga, nie zauważył, że płynie w odwrotnym kierunku? Dlaczego mnie nie ostrzegł?... Czyżby on sam...
Kapitan sięgnął ręką do kieszeni, w której znajdował się rewolwer. Nie tracąc ani chwili czasu pobiegł na przód okrętu... Lola i Gerald nie orientowali się w tym co zaszło... Dął silny wiatr, który głuszył słowa rozmawiających z sobą mężczyzn.
Bricks zbliżył się do kabiny radiotelegrafisty. Quilp siedział spokojnie na stołku, ze słuchawkami na uszach. Na widok kapitana, sternik podniósł ze zdziwieniem głowę... Twarz Bricksa nie wróżyła nic dobrego. Quilp zdjął słuchawki z uszu, przesunął językiem prymkę tytoniu, który żuł, z jednej strony ust na drugą i mruknął:
— Nie otrzymałem żadnej odpowiedzi... To musi być jakiś kawał nowy Rafflesa... Natomiast usłyszałem kilka doskonałych wesołych piosenek z teatru w Hypodromie... Niech pan poczeka, zaraz je panu zaśpiewam...
Kapitan spojrzał nagle na wodę i zdumienie odebrało mu mowę: w niewielkiej odległości ujrzał na falach coś, co przypominało ciało wieloryba. Wprawne oko marynarza spostrzegło jednak odrazu, że była to łódź podwodna, płynąca równie szybko jak „Jastrząb“.
— Łotrze!... Teraz wszystko rozumiem — wrzasnął kapitan. — To twoja łódź! Gdzie jest Quilp? Cóżeś z nim zrobił? Na pomoc!... Wszyscy na pokład! Raffles jest na naszym yachcie!
Błyskawicznym ruchem wyciągnął rękę, w której trzymał rewolwer. Ale przeciwnik ścisnął tak mocno przegub jego dłoni, że rewolwer wypadł na ziemię. Rzekomy Quilp podniósł go szybko i tym samym stał się panem sytuacji.
W tej samej chwili nadbiegli ze wszystkich stron marynarze i nacierali ze wszystkich stron.
Raffles broniąc się, silnymi uderzeniami pięści torował sobie drogę w stronę burty. Gdy znalazł się na samym dziobie skoczył do wody.
Raffles płynął pod wodą, szybko zdążając w stronę swej łodzi. Z pobladłą twarzą śledziła Lola Ravenna przebieg krótkiej walki. W lęku ściskała żółtą zalakowaną kopertę, nie wiele troszcząc się o los Geralda, który podczas walki został ranny.
„Jastrząb“ zmienił teraz kurs i około wpół do dziesiątej zawinął do portu w Hamburgu.
Lola Ravenna nie mogła doczekać się chwili, kiedy wręczy cenną kopertę pełnomocnikowi obcego mocarstwa i otrzyma za nią przyrzeczone wynagrodzenie. Gdy tylko zawinęli do portu wsiadła do taksówki i ruszyła pod wskazany adres.
— Mam nadzieję, że będzie pan ze mnie zadowolony, mister X — rzekła, wyciągając kopertę z torebki. — Ponieważ czynności swoje uważam za zakończone, proszę o natychmiastową zapłatę.
— Pieniądze są do pani dyspozycji — odparł szef wywiadu. Pozwoli pani, że...
Ostrym nożem przeciął kopertę. Wypadł z niej kawałek papieru... Szef wywiadu przyjrzał mu się uważnie ze wszystkich stron i rzekł lakonicznie:

— Obawiam się, że pani wysiłki spełzły na niczym... Czy pani wie, że ta koperta nie zawiera tajnego dokumentu?
Lola Ravenna zbladła. Litery poczęły skakać przed jej oczyma.

„Szanowna Pani! — czytała.
Jeśli w przyszłości będzie się Pani umawiała ze swym wspólnikiem, niech pani nigdy nie czyni tego w ogrodzie przy żywopłocie... W cieniach parku pod drzewami kryć się mogą niepożądani świadkowie.
Proszę również zapamiętać sobie, że radio może stać się niebezpieczną bronią i środkiem wezwania łodzi podwodnej na pomoc. Niech się pani uspokoi co do losu tajnego dokumentu. Korzystając z gęstej mgły, wyjąłem go z koperty, zalakowałem ją starannie, aby nie wzbudzić niczyich podejrzeń. Dokument oddam we właściwe ręce.
Mam nadzieję, że nie żywi Pani do mnie żalu...
JOHN C. RAFFLES.

KONIEC.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Matthias Blank, Kurt Matull i tłumacza: anonimowy.