Threny, Satyr, Wróżki/Wróżki

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Kochanowski
Tytuł Wróżki
Wydawca Księgarnia Luksemburgska
Data wyd. 1867
Miejsce wyd. Paryż
Źródło skany na Commons
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii
WRÓŻKI.


ZIEMIANIN A PLEBAN.




ZIEMIANIN.

Co to jest Księże Plebanie, że tak bardzo źle tuszycie Rzeczypospolitéj naszéj?

PLEBAN.

Niejednociem ja sam taki, mój Panie, ale wszyscyć to ludzie tak mali jako i wielcy wobec mówią żeśmy zginęli: abym żadnej przyczyny na to powiedzieć nie umiał, jeno że tak jest głos pospolity, tedy jednak i tej samej wróżki lekce nam pokładać niepotrzeba. Albowiem od dawnych wieków już się temu ludzie przypatrzyli, i przysłuchali, że na cokolwiek jednostajnie wszyscy się zezwalają, to trudno chybić ma; i stąd urosł on głos zawołany: Vox populi Vox Dei.[1] A nakoniec, i filozofowie którzy nie lada na czem się wieszali, ale prawdy tak jako kłębka po nici szukali, chcąc to rozumem wywieść, że Bóg jest, tem się naprzód zakładali że się na to wszystkie a wszystkie ziemskie narody zezwalają; a żaden tak gruby nie jest, któryby Boga jakokolwiek nie wyznawał.

ZIEMIANIN.

Prawdać jest żeć ludziom jakoś serce upadło, co i mnie samego nie prawie cieszy: ale odłożywszy te wróżki na stronę (jako je ty zowiesz) chciałbym od ciebie co gruntowniejszego słyszeć.

PLEBAN.

Mówić o przyszłych rzeczach, mój panie, to są wszystko wróżki, albowiem Bóg mocen wszystko jako chce obrócić: wszakże iż to jest na ten czas wola twoja, powiem ja, co w tej mierze o rzeczypospolitéj naszej rozumiem. Upadają rzeczypospolite, i jako każda rzecz wszelka, albo przez wnętrzną, albo przez zwierzchnią przyczynę. Zwierzchnia przyczyna jest gwałt, lub nieprzyjaciel postronny. Wnętrznych zda się być więcej, ale wszystkie niemal, jako strumienie do głównej rzeki, tak do niezgody się ciągną, za którą rzeczypospolite niszczeją. Bo w rosterku albo sama od swych sił rzeczpospolita upaść musi, co się Rzymskiej dostało: albo w nieprzyjacielskie ręce przyjdzie, jako Grecja za niedawnych lat. Co się postronnych nieprzyjaciół tycze, nikt nie jest tak tępy, żeby nie baczył, między jakimi sąsiady siedzimy, i co za niebeśpieczeństwo stąd nad nami wisi: bo i tych, którzy się nam jawnie jako nieprzyjacioły stawią (prawda się rzec musi) odeprzeć nie możemy, i tych których sobie jakokolwiek za przyjacioły poczytamy, nie prawie szanujemy. A o niesfornych myślach naszych, niżli co pocznę mówić, słuchajmy pierwej, co o rostargnionem państwie on najwyższy Prorok powiada: Omne, inquit, regnum in se divisum desolabitur[2]: które słowa nie tak dalece Prorockim duchem są powiedziane, jako względem własnych a nieodmiennych przyczyn zniszczenia wszelakiego państwa. Bo iż miasta i wszystkie rzeczypospolite na zgodzie naprzód zasiadają, i potem rosną, tedy zasię niezgodą a rosterkiem upadać muszą: bo contraria contrariis facillime dissolvuntur[3]. To naprzód obaczywszy przypatrzmyż się potem sami sobie: azaśmy już tego gruntu rzeczypospolitej naszej, to różnemi praw pospolitych wykłady, to wiarami rozlicznemi nie poruszyli? A co się praw tycze, nie jest rzeczą tajną, z jaką waśnią, z jakiemi swary i z jakiem nakoniec odpowiadaniem tę exekucję na nogi stawiacie: a z niej nie widzę, byście co inszego dotychmiast z obudwu stron odnieśli, jeno niechęć i waśni przeciw sobie. Z drugiej strony, żebyśmy nie tylko w świeckich, ale i w dusznych rzeczach od siebie różni byli, roztargnęliśmy się na dziwne i rozmaite wiary: które roztargnienie jaką waśń między ludzi wnosi? Stąd rozumieć możem, iż wszystkie wojny, którekolwiek jeszcze z przodku chrześcijanie z pogany wiedli, zniskąd nie pochodziły, jeno z różności wiary: ani one chrześcijańskie wojska, albo właśniéj ćmy zebranych zakonników, tak dalece o Jeruzalem, albo o Konstantynopol z Turkami i z Saracenami się bili, jako o samego Chrystusa więcej, a o wiarę jego. Tę przyrodzoną waśń, która z różnych wiar idzie, opuściwszy pogany, samiśmy na się za tem rotargnieniem obrócili: a nie tylko że Turków w Thracji albo w Azji nie szukamy, ale sami z sobą (czego się Boże pożal) krwawe bitwy zwodzim, a to wszystko przez różność wiary. Wielkie tedy przeklęstwo, iż czego więcej nie rzekę zasłużył, który tak święty związek i to chwalebne zjednoczenie między ludźmi targa: a godzienby, aby wszystkie rzeczypospolite, którekolwiek całość i beśpieczeństwo swe miłują, tego prawa przeciwko niemu użyły, które na rozsiewcę rosterku, i skaźcę rzeczypospolitéj jest postanowione. Bo wiara i prawo (za łaską tych dzisiejszych nowych teologów) zda się iż oboje ku jednemu kresu ciągną, to jest, ku utwierdzeniu i beśpieczeństwu rzeczypospolitych: a kto jedno z tych gwałci, ten jednako rzeczypospolitej szkodzi. A co mówię, iż tak wiara jako i prawo do jednego kresu ciągną, to jest, do utwierdzenia rzeczypospolitéj, tedy to owemu nie jest nic przeciwno, co więc odemnie i od inszych w kościele słyszysz, iż dla tego pan Bóg jeszcze dawno przez proroki, i zaś potem przez Syna swego wolę swoją nam objawił, aby stąd był poznan i chwalon: bo ta chwała Pańska to za sobą niesie, iż kiedy wszyscy jednostajnie Boga wyznawać i słuchać będziem, tedy nietylko dusznego błogosławieństwa, wedle obietnic nam uczynionych dostąpim, ale i rzeczpospolitą, co za zgodą idzie, mocną i obronną na tym świecie sobie i swym potomkom postanowim. Ani się nam tak skąpo o nieprzebranej dobroci Pańskiej i łasce przeciw rodzajowi ludzkiemu rozumieć godzi, żeby przepomniawszy dobra i pożytku naszego, samą tylko chwałę swą na myśli mieć miał: albo ubeśpieczywszy nas o przyszłem wiecznem błogosławieństwie, żeby też o tym doczesnym naszym żywocie myśleć nie miał: ale jako Pan dobrotliwy i rodzajowi ludzkiemu zawżdy przychylny, podał nam jedną drogę, której się trzymając, i na świecie w porządku, i w beśpieczeństwie większem żyć, i po śmierci wiecznego żywota dostąpić możem. A ta ista droga jest wiara nasza, a nauka jego święta. I nie rzekł nic, jako ja rozumiem, wierze naszej przeciwnego u Cycerona Scipio, mieniąc to, iż Bóg nic milszego na świecie nie ma, jeno zbory porządnie postawione: a to są rzeczypospolite. Bo iż on rodzaj ludzki miłował, podobieństwo że i to, co najpiękniejszego i co najpożyteczniejszego ludzie między sobą mają, rad widzi. A nie tylko rad widzi, ale jako baczny gość od chudego gospodarza w dom wezwany dostatku swego część, tak wiele dla swej jako i gospodarskiej poczciwości, za sobą nieść każe: także i Bóg rozumiejąc, iż w tem porządnem zgromadzeniu, nietylko ludzkie beśpieczeństwa pewniejsze, ale i chwała jego gruntowniejsza być miała, przyłożył i sam ku tej społeczności, a praw ludzkich i uchwalonych zwyczajów, objawieniem samego siebie, i nauką swą niebieską podparł, i ratował. Albowiem jeszcze tej rzeczypospolitej ani gruntownej, ani porządnej zwać możem, gdzie bojąc się kaźni, co prawo w sobie ma, ludzie swój urząd czynią: bo, by karania uniknąć mogli, grzeszyliby: ale tam dopiero beśpieczeństwo jest, i rząd dobry, gdzie ludzie nie dla bojaźni jakiej, ale z cnoty swej dobrze czynią, bo tacy by dobrze i kaźni ujść mogli, przed się źle czynić nie będą, a to jest skutek wiary. Stąd się tedy znaczyć może, iż jeszcze więcéj na wierze niżli na prawach porządnej rzeczypospolitej należy: bo prawa tylko na ciała ludzkie moc mają, które z przyrodzenia inszym panom, to jest, umysłom są podane. Ale wiara myśli ludzkie sobie sposabia, zaczem to idzie, że i umysłem i ciałem ludzkiem zaraz władnie, czego prawa tak dalece nie mają, i to co mają, bez wiary słabo dzierżą. Kto tedy wiarę zdawna od wszystkich przyjętą wzrusza, (iż się ku pierwszej powieści swej wrócę) fundamenta rzeczypospolitej wzrusza. Co mu tem więcej za złe ma być poczytano, iż czego Bóg rzeczypospolitej ku jej naprawie użyczyć raczył, tego on swym niebacznym postępkiem ku jej skazie używa. Zdało mi się za rzecz potrzebną, mówiąc o niezgodzie naszej, na tem miejscu nieco się zabawić: a to dla tego, iż ludzie, którym to należy, nie chcą rozumieć z jakiem niebeśpieczeństwem rzeczypospolitej ten spór o wiarę złączon jest: druga, aby ci, którzy tego rozruchu są przyczyną, obaczyli, iż ten kres rozmnożenia chwały Pańskiej, do którego się oni biorą, daleko mijają: albowiem wnoszą rosterk między ludzi, zaczem pewny upadek, jakom to z przodku ukazał, idzie rzeczypospolitej: a straciwszy rzeczpospolitę, nie wiem jaką oni chwałę Pańską w swej głowie budują: ja innej nie widzę, jeno jaka dziś w Egipcie, w Azji, w Grecji, jaka w tych wszystkich królestwach, które poganin chrześcjanom wydarł, a wyrzuciwszy z kościołów prawdziwą chwałę Pańską, Mahometowi swemu je poświęcił.

ZIEMIANIN.

Spytaćby ich, kogoby woleli, Mahometa, czy papieża?

PLEBAN.

Nic w tem nie wątpię, żeby się wiele takich nalazło, coby na Piłata wołali Dimitte nobis Barabbam[4]. Ale czas nam podobno w rzecz wstąpić, a okazać to już do końca, czemu się ja o rzeczpospolitą naszą lękam.

ZIEMIANIN.

I owszem bo tego od ciebie czekam.

PLEBAN.

Nie prawie i to znak dobry, mój Panie, na co się i Satyr skarży, żeśmy starych a chwalebnych obyczajów odstąpili, a miasto tego jęliśmy się zbytków, rospusty, wszeteczności, łakomstwa i temu równia; o takiéj odmianie słuchaj, co mądrzy ludzie rozumieją. Wychwalić się nie może Cycero na niektórem miejscu wiersza Enniuszowego, który tak się u niego czyta: Moribus antiquis stat res Romana virisque, to jest: Obyczajami staremi stoi rzeczpospolita rzymska i mężami; który wiersz (mówi Cycero) i krótkością, i prawdą zda się jakoby z orakulum był wyrzeczon: bo ani ludzi, gdzieby było tych obyczajów miasto nie miało, ani obyczaje, gdzieby byli tacy ludzie nie rządzili, nie mogliby byli albo założyć, albo tak długo trzymać tak wielkiej, tak świątobliwie, i tak szerokowładnéj rzeczypospolitej. A przeto za pierwszych lat onych, i zwyczaj ojczysty zacnych ludzi używał, i stare obyczaje, a dawny porządek zachowywali poważni ludzie. Ale nasz wiek wziąwszy rzeczpospolitą jako malowanie najpiękniejsze, jeno już przez starość nieco zeszłe, nietylko że go temi farbami, któremi było, odnowić zaniedbał, ale i tego nie uczynił, aby był przynajmniéj wizerunek jego, a zwierzchnie linje zachował. Albowiem co dziś mamy z onych starych obyczajów, któremi ten powiada, że rzecz rzymska stoi? które w takie zaniedbanie przyszły, że nie tylko ich nie używamy, ale ani o nich wiemy. A o ludziach co mam powiedzieć? obyczaje bowiem niedostatkiem ludzi zginęły: z którego upadku nie tylko że mamy liczbę dać, ale jako o głowę mamy się sprawować: naszemi bowiem występy, nie nieszczęściem, rzeczpospolitą słowy tylko trzymamy, ale rzeczą jużeśmy ją stracili. Tu słyszysz co ten mądry, a w rzeczypospolitéj swéj godny człowiek o téj skazie obyczajów trzyma, że ludzi występne a rospustne, mężobójce prawie rzeczypospolitéj zowie. A jeśli Enniusz prawdę powiadał, iż staremi obyczajami rzymska rzecz stoi, nieomylił się i Cycero na tem, tusząc, że ten upadek starych obyczajów miał za sobą i rzeczpospolitą potargnąć: bo jeszcze za jego wieku zatem starych obyczajów wzgardzeniem przyszli w rosterk Rzymianie, w którym jako wiele ludzi między sobą potracili, strach i słuchać: nakoniec pod tyrana wpadli, którego potem nigdy z siebie zrzucić nie mogli, aż ona tak wielka, i tak zacna rzeczpospolita ku temu końcowi przyszła, że i jej cień nie został. Nie godzi się tedy nam tej rospusty, i tych dzisiejszych zbytków naszych lekce ważyć: a zwłaszcza wiedząc jakich obyczajów to ludzie byli, którzy naprzód tę sławną rzeczpospolitą założyli, i długo trzymali: bo regna ijsdem artibus conservantur, quibus ab initio parantur[5], Najduje się w rejestrach starych (iż natenczas to samo przypomnię) wiele usłanie królewskiego łoża stało, wiele nasłanie kaftana, wiele wino, kiedy król goście miał, bo to tam przydano, wierze aby się wiele nie zdało: co, kiedy dziś czytamy, kto jest między nami, coby się temu nie śmiał? Tak skromnie na on czas królowie Polscy żyli, żeby tych czasów i podły ziemianin wstydził się tak żyć. Cóż rozumiemy o pospolitym człowieku, kiedy tacy królowie byli? Znać że na on czas nie w długich objadach, ani w cudzoziemskim piciu szczęścia albo mniemania swego ludzie pokładali, ale rychlej w trzeźwości, a w mierze która ludziom rycerskim jest potrzebna. Iż tedy dawnych królów żywot, a przytem bez pochyby i poddanych mizerny się zda przeciw naszym dzisiejszym pospolitym utratom, nie masz się czemu dziwować: bo oni tym jako skazą rzeczypospolitéj gardzili, na co my się dziś wysadzamy. Ale w czemże oni znaczni być chcieli, temby się nam z nimi na sztych puścić, którym probierzem ja natenczas być nie chcę. Chwalą wszystkie historje Kurjusa rzymskiego, który siedząc przy ognisku, a rzepę sobie piekąc, nie chciał ani spojrzeć na one znamienite dary, któremi u niego Samnitowie pokój odkupić chcieli. Tożci podobno i oni nasi cni królowie czynili, a bez pochyby i poddani: w piekarniach siadywali, a przedsię nieprzyjacielom swym srodzy byli. Ale niechając starych obyczajów, których już w Polsce nie masz, wróćmy się do dzisiejszych, dla których i ja po Cyceronie ojczyźnie swojej źle tuszyć muszę. I zda mi się, że rzeczpospolita ma niejakie podobieństwo w tej mierze z ciałem człowieczem: albowiem co ludzie pospolicie mówią, iż każdy człowiek przed śmiercią się odmieni, to podobno stąd idzie, iż umysły ludzkie, jako medykowie powiadają, sequuntur temperaturam corporis[6] która póki w swej mierze trwa, a nie jest naruszona, póty i człowiek obyczajów zwykłych się trzyma. Ale skoro ono zięcie i społek wilgotności przyrodzonych, na których żywot zależy, imie się dzielić i psować, tedy i obyczaje ludzkie muszą nieco odmienić: bo jako się już rzekło, ciało a umysł mają z sobą porozumienie. Także równie i w rzeczypospolitej się dzieje: póki się ona swych praw, swych uchwał statecznie trzyma, póty ludzie urzędu swego i powinności przestrzegają; jak najmniej rzeczpospolita osłabieje, a z miejsca swego postąpi, wnet i w obyczajach odmiana będzie: jeśli karności na występne nie masz, tam bez pochyby wszeteczność, i swawola panować musi, jeśli urzędy i pierwsze miejsca za pieniędzmi idą, tam nie dziw że ludzie są chciwi i łakomi; jeśli ćwiczenia żadnego ludzie młodzi nie mają, tam z próżnowania zbytek, i utraty rosną; jeśli zapłaty cnota niema, tam chuć ku służbie rzeczypospolitej zgasnąć musi; a nakoniec, iż wszystkie jednem słowem zamknę, jeśli między dobrym, a między złym braku nie masz, tam daleko więcej złych niżli dobrych będzie: bo z przyrodzenia wszyscyśmy ku złości skłonni, jeśli nas co od niej nie pohamuje. A miałyby nas hamować prawa, i ci którzy są praw stróżami: czego jeśli nie czynią, kiedy tedy być żabom na desce, aż bocian przyleci, jako Ezop baje. Acz tak baje, że co insi filozofowie wiele około odmiany rzeczypospolitych pisali, to jednym przykładem i krótkiemi słowy zawiązał. Albowiem za niedbalstwem przełożonych rośnie contemptus legum[7]: a kto pod prawem żyć nie chce ten pod tyranem musi; bo to już ostatni munsztuk na swawolę. Inaczej nie wysiedziałby się przed nią, jako i pierwej przed giganty i Bóg w niebie. Złe tedy a swawolne obyczaje, jako się już nie raz rzekło, są przyczyną zginienia rzeczypospolitej. A złych obyczajów zasię przyczyna skażone nasze przyrodzenie naprzód, a potem rzeczypospolitej niedbałość, to jest, przełożonych, którzy ludzi swawolnych, i występnych w czas nie hamują, albo i sami zły przykład z siebie dają, tak w nabywaniu łakomem majętności, jako i we wszelakim inszym sposobie żywota.

ZIEMIANIN.

Ale cóż to rzeczypospolitej szkodzić ma, żem ja albo łakomy, albo utratny? i owszem co się utrat tyczy, mnie to bardziej niż komu inszemu wadzi: a łakomy to podobno winien, żeby się rad dobrze miał.

PLEBAN.

Kiedyby łakomy człowiek do tego tylko kresu się brał, aby się miał dobrze, mógłby się jakokolwiek cierpieć: ale iż chciwość nie jest nasycona, i owszem im więcej ma, tem jeszcze więcéj chce, przeto trudno się tem człowiek łakomy zdobić ma, że to czyni, aby się miał dobrze, bo już ten kres dawno minął: ale jako jego chciwość nie ma ani końca, ani miary, tak i on ku dobremu mieniu nigdy nie przyjdzie; bo nie tego on chce, aby się miał dobrze (co na używaniu rzeczy nabytych zależy), ale żeby miał co najwięcej, a tego nigdy i sam nie używał, i drugiemu używać nie dał; i dla tegoż prawdziwy ono wierszyk jest: Avarus nisi cum moritur nihil recte facit: Łakomy, powiada, chyba umierając dobrze czyni. A rzeczypospolitej tem łakomstwo wadzi, iż ona trwałą żadnym obyczajem być nie może, jeno gdzie cnoty, a przystojeństwa ludzie się dzierżą; co wszystko łakomstwo wywraca: bo nie masz tak sprosnej niecnoty, i tak szkaradnego uczynku, do któregoby chciwość a łakomstwo człowieka nie przywiodło: stąd fałsze, stąd trucizny, stąd mordy, stąd zdrady nad pany własnymi i podawanie zamków i miast w ręce nieprzyjacielskie. Filip król macedoński, kiedy mu o dziwnie twardym a niedobytym zamku powiadano, pytał, jeśliby tam osioł z skrzynią złota doleźć nie mógł; dając poznać, iż pieniędzmi wszystko zyskać może. A Jugurta będąc więźniem w Rzymie, ująwszy sobie piérwsze pany pieniędzmi, i przeprawiwszy sobie winę przez dary, puszczon był wolno, a oglądając się na Rzym, te słowa często powtarzał: Miasto przedajne, i zginienia bliskie, jeśli kupca najdzie! Tymże duchem i on Poncjus Samnis (którego Cycero wspomina), powiedział: gdzież mię to była fortuna na te czasy zachowała, kiedy Rzymianie dary brać poczęli, nie dałbym im był dłużej panować. Mogę też tu i nowo zeszłą panię naszą przypomnieć, którą chcąc hamować, aby była do Włoch nie jeździła, uczyniono było edykt, iż ktobykolwiek z nią był jechał, ten poczciwość, jeśli szlachcic, a jeśli chłop, tedy gardło miał stracić. Dobra to była rada, bo za tem nie miałby był Pan nasz dzisiejszy takich trudności około Baru własnej swej macierzyzny, ani około zebrania jej. Ale cóż potem? jeno przez jedną noc ten edykt trwał. Nazajutrz zasię wołano, iż nie tylko wolno każdemu z królową jechać, ale jeszcze nadto król będzie utraty nagradzał tym co z nią pojadą. Skądże tak prędka odmiana? albo którym tego fortelem doszło? Trudno to wiedzieć, bo się w nocy działo, a ci też już podobno pomarli, co o tem wiedzieli. Ale to jednak królowa przed swemi już będąc w drodze w głos powiadała: Si voluissem, et filium mihi vendidissent[8]. Z tych tedy przykładów obaczyć możesz, w jakiem niebeśpieczeństwie i ten pan i ta rzeczpospolita jest, gdzie ludzie na pieniądze chciwi; bo u takich ani żona, ani dzieci, ani ojczyzna i Bóg podobno nie jest tak miły, jako jest złoto. A utratni, by tacy wszystko chcieli być, jakom o jednym słyszał, którego gdy pytano, co będziesz czynił utraciwszy wszystko? powiedział, będę grał na lutni i tem się pożywię: by mówię tacy wszystko byli, jeszczebym ich jako tako cierpiał. Ale owo gorszy qui sua perdiderunt, cum deest, aliena sequuntur[9]: nie mogli inaczej, więc rozterki sieją, rzeczpospolitę mieszają, żeby im się też w tem rozruchu co dostało, jako więc w ogień bywa, że nie wszyscy gaszą. Taki był Katylina w Rzymie, przewieczerzawszy wszystką swą majętność, chciał się na rzeczpospolitą rzucić; a iż mu nie szły ciche praktyki, ujechał z Rzymu, zebrał wojsko z takichże jako i sam, nakoniec zwiódł bitwę, a jako Bóg chciał, przegrał, i sam na placu został, a około niego przedsię siła zacnych Rzymian tak z téj, jako i z owej strony legło. Nie tylko sobie tedy ludzie utratni szkodliwi, jakoś ty o nich powiadał, ale i rzeczypospolitej bardzo wadzą, jako się z tego przykładu znaczy. Toż niebeśpieczeństwo jest rzeczypospolitej od ludzi swawolnych i rozpustnych, bo oni gardząc prawem, wzgardzają urząd i zwierzchność Pańską; która jeśliby im kiedy groźna była, tych dróg będą chcieć szukać mieszając i podbudzając ludzi, jakoby wszystkiego zniknąć mogli: a gdzieby im to nie szło, tedy ojczyznę i pana zdradziwszy do nieprzyjaciela zjadą, i wodzami przeciw ojczyznie swej będą jakich przykładów w historjach pełno. Do tegoż kresu i ambicja ludzi wiedzie, bo gdzie przewieść swego praktykami nie mogą, tam się albo do gwałtu pospolicie uciekają, albo z postronnymi niejakie porozumienia i bunty miewają, co wszystko są ścieżki ku zgubie rzeczypospolitej. Mam za to, że już stąd rozumiesz, jako złe a rozpustne obyczaje rzeczypospolitej szkodzą.

ZIEMIANIN.

Rozumiem dobrze, ale słucham dalej.

PLEBAN.

A to coć się zda, że w tej niezgodzie i rospuście naszéj Pan potomka nie ma? który aczby żadnego prawa dziedzicznego do nas nie miał, wszakoż byłaby wżdy niejaka nadzieja, żebyśmy się rychlej na tego zgodzili, którego ojciec, dziad i pradziad rzędem nam panowali, niż gdzie nam kogo obcego szukać przyjdzie.

ZIEMIANIN.

I toć nie mała, i mówionoć już o tem na kilku sejmach: ale jako nasi, umieją rzeczy podać, a potem z miejsca znikają.

PLEBAN.

Na kogóż wotowali?

ZIEMIANIN.

Każdy na swego.

PLEBAN.

Takżeć i na onczas będzie; jeśli kiedy przyjdzie ktemu, a wie Bóg jaka zgoda będzie: Panie Boże chowaj nam tego Pana długo. Więc patrzaj dalej, jako się droga ku złemu ściele. Opatrzyli to byli dobrze przodkowie nasi, aby tempore interregni [10] przed się rzeczpospolita w porządku była, uczynili Prymatem Arcybiskupa Gnieźnieńskiego, i dali mu moc sejm składać, na którymby król miał być obieran, i od niego koronowan. W jakiejże dziś cenie Arcybiskup? Albo będziemli go chcieć wszyscy słuchać? powiadają że jest sługą Antychrystów, Boże uchowaj być mu w czem posłusznym. A jeśli ten nierząd będzie, że tego starodawnego zwyczaju odstąpim, (Boże daj to abym ja skłamał) ale niżli my króla obierzem, tem ich już kilku mieć będziem. W tem się też przypatrz naszemu nierządowi, że tak wielkie królestwo między tak wielkiemi nieprzyjaciołmi siedząc, hetmana nie ma; starostwo tak długoby nie wakowało. Nazbyteśmy beśpieczni. A on Włoch prawdę powiedział, że sorte in Polonia vivitur[11]: aż kiedy nagła potrzeba przyjdzie, toż go szukać będziem: a Boże daj to, byśmy go wżdy nalezli. Ktemu owo zaniedbanie zamków potrzebnych, że ich nie naprawiają, a dają się im walić, nie prawie i to dobrze: bo czasu potrzeby gdzie się indziej z żoną i z dziećmi ludzie uciec mają? A moglibyśmy się Połockiem karać, bo ten jeno przez złe opatrzenie zginął, a Boże daj to, byśmy go tak łacno zająć mogli, jakeśmy go stracili, ale ja wątpię. Słuchajże mię dalej. Przychodzą mi na myśl wiersze jedne, które Cicero z jakiejś komedji starej przywodzi, a będą nam też służyć ku naszej rzeczy: bo o upadku rzeczypospolitej mówią. Pyta jeden, Quæso, qui vestram Rempublicam tam cito amisistis?[12] Odpowiada mu drugi: Proveniebant oratores novi, stulti, adolescentuli[13].

ZIEMIANIN.

A nie o naszychże to posłach mówi?

PLEBAN.

Chybabyś chciał Oratores[14] Posły wykładać.

ZIEMIANIN.

A jakoż? aza nie tak w kancellarji piszą, Oratori nostro[15], Posłowi naszemu.

PLEBAN.

Prawdać że tak piszą. Ale tu na tem miejscu jako mniemam że i sam wiesz, nie poseł się znaczy. A wszakże tego się z tego wiersza możem nauczyć, iż biada tej Rzeczypospolitej, o które tacy ludzie radzą, jakie tu poeta opisuje, a zwłaszcza gdzie ich jeszcze tak wiele będzie, że im będzie mógł mówić Proveniebant oratores[16]. Jest wierszyk jeden u Homera, którego ten sens pamiętam: źle gdzie ich wiele rządzi jeden król niechaj będzie. A cesarz też któryś umierając powiedział: że multitudo medicorum occidit Principem[17]. Strzeż Boże by o naszej rzeczypospolitej tegoż niemówiono potem.

ZIEMIANIN.

Zgadzam się i w tem z tobą, że źle gdzie ich wiele rządzi: lepiej, by mało, a mądrych.

PLEBAN.

A na to zezwolisz mi, co gdzieś Plato mówi, że za odmianą muzyki, i Rzeczpospolita odmienić się musi?

ZIEMIANIN.

Trudna to na mię.

PLEBAN.

Na to się wszyscy filozofowie starzy zgadzali, że muzyka ma moc nad umysły ludzkiemi, i między inszem ćwiczeniem, które dzieci miewały, kazano im i muzykę umieć tak wiele dla przystojnej rozkoszy, albo zabawy, jako snadź więcej dla postanowienia dobrych obyczajów; i stąd wniesiona jest muzyka do kościołów i tak postanowiona aby ludzi ku nabożeństwu pobudzała: czego tak dalece ci nowi prorocy nie baczą, którzy mniemają, że to wszystko w taniec kiedy organy słyszą, i tem kościoły porządne ludziom prostym hydzą, jakoby muzyka nic dalej się nie ściągała, jeno jako jej on był świadom, póki się był z mnistyra w ministra nie przedzierzgnął. Mieli tedy starzy już pewne miary, albo iż ich słowem rzekę, harmonje, które któremu affektowi służyły: skąd ono jest co powiadają o Aleksandrze, że skoro usłyszał granie, porwał się od stołu do zbroi. Pithagoras także widząc gniewliwego młodzieńca, który się gwałtem w dom do jednej białogłowy dobywał, kazał zagrać (jako oni zwali) spondœum[18], i uśmierzył go, że dał pokój i szedł do domu, nie uczyniwszy żadnego gwałtu. Kiedy się tedy muzyka odmieni, która jest jakoby wodzem umysłów naszych, tedy za nią i ludzkie obyczaje, a za obyczajami i prawa. I o żadną inszą przyczynę (jako w historjach czytamy) Tymoteusza sławnego muzyka z Aten nie wygnano, jeno iż był jedną strunę do swego instrumentu przyczynił: ale za naszego wieku nie jedną ale dziewięć strun do lutni przydano: a pieśni dzisiejsze tak daleko są różne od Bogarodzicy jako i obyczaje od statutu. Taka tedy odmiana w muzyce, czyni odmianę i w rzeczypospolitej, jeśli Platonowi chcemy wierzyć, który w rzeczypospolitej swej poetów mieć nie chciał, jakoby tych, którzy ludzkiemi affekty gdzie chcą władać mogą.

ZIEMIANIN.

Nie śmiem nic przeciw Platonowi mówić: bo to słyszę uczony człowiek był: ale masz tych wróżek co więcej?

PLEBAN.
A nie wiem bymci już co miał: to przypomnę, że się już mało nie wszystkie królestwa obeszły tą niezgodą o wiarę i rzadkie któreby jakiej znacznej klęski nie wzięło. Napośledzej teraz Francja, a po niej Niderland, boję się aby nas też ten pożar nie doszedł: bo similes causœ[19], similes effectus[20] przynoszą: Pana Boga by nam trzeba prosić, aby nam dał ducha swego. Dobrze że mi przyszło na pamięć, jużem był chciał przestać, jakoż to samo powiedziawszy przestanę. Rozumiem to, żeś słyszał o starej jakiejś praktyce, która nie prawie dobrze tej koronie za tych czasów naszych tuszy; ale i to masz tak pewną jakobyś sam na to patrzał. W Poznaniu jest sala wielka biskupia, tam niżli ją był nieboszczyk biskup Czarnkowski odnowił, byli namalowani rzędem wszyscy królowie Polscy, jakoż podobno jeszcze i dziś są. Owa po królu Zygmuncie, nie zostało już miejsca inszym królom jeno jednemu. Tam kiedy przyszło malować dzisiejszego też Pana na tem miejscu, które jakom powiedział, już jeno jedno było zostało, przypatrując się naleziono nad nim pismo na wapnie żelazem, albo nożem wykreślone temi słowy: hic regnum mutabitur[21]. Tego nie wiedzieć kto to pisał, i jako tam dolazł; bo pod samym stropem. Może być, że ten ktokolwiek był stąd wziął naprzód wróżkę, iż to już jeno jednemu królowi miejsce było zostało; a może też być, że jakim inszym duchem, którego my nie wiemy. Jakokolwiek, rzecz pewna, że to tam było napisano; ważno-li to ma być albo nie ważno, nie śmiem się na żadną stronę skłonić: ale jednak może ujść między insze wróżki, jako i drugie, a Pan Bóg mocen wszystko w dobre obrócić. To com rozumiał o rzeczypospolitej naszej i przecz się o nią boję, wszystkom powiedział. Po prawdzie trzeba się było lepiej na to rozmyślić, i inszym porządkiem podobno mówić: ale wedle czasu nie mogło być inaczej, a też z tem nie pójdę do drukarni.
ZIEMIANIN.

Toś już powiedział i wywiódł, żeśmy Polacy we złej toni: powiédzże mi, jużli mamy do końca o sobie zwątpić czy jest jeszcze jaka nadzieja?

PLEBAN.

Jeśli Boga naprzód nie będzie, a postanowienia lepszego, próżno się czego dobrego spodziewać.

ZIEMIANIN.

Toby o tem mówić, jakoby temu upadkowi zabiegać.

PLEBAN.

Aza nie o tem na sejmach radzą?

ZIEMIANIN.

I owszem o tem, jeno iż nam i podatku pilno.

PLEBAN.

I za ten podatek widzę nie wiele sprawili: z Polski konie i pieniądze wynieśli, a Litwę ogłodzili.

ZIEMIANIN.

Owa nie umiesz jeno ganić, co jest łacno: ale ukazać drogę, jakoby to naprawić, toby mądrego rzecz.

PLEBAN.

Przetoż ja się tego zbraniam, abym o tem nie mówił, iż wiem że od mądrych daleko. Ale jednak czasu swego powiem ja przed się co rozumiem. Bo teraz zda mi się, że i jam się namówił, i tyś się nasłuchał.

ZIEMIANIN.

Przestawam na tem zdaniu, i kiedykolwiek będziesz chciał o tem mówić, jako obiecujesz, będę cię zawżdy rad słuchał.



KONIEC.




Paryż, w drukarni braci Rouge, Dunon i Fresné,
ulica du Four-Saint-Germain, 43.





  1. Głos ludu, głos Boga.
  2. Każde państwo rozdzielone w sobie uledz musi klęskom
  3. Rzeczy przeciwne przeciwnemi najłatwiej się dają rozburzyć.
  4. Odpuść nam Barabasza
  5. Tem się tylko państwa utrzymują z czego powstały.
  6. Zmieniają się według temperatury ciał.
  7. pogarda praw
  8. Żebym tylko chciała, toby mi i syna zaprzedali.
  9. Którzy swoje utraciwszy, w braku swojego cudze chwytają.
  10. Podczas bezkrólewia.
  11. Na los w Polsce żyją.
  12. Dla czego waszą rzeczpospolitą tak spiesznie opuszczacie,
  13. Bo wystąpili mowcy nowi, niedowarzone młokosy.
  14. Mowcy.
  15. Mowcy naszemu.
  16. Wystąpili na czoło mówcy.
  17. Mnogość lekarzy zabiła panującego.
  18. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – spondæum.
  19. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – causæ.
  20. Jaka przyczyna, taki skutek.
  21. Tu panowanie zmieni się.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Kochanowski.