Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880/360

<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Sienkiewicz
Tytuł Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880
Pochodzenie Gazeta Polska 1880, nr 228
Publicystyka Tom V
Wydawca Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff
Data powstania 13 października 1880
Data wyd. 1937
Druk Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Miejsce wyd. Lwów — Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór artykułów z rocznika 1880
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


360.

Historii polskiej treściwie opowiedzianej ksiąg dwanaście. Napisał Józef Szujski. Nie jest to bynajmniej podręcznik dla uczącej się młodzieży. Sam autor przeznacza książkę swoją dla „światłej publiczności“ i pragnie dać jej zbiór najważniejszych, przedmiotowo traktowanych faktów historii polskiej. Autor wychodzi ze stanowiska, że wobec mnożącego się materiału naukowego, obrabianego w monografiach, wszelkie zestawienia całości starzeją się bardzo szybko, potrzeba zatem nowych. Ale jest i druga przyczyna. Publiczność powinna sobie umieć zdawać sprawę z dziejów ojczystych, bo ponieważ teraźniejszość zależną jest od przeszłości, zatem dobre zrozumienie przeszłości wyrabia zdrowy pogląd i zmysł polityczny. Tymczasem dawne podręczniki grzeszą nie tylko niedokładnem częstokroć obrobieniem i zestawieniem faktów, ale i ogólnym na dzieje poglądem. Według zdania prof. Szujskiego, Naruszewicz i jego epigonowie, mimo wszelkich braków, pojmowali dzieje trzeźwo, sam bowiem fakt zapamiętania lub czynnego przebycia ostatnich czasów upadającego państwa wpłynął korzystnie na sąd, który o dziejach wydawali. — Byli oni zbyt bliskimi widzami wad Rzeczypospolitej, zbyt naocznymi, aby się mylić mogli w wskazywaniu błędów politycznych. Ale potem przyszła inna epoka i nastały inne poglądy. Lelewel, znakomity badacz dziejów dawniejszych, sądził zawsze więcej politycznie, jak historycznie; sąd jego wypływał z osobistych politycznych przekonań i roli, jaką sam odegrał w tegowiecznych wypadkach. Inni jednak sądy jego przyjęli jako podstawę syntetyczną dla całych dziejów i, jak zwykle bywa, poszli dalej od mistrza.
Nastały czasy apologii nie tylko naszych dziejów, ale naszych wad i błędów. Upadek poczęto przypisywać powodom czysto zewnętrznym, wszelkie zaś instytucje nasze dawne nie tylko rozgrzeszono, ale podniesiono je na stopień doskonałości idealnej, którą za wzór stawiano innym narodom. Według tych historyków i liberum veto, jako zasada idealna i przewaga indywiduum nad ogółem, słowem, to nawet, co społeczeństwu odebrało wszelką siłę państwową, samo w sobie było wyrazem nieznanego gdzie indziej udoskonalenia społecznego, upadek zaś leżał tem samem raczej w wyższości, niż w niższości od sąsiadów.
Ale najnowsza szkoła, do której i szanowny autor należy, zerwała z podobnemi poglądami — i książka prof. Szujskiego służy właśnie na to, by je rozproszyć i czytelników o ich mylności przekonać. Wedle tej szkoły, przyczyny upadku winniśmy szukać przeważnie w samych sobie i w instytucjach, które spaczywszy się lub doszedłszy w błędnym rozwoju do potworności, zwichnęły zadania narodu, usunęły mu z drogi cele jego prawdziwe i skazały na niedołężny kwietyzm, koniecznie prowadzący do ruiny. Wywijając tę rzecz z rozmaitych retorycznych obsłon, należy powiedzieć jasno: gdzie indziej indywidua lub obszerniejsze jednostki społeczne, w rozwoju dziejów, dążyły do tego, by wytworzyć silne państwo, słowem, istniały dla państwa, — u nas przeciwnie, instytucje rozwinęły się chorobliwie w taki sposób, że państwo zostało podporządkowane jednostkom. Nie umieliśmy wytworzyć państwa, a zatem i siły, a zatem nie mogliśmy spełnić leżących przed nami zadań — i upadliśmy. Oto kwintesencja poglądów szkoły najnowszej. Jest ona zupełną reakcją szkoły lelewelowskiej i jako reakcja idzie może za daleko, — może nadto jest jednostronną. Profesor Szujski jest zresztą zbyt wytrawnym historykiem i rozważnym mężem, by miał być najjaskrawszym wyrazem tej szkoły. Rolę tę zostawia on lekkiej jeździe historycznej, przydatniejszej do harców. Sam zastrzega się nawet, mówiąc, że „w nowym kierunku może być przesada i jednostronność, od czasu do czasu się pojawiająca“. Ma ten kierunek niezawodnie swoje zasługi. Profesor Szujski mówi o nim, że: „uprzątnął on stanowczo nieszczęśliwy a długotrwały obłęd: obronę i apoteozę anarchii“. — Na to zgadzamy się zupełnie, z tem jednak zastrzeżeniem, że przesada nowego kierunku zarówno zasługuje na zaznaczenie, zarówno może nauczyć jednostronności i wprowadzić w błąd myślący ogół. Z tego, co najjaskrawsi zwolennicy nowej szkoły mówią, zdawać by się mogło, że wytworzenie silnego państwa uważane jest przez nich za najwyższy ideał, do którego dążyć powinny były społeczeństwa, a zdolność do wytwarzania za najżywotniejszy przymiot; nam zaś się zdaje, że między państwem, które dla swej zasady państwowej pożera jak Moloch tysiące pokoleń, a bezsilną anarchią może się znaleźć coś trzeciego, jakaś zasada wyższa, którą właśnie historia powinna wypośrodkować. Przyczyny upadku nie leżą tylko w niewytworzeniu państwa, bo i Niemcy nie umiały go przez długi czas wytworzyć i były tylko „wyrażeniem geograficznem“, a jednak żyją.
Z drugiej strony ludy azjatyckie odznaczają się właśnie największą łatwością w podsumowywaniu się w wielką i silną państwową syntezę, a jednak żadnemu historykowi nie przyjdzie na myśl uważać te ludy za najzdolniejsze do prawidłowego rozwoju. Przeciwnie: niejeden może historyk będzie dopatrywał wyższości szczepów aryjskich w ich poczuciu indywidualizmu; niejeden będzie może uważał owo poczucie za jednoznaczne ze zdolnością do ciągłego rozwoju. Nie należy także zapominać, że przypisywać wszystko niezdolności do wytworzenia państwa, jest to usprawiedliwiać wszystko. Tego jednak nie czyni prof. Szujski. Owszem, jak wspomnieliśmy, zastrzega się przeciw przesadzie — i w tem właśnie zasługa jego książki. Czyni to ją wszechstronniejszą i nie pomijającą innych przyczyn. Toteż nie zgadzając się nawet na pewne poglądy w dziele wypowiedziane, musimy przzyznać, że „przedmiotowość“ w niem przemaga. Uważamy zatem, że książkę tę powinien mieć w ręku każdy, kogo obchodzą dzieje ojczyste i kto pragnie sobie zdać sprawę z ich całości. Dzieło doprowadza dzieje aż do trzeciego rozbioru, odznacza się zaś także pewną równowagą w opowiadaniu. Są w niem zapewne braki, zwłaszcza w początku, który ociera się o starożytności słowiańskie. Autor, mówiąc np. o podaniach, nie wspomina o pomorskich. Ale to są drobne usterki. Niemałą za to zasługą autora jest wyjaśnienie rzeczy, o której ogół ma nader zmącone pojęcia, a mianowicie wykład o „wspólnotach“ w pierwotnym bycie Słowian. Idealizowanie żup, południowo-słowiańskich wojsk, zadrug itp. jako szczytu uspołecznienia odbija się u nas nader często o uszy naszej młodzieży, autor zaś słusznie oblewa zimną wodą takie poglądy, uważając „wspólnoty“ po prostu za nader pierwotny stopień ustroju, przez który przechodziły zresztą wszystkie ludy aryjskie przy wytwarzaniu wyższych stopni rozwoju. Uwaga ta nie jest, rozumie się, odkryciem naukowem, ale zasługą poniekąd pedagogiczną. W ogóle książka traktuje w zakresie wykładu uniwersyteckiego przeważnie faktyczną stronę dziejów, dołączając poglądy owej nowszej szkoły umiarkowanie i o tyle tylko, o ile fakta same wymagają objaśnienia i uporządkowania w wywodzie ogólnym. Początkowe dzieje opowiedziane są krócej niż późniejsze — pierwotny byt Słowian może nawet zbyt krótko, ale z drugiej strony wchodzi on w zakres starożytności słowiańskich, w całkowitym zaś obrazie dziejów musi być skróconym i apodyktycznym. Autor mówi także, gdzie należy, o ruchu umysłowym, prawodawstwie, literaturze i w ogóle o cywilizacji — słowem: książka jest przedstawieniem dziejów streszczonem, ale mniej więcej kompletnem, i jako taka ułatwia wielce czytelnikowi wyrobienie sobie zdania o całości dziejów.
Z tej przyczyny, nie wdając się w specjalny rozbiór treści, umieściliśmy o tem dziele obszerniejszą wzmiankę, która ma głównie posłużyć do zwrócenia uwagi czytelników na rzecz nową i pożyteczną.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Sienkiewicz.