Wiersz Sylwestrowy 31 Grudnia 1885 r.

<<< Dane tekstu >>>
Autor Leo Belmont
Tytuł Wiersz Sylwestrowy 31 Grudnia 1885 r.
Pochodzenie Rymy i Rytmy. Tom I
cykl Wiązanka różnych tematów
Wydawca Jan Fiszer
Data wyd. 1900
Druk Warszawska Drukarnia i Litografja
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały cykl
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Wiersz sylwestrowy.

31 grudnia 1885 r.

Dzisiaj „święty Sylwester!…“ dziś, gdy wieczór bliski,
Zastawiają się stoły i dzwonią półmiski;
Pełne gwarów i śmiechów radosnych komnaty;
Dźwięczą srebrnie kieliszki i huczą wiwaty;
Owdzie grajek najęty po klawiszach wali,
A tancerze, tancerki snują się po sali,
Aż posadzka drży głucho i trzęsą się sprzęty,
Jakby rwąc się do tańca… Dziś — „Sylwester święty!“

Któż tę radość wywołał?… Kto rzucił te czary?!…

Wszakże-ż Stary Rok umarł, wszak skonał Rok Stary!
Pełen trosk i utrapień i nudy codziennej
I niedolą i łzami ludzkiemi brzemienny

Świadek pracy męczącej, winowajca błędów,
Niewolnik tylu smutnych a silnych popędów,
Co się ciągnął tak szaro dni i nocy tyle, —
Dziś się skończył nareszcie! dziś spocznie w mogile!
Ztąd to radość konieczna, ztąd uczta potrzebna.
Dzisiaj święty Sylw ester! dziś stypa pogrzebna!
Pochowajmy więc starca!…
Jutro z ranną zorzą
Wstanie różowy dzieciak… Twarzą świeżą, hożą,
Wyjrzy na świat… I naraz gwar głosów urośnie,
Ludziska się do siebie uśmiechną radośnie;
Każdy torbę dziurawą pośpiesznie załata
I najmilsze nadzieje chciwie do niej zmiata.
Powinszowań i życzeń i wizyt bez miary, —
I znowu jakieś dziwy, znowu jakieś czary!
Doprawdy z samych życzeń masz już zawrót głowy…
Nowy Rok się narodził! zawitał Rok Nowy.

Nowy Rok? — czy to znaczy nowy prąd, nowe życie?!
Czy jakiś znak się robi na ziemskiej orbicie?
Czy z gwiazd się nowy numer na niebie układa?
Jakiś blask się zapala, jakiś cień przepada?
Czy bieg dziejów się zmienia?… Czyli może raczej
Oś naszej lubej ziemi schyla się inaczej?
Czy ludzie będą odtąd hołdować Minerwie?

Czy ciężki łańcuch przyczyn i skutków się przerwie?
Czy się jutro za błędy dzisiejsze nie płaci?
Czy weksel zeszłoroczny swoją wartość traci?
Czy Nowy Rok ze starem żegna się ubóstwem?
Czy niebo zawrze kontrakt z naszych życzeń mnóstwem?
Czy Archanioł odłoży czarną życia księgę
I ze starem przysłowiem złoży nam przysięgę:
Że „co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr!“
Czy nie będziem już jutro powtarzać, że „źle jest“!
............
Ach, świat kręci się w kółko… i kręcą się dzieje…
Na nowo się ściemniło i na nowo dnieje,
Znowu wstajem i znowu idziem na spoczynek,
I każdemu się w czubku kręci mały młynek!
(Wyłączając obecnych… — Mnie przywilej służy,
Że miast małego młynka kręci mi się duży!)

Więc — kiedy noworoczne widzę illustracyje,
Zawsze mi się wydaje (czyżbym ja miał racyję?) —
Gdy widzę tego starca, co w przepaść zapada,
Młodzieńca, co na jego miejscu wnet zasiada,
Zawsze mi się wydaje, — (ach! jak myśl ta boli), —

Że to Stary Rok tak się umyje, ogoli,
Tak się skurczy, poczerni siwe włosy swoje,
Zrzuci kaftan zszarzany, weźmie świeże stroje,
Nowy numer na czapce przyszyje… Gotowy! —
Oto stoi przed wami tak zwany Rok Nowy!
I naróżowanemi jutro krzyknie usty:
Jam tysiąc osiemset osiemdziesiąty szósty!…
To też to jest rozumem artystów, nie plamą,
Że „Nowe Roki“ zawsze rysują tak samo!

Potem strój się zaszarza i zejdą karminy,
Z pod pudru się ukażą zmarszczki pośród miny,
Zniknie wreszcie czernidło, włos zobaczysz siwy,
I głos na ciebie krzyknie, ochrypły, złośliwy:
„Myślałeś, że umarłem? skakałeś na stypie!
Sądziłeś, że Rok Nowy Cię kwiatem przysypie,
Że het! het! jak daleko sobie naprzód zajdziesz,
Że z biegiem czasu może nawet szczęście znajdziesz,
Że pożegnasz się z wad twych i kłopotów zgrają,
Że stare złe przyczyny potomstwa nie mają,
Że cię może oddzielą od przeszłości czary,
Bo Rok Nowy już nadszedł… Ja jestem Rok Stary!“

I oto jest przyczyna tej skargi żałobnej:
„Jak ten rok do tamtego był bardzo podobny!“

Lecz nie trwóżcie się nadto złośliwemi słowy,
Na pociechę wam znowu nadejdzie Rok Nowy!
I oto znowu stypa, znów Sylwester święty,
Znów posadzka drży głucho, znów trzęsą się sprzęty,
Znowu dźwięczą kielichy, znowu grzmią wiwaty,
Znowu pełne są śpiewów i śmiechów komnaty,
Znowu grajek najęty po klawiszach wali,
Znów tancerze, tancerki, snują się po sali,
Znowu dzwonią półmiski, znowu huczy hurra!…

Jakżeż łudzić się umie ta ludzka natura!
Każdy człowiek tak siebie okłamie wybornie,
Jako swego bliźniego! (Przepraszam pokornie!)
Lecz nie klnijcie wy na to!… kląć tego nie wolno,
Istność ludzka do życia byłaby niezdolną,
Bez wiary, bez nadziei… Do życia konieczna
Ta łatwość zmartwychwstania i ta młodość wieczna!
Człowiek śmiać by się nie mógł w tem życiu zdradzieckiem,
Gdyby na szczęście swoje nie był wiecznem dzieckiem!

Kto nie wierzy — nie żyje. Chcesz żyć? — musisz wierzyć!
Wielkość duszy i szczęścia można wiarą mierzyć.
I cyfrą są nie tylko Rotszylda miliony,
Bo wiara może także dać procent szalony!
Nietylko elektryczność jest siłą i para, —
Potężną dźwignią także jest w postępie wiara!
I jeśli nawet zawód na drodze nas złamie,
Jeśli wiara nas w końcu omami i skłamie,
Zawsze wierzmy i naprzód stąpajmy z nadzieją, —
Bo najwięksi to głupcy, co się z tego śmieją!
Niech wiara będzie złudą! To złudzenie miłe,
Co w bólach daje szczęście, w przeciwnościach — siłę!
Więc mówcie, co tam chcecie, panie i panowie,
Lecz ja z całym zapałem piję „złudzeń“ zdrowie!



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Leopold Blumental.