Woyciech Zdarzyński, życie i przypadki swoie opisuiący/Rozdział XIII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Michał Dymitr Krajewski
Tytuł Woyciech Zdarzyński, życie i przypadki swoie opisuiący
Wydawca Michał Gröll
Data wyd. 1785
Druk Michał Gröll
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ XIII.

Byłbym ſię miał za ſzczęśliwego w Selanie, gdybym z utratą Oyczyzny utracił był oraz pamięć wſzyſtkiego; Ale ta w umyśle moim zoſtawiaiąc głęboko wyryte ślady, mieſzała zawſze ſpokoyność. Stawał mi częſto na oczach Kolega, którego chociaż nienawidziłem, iako przewodźcę do moiey podróży, rad bym był iednak wiedzieć o loſie iego, uważaiąc go iako oſtatni zabytek Ziemiańſki. Gdym ſię raz z boiaźnią ſpytał o niego Satuma, Brat twoy przychodzień (rzekł do mnie) wychwalaiąc wynalazki waſze, dał nam poznać, iż ma ſkłonności ſzkodliwe ſpołeczeńſtwu naſzemu. Roſtropność Prawodawcom poſkramiaiąc w nas chciwość, chciała w zrzodle ſamym złe zatamować przez ukaranie wynalazcow ſzkodliwych nowości. Gdyby ci wſzyſcy, którzy wynaydowali u nas ſpoſoby, iak w iedney minucie odebrać życie okrutnym ſpoſobem kilku ſet ludziom, iak wyſadzić z pod nóg naſzych Ziemię, i razem z nią nas i pomieſzkania naſze rozſypać po powietrzu, iak ſpalić w iedney godzinie żywność pracą kilku ſet rąk zebraną, i obrócić w perzynę zabudowane oſady.... Gdyby mowię ci wſzyſcy, któremi Magata Wyſpa wygnańcòw naſzych ieſt zaludniona, zoſtali byli w Kraiu, mielibyśmy iuż do tychczaſ waſze prochy, miny, bomby, kule.... i tak ſię wſpólnie wyrzynali, iak i wy Ziemianie. Coż macie w porownaniu tych klęſk i nieſzczęśliwości, które na waſ z ciągnęły wynalazki waſze? Powinni byście ochydzać pamięć takich ludzi[1] i tłumić zapaloną ich chciwość nowości, karą wygnania z Oyczyzny.
To, co daley mowił do mnie Satumo, niezmiernie mię przeraziło. Dowiedziałem ſię, iż moy Kolega uſzedł z Magaty tym ſamym ſpoſobem, iak mię ſprowadził na Xiężyc. Ah (pomyślałem, weſtchnąwſzy) ieżeli los pomyślny ſprowadzi go nazad do Oyczyzny, iakżem nieſzczęśliwy! iż odłączony od niego, tracę na zawſze nadzieię powrotu; Poznał to pomieſzanie moie Satumo, a gdy przed nim żal moy wynurzyć miałem, ięk trąb przerażaiących obił ſię o uſzy naſze. Satumo zmieſzany porwał ſię do oręża, a ia niewiedząc coby to było, wybiegłem za nim, i obaczyłem lud zgromadzony trzymaiący broń w rękach. Każdy miał twarz pomieſzaną, wznoſił ręce do góry, i okazywał żal głęboki w ſercu.
Czterech ludzi nieznanych mi z twarzy, przyſtąpiwſzy do ludu, i pokłoniwſzy ſię Satumowi, powtorzyli ięk trąb, które z ſobą mieli. Lud cały zaczął wzdychać, a Płeć Niewieścia załamuiąc ręce i wznoſząc ie do gòry, wydawała ſerdeczne łkania. Gdy ſię trochę uſpokoił rozruch, ieden z Przychodniow, tak mòwić zaczął: Zbrodnia, którey przykładu nikt z naſ nie zaſiąga pamięcią widzieć ſię dała w Oſadzie naſzey. Młodzian naſz ieden polubił ſobie Córkę ſąſiada naſzego Taumaga, i chciał ią mieć za przyiaciela ſwego, ale popędliwość do gniewu, i zdrożne życie czyniąc odrazę w ſercu Lamili iego kochanki, Taumago imieniem Córki ſwoiey, ktòrey przeciw Prawu naſzemu przymuſzać nie mógł, oświadczył mu, iż zamyſły iego były nadaremne. Te ſłowa zapaliły w nim gniew i pomieſzały zmyſły. W kilku dni nakſztałt ſzalonego, wpadłſzy do domu Lamili na ten czas kiedy Oyciec wyſzedł w pole z bracią, gdy nie mógł, ani proźbami, ani poſtrachem nakłónić ią, aby mu przyrzekła dożywotnią przyiaźń, a tym bardziey ieſzcze, aby utraciła cnotę, nóż, który miał przy ſobie, utopił w niewinnym ſercu młodey dziewczyny. Na ięk umieraiącey Lamili przybiegła Niewiaſta, którą Zabóyca chciał także zamordować, aby nową zbrodnią ukrył ſzkaradność pierwſzey. Ale Opatrzność zachowała ucieczką Matronę. Złapany od nas wyznał dobrowolnie zabóyſtwo, opowiedział całego życia ſprawy, a ſumienie gryząc go, dało mu poznać nieſławę życia i ſkażenie natury wołaiącey o zemſtę.
Weſtchnął Satumo nad nieſzczęśliwym loſem Winowaycy, ale bardziey ieſzcze ubolewał nad ſpołeczeńſtwem, ktòre utraciwſzy iuż iedną oſobę, tracić ieſzcze muſi drugą, ażeby zbrodnia nie zoſtała bez kary. Obróciwſzy ſię potym do ludu ſpytał ſię, kto by życzył ſobie imieniem całey Oſady bydź świadkem tey kary. Lud ſpuſzczone oczy maiąc zachował głębokie milczenie, i ia tylko ſam ośmieliłem ſię odezwać, częścią z zwyczayney nam ciekawości patrzyć na takie widowiſka, częścią, iż chciałem poznać dalſze położenie Kraiu. Satumo przydał mi do tey podróży Kolegę i razem z Przychodniami pożegnawſzy lud naſzey Oſady, puściliśmy ſię w podróż. Oſada, w ktòrey ſię ſtało zabóyſtwo była ſiódma od naſzey. Wſzyſtkie iednak oprócz położenia mieyſca, nic nowego w ſobie nie miały. Jednakowy kſztałt Domów, iedne wſzędzie wygody i ieden ſpoſób życia Mieſzkańcow. Każda miała ſwą rzeczkę, ale tak przyiemną, iż to mieyſce gdyby nawet Mieſzkańcow nie miało, zdawałoby ſię bydź ożywione. Łąki uprawne nakſztałt pol naſzych, i laſek ręką każdego właściciela zaſiany czyniły widok nayprzyiemnieyſzy oczom. Pola nawet obſadzone żywemi płotami zabezpieczaiąc urodzaie od oſtrych wiatrów w zimie, i od ſzkod przez Bydlęta domowe i dzikie, podobne były (iak powiedziałem wyżey) do winnic porządnie zaſadzonych. Nie było prawda tey regularności, na którą ſię u naſ wyſila Sztuka, aby prędko znudziła oko iednakowością, ale ſama nieregularność tak była przyiemna, iż bydź mogła doſkonalſzym nierównie wzorem Natury, iak to, co czytałem o Ogrodach Chińſkich.
Przez dwa dni podróży naſzey rozprawiaiąc z Kolegami w drodze, dowiedziałem ſię, iż Sielana zewſząd prawie otoczona morzem i nieprzyſtępnemi górami, ieſt krajem nieznaiomym innym Xiężycanom. Granice iey rozciągaią ſię na ſto Mil długości, a dzieſięć tylko ſzerokości. W całym zaś kraju tyſiąc ſię liczy Oſad, z których każda ma ſwego oſobnego Rządcę, chociaż iedno Prawodawſtwo rozciąga ſię do wſzyſtkich w ſzczególności. Kray ten podzielony na Oſady, tak iak ſzwaycary na ſwoie Kantony iednoczy ſię z ſobą w gwałtowney potrzebie, a Rządca pierwſzey oſady (iakiey był Satumo) Kraiu całego obeymuie Rządy.
Po dwóch dniach podróży, ſtanąwſzy w ſiodmey Oſadzie zaſtałem iuż lud zgromadzony, i Winowaycę ſtoiącego na placu. Zdziwiłem ſię nayprzód, widząc twarz iego tak ułożoną, iak przyſtoi na Człowieka nie lękaiącego ſię śmierci, i nie naigrawaiącego ſię z Sprawiedliwości. Poſtać iego była ſkromna, ale nie tak okropna iak Winowaycòw naſzych, którzy, wyprowadzeni z podziemney pieczary, ledwie znaki iakie daią życia. Maxako Rządca tey Oſady czytał wſzyſtkie dobre Sprawy krótko opiſane, które świadectwem przyznano Winowaycy. A gdy przeſtał czytać, lud rozrzewniony przyſtąpił do nieſzczęśliwego Młodziana i ściſkaiąc go Braterſkim affektem, żegnał z wielkim płaczem. Oyciec na koniec biedney Lamili zalany łzami, przyſtąpiwſzy do niego: Niech ci (rzecze) Oyciec naſz powſzechny odpuści tę winę, i tak daruie, iak ia odpuſzczam z ſerca.
Gdy lud utulił nieco płacz ſwòy, Maxako czytać zaczął wſzyſtkie złe Sprawy krótko opiſane, ktore Zabóycę iak po ſtopniach prowadziły do oſtatniey zbrodni. Przynieſiono potym Xięgę Prawa, którą lud przyiął z wielkim uſzanowaniem. Maxako podał ią Winowaycy, a ten głośno, obróciwſzy ſię do ludu, czytał te ſłowa: Nie czyń tego nikomu, czegobyś niechciał, aby ci uczyniono Oddaſz Bratu ſławę, za ſławę, maiątek, za maiątek, życie za życie. To przeczytawſzy pocałował Xięgę, i oddał ią Rządcy. Lud ſię odwrócił na ſtronę, a on w momencie zniknął nam z oczu. To tylko obaczyłem, iż zaſypywano dół, który tym ſpoſobem był ſporządzony, iż w nim umierał Winowayca, długo ſię nie męcząc, a lud nie patrzył iak my z dzikością na rozlanie krwie ludzkiey.[2]
Pożegnawſzy Rządcę tey Oſady, i lud, powróciłem z Kolegą do Domu. ſpytany od Satuma cobym ſądził o ich ſprawiedliwości? wielbiłem to Prawodawſtwo, które maiąc ludzkość na ſzali z ſprawiedliwością tam ſię przychyla, gdzie przeważa ſłuſzność. Ale niech mi daruią Narody, które ſię wſławiły okrutnemi mękami i okropną śmiercią Winowayców,[3] iż miłość prawdy nie pozwoliła mi, abym o nich zamilczał. Gdym opowiedział okrucieńſtwo tortur wyrywaiących kości ze ſtawow, aby wymogły częſtokroć na niewinnym przyznanie ſię do zbrodni, a trwalſzych na ból Winowayców zachowały od śmierci, okropność Exekucyi naſzych, ścinania, wieſzania, darcia paſow, w koło wplatania, na ſłup w biiania, rozpalonemi kliſzczami targania, palenia rąk i ucinania, żywo ćwiertowania, targania końmi, palenia przy letkim ogniu.... Wzdrygnął ſię na to Satumo, poiąć nie mogąc iak ſerce ludzkie może mieć tyle dzikości, aby ſię odważyło zadawać Bratu podobne męki, a bardziey ieſzcze patrzyć na to z ciekawości, która by ukontentowanie przynoſiła.
W tey Exekucyi, ktorą widziałem dwie rzeczy, ciekawość we mnie wzbudzały. Nie wiedziałem co za przyczynę mieli Sielanie, iż opiſywali krotko zebrane życie każdego Winowaycy, i oſobno czytali ſame dobre ſprawy, a przed Dekretem śmierci wſzyſtkie złe iego uczynki. Satumo powiedział mi przyczynę oboyga. „Naygorſzy Człowiek nie ieſt bez iakieykolwiek cnoty, tym końcem czytamy dobre Sprawy winowayców naſzych, aby ſię miękczyła Sprawiedliwość i każdy widział, iż wyſtępek odbieraiąc karę, niemaże w nas pamięci Cnót, i dobrych ſpraw Winowaycy. Lud wdzięczność mu za nie oświadczaiąc rozrzewnia ſię żegnaiąc go z płaczem. Załuiemy Człowieka, ale ſprawiedliwość ſtawia nam przed oczy zbrodnią, która będąc ſzkodliwą ſpołeczeńſtwu naſzemu, Prawem wet za wet powinna być ukarana.”
Opowiedział mi potym Satumo, iakim ſpoſobem Sąd poſtępuie ſobie w Sielanie, gdy Winowayca przyznać ſię nie chce do Zbrodni. Poznałem, iż w tak wielkiey rzeczy, iak ieſt życie Człowieka, nigdy nadto oſtróżności użyć nie można. Obwiniony, ſiedząc w Więzieniu, tym ſię tylko różni od inſzych, iż utraca wolność. Czeka końca kary, albo uwolnienia, pòki Zwierzchność dowiaduiąca ſię o całym życiu iego, nie weźmie iakiey poſzlaki o zbrodni, albo o niewinności. A gdym mu przełożył, iż wiele złoczyńców tym ſpoſobem uyść może kary; Lepiey ieſt (rzecze) aby tyſiąc winowaycòw było nieukaranych, niż gdyby ieden miał być niewinnie ſkazany na śmierć. Czas, zgryzota ſumienia, uwagi odpowiedaiących, roztropność Sędziego, nakłaniaią poſpolicie winowayców naſzych, iż albo dobrowolnie wyznaią wyſtępek, albo zapytywani częſto, zdradzaią ſamych ſiebie przez nieiednoſtayność wyznania.
O! ſzczęśliwy Narodzie (zawołałem) w ktorym niewinność znayduie dla ſiebie beſpieczeńſtwo od mściwey potwarzy. Ileż! niewinnych Ofiar pomowionych o czary, i inne wyſtępki poległo na ſtuſach? Ile unikaiąc ciężkich mąk tortur, palenia boków świecami albo rozpalonym żelazem, przyznało ſię do zbrodni przenoſząc śmierć nad niepewność życia po długich i ciężkich mękach? Zdziwił ſię Satumo, ſłyſząc odemnie o Exekucyi Galigai znaney pod imieniem Marechale d’Ancre. O śmierci Joanny Darcyi, znaney pod imieniem Dziewczyny Aureliańſkiey O ſpaleniu w Paryżu Szlachcica oſkarżonego o czary, za to, iż miał konia, który umiał tańcować O śmierci niewinnego Jana Kalaſsa.... A gdym mu powiedział iż Prawo naſze znieſło karę śmierci na oſkarzonych o czary, tudzież wſzelki rodzay turtur; Wielbił tę ludzkość, która była pierwſzym powodem do tak chwalebney Uſtawy.[4]





  1. Newton, że dociekł przyczyn obrotu Płanet, ma za to Statuę w Londynie. Eliot iż ſpalił baterye pływaiące rozpalonemi kulami, przeydzie Medalem do Potomności. Znamy imiona Keplerów, Leibnicych, Montgolfiuſzow, a co dziwnieyſza Alexandrow, Neronow, i Heroſtratow, a nie wiemy o tych, którzy wynaleźli wóz, młyn, i narzędzia Rolnicze. Jeſt to, mówi La Chapelle proſty wynalazek, ale dotąd nic podobnego nikt ieſzcze nie wynalazł.
  2. Podobną ludzkość w ukaraniu Winowaycy opisał P. Mercier. Rzecz dziwna, że taka litość we śnie tylko, albo na Xiężycu widzieć ſię daie.
  3. Czytaiąc opiſanie okropney Exekucyi Chatela Barriera, Rawallaka, i Damiana, mimo ſzkaradney ich zbrodni, wzdryga ſię Natura na takie okrucieńſtwa. Niech ſądzi Potomność o różnicy ſerca Ludwika XV, i Staniſława Auguſta. Tamten pierwſzemu, który mu donioſł o okropney Exekucyi Damiana naznacza kilkanaście tyſięcy liwrów nadgrody; Ten wſtawia ſię za ſwoiemi Królobóycami, aby im ocalił życie.
  4. na Seymie 1776. Za podanym Proiektem od Tronu.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Michał Dymitr Krajewski.