Zarysy historyi muzyki/Okres drugi
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Zarysy historyi muzyki |
Wydawca | Paweł Rhode |
Data wyd. | 1866 |
Miejsce wyd. | Lipsk |
Tłumacz | Władysław Tarnowski |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Od dawna różne bywały podania i wnioski o pierwszych początkach harmonii średniowiecznej — tak, że trudno jest pod tym względem orzec coś zupełnie pewnego. Ślady pierwszego zdobycia się na napisanie kilku tonów równocześnie brzmiących, na różnych systemach zdźwięk tworzących, nosi pozostałe pismo niejakiego mnicha zwanego Hucbaldus.[1] — Był to bardzo na swój czas uczony mnich we Flandryi, który poświęciwszy całe życie czynnemu opracowaniu teoryi muzykalnej, umarł w bardzo podeszłym wieku, r. 930 po Chr.
Dla zrobienia odkrycia, które dziś tak nieznaczącem się wydać może, w średnich wiekach stólecia upłynąć musiały. — Dopiero w XI. wieku znowu spotykamy się z postacią, która silniej zwraca naszą uwagę. — Jest to Benedyktyn z klasztoru w Pomposa, w pobliżu Ravenny i Ferrary, — imieniem Guido z Arezzo, żyjący około 1020, który rozwój muzyki o tyle przysporzył, że tak zwane Neumen, czyli nota romana pierwszej epoki, za pomocą linii poprowadził, a tym sposobem osięgnął skuteczniejsze uporządkowanie pisma nótowego. Rozgłos jego był tak powszechny, że dotąd jego nazwisko znanem jest najpowszechniej między muzykami średnich wieków. — Co do dalszego wykształcenia harmonii nie postąpił w niej więcej.
Wiek XIII. odziedziczył z kolei po wieku XII. już nieco dojrzalsze zarody przyszłej muzyki, nieco więcej wykształcona harmonię, pismo nótowe i mensurę. — To dalej uprawiać i rozwijać było jego zadaniem. Wystąpili już znamienitsi nauczyciele, którzy zdołali teoryę bardziej wypracowaną ugruntować. — Jeden z tych mężów, po którym także piśmienne zostały zabytki, był Franciszek z Kolonii (Franco v. Cöln) w pierwszych dziesięcioleciach trzynastego wieku, — który już zupełne, niezupełne i powszednie Consonansy i Dyssonansy rozróżnia.
Takiemi były postępy sztuki we Włoszech i Niemczech. — Francyi długo zbywało na wykształceńszej harmonii, takiej, jaką już posiadały Niemcy. Dopiero z końcem XIII. wieku, (około 1280) odkryto przed laty próbę niejakiego Adama de la Hale, w formie kompozycyi na trzy głosy – która dowodzi, że o tej porze poczęto tam na tej niwie pracować.
W pierwszych dziesięcioleciach XIV. wieku spotykamy dwóch pisarzy, którzy wprowadzili wielki postęp, i co do harmonii najprzód nadali pewne, zadawalające reguły, — reguły takiego składu, że podług nich już, tak jak według naszych dzisiejszych pojęć, powstały najprzód czyste akkordy, i czysty związek harmonijny. — Po raz pierwszy powstało tedy prawo, że dwa zupełne consonanse, kwinty i oktawy, nie mogą po sobie następować w tymsamym kierunku. Wtedy również obeznano się dokładniej z istotą dyssonansów i potrzebę rozwiązania ich w następującym consonansie. Marchettus z Paduy i Jan de Muris, duchowny francuzki i doktor w Sorbonie paryzkiej, są mężami, którym te postępy na polu teorii mamy do zawdzięczenia. Co do praktycznego jednak zastósowania ich zasadniczych pojeć wiele jeszcze pozostawało do życzenia.
Z wiekiem dwunastym i trzynastym najprzód w Prowancyi poczeli się zamożniejsi ludzie oddawać poezyi i muzyce. — Wkrótce zamilowanie to rozszerzyło się na północną i południową Francyą i na Niemcy, gdzie jak we Francyi Trubadurowie głównemi rozpleniaczami tych gałęzi sztuk się stali, tak jak Minnesängery zajęli to samo stanowisko. — Liczba tych poetów-pieśniarzy wzmogła się nadzwyczajnie, a w ich rzędzie spotykamy królów i książąt. — Tak między innemi Thibaut, król Nawary (ur. 1201, † 1254) wymienianym bywał, a melodye po nim pozostałe odszukano. —
Również dramatyczne i teatralne próby ówczesne nie obchodziły się bez muzyki, — i tu melodya znalazła dla siebie pole, na którem zajęła znakomite znaczenie, które jej pomogło do dalszego rozwijania się. Przedstawienia te jednak były tak z gruba ociosane i liche, że jedynie dla wykazania, jak wcześnie rozwinęła się potrzeba sceny, zasługują na wzmiankę. Z postępem wykształcenia jednak przerabiał się ich surowy matoryał na dojrzalsze i doskonalsze okazy, — Nazwano je „ministeryami“ i poczęto w nich przedstawiać sceny religijne w sposób nieco przyzwoitszy i doskonalszy. — Zwłaszcza w dwunastym i trzynastym wieku przedstawienia tego rodzaju bardzo się rozmnożyły, a w r. 1313 zbudowano w tym celu teatr w Paryżu. — Na wesołym, zamiłowanym w sztuce dworze Prowanckim wreszcie spotykamy powyżej wspomnianego Adama de la Hale (§. 7.), twórcę kilku ślicznych piosnek, treści światowej. — Na istotnem i głównem pojęciu opery zbywało im zupełnie, ale oni są stopniowemi pierwiastkami późniejszego rozrostu tego potężnego konaru sztuki.
Kiedy tak lud przyśpiewał swoje pieśni, a z wzrostem oświaty, wykształceńsze spółeczeństwo zajęło się pieniami Trubadurów i Minnesängerów, szkolarze muzyczni, którzy się sami „Cantorami“ przezwali, pracowali tymczasem dalej, i pedantantycznie w swój sposób, nieczerpiąc z tego, co im nastręczało źródło życia. — Im śpiew nie bywał sztuką stworzoną dla uweselenia czy wzniesienia umysłu, ale przedmiotem żmudnego ślęczenia. — Harmonia i melodya, te dwa ramiona szkoły muzycznej, te dwa wrodzone promienie naturalnego uczucia muzykalnego, były między nimi zupełnie z sobą rozłączone. — Właściwi muzycy, z profesyi, poglądali z góry na to światowe pieśniarstwo. — W takim stanie długo rzeczy zostawały. — Śpiewy świeckie wzmagały się ciągłem i gorącem uznaniem, aż rozwinięcie się harmonii wyparło go z szranków, tak, że z kolei on nam znowu zupełnie ginie na czas niemały.