Biblia Wujka (1923)/Księga Sędziów 9


Poniżej znajduje się Księga Sędziów podzielona na rozdziały. Jeżeli chcesz skorzystać z całego tekstu zamieszczonego na jednej stronie, przejdź tutaj.

Biblia Wujka
Stary Testament - Księga Sędziów

1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6 - 7 - 8 - 9 - 10 - 11 - 12 - 13 - 14 - 15 - 16 - 17 - 18 - 19 - 20 - 21


ROZDZIAŁ IX.
Abimelech wybiwszy siedmdziesiąt braciéj swych, prócz Joathana najmłodszego. Ten mówi przypowieść sychimskim mieszczanom, zwalczył Abimelech Sychymczyki, potem i sam marnie od niewiasty zabit.

I poszedł Abimelech, syn Jerobaal, do Sychem do braciéj matki swéj, i mówił do nich i do wszystkiéj rodziny domu ojca matki swéj, mówiąc:

Mówcie do wszystkich mężów Sychem: Co wam lepszego, żeby panowali nad wami siedmdziesiąt mężów, wszyscy synowie Jerobaalowi, czyli aby panował jeden mąż? a przytem obaczcie, żem kość wasza i ciało wasze.

I mówili bracia matki jego o nim do wszech mężów Sychem wszystkie te mowy: i nakłoniło się serce ich za Abimelechem, mówiąc: Brat nasz jest.

I dali mu siedmdziesiąt funtów śrebra ze Zboru Baalberyt, który naprzyjmował sobie za nie mężów nędzników i tułaczów, i chodzili za nim.

I przyszedł do domu ojca swego do Ephra i zabił bracią swą, syny Jerobaalowe, siedmdziesiąt mężów na jednym kamieniu: i został Joathan, syn Jerobaalów najmniejszy, i skryto go.

I zebrali się wszyscy mężowie Sychem i wszystkie domy miasta Mello, i poszli i uczynili królem Abimelecha podle dębu, który stał w Sychem.

Co gdy powiedziano Joathan, szedł i stanął na wierzchu góry Garyzym: i podniósłszy głos, wołał i rzekł: Posłuchajcie mię mężowie Sychem, tak was Bóg niech słucha.

Poszły drzewa, aby pomazały nad sobą króla, i rzekły oliwie: Rozkazuj nam.

Która odpowiedziała: Aza mogę opuścić tłustość moję, któréj używają i bogowie i ludzie, a iść, żebych między drzewy wyniesiona była?

10 I rzekły drzewa do figowego drzewa: Pójdź, a przyjmij królestwo nad nami.

11 Które im odpowiedziało: Aza mogę opuścić słodkość moję, i owoce przewdzięczne, a iść, abych między inszemi drzewy było wyniesione?

12 I rzekły drzewa do macice winnéj: Pójdź, a rozkazuj nam.

13 Która im odpowiedziała: Izali mogę opuścić wino moje, które uwesela Boga i ludzie, i między inszemi drzewy być wyniesiona?

14 I rzekły wszystkie drzewa do rhamnu: Pójdź, a króluj nad nami.

15 Który im odpowiedział: Jeźli mię prawdziwie królem nad sobą i stanowicie, przyjdźcież a odpoczywajcie pod cieniem moim: a jeźli nie chcecie, niechaj wynidzie ogień z rhamnu, a niech pożre cedry Libańskie.

16 Teraz tedy, jeźliście prawie i krom grzechu postanowili Abimelecha królem nad wami, i jeźliście się dobrze obeszli z Jerobaalem i z domem jego, i oddaliście mu dobrodziejstwa jego,

17 Który walczył za was, i duszę swoję dał w niebezpieczeństwo, aby was wyrwał z ręki Madyan:

18 Którzyście teraz powstali na dom ojca mego, i pozabijaliście syny jego, siedmdziesiąt mężów na jednym kamieniu: a uczyniliście królem Abimelecha, syna służebnice jego nad obywatelmi Sychem, przeto że bratem waszym jest.

19 Jeźli tedy dobrze a krom grzechu obeszliście się z Jerobaalem i z domem jego, weselcie się dziś z Abimelecha, i on się z was niechaj weseli.

20 Ale jeźli przewrotnie, niech ogień wynidzie z niego, a niech zniszczy obywatele Sychem, i miasteczko Mello: i niech wynidzie ogień z mężów Sychem, i z miasteczka Mello, a niech pożre Abimelecha.

21 Co gdy wyrzekł, uciekł i poszedł do Bera: i mieszkał tam dla bojaźni Abimelecha, brata swego.

22 Królował tedy Abimelech nad Izraelem trzy lata.

23 I posłał Pan ducha złego między Abimelecha a między obywatele Sychem, którzy jęli się nim brzydzić,

24 I niecnotą mordu siedmidziesiąt synów Jerobaal: i wylanie krwie ich jęli wkładać na Abimelecha, brata ich, i na inne książęta Sychimów, którzy mu byli pomogli.

25 I zasadzili się nań na wierzchu gór: a gdy czekali przyjazdu jego, rozbojem się bawili, biorąc łup z mijających: i powiedziano Abimelechowi.

26 I przyszedł Gaal, syn Obed, z bracią swą i przeszedł do Sychem: na którego przyjście wziąwszy serce obywatele Sychem,

27 Wyszli na pola pustosząc winnice, i depcąc wina, i uczyniwszy śpiewających tańce, weszli do Zboru boga swego, a przy biesiedzie i kuflach złorzeczyli Abimelechowi.

28 A Gaal, syn Obed, wołał: Cóż jest Abimelech, i co jest Sychem, żebyśmy mu służyli? Izaż nie jest syn Jerobaalów, i postanowił hetmanem Zebula, sługę swego, nad mężami Emor, ojca Sychem? Czemuż mu tedy służyć będziem?

29 Oby kto dał ten lud pod rękę moję, żebych sprzątnął Abimelecha. I rzeczono Abimelechowi: Zbierz mnóstwo wojska, przyjedź.

30 Bo Zebul, przełożony nad miastem, usłyszawszy słowa Gaal, syna Obed, rozgniewał się bardzo,

31 I posłał potajemnie do Abimelecha posły, mówiąc: Oto Gaal, syn Obed, przyszedł do Sychem z bracią swą, i bije na miasto przeciw tobie.

32 A tak rusz się nocą z ludem, który z tobą jest, a zataj się w polu:

33 A rano, gdy wschodzi słońce, przypadnij na miasto: a gdy on wyjedzie na cię z ludem swoim, uczyń mu, co będziesz mógł.

34 Wstał tedy Abimelech ze wszystkiem wojskiem swem w nocy, i zasadzkę uczynił podle Sychem na czterech miejscach.

35 I wyszedł Gaal, syn Obed, i stanął w wejściu bramy miejskiéj: i wstał Abimelech i wszystko wojsko z nim z miejsca zasady.

36 A gdy ujrzał lud Gaal, rzekł do Zebula: Ono lud z gór zstępuje. Któremu on odpowiedział: Cienie gór widzisz, jakoby głowy ludzkie, a tą omyłką się mylisz.

37. I rzekł zasię Gaal: Ono lud występuje z pośrodka ziemie, a jeden huf idzie drogą, która patrzy ku dębu.

38 Rzekł mu Zebul: Gdzież teraz gęba twoja, którąś mówił: Cóż jest Abimelech, abyśmy mu służyli? Izali nie to jest lud, któryś lekce ważył? Wynidźże a walcz przeciw jemu.

39 Tedy wyszedł Gaal, na co patrzył lud Sychem, i potkał się z Abimelechem.

40 Który go gonił uciekającego, i wpędził do miasta, i poległo z strony jego bardzo wiele, aż do bramy miejskiéj.

41 A Abimelech mieszkał w Rumie: a Zebul Gaala i towarzysze jego wygnał z miasta, ani dopuścił w niem mieszkać.

42 Nazajutrz tedy wyszedł lud w pole. Co gdy powiedziano Abimelechowi,

43 Wywiódł wojsko swoje i rozdzielił na trzy hufy, uczyniwszy zasadzki w polu: a widząc, iż lud wychodził z miasta, powstał i rzucił się na nie.

44 Z hufem swoim, dobywając i leżąc około miasta: a dwa hufy błąkające się po polu nieprzyjaciele gonili.

45 Ale Abimelech przez cały on dzień dobywał miasta: które wziął, pozabijawszy obywatele jego, i samo rozwaliwszy, tak iż sól na niem posiał.

46 Co gdy usłyszeli, którzy mieszkali na wieży Sychimów, weszli do Zboru boga swego Beryth, gdzie byli z nim przymierze uczynili, i ztąd miejsce imię było wzięło, które było bardzo obronne.

47 Abimelech téż usłyszawszy, że mężowie wieże Sychimów współ się skupili,

48 Wstąpił na górę Selmon ze wszystkim ludem swoim , a pochwyciwszy siekierę uciął gałąź z drzewa, i włożoną niosąc na ramieniu, rzekł do towarzyszów: Co widzicie, że ja czynię, wnet uczyńcie.

49 A tak ubiegając się, narąbawszy gałęzi z drzew, szli za wodzem. Którzy obłożywszy wieżę zapalili: i tak się stało, że dymem i ogniem tysiąc człowieka zginęło, mężów pospołu i niewiast, obywatelów wieże Sychim.

50 A Abimelech ruszywszy się ztamtąd, przyciągnął do miasteczka Thebes, które obtoczywszy obległ wojskiem.

51 A wpośród miasta była wieża wysoka, do któréj byli uciekli pospołu mężowie i niewiasty i wszyscy przedniejsi miasta, zawarłszy drzwi bardzo mocno, a stojąc na dachu wieże po miejscach obronnych.

52 I przyszedłszy Abimelech pod wieżę mężnie walczył, a przystąpiwszy ku drzwiom, chciał ogień założyć.

53 Alić oto jedna niewiasta ułomek kamienia żarnowego z wierzchu zrzuciwszy uderzyła w głowę Abimelechowę i rozbiła mózg jego. [1]

54 Który wnet zawołał giermka swego, i rzekł do niego: Dobądź miecza swego, a zabij mię, aby snadź nie mówiono, żem od niewiasty zabit. Który czyniąc dosyć rozkazaniu, zabił go.

55 A gdy on umarł, wszyscy, którzy z nim byli z Izraela, wrócili się do domów swoich.

56 I oddał Bóg Abimelechowi złe, które był uczynił przeciw ojcu swemu, zabiwszy siedmdziesiąt braciéj swoich.

57 Sychimitom téż, co byli uczynili, oddało się i przyszło na nie przeklęctwo Joathana, syna Jerobaalowego.