Jezuici w Polsce (Załęski)/Tom I/020

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Załęski
Tytuł Jezuici w Polsce
Podtytuł Walka z różnowierstwem 1555—1608
Wydawca Drukarnia Ludowa
Data wyd. 1900
Druk Drukarnia Ludowa
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały Tom I
Indeks stron


§. 20. Kolegium w Pułtusku — Jezuici otrzymują obywatelstwo polskie 1565—1575.

Pierwszy wykonał swój zamiar biskup Jędrzej Noskowski, który już 1558 zgłaszał się do O. Kanizego z gotowością fundowania kolegium. Średniej nauki ale wielkiej roztropności senator, prałat pobożny, o dobro Kościoła dbały, skrzętny zbieracz pieniędzy, ale je na budowę katedry płockiej, na edukacyę synowców, na bursę akademicką, na uczynki miłosierne i na fundacyę kolegium obrócił. Wzrostu słusznego, pochylony nieco wiekiem, o kształtnej małej głowie, orlim nosie, z wyrazem twarzy łagodność obok powagi znamionującym[1]. Jeszcze 1555 założył on w Pułtusku szkołę, sprowadziwszy do niej z akademii krakowskiej mistrza i bakałarza, którym opatrzył utrzymanie z dziesięcin na wsiach: Berek, Strochówka, Miedzielisz; pomnożył fundacyą 1557 nadaniem wsi Boszewo i Przekory i dziesięciną ze wsi królewskiej Lissówka. Gdy na synodzie prowincyonalnym w Warszawie 1561 r. naradzano się, jak zapobiedz emigracyi młodzieży do heretyckich szkół zagranicznych, Noskowski z innymi podawał jako najprędszy środek, aby „istniejące już szkoły, a prawie wszędzie podupadłe, podźwignąć“ i sam dał tego przykład. Wymurował bowiem dom obszerny, w którym umieścił dwóch mistrzów, trzech bakałarzy i 30 konwiktorów, do dawnej fundacyi dodał wieś Szelkowo i roczną pensyę 340 złp. jako procent od 6000 złp., które szlachta mazowiecka zachętą księcia biskupa płockiego jako fundusz szkolny w latach 1558 i 1559 złożyła.
Morowe powietrza 1564 rozegnało i uczniów i mistrzów. Gdy ustało, biskup zapraszał ich uprzejmym listem do powrotu ale passus est repulsam, odmówili mu, czy to dla braku ludzi, czy też przeczuwając, że biskup wezwać zamyśla Jezuitów, a oni niedługo tam zabawiwszy, z despektem odejdą. Więc folgę czyniąc życzeniom nuncyusza Commendonego, od 12 marca 1565 kardynalską godnością zaszczyconego, do którego przyłączyły się namowy Hozyusza, Kromera i Krasińskiego proboszcza podówczas płockiego, zdecydował się nareszcie na oddanie onej szkoły pułtuskiej Jezuitom, wystosował list do nuncyusza w marcu 1565. „prosząc o przyspieszenie ich przybycia, załączając na wydatki podróży 318 talarów,“ które im kard. Boromeusz a conto pensyi nuncyusza miał wyliczyć w Rzymie. Jenerał Borgiasz znalazł się w niemałym kłopocie. Z wielką biedą pozbierał z różnych prowincyi i narodów profesorów dla Brunsbergi. Commendone błagał o nich dla Wilna, a teraz dla Pułtuska, załączył nawet „list otwarty króla J. M.“ czyli przywilej królewski z d. 23 marca 1565 r., wprowadzający Jezuitów do Pułtuska, i nadający zakonowi obywatelstwo polskie. Oto brzmienie tego ważnego dokumentu.
„Zygmunt August z bożej łaski król polski w. k. lit. ruski, pruski żmudzki, pan i dziedzic“.
„Oznajmujemy brzmieniem niniejszego pisma wszem w obec i każdemu z osobna, komu o tem wiedzieć należy. Doniósł nam Wieleb. w Chrystusie Ojciec ks. Andrzej Noskowski biskup płocki, iż pragnie w mieście Pułtusku zaprowadzić zakon Braci regularnych Towarzystwa Jezusowego i prosił, abyśmy na to jego przedsięwzięcie zezwolenie nasze oświadczyli. My, zważywszy, że myśl ta czyli zamiar wielce dla Kościoła i rzpltj chrześcijańskiej jest zbawienny, oraz że pobożność i wiarę Chrystusową, którą w tych czasach niektórzy zagorzalcy nietylko zachwiać, ale do szczętu wykorzenić usiłują, skutecznie dźwignąć może, zwłaszcza że na to już wola i zgoda J. Świętobliwości zaszła, postanowiliśmy nietylko na to pozwolić, jakoż rzeczywiście niniejszem pozwalamy, ale pochwalamy tę zacną o utrzymanie i wzrost wiary przodków gorliwość i ochotę.
„A przeto za najłaskawszem boskiem błogosławieństwem nadajemy i udzielamy rzeczonemu ks. Biskupowi płockiemu zupełną i nieograniczoną władzę — wspomniany zakon Tow. Jez. w temże mieście Pułtusku, w gmachach gimnazyalnych lub samem gimnazyum przez W. O. Biskupa już wzniesionem, osadzić i osadziwszy wszelkimi najskuteczniejszymi środkami i sposobami pomnażać, uczciwym dochodem na wszelkie potrzeby, stosownie do liczby zakonników, do tego klasztoru wezwanych lub wezwać się mających, z własnego majątku opatrzeć, tudzież wszystko uczynić, co do uskutecznienia i dokonania tej pobożnej i dla rzpltj chrzęść, wielce, pożytecznej myśli właściwem i potrzebnem znajdzie.
„To zaś Tow. Jez. chcemy, aby w naszem Królestwie używało i cieszyło się wszystkiemi prawami i swobodami, jakiemi cieszą się i jakich używają według brzmienia ustaw wszystkie wszystkich chrześcijańskich narodów zakony. Nadto przyrzekamy temu Towarzystwu naszą oraz następców naszych opiekę i obronę. W dowód czego pieczęć nasza do niniejszego listu zawieszoną została. Dan w Piotrkowie na sejmie walnem d. 23 marca 1565; panowania naszego 36. Piotr Myszkowski podkanclerzy koronny.[2]
Tym przywilejem wprowadzeni urzędownie zostali Jezuici do Polski.
Ale skąd ludzi wziąć do nowego kolegium? Z Polaków Łukasz Krasowski, Podlasianin, herbu Rogala, sekretarzował vice-prowincyałowi Sunnierowi, a Stanisław Rozdrażewski, syn Hieronima hrabi na Rozdrażewie, potem na Dębnikach na Szląsku, kasztelana rogozińskiego, niegdyś lutra, potem gorliwego, pobożnego katolika († 1564 r.), wstąpiwszy do zakonu 1560 r. w Wiedniu, kończył studia teologiczne w Rzymie, 1565 na kapłana wyświęcony. Inni wstąpili później: Wujek 1565, Warszewieki i Wysocki 1567, Skarga 1569 itd. Potrzeba więc było szukać ich wśród cudzoziemców, ale i tych wyrywano sobie, bo po soborze trydenckim jakby na umówione hasło książęta, biskupi, każdy w swym kraju czy mieście, pragnęli mieć jezuickie kolegia i szkoły. O ten brak ludzi, łatwo zresztą zrozumiały w zakonie, który ledwo ćwierć wieku swego istnienia liczył, rozbijały się najlepsze chęci nuncyusza i biskupów. Dopiero z końcem 1565 r. zjechali do Pułtuska OO. Rozdrażewski, jako Superior z Rzymu, Łukasz Krasowski (Crassovius), Wilhelm Anglus z Niemiec, Hostinus (Hostownsky, Czech) z Brunsbergi, przybył z nimi i O. Sunnier i dnia 1 stycznia 1566 otworzyli kolegium i szkoły.
Pułtusk, prastara (od r. 1227) stolica książąt biskupów płockich, położony nad Narwią, obronny zamkiem, który był zarazem rezydencyą biskupów, a od r. 1534 murem i basztami obwarowany, uprzywilejowany od książąt mazowieckich i Zygmunta I., liczył zaledwie 500 domów i domków opłacających szos t. j. podatek domowy. Jezuici nie lubili osiedlać się w małych miastach, Bernardus valles, villas Benedictus amabat, magnas Ignatius urbes brzmiało dawne adagium. I mieli w tem słuszność. Wielkie i większe miasta, będące ogniskiem życia w kraju lub prowincyi, dostarczały szerokiego pola wszechstronnej ich działalności, miasteczka i mieściny skazywały ich na ograniczoną pracę, żmudną i mniej owocodajną, którą inne zgromadzenia łatwo wykonać mogły. Więc też i w małym Pułtusku nie mieli ochoty kolegium otwierać, przeciwnie Płock, stara stolica Mazowsza a teraz województwa, „wznoszący się na wzgórzu, pyszny wysokiemi wieżami gmachów, należący w XVI. wieku do znakomitych miast w Polsce“, bardziej ich pociągał.[3]
Tego zdania był i nuncyusz Commendone. „Przybyłem — pisze do kard. Boromeusza 22 czerwca 1565 — na dzień Bożego Ciała do Pułtuska, majątku biskupa płockiego, dla obejrzenia miejsca, przeznaczonego na kolegium jezuickie i dla pomówienia z ks. biskupem w sprawach kościelnych, szczególniej zaś że pragnął on zasięgnąć mego zdania względem owego kolegium! czy według pierwszego zamiaru miał je budować w Pułtusku, czy raczej w Płocku, gdzie jest kościół katedralny? Sądziłem, że i dla pożytku powszechnego i dla wygody samych Ojców Płock byłby stosowniejszy. Wszakże stanęło na tem, aby wstrzymać się do przybycia samych OO. Jezuitów, a ci na miejscu rozstrzygną, kędy osiąść będą woleli.“[4] Oni woleli w Płocku, ale biskup Noskowski, przeczuwając snać zgon swój bliski, oparł się tym zachceniom. „W Płocku nie mam gotowego gmachu szkolnego, perswadował Ojcom, tu już szkolne sale i zakonne cele czekają na was, chodzi o pośpiech, każdy rok, miesiąc nawet opóźnienia — to szkoda niepowetowana. Kościół wam zbuduję, kolegium nowe postawię, szkoły rozszerzę, wnet Pułtusk wielkim miastom dorówna; do Płocka wy się dostaniecie wcześniej później, teraz zaś bierzcie co wam daję.“
Więc wzięli i natychmiast otworzyli szkoły gramatykalne, a w rok potem humaniora z retoryką. Biskup rozpisał listy do przedniejszych rodzin z uwiadomieniem o otwarciu szkół i zaproszeniem, aby synów swych do nich przysyłali. Niedługo czekać, zwaliła się młodzież z Mazowsza i Wielko i Mało Polski, z Wołynia i Litwy nawet i Kurlandyi, do 400 uczniów; cyfra ta w kilkunastu latach doszła do 900.
Prymas Uchański, ut aliquid fecisse videatur, utrzymywał swym kosztem przy tej szkole kilkunastu ubogich szlacheckich studentów. Z fundacyi biskupa płockiego Wojciecha Baranowskiego, wielkiego Jezuitów patrona, otwarto 1596 r. seminarium dyecezalne dla 20. alumnów i rozpoczęto wykłady filozofii i teologii moralnej.
Prace kapłańskie spełniali Ojcowie zrazu w kolegiacie „zasklepionej i ozdobionej“ kosztem biskupa Noskowskiego, aż do ukończenia murów kościoła swego 1570 r. Oszczędny biskup niewielki im począł budować kościołek; umarł, zaledwo fundamenta jego założono 1567 r. „z rąk jednego z naszych (Jezuitów) sakramenta św. przyjąwszy, w Pułtusku pogrzebiony z pogrzebową magnificencyą wielką, lubo jej zakazał, z niemniejszym wszystkich żalem.“ Przed śmiercią swoją całą fundacyę szkolną przelał na Jezuitów i akt fundacyjny zapisał w grodzie; przynosiła ona ledwo 1.100 złp. rocznie.
Na katedrze płockiej zasiadł podkanclerzy Piotr Myszkowski, już dawniej koadjutorem płockim, na instancye króla i Commendonego, przez Piusa IV. prekonizowany. Zdaniem Hozyusza, „mąż to jakich mało, świetnością rodu, roztropnością i biegłością w sprawach publicznych, łagodnością i uprzejmością, darem wymowy i łatwością wysłowienia się znamienity.“ W obec Jezuitów zachowywał się on dotąd dosyć obojętnie, ale jako biskup płocki otoczył ich tą samą co poprzednik opieką i życzliwością, a była ona tem potrzebniejszą, że po śmierci bisk. Noskowskiego wytoczono Jezuitom spory i procesa o zapisy dóbr i granice, które on swą powagą i znajomością prawa polubownie załagodził. Zjechał też 1569 r. na wizytę dwóch nowych kolegiów w Brunsberdze i Pułtusku O. Wawrzyniec Magio, prowincyał austryacki, bo te i inne domy jezuickie w Polsce należały wtenczas i aż do r. 1575 do prowincyi austryackiej. Prowincyała zastępował w Polsce vice-prowincyał, O. Sunnier, ale od czasu do czasu zjeżdżał i O. Magio[5].
Prędki rozwój szkół pułtuskich przerwało na chwilę morowe powietrze 1571/2 r, grasujące straszliwie w mieście; młodzież rozjechała się do domów, Ojcowie na swe folwarki; z pozostałych dla posługi zadżumionych umarł brat Maciej Dembiński; zachorował ciężko, ale cudownie prawie wyzdrowiał O. Mikołaj Sędkowski.
Tymczasem otwarto kościół własny 1570. Królewna Anna i inne zacne panie opatrzyły go hojnie w aparaty i naczynia kościelne i relikwie. Między innemi, królewna ofiarowała w kosztownym relikwiarzu głowę św. Władysława, króla węgierskiego; pobożna szlachta okoliczna i mieszczaństwo pułtuskie dorzuciło grosz swój wdowi. Stanęła świątynia, ozdobna a gustowna, a w niej nabożeństwo w porządku i ładzie odprawiane, katechizacye wieczorne w niedziele i święta, słuchanie spowiedzi w dzień każdy. Wnet okazała się za ciasną, rozebrano ją więc w części i powiększono znacznie 1583 r. W kolegiacie zachowano jednak ambonę dla siebie, a przykład ten naśladowano potem i w innych miastach. Dwaj najznakomitsi później kaznodzieje, Jakób Wujek z Wągrowca, teolog i lingwista od r. 1565—1570 nowicyusz i teolog jezuicki w Rzymie, a potem (1570—1571) profesor matematyki w kolegium rzymskiem, i O. Piotr Skarga, kanonik niegdyś lwowski, od 1569 r. nowicyusz jezuicki w Rzymie — odbywali tu jakoby próbę „rzemiosła kaznodziejskiego“, którem zasłynąć mieli z pożytkiem dusz wielu, z chwałą bożą, a chlubą zakonu. Skarga podczas dwuletniego 1571—3 pobytu w Pułtusku wyjeżdżał często to do Lwowa, gdzie przez cały miesiąc słowo boże w katedrze głosił, to do Płocka, dokąd go legat Commendone dla pociechy królewnej Anny, osieroconej śmiercią brata króla, posłał, a biskup na kazania w katedrze zaprosił, to do Warszawy, także na wezwanie legata, aby podczas sejmu w kościele franciszkańskim prawdy boże opowiadał, a mądrą rozmową i radą biskupom i senatorom służył[6].





  1. Święcicki. Vita Andr. Noscovii Varsov. 1637.
  2. Listy Commendonego II. 116—118.
  3. Baliński — Dawna Polska I 509, 364.
  4. Listy Commendonego II, 245.
  5. Stan osób kolegium pułtuskiego od 8. paźdz. 1588 do 20. czerw. 1569 był ten:
    O. Franc. Sunnijer (sic); vice-prov
    O. Stan. Rozdrażewski, rektor, kaznodzieja.
    O. Jakób Wujek, vice-rekt. kaznodzieja.
    O. Wojc. Teobold, (Polak), Prof. retoryki.
    O. Łuk. Krasowski, kaznodzieja.
    O Jan Maciej, (Bohemo-hungarus) Prof. alogaritmi et computi ecclesiastici (rachunków).
    Magister: Jerzy Torres. Prof. ret.
    O. Jan Konarczyk, Prof. hum.
    O. Gaspar Kaliski, Prof. syntaksy.
    O. Banedykt Wirod, (Samborczyk), Prof. 2. kl. gramatyki.
    O. Jan Petronel, Prof. 1 kl. gramatyki.
    O. Mikołaj Sedkowiez do pomocy rektorowi.
    Teodor Bochen i Wojciech Broido uczą się retoryki; braci 4: Bauszek, Rasz, Gluliczek, Orzegała.
    Razem osób 18, wszystko ludzie młodzi od 21 do 38 roku życia (Archiv. Prov. Pol. Catalogi breves).
  6. Archiv Prov. Pol. Fundationes II. Hist. Collegii Pultoviensis.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Załęski.