O miłości (Stendhal, tłum. Żeleński, 1933)/Tom I/Rozdział II

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stendhal
Tytuł O miłości
Wydawca Bibljoteka Boya
Data wyd. 1933
Druk Drukarnia Zakładów Wydawniczych M. Arct, S.A.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Tadeusz Boy-Żeleński
Tytuł orygin. De l’amour
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ II.
O narodzinach miłości

Oto, co się dzieje w duszy:
1. Podziw.
2. Powiada się sobie: Cóż za rozkosz byłoby całować ją, otrzymywać pocałunki etc.
3. Nadzieja.
Rozbiera się zalety; w takiej chwili kobieta powinnaby się oddać, aby osiągnąć szczyt upojenia zmysłów. Nawet najskromniejszym kobietom oczy płoną w chwili nadziei; namiętność jest tak silna, rozkosz tak żywa, że zdradza się wymownemi znakami.
4. Miłość urodziła się.
Kochać, znaczy znajdować rozkosz w widzeniu, dotykaniu, czuciu wszystkiemi zmysłami, z tak bliska jak tylko można, istoty ukochanej i kochającej wzajem.
5. Zaczyna się pierwsza krystalizacja[1].
Rozkoszujemy się tem, aby stroić w tysiące powabów kobietę której miłości jesteśmy pewni; rozbieramy swoje szczęście z niesłychaną lubością. Poprostu wyolbrzymiamy sobie wspaniały dar, który spadł nam z nieba, którego nie znamy a którego posiadania jesteśmy pewni.
Pozwólcie pracować głowie zakochanego dwadzieścia cztery godzin, a oto co znajdziecie:
W kopalni soli w Salcburgu wrzuca się w czeluść szybu gałąź odartą z liści; w parę miesięcy później wydobywa się ją okrytą lśniącemi kryształkami; najdrobniejsze gałązki, nie większe od łapki sikory, przybrane są mnóstwem ruchomych i lśniących djamentów; nie można poznać pierwotnej gałęzi.
Krystalizacją nazywam czynność myśli, która, we wszystkiem co widzi, odkrywa nowe przymioty ukochanej osoby.
Podróżnik opowiada o chłodzie pomarańczowych gajów w Genui, nad morzem, w upalne dni letnie: cóż za rozkosz byłaby zażywać tego chłodu z nią! Przyjaciel łamie rękę na polowaniu: cóż za rozkosz być pielęgnowanym przez kochaną kobietę! Być wciąż z nią i wciąż czuć jej miłość, to niemal zmieniłoby ból w rozkosz; złamana ręka przyjaciela staje się punktem wyjścia, aby uwierzyć w niebiańską dobroć ukochanej. Słowem, wystarczy pomyśleć o jakiejś zalecie, aby ją ujrzeć w przedmiocie swej miłości.
Zjawisko to, które pozwalam sobie nazwać krystalizacją, ma źródło w naturze, która nas nastraja do rozkoszy i pędzi nam krew do mózgu; w poczuciu iż zalety ukochanej osoby mnożą rozkosz, a wreszcie w tej myśli: ona jest moją. Dziki nie ma czasu iść poza ten pierwszy krok. Czuje rozkosz, ale energję jego mózgu pochłania całkowicie pościg za danielem, którego mięsem musi czemprędzej skrzepić siły, aby nie zginąć od topora wrogów.
Na przeciwnym biegunie cywilizacji, nie wątpię, że kobieta tkliwa dochodzi do tego, iż doznaje rozkoszy fizycznej jedynie z mężczyzną którego kocha[2]. Zupełnie przeciwnie jak u dzikich. Ale, w narodach cywilizowanych, kobieta ma poddostatkiem czasu, dziki zaś tak jest pochłonięty swemi zatrudnieniami, że musi traktować swą samicę jak pociągowe bydlę. Jeżeli samice wielu gatunków zwierząt są szczęśliwsze, to dla tego, że istnienie samców lepiej jest ubezpieczone.
Ale porzućmy lasy, aby wrócić do Paryża. Człowiek trawiony namiętnością widzi wszystkie doskonałości w tej którą kocha; jednakże uwaga jego może być jeszcze rozprószona, dusza bowiem nuży się wszystkiem co jednostajne, nawet doskonaleni szczęściem[3].
Oto co zdarza się, aby utrwalić uwagę:
6. Rodzi się wątpienie. Po kilku spojrzeniach lub szeregu innych czynności, które mogą trwać chwilę albo wiele dni, a które najpierw obudziły a potem umocniły jego nadzieję, kochanek budzi się z pierwszego zdumienia i oswaja się ze swem szczęściem. Powodując się teorją, która, zawsze oparta na najczęstszych przypadkach, powinna brać w rachubę jedynie kobiety łatwe, ów kochanek żąda konkretniejszych rękojmi i dąży do posiadania.
Kobieta przeciwstawia mu obojętność[4], chłód lub nawet gniew, jeśli okazuje zbytnią pewność siebie; we Francji posługuje się odcieniem ironji, który mówi: „Uważasz się za bliższego celu niż jesteś“. Kobieta postępuje tak, bądź wówczas gdy się przebudzi z chwilowego oszołomienia i wróci w granice skromności drżąc że je przekroczyła, bądź poprostu przez rozsądek lub zalotność.
Kochanek zaczyna wątpić o szczęściu które sobie obiecywał; zaczyna brać krytycznie swoje mniemane nadzieje.
Próbuje się rzucić w inne uciechy życia, nie znajduje w nich żadnego smaku. Chwyta go lęk przed strasznem nieszczęściem, a wraz z nim przychodzi głębokie skupienie.
7. Druga krystalizacja.
Wówczas zaczyna się druga krystalizacja, której djamentami są potwierdzenia tej myśli:
Kocha mnie.
Co kwadrans w nocy która nastąpiłaipo narodzinach wątpliwości, po chwili strasznych męczarni, zakochany mówi sobie: Tak, kocha mnie; i krystalizacja zmierza do odkrywania nowych wdzięków; potem znowuż wątpienie wpija weń błędne oczy i osadza go w miejscu. Zaledwie może oddychać, powiada sobie: Ale czy ona mnie kocha? Wśród tych rozdzierających i rozkosznych wahań, biedny kochanek czuje żywo to: Dałaby mi rozkosz, jaką może mi dać ona jedna.
Oczywistość tej prawdy, owa droga na krawędzi straszliwej przepaści, gdy drugą ręką dotykamy najwyższego szczęścia, daje tej drugiej krystalizacji tyle wyższości nad pierwszą.
Kochanek błąka się ustawnie między temi trzema myślami:
1. Ona jest wcieleniem doskonałości.
2. Kocha mnie.
3. Co czynić, aby uzyskać najwyższy dowód miłości? Najbardziej rozdzierająca chwila dla młodej jeszcze miłości, to ta, w której spostrzega, że rozumowała fałszywie i że trzeba zburzyć cały złom krystalizacji.
Wówczas zaczyna się wątpić o samej krystalizacji.




  1. Dla bliższego objaśnienia tego wyrazu patrz Gałąź salchurska (niewydany fragment na końcu tomu).
  2. Jeżeli u mężczyzny nie spotykamy tej właściwości, to stąd, że nie musi on czynić doraźnej ofiary ze swego wstydu.
  3. To znaczy, że ten sam odcień daje tylko jedną chwilę prawdziwego szczęścia; ale usposobienie namiętnego człowieka zmienia się dziesięć razy dziennie.
  4. To, co powieści XVII w. nazywały miłością piorunującą, rozstrzygającą o losach bohatera i jego kochanki, jestto odruch duszy, istniejący niewątpliwie w naturze, mimo że go zohydzili niezliczeni bazgracze. Wynika ona z niemożliwości oporu. Kobieta, która kocha, znajduje zbyt wiele szczęścia w swem uczuciu, aby się zdobyć na udanie; zmęczona rozsądkiem, porzuca wszelkie względy i oddaje się ślepo szczęściu kochania. Nieufność uniemożliwia miłość piorunującą.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Stendhal i tłumacza: Tadeusz Boy-Żeleński.