O miłości (Stendhal, tłum. Żeleński, 1933)/Tom I/Rozdział XIV

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stendhal
Tytuł O miłości
Wydawca Bibljoteka Boya
Data wyd. 1933
Druk Drukarnia Zakładów Wydawniczych M. Arct, S.A.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Tadeusz Boy-Żeleński
Tytuł orygin. De l’amour
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ XIV.

Oto spostrzeżenie, które obudzi protesty i które komunikuję jedynie mężczyznom natyle nieszczęśliwym aby kochać namiętnie, przez długie lata, z niezwyciężonemi przeszkodami.
Widok wszelkiej niezwykłej piękności w naturze i sztuce budzi błyskawicznie wspomnienie ukochanej. Dzieje się to tem, iż, w myśl mechanizmu gałązki strojnej w djamenty w kopalni Salcburskiej, wszystko co jest piękne i wzniosłe na świecie stanowi cząstkę ukochanej istoty, i ten niespodziewany obraz szczęścia natychmiast wypełnia oczy łzami. Tak oto wrażliwość na piękno i miłość ożywiają się wzajem.
Jednem z nieszczęść życia jest, iż owo szczęście oglądania ukochanej istoty i rozmawiania z nią nie zostawia wyraźnych wspomnień. Widocznie dusza zbyt jest przejęta swemi wzruszeniami, aby dawać baczenie na ich przyczyny lub okoliczności. Jest samem wrażeniem. I może dlatego że tych rozkoszy nie da się zużyć dowolnem przywoływaniem, odnawiają się one z taką siłą, ilekroć jakiś przedmiot wyrwie nas z marzeń poświęconych ukochanej i przypomni nam ją żywiej jakimś nowym szczegółem[1].
Pewien stary oschły architekt spotykał Ją co wieczór w towarzystwie. W przypływie szczerości, nie licząc się ze słowami, wyśpiewałem[2] raz przed nim czuły i górny dytyramb na jej cześć. Wyśmiała mnie, ja zaś nie miałem siły powiedzieć jej: On panią widuje codzień.
To uczucie jest tak silne, że rozciąga się nawet na osobę jej przyjaciółki, która styka się z nią bezustanku. Kiedy ją widzę, tak przypomina mi Leonorę, że, mimo wszelkich wysiłków, nie mogę jej nienawidzić w owej chwili.
Możnaby rzec, iż, dzięki osobliwej tajemnicy serca, ukochana kobieta udziela więcej czaru niż go sama posiada. Obraz dalekiego miasta, w którem się ją widziało przez chwilę, pogrąża w głębszej i słodszej zadumie niż sama jej obecność. To skutek jej srogości.
Marzeń miłosnych nie da się spisać. Stwierdzam, że mogę odczytać dobrą powieść co trzy lata z tą samą przyjemnością. Budzi we mnie uczucia zgodne z tkliwą skłonnością która mnie zaprząta w danej chwili, lub urozmaica moje myśli, o ile serce jest wolne. Mogę też słuchać z przyjemnością tej samej muzyki, ale nie trzeba aby pamięć brała w tem udział. Działać powinna jedynie wyobraźnia; jeśli opera sprawia większą przyjemność na dwudziestem przedstawieniu, to dlatego, że lepiej się rozumie muzykę lub że przypomina ona pierwsze wrażenia.
Co się tyczy nowych horyzontów ludzkiego serca, jakie otwiera powieść, przypominam sobie bardzo dobrze dawniejsze, lubię nawet znaleść je zanotowane na marginesie. Ale ten rodzaj przyjemności tyczy powieści w sensie czegoś co pogłębia we mnie znajomość człowieka, nie zaś marzenia, które jest prawdziwą rozkoszą powieści. To marzenie jest nie do utrwalenia. Spisać je, znaczy zabić je na teraz, wpada się bowiem w filozoficzną analizę (przyjemności; i zabić jeszcze pewniej na przyszłość, bo nic tak nie paraliżuje wyobraźni jak ucieczka do pamięci. Jeżeli np. znajdę na marginesie notatkę malującą moje wrażenia kiedy czytałem przed trzema laty Old Mortality we Florencji, natychmiast zanurzam się w historji mego życia, w szacowaniu stopnia mego szczęścia w dwóch epokach, słowem w najwyższej filozofji, i żegnaj mi na długo swobodo tkliwych wzruszeń!
Każdy wielki poeta, posiadający żywą wyobraźnię, jest nieśmiały, to znaczy że obawia się ludzi dla przeszkód i zamętu, jakie mogą wnieść w jego rozkoszne marzenie. Drży o swoje skupienie. Ludzie, ze swemi płaskiemi sprawami, wyrywają go z ogrodów Armidy, aby go wepchnąć w cuchnące bajoro; nie umieją ściągnąć jego uwagi inaczej niż drażniąc go. Przez ten nawyk karmienia swej duszy tkliwemi marzeniami oraz przez swój wstręt do wszystkiego co pospolite, wielki artysta jest tak bliski miłości.
Im większym ktoś jest artystą, tem bardziej musi pragnąć tytułów i odznaczeń jako szańca.




  1. Perfumy.
  2. Nessun maggior dolore
    Che ricordarsi del tempo felice
    Nella miseria.
    Dante, Inf., V.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Stendhal i tłumacza: Tadeusz Boy-Żeleński.