Strona:Adam Mickiewicz Poezye (1822) tom drugi.djvu/040

Ta strona została uwierzytelniona.

Ze kwiat młodego nie stracił rumieńca,
A razem owoc wnet pełni dorośnie.
Nie tylko licem nikt jéj nie mógł sprostać,
Ona się jedna w dworze całym szczyci,
Ze bohatérską Litawora postać
Wzrostem wysmukłéj dorówna kibici.
Xiążęca para, kiedy ją okoli
Służebne grono, jak w poziomym lesie
Sąsiednia para dorodnych topoli,
Nad wszystkich głowę wystrzeloną niesie.


Twarzą podobna i równa s postawy,
Sercem też całém wydawała męża;
Igłę, wrzeciono, niewieście zabawy
Gardząc, twardego imała oręża,
Często myśliwa na żmudzkim rumaku (22)
W szorstkim ze skóry niedźwiedziéj kirysie,
Spiąwszy na czole białe szpony rysie
Pośród strzelczego hasała orszaku;
S pociechą męża nie raz w tym ubiorze
Wracaiąc s pola oczy myli gminne,