Śniadanko
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Śniadanko |
Pochodzenie | Patrząc na moich synków |
Wydawca | nakładem Janiny Ejsmond |
Data wyd. | 1931 |
Druk | Piotr Pyz i S-ka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
ŚNIADANKO.
Chłopczykowi babcia daje śniadanie,
ale Dzidziuś smaku dziś nie ma na nie...
„Choć Azo-Azuniu...
Zjedz papu-papuniu —
Dla kiciusia niech nic nie zostanie“...
Dzidziuś zjada dla Azy przeznaczoną łyżkę.
Babcia cieszy się z tego i woła na myszkę,
na szareńkę — Myszeńkę —
„Zjedz myszeńko kaszeńkę —
kiciuś będzie miał z tego fiżkę“...
Chłopczyk zjada dla Myszki przeznaczoną furę.
Myszka łezki obciera i chowa się w dziurę.
Babcia woła na Nianię:
„Masz tu Nianiu śniadanie —
dla kiciusia niech nic nie zostanie“.
Juluś zjada swej Niani porcyjkę czubatą.
Niania idzie do kuchni i skarży się na to:
„Ach to Dzidzi, to Dzidzi —
udaje że się brzydzi —
a objadać swej niani wcale się nie wstydzi“...
Babcia woła kolejno Wróbelki, Gołąbki
i wkłada pełną łyżkę do dzidziowej gąbki,
potem zaprasza świnki i z podwórza dziewczynki,
lecz im nie daje kaszki ani odrobinki...
I tak Dzidziuś choć nie był dziś przy apetycie,
zjadł porcję, którą babcia częstowała Kicię
i także to papusiu
na któreś ty, tatusiu,
oblizywał się tak smakowicie...