[1]„DOBRZE.“
(Obrazek wiejski.)
Snop złocistych promieni zajaśniał na wschodzie...
I zbladły gwiazdy nocne.. i pierzchnęły cienie...
I otoczyło ziemię światło i promienie,
Rozsypując brylanty po rosach i wodzie,
Która się falą srebrną w strumieniach przelewa.
W lesie ptasząt gromada dzień witała pieśnią
I harmonijnym szmerem coś szeptały drzewa;
Ogrody się kwitnącą bieliły czereśnią,
Nad polami szybował jastrząb w locie szparki,
I w powietrzu się ważył i zataczał kręgi;
Z złotej wierzby gałęzie spływały jak wstęgi
I słychać było głosy pastuszej fujarki...
I dzwonek co z kościelnej odzywał się wieży...
Z lasów dochodził zapach balsamiczny, świeży,
Na łąkach drobne kwiatki podnosiły głowy,
Obciążone perłami życiodawczej rosy...
I skowronek nad polem wznosił się w niebiosy,
Witając skromną pieśnią piękny dzień majowy.
[2]
Nad moczarami tylko mgła jak upiór blada,
Zdawała się uciekać przed jasności gońcem,
I kiedy ją promieni zalała kaskada,
Bladła, bladła i nikła... wstydząc się przed słońcem.
Wiatr rozpędził do reszty kochankę moczarów,
I zdmuchnął ją i zepchnął z bagien i topielisk...
A sam uderzył w sosnę krzepką jak obelisk,
Rozdarł się na pniu twardym — i umknął gdzieś w parów...
Obudziła się ziemia — i jak wioska długa
Z każdej chaty wychodził człowiek i na pole
Szedł — ciężkie woły pierwej zaprzągłszy do pługa,
By orać ziemię żyzną.
Tuż zaraz przy siole
Był kawałeczek ziemi, brzozy na nim rosły,
Z za parkanu jaśminy wychylały liście,
Przy wrotach krzyż drewniany stał czarny, wyniosły...
I wszystko tu milczało jakoś uroczyście,
Nie słychać było gwaru ani ludzkich głosów.
Jakiś starzec stuletni, w wieńcu srebrnych włosów
Któremi wiatr powiewał niby białą szmatą,
Stał do połowy w grobie i rzucał łopatą
Ziemię czarną na stronę, nucąc psalm pokutny;
Szum drzew wtórował z cicha owej pieśni smutnej,
Przyglądały się ptaszki, patrząc z ramion krzyży,
A starzec się zagłębiał niżej, coraz niżej,
Że już mu tylko białą widać było głowę...
Wszedłem i z stróżem grobów zacząłem rozmowę.
— Ojcze co wy robicie?
— Toć widzita sami,
Grób kopię. Zawdy człowiek ma z temi grobami!
Bo trza zrobić porządnie, niech-ta na ostatek
Nieboszczyk w dobrem miejscu najdzie sobie statek,
Boć tu w onej kolebce wiekować mu trzeba..
Ot i lepiej — odzienia już nie chce i chleba,
I gradów się nie boi...
— Prawda...
— A no, niby —
Śmierć nas tu het pakuje, jak do kosza grzyby;
Trza iść, nic nie poradzi... trzeba umrzeć święcie...
— I dawno-to już dziadku macie to zajęcie?
— Ho! ho! co ja tu panie ludzi naukładał!
To precz moja robota!!... Bóg los taki nadał,
Więc wola jego święta. Tułał się człek wiele,
Potem, do dom wróciwszy, służę przy kościele.
— I nie smutno wam dziadku?
— Eh nie, nie markotno,
Tu je dobrze... o dobrze!...
[3]
..................
Pod brzozą samotną
Usiadłem, co opodal stała na uboczu.
Dziad poszedł dosyć żwawo i zniknął mi z oczu.
Do otwartego grobu wpadał snop promieni,
Ślizgał się po mogiłach, po świeżej zieleni,
I złocił główki kwiatów...
Z pochyloną głową,
Ważyłem w smutnych myślach każde starca słowo.
— Tu je dobrze! powiedział — dobrze... prawda szczera,
W tem schronieniu się cisza i spokój zawiera.
Tu namiętności gasną, źródło łez wysycha,
Tu milknie rozpacz wściekła i tęsknota cicha.
— Tu je dobrze! jak słusznie siwy dziad powiedział...
Tu pogrzebany wszelki przywilej i przedział.
I idealna równość panuje wszechwładnie...
„Tu je dobrze“! tu słońce, gdy się do snu kładnie,
Wślizga się po przez bluszczów listki i powoju,
I grobom pocałunek przesyła pokoju...
...................
Nazajutrz znów jutrzenka jaśniała na wschodzie,
Znów zbladły gwiazdy nocne i pierzchnęły cienie,
A ziemię otoczyło światło i promienie,
Rozsypując brylanty po rosach i wodzie,
Która się srebrną falą w strumykach przelewa.
Po nad świeżą mogiłą lekki wiatr powiewa...
Chwieje smutnie listkami wierzba i brzezina,
Umarłego czas jakiś ktoś we wsi wspomina,
A potem pamięć o nim jak mgła się rozwiewa,
Jak ta blada kochanka bagien i topielisk,
Co się rankiem jak upiór po nad niemi snuje...
Człowiek umarł... lecz ludzkość stoi jak obelisk;
A któż w takim ogromie cegiełki rachuje?...
Klemens Junosza.