100 powiastek dla dzieci/Piankowa fajka
←Złota tabakierka | 100 powiastek dla dzieci Piankowa fajka Christoph von Schmid |
Srebrny zegarek→ |
Przekład: Jan Chęciński. |
PIANKOWA FAJKA.
Franciszek był synem ubogiéj wdowy, zamieszkałéj na wsi. Ponieważ miał piękny głos, wyrobiono mu miejsce chórzysty przy kościele katedralnym pobliskiego miasta, gdzie zakosztowawszy lepszego bytu, oddał się z całym zapałem nauce. Większą część dnia przesiadywał nad książkami, wieczorem zaś, udzielał lekcje łaciny, które dopomogły mu do utrzymania. Dzięki zdolnościom i niezmordowanéj pracy, Franciszek otrzymał niezadługo stopień doktora prawa i urząd sekretarza przy tamtejszym gubernatorze.
Nowy sekretarz był bardzo zdolnym człowiekiem, miał on nadzieję dojść do najwyższych urzędów, a nawet zaślubić młodą Emilję, córkę Gubernatora, u którego często bywał na obiedzie.
Jednego dnia, właśnie rozpoczynającego wielki jarmark, na który co zjeżdżało się mnóstwo ludzi, jakiś szanowny starzec, mieszkaniec rodzinnéj wioski Franciszka i bardzo mu znany, wszedł do niego mówiąc:
„Panie sekretarzu, twoja stara matka jest niebezpiecznie chora; życzyła, abym się z tobą zobaczył i prosił o pomoc dla niéj.”
Franciszek więcéj rozgniewany niż rozżalony, wręczył mu pięciozłotówkę i rzekł:
„Masz pan, — bądź łaskaw oddać to matce.”
Tegoż samego dnia po obiedzie, cała rodzina gubernatora udała się na wielki plac, aby obejrzeć bogate sklepy i pełne rozmaitych przedmiotów kramiki jarmarczne, — a przytem, aby zakupić sobie po jakieś ładnéj bagatelce. Franciszek, który im towarzyszył, upatrzył dla siebie prześliczną piankową fajkę, za którą dał dwadzieścia złotych.
Emilja, zarówno piękna jak pobożna i szlachetna, wiedziała, że Franciszek swojéj choréj matce posłał tylko pięć złotych, i chociaż była mu bardzo przychylną, oburzyła się, widząc go wydającego cztery razy tyle na cacko, będące raczéj zbytkiem niż potrzebą. Wróciwszy więc do domu, niemogła utaić swojéj boleści i o wszystkiem powiedziała ojcu. Gubernator niemniéj oburzony od córki, zawołał:
„Taki czyn niegodziwy nie może ujść bezkarnie, i lubo Franciszek jest bardzo zdolny, niemogę mieć zaufania w człowieku, który okazał się tak obojętnym i skąpym dla swojéj choréj matki, gdy tymczasem dla zadowolenia kaprysu, wydaje tyle pieniędzy!”
Od téj chwili Franciszek stracił całą swoją wziętość. Zamiast wysokiéj posady, jaką mógł był otrzymać, musiał poprzestać na maleńkim urzędzie, na który ledwie się dostał. Dom Gubernatora został dla niego zamknięty, znajomi i przyjaciele usunęli się od niedobrego syna, i już odtąd, mimo początkowego rozgłosu, nikt niezajmował się nim więcéj.
Nad drogą życia niewdzięcznych dzieci,
Nigdy szczęśliwa gwiazda nie świeci.