100 powiastek dla dzieci/Słońce
SŁOŃCE.
Jednego wieczora, uczciwa i pracowita Janowa, żona gospodarza wiejskiego, wracała z dwojgiem dzieci od kopania kartofli. Zbliżając się do chaty, dostrzegli w okienkach światło, które ich mocno zadziwiło; więc mały Grześ pobiegł żwawiéj, otworzył drzwi, a ujrzawszy na kominie ogień, zawołał:
„Dziwna rzecz, moja matulu! nikogo nie było w domu, ciekawy jestem, kto rozniecił ten ogień.”
„Eh!” odpowiedziała jego siostra Małgosia, pewno tatulo wrócił z miasta zziębnięty i rozpalił
ogień, aby się trochę ogrzać.”
To powiedziawszy, oboje dzieci pobiegli do
przyległéj izby, gdzie z wielką radością przywitały
ojca, który po dość długiéj niebytności, powrócił
z miasta z dziedzicem.
Nazajutrz ta sama rodzina pracowała w polu, słońce błyszczało w całym blasku swojéj okazałości, Grześ i Małgosia z zachwytem podziwiali jego piękność.
„Moje kochane dzieci,” odezwał się ojciec, „wczoraj odgadłyście bez trudu, że to ja roznieciłem ogień na kominie, powiedzcież mi tedy, czy dzisiaj, patrząc na to cudowne światło, co z niebios oświeca ziemię, nie zgadujecie, kto je tam zapalił?”
„Oh! czyż trudno odgadnąć?” zawołała Małgosia, „któż, jeżeli nie Pan Bóg! Najmniejsze światełko niemogłoby zabłysnąć samo przez siebie, więc też musi być ktoś, co i słońce zapalił.”
„Niezawodnie!” dodał Grześ, klaszcząc radośnie w ręce. „Bóg jest Stwórcą wszystkiego: Słońce, księżyc, gwiazdy, zioła, kwiaty, drzewa, słowem wszystko, co widzimy około siebie, jest dziełem Jego wszechmocnéj Opatrzności!”
Słońce, co światu ciepła i światła udziela,
Jest dowodem wszechmocy swego Stworzyciela.