Akt pamiątkowy zbiorowej mogiły Orląt Lwowskich w Zadwórzu
Fragment tekstu aktu pamiątkowego odczytanego i zakopanego w zbiorowej mogile Orląt Lwowskich poległych w bitwie pod Zadwórzem |
2 listopada 1921 |
Dokładniejsze informacje mogą znajdować się na stronie dyskusji tego tekstu.
[...] Na wezwanie dowódcy Armji Ochotniczej Generała Broni Józefa Hallera, przybył do Lwowa w pierwszych dniach lipca 1920 r., pułkownik-brygadjer Czesław Mączyński, pierwszy zwycięski Dowódca „Pierwszej Obrony Lwowa" i zajął się zorganizowaniem Małopolskich Oddziałów Armji Ochotniczej. A zadanie, które Jemu i tworzonej przez Niego Armji przypadło, było bardzo trudne, ponad siły nawet według zwykłego ludzkiego rachunku.
Przeważną część regularnych wojsk wycofano z naszego frontu na ratunek Warszawy, to co pozostało zaś, było i za szczupłe, by stawić skuteczny opór: znajdowało się po większej części w różnych miejscach frontu, uwikłane w walkę z nieprzyjacielem. W pierwszych i najgroźniejszych zatem chwilach, największa część ciężaru walki spoczęła na barkach Małopolskiej Armji Ochotniczej. Jak zaś wywiązała się ona z tego zadania, niech przyświadczy poniższy opis, iście bezprzykładnie bohaterskiej walki i śmierci jednego z Jej Oddziałów.
W skład Małopolskiej Armji Ochotniczej wchodziła Grupa majora Abrahama, w przeważnej części składająca się z uczestników „Pierwszej Obrony Lwowa". Jednym z oddziałów tegoż, był batalion pieszy pod dowództwem wówczas kapitana, po zgonie Majorem mianowanego i odznaczonego krzyżem Virtuti Militari, Bolesława Zajączkowskiego.
Gdy pierwsza konna armja sowiecka pod dowództwem Budiennego przerwawszy nasz front pod Brodami, parła w szybkim marszu pod Lwów. bataljon ten znajdował się w lasach wsi Kutkorza. Tu utrzymał on dnia 17 sierpnia rozkaz uderzenia i zajęcia wzgórza 222, położonego na północny wschód od Zadwórza. W wykonaniu tego rozkazu, mimo zaciekłego oporu nieprzyjaciela, broniącego się także ogniem artylerji bataljon w brawurowym ataku zdobywa to wzgórze. Gdy jednak w Zadwórzu nie było już nowych wojsk, z któremi miał się połączyć, przeciwnie, zostało ono zajęte przez nieprzyjaciela, dalsze jego pozostanie w wyżej oznaczonem miejscu było i niemożliwe i bezcelowe.
Dążąc więc do połączenia się z własnemi wojskami, w domniemanym tylko przez siebie kierunku, uderza Bataljon na stację kolejową Zadwórze i znowu mimo zaciętego oporu, wielokrotnie przeważającego nieprzyjaciela, zdobywają a przerżnąwszy się przez otaczające go szeregi wroga i dążąc dalej na zachód, dochodzi do miejsca, na którem dziś stoimy.
Lecz tu kres już nadszedł Jego siłom a zarazem i kres życia Jego. Na odgłos toczącej się walki, ściągają się zewsząd oddziały nieprzyjacielskie. Niektóre z nich były już daleko na przedzie, by zawładnąć szosą Kurowice — Lwów i w ten sposób odciąć odwrót cofającej się od Złoczowa naszej XIII dywizji, lecz i te zawracają z drogi i wkrótce naokoło bataljonu koncentruje się znaczna część armji Budiennego w sile 5—6 tysięcy ludzi.
A siły Bohaterskiego Oddziału znacznie już stopniały. Jedenaście godzin bezustannej walki, wyżarły w Nim wielkie szczerby i tylko 300 żołnierzy już liczył. Lecz nie koniec na tem. I amunicji poczęło im braknąć.. Lecz nie zabrakło im Ducha!
„Strzelać do ostatniego ładunku!" — Taki był rozkaz ostatni Dowódcy bataljonu, Bolesława Zajączkowskiego.
A posłuszni temu rozkazowi żołnierze, mimo, iż nieprzyjacielski komendant trzykrotnie wzywał ich do poddania się, ofiarowując im życie, walczyli do ostatniego ładunku, do ostatniego tchu życia! Niektórzy z nich, między nimi sam major Bolesław Zajączkowski, ostatnią kulą pozbawili się życia, aby nie dostać się do niewoli.
Rozbestwiony przewrotnemi zasadami bolszewizmu sowiecki żołnierz, nie potrafił uczcić tego, co jest najszczytniejsze w każdym żołnierzu, tj. osobistej odwagi i pogardy śmierci, lecz pastwił się nad rannymi i nad poległymi nawet, masakrując ich do niepoznania.
Tak poległ bataljon pieszy Grupy majora Abrahama wraz z dowódcą majorem Bolesławem Zajączkówskim i wszystkimi prawie oficerami.
Lecz śmierć Jego nie była daremna. Skoncentrowawszy na sobie przeważającą część sił nieprzyjaciela, odciążył On temsamem napór jego na rodzime wojska, ochronił je od zagrażającego im odcięcia drogi odwrotu, a umożliwiwszy cofnięcie się ich pod Lwów, w decydujący sposób przyczynił się do ocalenia tego miasta przed bolszewickim najazdem.
W dniu dzisiejszym, drugim dniu Święta Zmarłych, zgromadziliśmy się tu przy tej wspólnej Mogile Poległych Bohaterów, a to: Rodzina Ich, Przedstawicielstwo miasta Lwowa, Obywatele Polacy z różnych stron kraju i my, którzy mieliśmy zaszczyt być Ich kolegami po broni, by złożyć Im hołd i oddać cześć Ich „Cnocie żołnierskiej"! Aby zaś pamięć tego Bohaterskiego Ich czynu uczcić widomym znakiem, któryby po wieczne czasy świadczył potomnym pokoleniom, jak kochał i ginął za Polskę Polski Żołnierz-Ochotnik, postanowiliśmy miejsce ich ostatniego spoczynku ozdobić pomnikiem, pod którego fundamentem składamy niniejsze pismo."
Informacje o pochodzeniu tekstu możesz znaleźć w dyskusji tego tekstu.