Antologia bajki polskiej/Słowo wstępne
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Słowo wstępne |
Pochodzenie | Antologia bajki polskiej |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1915 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Bajka jest potrzebą wszystkich czasów i narodów. Dowodem tego — jej żywotność. Znajdujemy ją w najstarszych pomnikach chaldejskich z przed czterech tysięcy lat, znajdujemy ją w Grecyi i Rzymie, w średniowiecznej i nowożytnej Europie. Znamiennym jest fakt, iż w wielu literaturach pierwszemi drukowanemi książkami w języku ojczystym są zbiory bajek.
Całość bajek danego narodu uważaną być może za rodzaj epopei narodowej, gdzie występują wszystkie warstwy społeczne, gdzie rozstrzygają się omal że wszystkie palące zagadnienia narodowego bytu.
Bajka od zarania istnienia swego nosi na sobie fatalne piętno dydaktyzmu. Chce nauczać. A jak rak toczy i niszczy zdrowy organizm, tak dydaktyzm trapił i zatruwał poezyę fabulistyczną od niepamiętnych czasów. Tendencyjność stała się konieczną cechą bajki, innemi słowy: bajka przestała być poezyą. Bajkopisarze zapomnieli o tem, iż na to, aby apolog wywierał jakikolwiek wpływ na ludzką duszę, musi być koniecznie i przedewszystkiem dziełem sztuki; zapomnieli o tem, iż tendencya jest śmiercią dla piękna, a więc i dla sztuki, »jeżeli jej doszczętnie nie pochłonie wywołana przez nią wizya artystyczna«[1]. Morał wysunął się na pierwszy plan. Poeci wykazywali, że każdy grzech zostaje ukarany na świecie, a każda cnota nagrodzona. Znowu nie pamiętali o tem, iż najwyższą moralnością bajki powinna być nauka prawdy. A teorya, która się domaga, aby występny był zawsze ukarany, a cnotliwy aby zawsze tryumfował, pozbawiona jest najgłówniejszego warunku doskonałości: prawdy. Co zaś nie jest prawdziwem, to, według słów Ruskina, pięknem być nie może.
Drugim niezbędnym warunkiem dobrej bajki jest szczerość. Bajka może płakać (np. »Słowik w urnie« Niemcewicza), ale jeżeli się śmieje, to powinna się śmiać szczerze. Aby dojść do tego, bajka musi wyśmiewać nietylko ludzkie wady, ale i śmieszne cnoty, nietylko to, co jest złe, ale to jedynie, co jest śmieszne. Inaczej śmiech będzie nieszczery, na czem wartość artystyczna straci.
A jeśli bajka nie jest dziełem sztuki, to nie posiada żadnej wartości. Tendencyjnie pouczający pierwiastek w nieartystycznej bajce nikogo jeszcze nigdy niczego nie pouczył. O skuteczności »morałów«, z wyjątkiem nielicznych może krytyków literackich, wątpią wszyscy, nawet bajkopisarze sami.
Dzięki opinii »utworu pouczającego« bajka przedostała się do książek dla dzieci i stała się ulubionym pokarmem, a raczej przereklamowaną trucizną, którą pokolenie starsze zaczęło umoralniać, a właściwie deprawować dzieci. Stanowczo godzę się ze zdaniem Rousseau i Lamartine’a, iż niema dla dzieci nieodpowiedniejszej lektury jak właśnie bajki. Zimny ich rozsądek mrozi gorącą wiarę dziecka. Praktyczna moralność zabija wszelki idealizm. Źle zrozumiana alegorya uczy kłamstwa.
Zato dla dorosłych apolog ma znaczenie niezmiernie doniosłe. W filozoficznych bajkach ludzkość wypowiada całą swoją mądrość życiową; w moralno-obyczajowych — ośmiesza odstępstwo pojedyńczych jednostek od swoich ideałów; w społecznych i politycznych — pozwala się wypowiedzieć swobodnie gnębionym i ciemiężonym.