Apokalipsa przymierza
sen nasiąknięty starożytnymi nazwami
labiryntów dawno rozpadłych w łatwe odpowiedzi
każdego zdania żałując i oblewając się rumieńcem
szerokie uśmiechy noża na wilgotnej skórze
południe wyszło spod oczu i zamieniło pokój w ogród
grad promieni o których wiem bardzo dużo
dłużyzny onirii zaklęte w pomniki każdej powszedniości
wszedłem więc haszysz cichych stąpnięć
walący się na głowę strop krople ciepłe i delikatne
nie było tu już nic do zrobienia
Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję i/lub modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.
Kopia tekstu licencji umieszczona została pod hasłem GFDL. Dostepne jest również jej polskie tłumaczenie.