Bez dogmatu/Rzym, 5 Grudnia.
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Bez dogmatu Tom III
|
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1906 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom III Cała powieść |
Indeks stron |
Mogłem stać się twojem szczęściem, a stałem się nieszczęściem — i ja to jestem przyczyną twej śmierci, bo gdybym był innym człowiekiem, gdyby mi nie brakło wszystkich podstaw życiowych — nie przyszłyby na Ciebie te wstrząśnienia, które Cię zabiły.
Jam to już, podczas ostatnich twych chwil na świecie, zrozumiał i przyrzekłem sobie, że pójdę za Tobą. Jam ci to przy twojem łożu śmiertelnem ślubował i pierwszy mój obowiązek jest teraz przy Tobie.
Matce twej zostawiam moje mienie; ciotce — Chrystusa, w którego miłości znajdzie na te ostatnie dni pociechę, a sam idę za Tobą, bo — muszę.
A czy ty myślisz, że ja się śmierci nie boję? Boję się, ponieważ nie wiem, co tam jest, i widzę tylko ciemność bez granic, przed którą się wzdrygam. Nie wiem, czy tam jest nicość, czy jakiś byt bez przestrzeni i czasu, czy może jakiś wicher międzyplanetarny nosi monadę duchową z gwiazdy na gwiazdę i wszczepia ją w coraz nowe istnienia; nie wiem, czy tam jest niezmierny Niepokój, czy Spokój, równie niezmierny, a tak doskonały, jaki tylko Wszechmoc i Wszechdobroć dać może.
Ale jeśliś Ty przez moje «nie wiem» umarła — jakże ja mam tu zostać i żyć?
Więc im bardziej się boję, im bardziej nie wiem, tembardziej nie mogę Cię tam samej puścić - nie mogę, moja Anielko — i idę.
Albo tam wspólnie utońmy w Nicości, albo niech wspólna będzie nasza droga, a tu, gdzieśmy się tyle namęczyli, niech zostanie po nas tylko milczenie.