Umarł nareszcie wielki dziad,
co znaczy jasno — ów rok stary,
poprostu sam się z głodu zjadł,
że kłaść nie było co na mary.
Narobił długów, że aż strach!
w weksle zawijał towar codzień
i świat zamienił w jakiś drach
jako najbardziej chytry złodziej.
Ligę Narodów walił w pysk
przy Remi, Tana, czy w Szanghaju,
zaś Ameryce z wojny zysk
obiecał spłacać później w maju...
Paktów wersalskich cały.cały wór
w Hitlera wielkim spalił piecu
i na windsorski polazł dwór
z niebylejaką głośną hecą.
Amerykanom pijak ów,
ten niepojęty stary cygan,
otworzył wódki krocie kuf,
całe jezioro, wprost Michigan!
Negusa z kraju wygnał precz,
jakby nie króla lecz nababa,
czego w proroctwach, dziwna rzecz,
nie przewidziała babka Saba...
W hiszpańskiej ziemi rozlał już
krwi bratniej ponoć całe strugi,
zmieniając gwiazdę i sierp w nóż,
a w gruzę skarby wieków długich.
Pokręcił ludzkie sprawy tak,
że spać nie może włoski Duce —
każdemu czegoś w sakwie brak,
a tu wierzyciel w drzwi się tłucze.
W lackiej krainie żebrał wciąż
obarczon potrzeb mnogich stekiem,
a gości raczył jako książ
i podróżował sobie z Beckiem.
W miastach wśród żydów (a no tak!)
Lenina głosił rudą Torę,
na sejm zwoływał posłów wspak
i w U. S. przechcił „Kasy Chore“.
Z szerokich traktów wreszcie zszedł
w babskie afery, choć tak stary —
i z listów wielu ludzkich bied
wraz z opłatkami kradł dolary.
Na wsi kradł kury, wieprzki z trzód,
pierzyny dziewkom brał z komory,
wyżerał nawet z pasiek miód
i jeszcze inne miał amory.
Jeśli Rok Nowy — jego bąk
też takim będzie co do włoska:
— To trza zegary wstrzymać wkrąg
i niech się dzieje wola boska!