Boska Komedia (Stanisławski)/Czyściec - Pieśń XXIX

PIEŚŃ
DWUDZIESTA DZIEWIĄTA.

Ona, śpiewając jak rozmiłowana,
Na zakończenie słów swoich dodała:
Szczęśliwi, których zakryte są grzechy.[1]
A jako nimfy, które w cieniu leśnym
Samotnie błądzą, te unikać rade,
A tamte zasię żądne ujrzeć słońce;
Tak ona przeciw prądowi potoku
Ruszyła brzegiem, a ja z nią narówni
Drobne jej kroki drobną'm śledził stopą.
Sta kroków pewnie nie uszliśmy razem,
Gdy oba równo skręciły się brzegi,
Że ku wschodowi zwróciłem się znowu.[2]
Niedługa jeszcze była nasza droga,
Gdy Pani, ku mnie zwracając się cała,
Rzekła: „Moj bracie! uważaj i słuchaj!“
W tem po wszech krańcach niezmiernego lasu
Przemknął blask nagły, więc myślałem sobie:
Może to błyska? Lecz że błyskawica
Znika, jak przyszła, ten zasię przeciwnie,

Im dalej, coraz to żywiej połyska;
Pytam więc w myśli; cóż to jest takiego? —
A w tem melodja przeleciała słodka
W powietrzu lśniącem.... Żarliwością zdjęty,
Gromiłem w duszy mej zuchwałość Ewy,
Że tam, gdzie ziemia i niebo słuchały,
Jedna niewiasta, zaledwie stworzona,
Zasłony żadnej ścierpieć nie umiała,
Pod którą gdyby zostawała korna,
Ja bym rozkoszy tych niewysłowionych
I wcześniej zaznał i dłużej kosztował.
Gdy śród pierwocin wiecznego wesela
Stawiałem kroki, wahając się cały,
A nowych jeszcze spragniony rozkoszy; —
Przed nami, spodem zielonych konarów,
Powietrze ogniem zapłonęło całe,
A w dźwięku słodkim śpiew już rozpoznałem.
Dziewice święte! jeśli dla was kiedy
Znosiłem głody, chłody i niewczasy, —
Błagać zapłaty dziś konieczność nagli.
Niech Helikonu zdrój się dla mnie się leje.
Niech mi Uranja z chórem swym pomoże
Trudne dla myśli w rym układać rzeczy![3]
Niedługo, skutkiem za wielkiej przestrzeni,
Która nas od nich oddzielała jeszcze,
Siedem drzew złotych w złudzeniu ujrzałem.
Ale gdy ku nim zbliżyłem się tyle,
Że przedmiot wspólny, co zmysły uwodził,

Nic przez odległość z kształtów swych nie tracił,
Władza, co rozum z rozwagą jednoczy,
Poznać mi dała, że to są świeczniki,
A w śpiewu głosach słyszałem Hozanna!
Piękny ów przyrząd połyskał zwysoka
Jaśniej daleko niźli księżyc w pełni,
W połowie nocy na pogodnem niebie.[4]
Pełen zdziwienia zwróciłem się tedy
Ku Wirgilemu; ale Mistrz mój dobry
Odrzekł mi nie mniej zdumionem spojrzeniem.[5]
Więc wzrok na wielkie znów obracam rzeczy,
Co tak powolnie ku nam się zbliżały,
Że prędzej od nich szła by panna młoda.[6]
W tem woła Pani: „Czemu z taką żądzą
Spoglądasz tylko na te światła żywe,
A niechcesz widzieć co za niemi idzie?“
Ujrzałem wtenczas ludzi, co za niemi,
Jak za wodzami, szli odziani w bieli,
A białość taka nieznana na ziemi!
Wlewo ode mnie połyskała woda,
I jak zwierciadło, kiedym w nią spoglądał,
Wiernie bok lewy odbijała ku mnie, —
Gdy na mym brzegu stanąłem już w miejscu,
Gdzie od nich rzeka dzieliła mnie tylko,
By lepiej widzieć, kroki me wstrzymałem,
I oglądałem: przodem szły płomyki,
Kraśne w powietrzu zostawując ślady,
Niby proporce na wiatr rozpuszczone.[7]

W górze więc siedm smug znaczyło niebo,
Wszystkie barw takich, z jakich zwykle tworzy
Słońce łuk tęczy, Delja obręcz swoją.[8]
Owe sztandary ciągnęły się wtyle
Dalej niż oczy sięgać były w stanie;
A pierwsze, jako wnoszę, od ostatnich
O dziesięć kroków oddalone były.[9]
Pod takiem pięknem przykryciem, jak mówię,
Dwudziestu czterech starców szło parami
W wieńcach z lilii i wszyscy śpiewali:
„Błogosławionaś ty między córkami
Ojca Adama i niech wiecznie będzie
Błogosławiona wdzięków twoich krasa![10]
Gdy naprzeciwko mnie na drugim brzegu
I kwiaty kraśne i zielone trawy
Wolne już były od wybranych grona,
Jak w niebie gwiazda wślad za gwiazdą idzie,
Tak czworo zwierząt kroczyło za nami,
Wszystkie zielonem liściem uwieńczone
I każde sześcią skrzydeł upierzone;
Pierze ócz pełne, a oczy Argusa
Byłyby takie, gdyby jeszcze żyły.[11]
Rymów na opis ich trwonić nie będę,
O Czytelniku, bo wydatek inny
Troszczy mnie; przeto szczodrym być nie mogę.
W Ezechjelu czytaj, co opiewa,
Jako je widział od lodów krainy
Dążące w wichrze, ogniu i obłokach;

A jakie znajdziesz je na kartach jego,
Takie tu były; jeno co do pierza,
Jan, zgodny ze mną, różni się od niego.[12]
Przestrzeń pomiędzy czterma zwierzętami
Wóz tryumfalny dwókolny mieściła,
Co karkiem gryfa ciągniony pomykał.
Gryf oba skrzydła wytężając w górę
Pomiędzy średnią a trzema i trzema
Smugami, wszystkie przecinał bez szkody.[13]
Tak szły wysoko że nie widać było.
Członki miał złote, tam kędy był ptakiem,
A inne białe, upstrzone czerwienią.[14]
Nie tylko Romy tak pięknym rydwanem
Wódz Afrykański, ni August nie bawił,
Lecz obok tego lichym by się wydał
Sam rydwan słońca, co zbłąkany zgorzał
Na prośbę ziemi modlącej, gdy Jowisz
W skrytościach sądu chciał być sprawiedliwym.[15]
Od prawej osi, pląsające wkoło
Szły trzy niewiasty: jedna tak czerwona,
Że w ogniu ledwie poznaną by była;
A druga taka, jakoby jej ciało
I kości właśnie ze szmaragdu były:
Trzecia się zdała świeżo spadłym śniegiem.
I naprzemiany biała, to czerwona
Rej zda się wiodły, a śpiewem ostatniej
Krok się ich rządził to wolny, to chyży.[16]
Od lewej strony pląsały wesoło

Cztery niewiasty w szkarłat przyodziane,
Idąc w tem śladem jednej z grona swego,
Która na czole miała troje oczu.[17]
Za opisanym tym orszakiem całym,
Dwóch starców różnych odzieżą ujrzałem,
Lecz równie zacnej i godnej postawy.
Jeden się zdawał być uczniem wielkiego
Hippokratesa, którego natura
Dla istot sobie najmilszych stworzyła;
Drugi przeciwną okazywał troskę
Mieczem błyszczącym, a ostrym dotyla,
Że zpoza rzeczki przejmował mnie strachem.[18]
Dalej znów czetrech mężów oglądałem
Skromnej postawy; w końcu za wszystkimi
Widziałem starca, który szedł samotny,
Śpiący, a w twarzy myśl jaśniała bystra.[19]
Siedmiu ostatnich przyodziani byli
Podobnie mężom pierwszego zastępu,
Jeno ich czoła nie w wieńcach z lilii,
Lecz z róż i innych kraśnych kwiatów były:
Przysiądzby można w pewnem oddaleniu
Że nad ich brwiami płomienie gorzały.[20]
Gdy wprost przede mnie rydwan się zatoczył,
Grom dał się słyszeć; a jak gdyby dalszy
Pochód wzbroniono, krok swój duchy zacne
Z przodkującemi wstrzymały sztandary.[21]







  1. „Beati quorum tecta sunt peccata.“ Słowa Psalmu XXXI. Matylda wita niemi Dantego, z czoła którego znikły już wszystkie siedm P. (peccata).
  2. Wchodzącemu do ogrójca Poecie, wschodzące słońce świeciło w oczy (Ob. P. XXVII.); idąc biegiem potoku musiał był obrócić się w inną stronę, a teraz znowu zwraca się na wschód.
  3. Uranja — muza Astronomji. — Przystępując do opisania zjawisk niebieskich, Poeta wzywa przedewszystkim pomocy tej muzy.
  4. Siedm świeczników oznaczać mają siedm darów Ducha Świętego. Przedmiotem, wspólnym drzewom i świecznikom, a który dla tego właśnie zdaleka zmysły mógł uwodzić, były wysokie trzony świeczników, które Dante brał z początku za pnie drzew.
  5. Wirgili, symbol rozumu, nieoświeconego jeszcze promieniami wiary, nic nie może objaśnić uczniowi swemu w rzeczach, przechodzących zakres ludzkiego pojęcia — w rzeczach wiary.
  6. Zwykle panna młoda, czy to przez skromność i wstydliwość wrodzoną, czy też dla większej powagi i uroczystości, bardzo się powolnie zbliża do ołtarza i od niego odchodzi.
  7. W oryginale jest: „E di tratti pennelli avean sembiante.“ Korsak, idąc za Brizeux, którego przekładowi Boskiej Komedji zanadto ufał, przetłomaczył wiersz ten następującym sposobem: „pozór miały pędzlów ciągnących na dłuż liniami.“ — Wyraz pennello przecież, oprócz właściwego, najbliższego znaczenia, ma inne, przenośne, a mianowicie oznacza on chorągiewkę u lancy, albo proporzec na wiatr rozpuszczony, jak o tem ostrzega Biondi, Costa i inni.
  8. Z siedmiu barw składa się tęcza i wieniec, którym się niekiedy otacza tarcza księżyca (Luna - Delia).
  9. Przestrzeń dziesięciu kroków oznaczać ma dziesięć przykazań Boskich, przez zachowanie których mogą być nabyte dary Ducha Śgo.
  10. Dwudziestu czterech starców oznaczać mają księgi Starego Zakonu; lilje — czystość nauki w nich zawartej.
  11. Czworo tych zwierząt oznaczają czterech Ewangelistów; liść zielony, wieńczący ich czoła — jest symbolem niepożytej świeżości ich nauki; sześcioro skrzydeł, oznaczać mają albo chyżość rozszerzania się nauki ewangelicznej, albo też, że ta nauka obejmuje przeszłość, teraźniejszość i przyszłość; oczy Argusowe na skrzydłach symbolizują czujność, czyli baczność nadzwyczajną, jakiej potrzeba do zachowania w zupełnej czystości prawdy podanej przez Ewangelistów.
  12. Ezechjel R. I. w. 4, 5 i d. do 11. Owe zwierzęta u Ezechiela mają tylko po dwie pary skrzydeł; zaś Śty Jan w Apokalipsie (R. IV., w. 8) mówi: „Habebant alas senas; et in circuitu et intus plena sunt oculis.“
  13. Gryf, utwór fantazji starożytnych poetów, łączący w sobie ptaka i zwierzę — orła i lwa, jest symbolem Chrystusa i dwoistej Jego natury; wóz ciągniony przez gryfa — to kościół Chrystusowy; dwa koła wozu — to Stary i Nowy Testament. — Skrzydła gryfa, idącego pod środkowym pasem od świeczników, wysoko wytężone w górę, przecinały wszystkie siedm pasów, czyli sztandarów, nie tamując wcale ich ciągu i nie gasząc ich barw tęczowych.
  14. Gryf, w przedniej części swojej, był orłem, a złocista barwa tej części jego jest symbolem boskiej natury Chrystusa; w tylnej zaś części był lwem i ta część jego symbolizuje naturę ludzką Chrystusa; biała barwa oznacza niewinność Chrystusa, jako człowieka, czerwona — krew przez Niego za nas wylaną.
  15. W porównaniu z tym mistycznym wozem, lichym by się wydał nie tylko wóz tryumfatorów rzymskich, jak n. p. Scypjona Afrykańskiego, lub Augusta, ale nawet rydwan słońca, którym zarozumiały Faeton chciał kierować, a który przez nieumiejętność jego zboczył z drogi, przyczyniając wielkie szkody Ziemi; przeto na prośbę Ziemi, Jowisz gromu pociskiem spalił ów rydwan. Szczątki jego stanowią konstellacją wielkiej niedźwiedzicy (Ursa major), która słynie u pospolitego ludu różnych krajów pod imieniem Wozu.
  16. Te trzy niewiasty, są to trzy cnoty teologiczne: czerwona — to miłość, zielona — to nadzieja, biała — to wiara.
  17. Cztery niewiasty od lewego koła — to cztery cnoty kardynalne: roztropność, sprawiedliwość, męstwo i umiarkowanie. Trzy ostatnie we wszystkiem stosują się do pierwszej, to jest do roztropności, która ma troje oczu na czole, na znak tego że roztropność nie ograniczoną teraźniejszością, ale jeszcze bada przeszłość i wzrok obraca ku przyszłości.
  18. Ci dwaj starce są to Łukasz i Paweł Apostołowie. Pawła zwykłe wyobrażają z mieczem, narzędziem śmierci jego, o Łukaszu Paweł wspomina jako o lekarzu (zwolenniku Hippokratesa): „Pozdrawia was Łukasz lekarz najmilszy.“ (List do Koloss. R. IV., w. 14.).
  19. Czterej mężowie skromnej postawy, są to, zdaniem niektórych, doktorowie kościoła: Grzegorz Wielki, Hieronim, Ambroży i Augustyn; inni, jak Landino i Vellutelo rozumieją tu Apostołów Jakóba, Piotra, Jana i Judę, jako autorów krótszych listów apostolskich. — Ostatni, samotnie idący, i śpiący, a z twarzą pełną bystrego rozumu starzec, to Śty Jan znowu, jako autor Objawienia (Apokalipsy).
  20. Że siedmiu ostatnich w opisanej processji mają wieńce czerwone, znakiem to jest męczeńskiej ich śmierci.
  21. To jest, cały pochód zatrzymał się w jednej chwili począwszy od idących przodem sztandarów, czyli siedmiu świeczników.