Boska Komedia (Stanisławski)/Piekło - Pieśń I
W połowie drogi naszego żywota
W pośród ciemnego znalazłem się lasu,
Albowiem z prostej zbłąkałem się ścieżki.[1]
O jakże ciężko teraz wypowiedzieć,
Jak ten las dziki, gęsty i ponury; —
Wspomnienie samo wznawia strach okropny,
Że śmierć zaledwie okropniejszą będzie.
Lecz, bym o skarbie owym opowiedział,
Który w tym lesie znalazłem, — opowiem
O innych rzeczach, które tam spotkałem.[2]
Nie umiém dzisiaj dobrze opowiedzieć,
Jak tam zaszedłem, — tak snu byłem pełny,
Kiedy prawdziwą opuściłem drogę.
Ale, stanąwszy u podnoża góry,
Kędy się owa kończyła dolina,
Co serce taką ścisnęła mi trwogą, —
Spojrzałem w górę, alić na jej barki
Spływała szata z promieni planety,
Co wodzi prosto wszelkiemi drogami.[3]
Naonczas nieco ochłonąłem z trwogi,
Co w głębi serca trwała przez noc całą —
Noc przepędzoną w takiem udręczeniu.
A jak tonący, gdy z morskich odmętów
Uciekłszy, brzegu zdyszany dobija,
A wzrok obraca ku zdradliwej fali;
Podobnie duch mój, strachem jeszcze gnany,
W stecz się obracał i przejście rozważał,
Z którego dotąd nikt nie wybrnął żywy![4] —
Skoro znużone wypoczęło ciało,
Piąć się zacząłem przez dzikie bezdroże,
Zawsze na niższej wspierając się stopie.[5]
W tem, na początku pochyłości prawie,
Cała okryta cętkowaną skórą,
Lekka i zwinna wypada Pantera
I ustawicznie w oczy mi zaziera
I tak usilnie zagradza mi drogę,
Że już kilkakroć chciałem wstecz się wracać.[6]
A już się miało ku porannej dobie:
Słońce wstawało w świetnym gwiazd orszaku,
Jak w onej chwili, kiedy Miłość Boża
Pierwszy raz pchnęła do ruchu te dziwy.
W takiej godzinie i w tak miłej porze,[7]
Tuszyłem dobrze, że łatwo pokonam
Zwierza, co skórą migotał pstrokatą;
Nie tyle jednak, bym nie uczuł trwogi
Na widok nowy, kiedym Lwa obaczył,
Który się zjawił i szedł prosto ku mnie,
Z głową wzniesioną, a wściekły od głodu,
Że z trwogi, zda się, powietrze zadrzało;
Daléj Wilczycę, co w biodrach wychudłych
Nosiła niby żądz niesytych krocie.
Choć tylu ludzi już zatruła życie.
Strach, co z jej oczu wyglądał szeroko
Takim ciężarem przywalił mi łono,
Że dojść do szczytu straciłem nadzieję.
Podobny temu, co rad skarby zbiera,
A gdy dla niego nadejdzie czas straty,
Płacze i ciągle myślami się biedzi,
Byłem ja teraz, gdy nieukojona
Potwora, dążąc ku mnie, odpychała
Powoli w przepaść, kędy milczy słońce.[8]
Właśnie już miałem stoczyć się do dołu,
Kiedy ktoś nagle stanął mi przed oczy.
Długiem milczeniem jakby oniemiały.[9]
Skorom go zoczył w szerokiej pustyni,
Wołać począłem: zlituj się nademną,
Ktokolwiek jesteś — duch, czy człowiek żywy!
— „Nie człowiek, odrzekł; lecz byłem człowiekiem:
Rodzice moi byli Lombardowie,
Mantua była obojga ojczyzną.
Przyszedłem na świat za czasów Cezara,
Acz nieco późno,[10] a w Romie mieszkałem
Za panowania dobrego Augusta,
Gdy czczono zdradne i fałszywe bogi.
Byłem poetą i sprawy śpiewałem
Syna Anchiza, który wyszedł z Troji,
Po Ilijonu pysznego pożodze.[11] —
Lecz ty — przecz wracasz do takiej katuszy?
Przecz nie wstępujesz na rozkoszną górę,
Co jest początkiem wszelkiego wesela?“ —
— Ty-żeś Wirgili — owo źródło czyste,
Z którego płynie wdzięcznej mowy rzeka?
(Odrzekłem na to z czołem zapłonionem).
O ty, poetów światło i zaszczycie!
Oby mi łaskę u ciebie zjednały
Ta długa praca i ta miłość wielka,
Z któremi skarbów szukałem w twej księdze!
Tyś mistrzem moim, moim pierwowzorem:
Z ciebie jedynie wziąłem styl ozdobny,
Który mnie taką udarował sławą.[12]
Spójrz na potworę, co mnie wracać zmusza,
Widok jej wstrząsa w żyłach moich tętna; —
Ratuj mnie od niej, mędrcze znakomity! —
A on mi, widząc łzy moje, odpowie:
„Jeśli chcesz wybrnąć z tej dzikiej pustyni,
Przystoi tobie innej szukać drogi,
Potwora bowiem, twych żalów przyczyna,
Po drodze swojej nie puszcza nikogo,
Owszem tak ściga, że w końcu zabija;
A tak z natury złośliwa, okrutna,
W pożądliwości swojej tak niesyta,
Że więcej łaknie im więcej pożera.
Wiele jest zwierząt, z któremi się wiąże,[13]
A więcej będzie; — aż póki Pies Łowczy
Przyjdzie i śmiercią zgładzi ją boleśną.[14]
Ten żyć nie będzie ziemią, ni metalem,
Jeno mądrością, miłością i cnotą;[15]
A rodem będzie od Feltre i Feltro.[16]
On będzie zbawcą poniżonej ziemi,[17]
Za którą życie oddała Kamilla
I Euryalus, i Nizus, i Turnus;
On z grodów w grody pogoni wilczycę,
Aż ją nakoniec znów do piekła wtrąci,
Zkąd poraz pierwszy wysłała ją zawiść. —
A więc, dla dobra twego, tak uważam,
Że masz iść za mną: ja cię ztąd wyzwolę
I poprowadzę przez państwa wieczności,
Kędy posłyszysz rozpaczliwe wycia
I dawnych mężów bolejące duchy,
Powtórnej ciągle wzywające śmierci.[18]
I tych obaczysz, którzy się radują,
Siedząc w płomieniach, bo mają nadzieję,
Że zdążą kiedyś w kraj błogosławionych.[19]
Dalej, gdy sam się podnieść ku nim zechcesz,
Godniejsza niż ja zjawi ci się dusza;[20]
Tej cię zostawię, a sam się oddalę;
Albowiem władca, który tam panuje,
Nie chce, bym drogę wskazywał w gród Jego,[21]
Bo prawu Jego nie byłem pokorny.
Wszędy On włada; ale tam króluje:
Tam tron wysoki, tam stolica Jego. —
Szczęśliwy, kogo wybrał On tam sobie!“ —
A ja mu na to: W imie tego Boga,
Któregoś nie znał, wzywam ciebie, wieszczu,
Wyzwól mnie od tej i od gorszej doli:
Prowadź mnie w kraje, któreś mi zwiastował:
Niech bramę Piotra Świętego obaczę,
I tych, co mówisz że są tak nieszczęśni! —
Mistrz ruszył naprzód, a ja za nim w ślady.
- ↑ Dante, urodzony w 1265, doszedł do połowy drogi ludzkiego żywota, to jest do 35 lat, w r. 1300 (jubileuszowym). Wtedy dopiero spostrzegł się, że błądzi w lesie dzikim, gęstym i ponurym — w lesie namiętności grzechów i postanowił wyjść z niego, to jest, poprawić się wewnętrznie. Poprawa ta miała być skutkiem zaświatowej wędrówki, którą poeta pod przewodnictwem Wirgiljusza i Beatricze odbył w tymże 1300 r. — Cała Boska Komedja jest nieprzerwanym opowiadaniem od tej wędrówce; w ciągu tego opowiadania Dante często napomyka wypadki zaszłe po r. 1300, zawsze pod postacią przepowiedni, i tu trzeba mieć na uwadze, że Poeta pracował nad poematem swoim aż do ostatniego roku życia — do r. 1321. — Dodać należy, że ten las ciemny zdaje się mieć nie tylko znaczenie moralne, ale i polityczne: oznacza on zapewne opłakany zamęt społeczeństw w owych czasach, a szczególnie ojczystego kraju Poety — Włoch.
- ↑ Skarbem uznaje zapewne Poeta to, że się spotkał z ulubionym mistrzem swoim Wirgiljuszem, potem z Beatricze; że pod ich przewodnictwem odbył pielgrzymkę w której poznał tajemnice Piekła, Czyśca i Raju, a zbudowany wszystkiem, co tam widział i słyszał, powrócił na świat poprawionym.
- ↑ Słońce przedwiecznej Prawdy — jasność Chrystusowa opromienia górę Cnoty.
- ↑ Tem przejściem jest otchłań grzechów śmiertelnych.
- ↑ W oryginale jest: Siche il piè fermo sempr' era il più basso.
- ↑ Trzy potwory, które Poeta spotyka na drodze swojej, są symbolami trzech występnych skłonności człowieka, które pomimo dobrych chęci jego, niedopuszczają go do poprawy: Pantera oznaczać ma zamiłowanie rozkoszy zmysłowych, Lew — pychę, a Wilczyca — chciwość. Lecz te potwory mają najpewniej i znaczenie polityczne: przypuszczają że Dante, jako Gibelin, pod postaciami trzech zwierząt rozumie trzy potęgi Gwelfickie, których intrygi szarpały Italję i przeciwiły się jej zjednoczeniu, ustaleniu w niej porządku i pokoju. W tym sensie Pantera pstra oznacza Florencję, podzieloną na stronnictwa Czarnych i Białych; Lew oznacza Dwór Francuzki, a Wilczyca — Dwór Rzymski, a raczej świecką władzę Papieżów.
- ↑ T. j. w godzinie porannej i w czasie wiosennym.
- ↑ W oryginale jest: Dove il sol tace. Tę śmiałą przenośnię należało zachować.
- ↑ W oryginale jest: Chi per lungo silenzio parea fioco.
- ↑ Nacqui sub Julio, ancorchè fosse tardi. Rozmaicie wiersz ten wykładają.
- ↑ Syn Anchizesa, Eneasz, założyciel królestwa Latynów, bohater Eneidy.
- ↑ Nim zaczął pisać Boską Komedję, Dante zyskał był już rozgłos innemi pismami.
- ↑ Poeta daje do zrozumienia, że Chciwość (Wilczyca) ciągnie za sobą wiele innych wad i występków; ale biorąc rzecz ze strony politycznej, rozumieć można, że Dwór Rzymski (Curia Romana) wielu ma stronników i wspólników, i więcej jeszcze może ich mieć w przyszłości.
- ↑ Pod figurą Psa Łowczego (il Veltro) oczywiście rozumieć należy bohatera — wojownika, który ma zniszczyć świecką władzę Papieżów i odbudować potężne państwo Rzymskie. Jedni sądzą, że w mniemaniu Dantego tym bohaterem miał być Ugguccione della Faggiuola, sławny wódz Gibelinów, powinowaty Poety przez żonę jego Gemmę: ale inni (i tych jest najwięcej), domyślają się, że Dante pod imieniem Psa Łowczego rozumiał, tak przezwanego, Can Grande della Scala. Mąż ten rzeczywiście w r. 1318, a w 27 życia swego, mianowanym został naczelnym wodzem Gibelinów. Na jego Dworze w Weronie, Poeta znalazł przytułek i opiekę przyjacielską, kiedy został wygnany z rodzinnej Florencji. Imie Psa (Can) nadano mu dla tego, że matka jego, będąc w ciąży, widziała we śnie że powiła szczenię; później zaś uzyskał przezwisko Psa Wielkiego, (Can Grande), za swoje bohaterskie czyny i cnoty obywatelskie.
- ↑ To jest: władza jego opierać się będzie nie na ziemi i złocie, lecz na cnotach, które Poeta wylicza.
- ↑ W oryginale jest: E sua nazion sarà tra Feltre o Feltro. Rozmaicie to wykładają; ale najpowszechniej rozumieją, że Feltre i Feltro oznaczać mają miejsce urodzenia przepowiedzianego wielkiego męża: Feltre — miasto w marchji Trewizańskiej, a Feltro — zamek w Romanji (Montefeltro); pomiędzy nimi leży Werona — siedziba Skaligerów.
- ↑ W oryginale jest: umile Italia. Dante zapewne kładzie to wyrażenie w usta Wirgiljusza dla tego, że sam śpiewak Eneasza podobnież się odzywa: humilemque videmus Italiam. (Aeneid. 1.)
- ↑ Powtórna tylko śmierć — śmierć ducha, mogłaby położyć kres ich katuszy.
- ↑ Dusze w Czyścu bolejące.
- ↑ Tą godniejszą od Wirgiljusza duszą ma być Beatricze, jak to obaczymy później.
- ↑ Wirgiljusz nie był pokornym prawu Jedynego Boga, nie dla tego że nie chciał, ale że nie mógł; bo żył za czasów pogaństwa, „gdy czczono zdradne i fałszywe bogi.“