XXXIV

Cały świat byś ściągnęła w twej uliczki brudy,
Nierządnico! okrutną czynią ciebie nudy!
Aby wyćwiczyć zęby swe do tej igraszki,
Codzień jednego serca trzeba-ć, jednej czaszki;
Oczy twe gorejące, jak szyby sklepowe
Na jarmarkach, gdzie płoną gałęzie cisowe,
Są — jako pożyczanej potęgi dzierżawa
I nigdy nie poznają swej piękności prawa.
Ślepa — głucha maszyno! W okrucieństwa płodna,
Zbawienna ścierko, zawsze krwi człowieczej głodna,
Nigdyż nie miałaś wstydu i, patrząc w zwierciadło,
Czyż nigdy nie widziałaś, jak ciało twe bladło?
Czyż całą mądrość grzechu znasz? Wobec ogromu
Jego — czyliś nie drżała z bojaźni i sromu,

Gdy natura, olbrzymia w swych tajnych zamiarach,
Ciebie, która królujesz w ciemnych lupanarach,
Wzywa — aby genjusza stworzyć — do udzału?
O wzniosłości ohydna! cudzie pełny kału!







Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Charles Baudelaire i tłumacza: Antoni Lange.