CMENTARZE WIOSKOWE.
(FRAGMENT).

Cmentarze wiejskie! ciszy kojącej ostoje!
Ileż to razy ku wam biegły oczy moje,

Ileż razy — rodzinnej pozbawiony strzechy —
U was w trosce, w strapieniu szukałem pociechy,
I kiedy — w walce z życiem zawodziły siły —
Złamany, krzepić ducha szedłem na mogiły;
Dumać z tem, co odeszło, z tem, co było gadać,
Wyszeptać wszystkie żale, winy wyspowiadać,
Wstać z otuchą, iść dalej i znowu upadać!...

Nieraz wędrowiec-tułacz, w obcej dla się stronie,
Nim woźnica zmęczone popasł owsem konie,
Dostrzegłszy niedaleki cmentarek wioskowy,
Biegłem, jakby bliźniemi przyzywany słowy.
I po chwili raz, pierwszy oglądana strona
Była mi zaraz dziwnie blizka, jak rodzona,
Jakbym tu cząstkę życia, z tem, co dało, strawił,
Coś bolesnego przeżył, coś swego ostawił!
Jakby ci, co tu weszli na cmentarne wrótnie,
Wołali na mnie: synu! a wołali smutnie,
Jakbym ich jeszcze dzieckiem widział u kołyski...
I szedłem w zamyśleniu w cmentarek poblizki
Bez obawy, bez lęku, jak swój między swoje,
Jakby w ojczyste gniazdo, w rodzinne podwoje
Dawno oczekiwany gość — syn marnotrawny...
...Cmentarz był biedny. U wrót Chrystus w krzyż oprawny
Dalej kilka pasyjek wystruganych z drewna,
Białe brzózki a każda warkoczami śpiewna
Ciernisty krzak tarniny piął się przy opłotku.
Groby rzędami, z małą kapliczką pośrodku,
Stawioną za umarłych z polnego kamienia,
Z trupią głową na drzwiach, krzyżem u sklepienia,
Raz na rok otwieraną w zaduszkowej dobie,
Gdy proboszcz święci pamięć tych, co legli w grobie.
A żywi idą płakać do swoich mogiłek
Za stracone nadzieje, za próżny wysiłek,

Pisząc rzewnemi łzami na cmentarnej księdze:
Ten samotne wdowieństwo, ów sierocą nędzę,
A inny, co i w grobie nie posiadł nikogo,
Siebie samego płakać idzie zmarłych drogą,
Śpieszy tam, kędy wieczna cisza gospodarzy,
I o swojej nicości z mogiłami gwarzy.
Temu najciężej odejść...


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Kazimierz Laskowski.