>>> Dane tekstu >>>
Autor Julian Tuwim
Tytuł Czarna giełda
Pochodzenie Trubadur Polski
R. IX, nr 21
Redaktor Wacław Klimowicz
Wydawca Wacław Klimowicz
Data wyd. 1920
Druk Wszechczas
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
Czarna giełda.
(Parodia „CZARNEJ MAŃKInapisał Jan Wim.)

Zwano ją czarną giełdą w całej prasie,
Znali ją u nas wszyscy wszerz i wkrąg,
Kto się brał do niej, flotę zbijał w kasie,
Puszczając towar o tak z rąk do rąk.
Wszystko w swej mocy czarna giełda miała:
Mydło i złoto, tytoń, skórę, pieprz.
Żyje z tej giełdy miasta pół bez mała,
Niejeden przez nią roztył się jak wieprz.

U Kotlickiego, Semadeniego,
W gwarnych cukierniach, gdzie życie wre,
Tam spekulantom dni życia biegną,
Tam czarna giełda panoszy się.
Aż czasem coś tak za serce chwyci
I człek sam nie wie, jak dalej żyć!
Psiakrew! Złodzieje! Łotry! Bandyci!
Hej! Czarna giełda! bo będę bić!

Aż raz poznała ona tam rubelka,
Co w samym środku małą dziurkę miał.
Uwiodła rubla giełda — kusicielka,
Jakiś ją dlań okrutny porwał szał.
Stała się jego wierną kochanicą,
Każąc to w dół to w górę czynić skok.
Czyś ty jest, rublu, akrobatą, czy co?
Każe ci skakać świdrujący wzrok!

U Kotlickiego, Semadeniego,
W gwarnych cukierniach, gdzie życie wre,
Tam spekulanci płci rubelka strzegą.
Tam gruby paskarz pasy z nas drze.
Aż człek w rozpaczy za widły chwyci,
Krzycząc: „I na was już przyszedł czas!”
Psiakrew! Złodzieje! Łotry! Bandyci!
Zmiatać! Bo będę dziurawił — was!

A że się wojna ma zakończyć wreszcie,
Zaczął się straszny płacz, jęk i ryk:
„Co teraz robić w tem przeklętem mieście,
Gdy nam interes kokosowy znikł?”
Żadne już słowo giełdy nie pociesza!
Więc woli ona z wojną zniknąć wraz!
W szale rozpaczy na pasku się wiesza,
Przerwany życia czarnej giełdy pas!

U Kotlickiego, Semadeniego
Wisi na każdym wieszaku dwuch,
Już nie usłyszysz gwaru głośnego,
Zmilkł szwargot ludzki i zamarł ruch.
Na własnych paskach wiszą spokojnie,
Już pogrążeni w wieczystym śnie.
Psiakrew! Śnią pewno... o przyszłej wojnie,
I to możliwe... Kto ich tam wie?


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Julian Tuwim.