[38]ZNOWU DO ROMANTYKA.
(FR. ŻYGLIŃSKIEGO).
Bracie w pieśniarskim zawodzie,
Werterowskich snów aniele!
Sny twe, jako piasek w wodzie,
Jak zgasła iskra w popiele,
Miłe, ładne, fantastyczne,
Lecz bez myśli, lecz bez ducha;
Chociaż ładne, chociaż śliczne,
Martwych pieśni któż posłucha?
Kobiéce westchnienia, żale,
Zmiękczają serce młodzieńca,
Dają ciernie zamiast wieńca,
I grób kopią jego chwale!
O! nie ganię ja miłości,
To cacko tak ślicznie mami;
Ale za co w dniach młodości
Miłość skrapiać mamy łzami?
[39]
Lubych ócz o szczęście pytać,
Bawić się z ładnym warkoczem,
Z lubych ustek oddech chwytać,
Karmić się czuciem uroczém;
Harmonijnie serca splatać,
Kiedy luba spojrzy na cię,
Z jéj ustami usta bratać,
Oto miłość, panie bracie!
Nikłą jest miłość dziéwczęcia;
Lecz ludzkość kochać serdecznie,
Rzucić się w braci objęcia,
Ach taka miłość trwa wiecznie!
O! gdyby los, szachraj stary,
Kochankę wskazał nam nową,
Zamiast niewieściéj gitary
Zagrał nam w trąbkę bojową!