Deklaracja praw człowieka i obywatela (Jellinek, 1905)/IX

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jerzy Jellinek
Tytuł Deklaracja praw człowieka i obywatela
Wydawca Księgarnia Powszechna
Data wyd. 1905
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Zofja Libkind-Lubodziecka
Tytuł orygin. Die Erklärung der Menschen- und Bürgerrechte
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
IX.

Wiek XVII jest epoką walk religijnych; w stuleciu następnem na pierwszy plan ruchu historycznego wysuwają się sprawy polityczne i ekonomiczne. Demokratyczne urządzenia kolonji są pod wieloma względami w sprzeczności z instytucjami kraju macierzystego, coraz więc słabszym staje się moralny z nim związek. W wysokim stopniu zaczyna dawać się odczuwać olbrzymia niezgodność interesów ekonomicznych. Ekonomiczny rozwój kolonji wymaga możliwie małego ograniczenia swobody ruchów. Kolonje dochodzą wreszcie do przeświadczenia, że rządzi niemi nie dawna ojczyzna, lecz obce państwo. Stare wyobrażenia purytańskie i independenckie zaczynają działać w nowym kierunku. Teorja umowy społecznej, która tak ważną rolę odegrała przy zakładaniu kolonji i dopomogła do ugruntowania wolności religijnej, przyczynia się teraz bardzo do przekształcenia istniejących instytucji. Nie zmienia ich, daje im tylko nową podstawę. Koloniści zabrali ze sobą za ocean swe prawa i swobody urodzonych poddanych angielskich. Szeregiem kart królów angielskich wyraźnie było postanowione, że koloniści i ich potomkowie mają korzystać ze wszelkich praw, przysługujących anglikom w ojczyźnie[1]. Jeszcze przed angielską deklaracją praw większość kolonji wydała ustawy, w których zebrane zostały stare swobody angielskie[2]. W drugiej połowie XVIII wieku następuje głęboka zmiana co do tych starych praw. Odziedziczone prawa i swobody, jak również upoważnienia do samorządu na mocy kart kolonjalnych udzielone kolonistom przez królów angielskich, czy przez rządców kolonji podtwierdzone, brzmienia swego wprawdzie nie zmieniają, lecz stają się prawami, pochodzącemi nie od ludzi, a od Boga i natury.
Do dawnych praw przybywają nowe. Wraz z nabytem przeświadczeniem, że istnieje prawo sumienia, od państwa niezawisłe, znaleziono punkt oparcia dla wyodrębnienia nieodłącznych praw osobistych. Ucisk, wywierany przez władzę panującą na swobodne poruszenie jednostki, budzi myśl, że kierunkom tego ucisku odpowiada odrębne prawo człowieka. W ten sposób obok domagania się wolności religijnej powstaje żądanie wolności druku, słowa, związków, zebrań, emigracji, praw a petycji, zabezpieczenia przed samowolnem uwięzieniem, karą, podatkami i t. d., żądanie udziału jednostek w życiu państwowem celem zabezpieczenia wszystkich tych urządzeń, jak również wymaganie, aby ustrój państwowy był związkiem ludzi wolnych i równych, Ta obfitość realnych korzyści była wynikiem zaciętej walki, nie zaś owocem rozmyślań teoretycznych.
Niewątpliwie teorje Locke’a, Pufendorf’a[3], ideje Montesquieu’a oddziałały potężnie na poglądy ówczesnych amerykan; lecz, jak już widzieliśmy, nie wystarczają do objaśnienia tak kompletnego rejestru ogólnych praw człowieka i obywatela.
W roku 1764 ukazała się w Bostonie słynna praca James’a Otis’a o prawach kolonji angielskich [4]. Otis dowodzi, że polityczne i obywatelskie prawa kolonji angielskich w niczem nie opierają się na nadaniach koronnych[5], nawet Magna Charta mimo swej starożytności nie była ich początkiem: „Może nawet przyjść czas, że parlament unieważni wszystkie karty amerykańskie, lecz to nie naruszy w żaden sposób zarazem praw kolonistów, jako ludzi i obywateli, praw, które, jako takie, posiadają oni od natury, które są nieodłączne od ich osoby. Chociażby karty obróciły się w niwecz, prawa te trwać będą aż do końca świata[6].
W pracy tej, podobnie jak w późniejszych bills of rights, wykazane są absolutne granice władzy prawodawczej „przez Boga i naturę ustanowione“. Punktem oparcia jest główna kwestja sporna między kolonjami a krajem macierzystym — prawo opodatkowywania. Nakładanie podatków lub ceł bez zgody ludu, albo przedstawicieli kolonji, sprzeciwia się nie prawu krajowemu, lecz odwiecznym prawom wolności[7]. Orani ce te wszakże są te same, jakie wskazywał Locke, te mianowicie, które „prawo Boga i natury zakreśliło wszelkiej władzy prawodawczej we wszelkich państwach i przy wszelkich formach rządu“. Zasady Locke’a uległy tu jednak głębokiemu przeobrażeniu, mianowicie z prawa objektywnego stały się subjektywnemi. Gdy Locke, podobnie jak później Rousseau, jednostkę podporządkowuje woli większości, ograniczonej wprawdzie względami na cele państwowe, teraz przeciwnie, jednostka stawia warunki, pod którymi łączy się ze społeczeństwem, a warunki te stają się jej prawami. Jednostka posiada więc prawa w państwie i do państwa, nie od państwa pochodzące.
Wskutek usiłowań angielskich ograniczenia tych praw powstaje myśl uroczystego ich ogłoszenia i bronienia. Ta przemiana zaszła pod wpływem Analysis Blackstone’a. Instrukcja parlamentarna przedrukowana jako dodatek do książki Otis’a[8], wyraża się zupełnie jak Blackstone w swem dziele anonimowem.
20 listopada roku 1772 na wniosek Samuela Adams’a zgromadzenie obywateli Bostonu uchwaliło wypracowany przezeń projekt deklaracji praw kolonistów, jako ludzi, chrześcjan i obywateli. Projekt, powołując się na Locke’a, głosi, że ludzie zakładają państwo za zgodą dobrowolną i że mają prawo najpierw mocą słusznej umowy ustanowić warunki i ograniczenia władzy państwowej, a następnie strzedz ich zachowywania. Na tej zasadzie koloniści żądają prawa wolności i własności — jako ludzie, wolności religijnej — jako chrześcijanie i praw podług Magna Charta i bill of rights z 1689 roku — jako obywatele[9].
Wreszcie 14 października 1774 roku zasiadający w Filadelfji kongres dwunastu kolonji uchwalił deklarację praw, która mieszkańcom kolonji północnoamerykańskich przyznaje prawa im przynależne według niezmiennych praw natury, zasad konstytucji angielskiej i ich własnych konstytucji[10].
Pozornie tylko krok dzieli to postanowienie od deklaracji wirginijskiej, a przecież cała przepaść leży między tymi dwoma dokumentami. Deklaracja filadelfijska jest protestem, wirginijska — prawem. Ta ostatnia odrzuca powoływanie się na prawa angielskie, a za podstawę państwa i rządu uroczyście uznaje prawa, przynależne obecnemu i przyszłym pokoleniom[11].
W filadelfijskiej i następnych deklaracjach praw stanów północno-amerykańskich, odtąd państw niezależnych, obok praw dotychczas wywalczonych: wolności osobistej, własności, sumienia, występują nowe: prawo zgromadzeń, wolność druku, wolność przesiedlania się. Są one odpowiedzią na pogwałcenie przez Anglję w ostatnich czasach wolności osobistej w tych właśnie kierunkach. Deklaracje ustanawiają nietylko prawa wolności, lecz i prawo petycji, prawo do obrony sądowej i formy, w jakich ma się odbywać, mianowicie za wyrokiem niezależnego jury, i inne pozytywne funkcje państwowe; a wreszcie podstawy politycznych praw obywateli. Zgodnie więc z zamiarami autorów — zawierają zasadnicze rysy wszystkich publicznych praw jednostki. Prócz tego podjęta jest w nich zasada podziału władzy, czasowego piastowania urzędów, odpowiedzialności urzędników, zakaz dziedziczenia przywilejów, następnie pewne ograniczenia prawodawstwa i rządu, jak zakaz utrzymywania stałego wojska, lub zakładania kościoła panującego. Wszystko to wcale, lub zaledwie pośrednio zmierza ku subjektywnym prawom jednostki. Całość opiera się na zasadzie zwierzchnictwa ludu, które wynika z przekonania, że konstytucja jest rezultatem powszechnej zgody. Wyraźnie widnieje tu stary pogląd purytańsko independencki na „covenants“, który zachował swe znaczenie i w przyszłości miał wykazać wielką swą potęgę. Ody zaś w oddzielnych stanach Unji lud sam, lub specjalne konwencje postanawiają o zmianach konstytucji, to w tych demokratycznych urządzeniach trwa ta sama idea, która ożywiała osadników z Connecticut, lub Rhode Island.
Bill of rights stanowi wszędzie pierwszy dokument konstytucyjny, po którym następuje plan ustroju państwowego, czyli frame of government. Najpierw ustalono prawa twórcy państwa — wolnej i nieograniczonej pierwotnie jednostki, a dopiero następnie prawa jej wytworu — społeczeństwa.
Mimo jedności zasad istniały znaczne różnice w prawodawstwach oddzielnych stanów, wprawdzie później złagodzone, do dziś wszakże niezupełnie zatarte. Tak więc, jak już nadmieniliśmy, mimo jednakowych poglądów zasadniczych, wolność religijna nie wszędzie i nie odrazu została konsekwentnie przeprowadzona. Bez względu na zasadę, że wszyscy ludzie są z przyrodzenia wolni i równi, nie zniesiono wówczas niewolnictwa. Zamiast „man“ w stanach niewolniczych mówią „freeman“.
Prawa, uroczyście ogłoszone, przysługują pierwotnie wszystkim „inhabitants“, w stanach niewolniczych wszystkim białym. Później dopiero w większości stanów korzystanie z praw politycznych zostało przyznane obywatelom („citizen“) Stanów Zjednoczonych.
Widzieliśmy, jak szczególną drogą rozwoju na podłożu prawa staro-angielskiego i nowego, wytworzonego w kolonjach, powstało pojęcie sfery praw indywidualnych, niezależnej od państwa i osobistemu jedynie uznaniu podległej. W rzeczywistości deklaracje praw nie wprowadziły nic nowego, a tylko w określony sposób sformułowały istniejący stan rzeczy.
Amerykanie pragnęli posiadane już prawa ogłosić, jako wieczyste dziedzictwo swoje i wszystkich wolnych ludów. Francuzi, przeciwnie, chcieli stworzyć to, czego jeszcze nie mieli, mianowicie instytucje, któreby odpowiadały ogólnym zasadom. Wielką różnicę między deklaracją amerykańską, a francuską stanowi właśnie to, że w Ameryce instytucje poprzedzały uznanie praw jednostki, we Francji zaś były jego następstwem. Fatalny błąd niemieckiego zgromadzenia narodowego we Frankfurcie również tkwił w tem, że chciało ono najpierw unormować prawa jednostki, a dopiero następnie samo państwo. Państwo niemieckie jeszcze nie było założone, a już postanowiono, czego to nieistniejące państwo nie powinno, a co powinno czynić. Amerykanie mogli plan of government poprzedzać przez bill of rights, gdyż owe government i prawa przewodnie istniały oddawna.
Gotowość, z jaką Francuzi przyjęli idee amerykańskie, tłómaczy się wspólnością celów politycznych, do jakich zmierzały oba narody: stworzenie społeczeństwa demokratycznego, złożonego z jednostek równouprawionych, w którem władza publiczna pochodzi od narodu, a wszyscy dzierżący władzę są odpowiedzialni, i zabezpieczenie zakresu wolności osobistej, ograniczonej w pewnych kierunkach. Dążności te, jak już nadmienialiśmy, wywołał ucisk przez rządy wywierany i historyczny rozwój usiłowania zrzucenia tego jarzma. Ponieważ człowiekowi XVII stulecia szczególniej dotkliwie dawał się we znaki przymus religijny, wrażliwość jego w XVIII wieku potęguje się do tego stopnia, że żąda teraz od państwa znacznie większej miary wolności, jako swego nietykalnego dziedzictwa.
Jeśli nawet u różnych narodów tym dążeniom towarzyszył różny sposób pojmowania ich wartości i znaczenia, niemniej zupełnie zgodne wszędzie jest ich trwałe znaczenie praktyczne, określające stosunek państwa do człowieka i obywatela.
Dla tego też nasze badania doprowadzają do niezaprzeczonego pewnika: zasady z roku 1789 są w rzeczywistości zasadami z roku 1776.
Zasady te nie wyszłyby jednakże poza granice Ameryki, gdyby Francja nie była ich podjęła i rozpowszechniła. Jeżeli dziś we wszystkich państwach kulturalnych zakres praw jednostki jest jej prawnie zapewniony, a instytucje publiczne oparte są na przekonaniu, że istnieje „prawo jednostki nawet wobec tak potężnej władzy państwowej, to znaczną część zasługi przyznać należy Francji, niezależnie od bezpośredniego znaczenia politycznego deklaracji francuskiej w epoce Rewolucji.




  1. Kent, Commentaries on American Law. 10-e wyd. I, s. 611.
  2. Porówn. Kent I, s. 612 i d., Stevens s. 208 i d. Obecnie nazywają je w Ameryce ogólnie bills of rights. Niewątpliwie na nich były wzorowane kodyfikacje z przed i po 1776 r.
  3. Borgeaud s. 17 przytacza traktat Johna Wyse’a, który miał silnie oddziałać na zdemokratyzowanie poglądów w Massachusettsie. Jednakże człowiek zwany John Wyse nie uczynił nic innego prócz że wziął za podstawę swych wywodów teorje Pufendorfa, co sam oświadcza. Porówn. J. Wise A Vindication of the Government of New England Churches. Boston 1772, s. 22. Książka pochodzi jakoby z r. 1717, porówn. Rithie (s. 14. Nota I), który wszakże zdaje się wcale jej nie zużytkował.
  4. The rights of the Colonies asserdet and proved. Mogłem korzystać tylko z londyńskiego przedruku tego niezmiernie rzadkiego dzieła (również z r. 1764).
  5. Powołując się na prawo angielskie i na Locke’a wylicza cały szereg praw, które „no man or body of men, not excepting the parliament, justly, eąuitably and consistably with their own rights and the constitution, can take away“ (s. 52).
  6. „Nor do the political and civil rights of the British colonists rest on a charter from the crown. Old Magna Charta was not the beginning of all things; nor did it rise on the borders of chaos out of the unformed mass. A time may come when parliament shall declare every American charter void; but the natural, inherent, and inseparable rights of the colonists as men and as citizens would remain, and whatever became of charters, can never be abolisched till the generał conflagration“. Porówn. Bancroft IV, s. 145, 146.
  7. Porówn: John Adams, Works X. Boston 1856. s. 293. Poprzednio wzmiankowana praca Blackstonea również natychmiast podziałała na umysły.
  8. Niesłusznie więc Rehm, Allg. Staatslehre s. 247 i d. uważa za źródło deklaracji Komentarze Blackstone’a, które ukazały się dopiero po wyjściu dzieła Otis’a. Porówn. Jellinek Allg. Staatslehre s. 375. Gierke s. 347 zgadza się z Rehmem, oczywiście jednak przeoczył moją replikę na pracę Rehma.
  9. Porówn: Wells;;, The life and public services of Samuel Adams, I, Boston 1865, s. 502 — 507; Laboulaye II, s. 171. O popularności, jaką wówczas cieszyły się „prawa naturalne“, porówn: Merriam s. 47 i d.
  10. Cały tekst przedrukowany u Story, Commentaries on the Constitution of the United States 3, wyd. I, s. 134 i d.
  11. Nagłówek bill of rights brzmi: A declaration of rights made by the representatives of the good people of Virginia, assembled in full and free convention; which rights do pertain to them and their posterity, as the basis and foundation of government.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Georg Jellinek i tłumacza: Zofia Lubodziecka.