Do Aleksandra Chodźki (Mickiewicz, 1899)
←Oda do młodości | Do Aleksandra Chodźki Poezye Adama Mickiewicza. T. 1. (1899) Obrazki, ody i pieśni Adam Mickiewicz |
Chór strzelców→ |
Olesiu! Czemże tobie zapłacę,
Za twoje rymy odwdzięczę?
Ja duch mój wieszczy w obłędzie tracę,
Jakim cię kwiatem uwieńczę?
Ty, jako sokół nad piękną błonią,
Ujrzałeś orła w polocie;
Smutny cień skrzydła samotne ronią,
Lecz w oczach jego gwiazd krocie.
Tyle jest w ustach twoich łoskotu,
Tyle w twych oczach bystrości;
Tyś pojął tajnie orlego lotu,
Sam orzeł tobie zazdrości.
Orzeł z łabędziem raz już ostatni
Może swe pienia wywodzi;
Jeszcze go orszak otacza bratni,
Lecz straszna chwila nadchodzi...
Precz żal niemęski, precz żal niewieści!
Zmienność ja nucę żałosną.
Bracia! słuchajcie dzikiej powieści!
Zdarzenia same urosną.
Raz poszły w zakład powietrzne ptaki,
Który z nich w lotnym przegonie
Gdy się spróbują, obaczą, jaki
Ma usiąść na ptaszym tronie?
Orzeł wyleciał. Któż go doścignie?
Kto żagle takie ma pierza?
Kto kiedy orła w wiatrach wyścignie?
Gdzie orzeł znajdzie szermierza?
Lecz był kolibryk; on się rozczulił,
On królem ptaków chciał zostać;
On się pod orła skrzydło utulił,
Bo orła w locie nie dostać.
Orzeł wyleciał, aż się zmordował
I spadł ku ziemi i zginął;
Kolibryk w jego skrzydle się schował,
Skąd się ku niebu wywinął.
Orzeł upada, ty latać będziesz,
Adam gdy ginie, ty żyjesz;
Na jego tronie ty kiedyś siędziesz,
Jego się blaskiem okryjesz.
Tyś go zrozumiał, ty go wysławisz,
Ty piosnkę świętą zadzwonisz,
I duszę jego światu objawisz,
I łezkę po nim uronisz.
Tak, godną łezkę nad nim uronić
Tobie zostało, mój bracie!
Tobie i piosnkę świętą zadzwonić
Po przyjaciela utracie...