[267]
3. Do Cyntyi. (Księga I, elegia 2).
Co ci pomoże nosić włosy utrefione
I suknię w Koos tkaną kryć członki pieszczone?
[268]
Woniami zlewać ciało i wdzięk twej osoby
Obciążać bez potrzeby obcemi ozdoby,
Twe powaby przedażnem piększydłem zacierać,
Zazdrościć swej urodzie i blask jej odbierać?
Wierz mi, tym skarbom, które zlały na cię nieba,
Żadnej pomocy, żadnej sztuki nie potrzeba.
....................
Patrz, jak natura ziemię w żywe farby stroi;
Patrz, jak bluszcz bez uprawy wspina się po płotach,
Jak ta jeżówka buja w tych samotnych grotach
Kto ten strumyk nagina po łąkach tak mile?
Kto to konchy na brzegu ustroił w farb tyle?
Kto to ptaszęta uczył tak miłego pienia?
Zrównałaż kiedy sztuka dziełu przyrodzenia?
(Przytoczywszy kilka przykładów z mitologii o pięknych niewiastach, które wdziękami swemi, a nie strojami i upiększeniami zjednywały wielbicieli, poeta mówi dalej):
Gdy podbijały serca te sławne kobiety,
Skromność, wstyd i niewinność były ich zalety.
Niemniej żywe płomienie tyś wzbudziła we mnie,
I wierzę, iż mnie kochasz, kochana wzajemnie;
Jednemu się podobać dziewczyna sposobna
Już jest dosyć przybrana i dosyć ozdobna.
Cóż, kiedy ci Feb sprzyja? gdy twe palce zręczne
Na lutni Kalliopy tworzą tony wdzięczne;
Gdy twe ciało, twój rozum wszystkie wdzięki mieści,
Gdy cię Minerwa darzy, gdy cię Wenus pieści;
Ach, bez pomocy sztuki, tylu ponęt siła
Propercego ci serce nazawsze podbiła.
(Euzebiusz Słowacki).