Do Stanisława (Elegia X)

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Kochanowski
Tytuł Do Stanisława
Pochodzenie Elegie Jana Kochanowskiego
Wydawca A. Gałęzowski i Komp.
Data wyd. 1829
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Kazimierz Brodziński
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ELEGIA  X.

DO STANISŁAWA.

Gdyby Thalia moja zbyt prostą się zdała,
Wybacz miast miłośniku! — wieś ją wychowała,
Bo ledwo się za bramę posunęła krokiem,
Stanęła zatrwożona obcym jéj widokiem,
Tłoczył się lud okólnie nawzajem tłoczony,
Jeździec sajdaczny z owéj, pieszy z tamtéj strony,
Syczą szyny i tętnią na kowadłach młoty,
Jak gdy Etna wytapia dla Jowisza groty,
To widząc Muza moja zdumiała przy wchodzie,
Bo nic takiego w cichéj nie ujrzy zagrodzie,
Gdy dopiéro z gwiazd zejściem ciżba się uśmierza,
Ledwo spokojniejszemu miastu się powierza,
Tym cię wymowcą stary pozdrawia towarzysz,
Jeśli trosk próżen wolną chwilką go udarzysz.
Gdyć u dworu poważna nie dozwoli praca,
Niech Muza pozdrowiwszy, bez oddzięki wraca. —
Może niewczas dworuję, może u podwoi,
Zamkniętych, Mojżesz jaki na załodze stoi,
I coś ważnego bardzo chce wsunąć do ucha,
Chytrze najprzód próbując, czy ręka twa słucha.
Co do mnie, w sześciu wierszach wypowiedzieć mogę,
Czemu moja Thalia wybrała się w drogę:

Jak młodzian gorejący, gdy zwodnica miła,
Z osłonną przybyć nocą tajnie się zmówiła,
Upornie świecącemu słońcu wciąż złorzeczy,
Sądzi że one samo szczęściu jego przeczy,
I już snami się łudzi gdy południe grzeje,
Ledwo pierś objąć zdoła przestrone nadzieje. —
Już się i słońce stacza, zwiastują się zorza,
Wybrnęły nocne konie z zachodniego morza,
A zdrajczyni nie przyszła, w utrapionéj ciszy,
Za wietrzném drzwi ruszeniem przychodzącą słyszy,
Pola głuchość zaległa, już się las zamroczył,
Sen na czołach znużonych swe skrzydła roztoczył,
On sam czuwa; nadzieja wierna sny odgania,
Lecz i ona z obawy już bliska skonania, —
Tak zemną Stanisławie! tak i ja niszczeję,
Żywiąc twém obiecaniem drażniącą nadzieję,
Ach! wybadaj myśl skrytą i natrąć królowi,
Bo nie nic ofiaruje, kto wcześnie odmówi.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Jan Kochanowski i tłumacza: Kazimierz Brodziński.