Dyskusja indeksu:Stanisław Ignacy Witkiewicz - Leon Chwistek - Demon Intelektu.djvu

Najnowszy komentarz napisała 4 lata temu Cafemoloko
Strony 109-115 - rękopis, miejscami niewyraźny. Może dać go jako grafikę?

Cafemoloko (dyskusja) 12:20, 17 sie 2019 (CEST)Odpowiedz




dnio: *’udrazu się w.yezuwa płynność i nieuchwytność atmosfery wyczuć i
fikcji, a potem sam chce się w coś ’wczuwaó’1, co mu ao zroz mienia poda-

ne zostało.Ja rozumiem i jednego autora i drugiego i nie mog; się oprze:ł v;“:zuci|fc złej woli u Leona Chwistka chodzi mu nic tyl-fe Q prawdy ja ko ta ie /w te on nie wierzy, z wyjątkiem prawd logiki symbolicznej/ile o zgniecenie cout^.jue eoute przeciwnika,!^ naprawdę to nicwiacloiiio supeł nie jaki.na pogląd sam ten demoniczny kameleon rzec o-’w i 31 ośe J.i-I i e wierzę, że zrobił 0:1 ’największy wysiłek aby pracę Jn<Ar,.cna zrozumieć’1 on z. ’0'uił 3iłk /i to dw*y/ aby j.t zi.itorp l, ’, uć, aulo.“ wy-
jzLł na. ’ ikaaj jorze j ja3:o jakiś Don i3/ot walcząc“ z wiat^akaii.Gdyby ni3 to.żi mino Y/szystko wyraz ’coś’ i znaczeni;;vratające:ui>( v m* ze suwający oh. obrazach, które mu!.o „naczenie, ’.t samym proce
sie iy a lenia nadaje nie miałby Chwiate.; na i.-sae n;/et — j logiki nau jwej.w którą ausi wpi~ — w, u*zy pomocy w/raz;w czytelnila r irowadzić Jo*ywi<ieiu w prądkie-n ayślcuiu znaki /lub. inne >npl~ksć zna
czeniowych 1 ry wat nyeh/, r.i o gą nic, być Ł cd3tawione, aymcolizowurf je w pewien sposób.ezyli nie nujpą one /rzy użyciu n.p.słc’^ — coś’ /które łat l jest rzucie:de „injowac/ całe jako iakie ojc..^.’.'iadomione.. vż-
jo >( i ^ no ilnal i stówyj u y t to, iż n 1 wierzą w porozumienie, looz tanim 3ce^Ktyoyzmem. 1 tl^ ^finiewi l^uięc możni ł-aśnie przy pomocy pejęciowuj ery rzekroczyć pozornie nieprzepuszczalne tjcian; poszczególnych jaźni c o\ odem te. o jest istnienie kultury i nauki.. sienie znakami;;edł j^jt absolutnie ścisłe, oe-.’wiście w jiciich s ne j logi-
,.i, lc my oeiy
y^te^ etosoi.ać i wtedy poi awi ny z^ t. ziiaki iódające, ic ’injo\;uxn, ’.’ryc..efinicji clenenty
pój Ci.
« i-i lit;j uc injovac aż póki nie yjdzicmy ao jednoznacznie ołfc-
rtiólonych;r-. ... „zunio pojęe, jiić poddaj ący-:»\ się dafinieJima tu
<..j tajumnipy i jeznaL.ziejn#j liie^eisłooyi Bc’na. dowolnych grartic ac, o ostatecznie >uzi^i;. ię, ’ — astuwic po-
’ 1 .V“ Innymi.zielone będzie dle, TSLS iolonc.Cho-
Oj
15 —
, t
lej,..uuw z ty en pej.^e pieniu; i twci^ąo

fiiiii.jo iOjęo nor/y ia, 3ło*oi\yeij., porcłnic jahiejté gaffy.jlle Łiimo i 1
^’ic.. li1., bo;idzimy, ckoo 1 y ty 1“.o n, 1 y, vlole zna
-o’ ' i L il’

1 IX’JLX
ieporó’.a^ sliiw * z niozem orilo, ci odnośnych
./w. nj.z’
. 1 u 1 —
Drugim powodem dlaczego oy^kuaja Chwistka z Ingardenem wyJaje mi
I »ł V
Jałc./a, j ji ten, i/m. ilv ziroa/1 xit;aru.>;nx/ ani on autor, ani dru» i nic i — ro — ionu^o st&ronku Jo prubl--.au treści i foray i nie stara oisć okreJlić dragi —;go członu tej zawiej uc““ Ja \ joat £eło s„tu’....iem.i ’»JLe ’lit^rackit.^o uzioła’ jako u joj Lynt,..e, tylko ją iziołA.. wki, vi Jttórycili rze., ’a.;& fsraa działajbtfzpoźreenio i są u?, ’oła li erao ie, Jrfcóre służ.;, u w opij >w czo:0o rzy poaocy Joruy artyjyez.J, > r „a J st /13:o roi. ii.. — z a a. ^ vat.awi ^nia kwes-
Ji yev i i i ni.10 e . o r’ — „trz *.ii ii —, crotleau
is. sr:ztUL-U, oho uaat „et’i » b ty aapi~i setki
ji ł-y. ’odzi id^-fcu > ycncz o w 3t. j«-st
.. iłi.lMuj i zuiuitm. i z.’...ty „Mya itsm«a “ ajlt»jiej
.^i cly ci,, t irzy rz żnic nit jo.ii;dy czyl le o, eo o
mci jj , o v iją dr auek aRJ tr* tu. i ciur^nia. J.ynie w
..a- . „ic j* no os wic. ’..lfcc.j — zu: — sic.: i, trtre ona
fóWf s J ’un;cŁeCY^J*’uż i 8 tnie ji. ryt:, owa, istotna,
lii);Jimt>.ztJki /rwiw*t poezja/ ton-, w zup~ tnych catniach te oro tyli, OLxs a£, t »a s tuj UL L,.U ial: iv: do r~ ezywintoici “-^słenia 0.i.. — -ł“1 i-obli ni] l aje six cz n* z.-ozu-
,.p. “-’ji *zeni, ro ’ini.to tezy r kenplek-
uf , “ ar — aii cluj n1, w alar-
.. U iw nic chófizi i ut o « ’ur wirany zt.....*znv a3<i, ie
ar <5 w i* Już o ton*aln>! r, ’z.. st.-iin...
o — c rtłow ’ ryty i pi 1. w rl-;. i „i.i a-“ powr-ctj na
iu.i. n uii.. „naczę tyłki-, żu raazaj o si.s >’lnic z 3n — nt-r. w
. o 1./i „cniu o ilewystarczelr.o;jci r hez-so tecr. i literatux*y i a“. M wc ’le, t azę:konstatować, rczatrzy ni, cia;o o istoty
“’zieo li to, -j-ie o’ n’.io.; yc istotn^ b. z z różniczko: — nia teyo pcj>.ecja ni — oj;oi.;j ’./i’zjvła i i fceraokit „o J ko taki. o opi ^ort go w na^-
ic;.ia oJ — zuCij-’ 3ci i — darze Lo i o/sli/ i
b/u^icł* uki, nai«ż;cef;o do sfery stuki iayśteJ, tt(5r%J przeci-
i fliteratury v pustaki cacin“1. z.i ^“^tc ich sctoki
cz-1 j: 6czji, cryjto art ’st-czn: j prozy i “ r.atu.kt^ro » literaturą 1-r-o 4y3. pełnego, że <w t, Jch znr./i i .nia/,?osia
i ce „i or nk; inaizej ot i.m aj zn“’.1 i te z-;* 1 cpiscwych i c° j.. cysto o3^aie-uryc>i, a i-.acw j, /; — z-, ^łr.is s.vo-
isty izio „tuki „ystej, J.zi^ //t-dK anie 7 rxia pO^c
i .>1 tyl] . r nie;.. t r si u róż-
nyc1 osobniZców w porta i 1 \o.u 1 ksów naczeniowych prywatnych’1/ są jaac
— J9-
elementami art^stycznemi.pomijaj’żywc’ł alrtualno Jalc^.ci znaku ja.
’.1 i .Lin ’iii vi. ar Ja ta ^Owiio i
Ji ’wiolo., ’, u“^ L ojci
^ lł, o il \
— ~ i n T —
:<! t tos1 3 i ’
} 1 ^ ’ZT. 1 ^ .
-r.’ je
V, — 1.
Pr, *
C
.G, ’J
’» T *o
3tcie ’wie
’ r *
i ł-

<3 1 >0 n
dy ’ oj.i;ii.tuz J.j ie.i.
3 e„t, p}.^ ’ ly j ia% o. S In-
“1-ca lit ł. i:., o, nawet aaa
.i^liiwars c u’
civ literaci ie-
zcdi a i
Ml ’ l3t O
ni -rz-ćnio
> j.Tę
li >0 ko ’kazy-
1. “ 7 o on — truk-
i,! <37.3.1 to,
i -i T , syn-
< zmai 1 , „ i.ąc;yeh
II
f
o
ostoj r.i 1 o stałniu f * mi
t ty \ 2 ’ 4 3.1 \ n^ fT Mio-o z
/; m.?/ vi /i 5 ’ J * }“ ’! ii t;. r
1 ’O O, T: 1 I „J it 1,
i, ao?ii i’11 i“^ /“..’ii’1.““’.'o /an
a al’ ^„ru,.„i 1 ^ * V* “ rtvnn+“
ri ^ S ^ ce3’.'m 1 ^rav.’da.Przecież nc.ii.i^iizisi /t.ra.nic r>r““’-/ I cialnefc poi’;cio» w znaczeniu n.n.^isserla co iarli3r i
^ Jak n!!„t i inteno^onnlnońó’ i nic u^na^ani’-: lu’.nlo
1 t n
.i ’nor-

1
“’1 i i inai 7*. f?ov;e
.;i o
iie
iv:idy-
ij Ł,
0 .11.1 nie, a żenią*
-i tyl2. i iGi > na-
1 *0 cS-
30 — by e sa ti rji noLii “., lt ^re&o £. li *tu npepojęcia 1 * cnv cn-
^ » syste.yw rm-Tcieniu ost^t mu;o ^cn^ni**/ -i koniecznie
iewiadonc sktd Chvj sitek ’ „i-^: o, „i Kiptcm “1:11 <71r~^o —. nolc „V/p Irz
t
ło tle: ozkic ryty li li^iiiu w ’ ^CCJ.C ’/, ^ouiiuo zc od początku lektury ilusser-
a w r.lPIP byłom.nimc noc. z lwu dla niefo, av: fond przeciwny.]. — o zasadni czyn ideoa przy stwierdzeniu wartości ich dla psychoiogji, bez konsekwencji ostatecznych, filo
zoficznych.irzy ta}i<m — postawieniu kwestji trzeba podali wzory sprandzalnośoi pew nych pojęć /n.p.aktu, intencjo:;*Ino6?.i i *.+*>./ d-+f» rsin*.v nyycholo^isty-

c7negc, co in-sm zamiar uczynić w przyszłości.
r t
X-’
u
AL
wyW-ucrac W5łjBcIki*eo fl--renie. „u )Twćy i rcv;^rlc.’cio-.--«:<5 w <3tosunł.; do ni*3 ’ /ilowtfiwtnc wy* rwtnisic?hwi*tc) i Ua ooś O CŻO:0..ta3c..,: L$rf aj ’Cv — o
i,. v, te,
ir..i1 1 — r.J u
i r: 5 as4 r „ftpj 3 Ctffi uTlicitc
: ili o tf’-rWit
’ J; „flo14 “’I “ — — j.’ IHp da-
t
}
L< i o
:;. afbfe Kt.i. —..». oc
’ ©„W* —.. -j. — c-r., i —
.. r i citi. i.. :o i,:t
O ’
i ri
jr’ ' “ ’„u » ł.tc** -„ich „i r
I
1
. Ł
v, T —
3ni
/n
i, «.’ — >fi „ U. 1 <“.-i in. t-j!.p: t n ł( “ “ ’ Jeji ii
. m. — r aj.
1 y rr gt^wit
1
cl .
4..
I.;
1 “ “ 1 — «fTn r>i * >
“ ł
i ’ '
1 “’“2 1’ “ ’Tl’“! /? ’
nor. i 4-. — c “
7, n
>. i ^o^k^C W —
*r
>y “ o “o ii 5 “nip; i-<
T ł)?joV“ ’ Ml.}.
1.:;., * 1 ayfji i \ * > — 1 rno v.i / “> <-r lo
-^rii-i f «, r„rł.vp r* yi or 12.294 **o CQ l ’1 t — i „T * o
ł’ll ’ I“’ {li — -O^T-- l^^niij —
i/-“1 i-wl ’„l.ift l„lVr ’---i’
“(I £ Wit’“-, ““ ’
. p. i* ji,
ir’ 3
r Ic. 1
i <’ X.
o
a itrnze,. 1 air.a r r.miTo “>i 3 woif „ił — i — ^ —
er:, a/ i po —
1: ’ iU dc
> iw
** ^ i ^ o —
, r o m 0 to
’ v g siQ
», t r* „ii^ n ^ i Q
noiui.i-t.liaa jii^i^lljtajfe realizmu, jako yo,! a.*iiOKOi’icsaego, a -.„iii„m /t.rJi.reuliza poV,, cio’.vy,.iakc jv:ie ’?+vo no:Vil:ir:.li^słii/ nie
ii — t z /iatniouit.ya/ idealiza^a?
rfZf — t Tft&u ^Cf^tlu, ^fou*/?’***^.
powiedzieć i na tem tle wszystko, -nrócz 1 znaczków“1 odwartościo;»vwać to jest fruba przesada.\ twierdzenie to zrozTJLni-imy r-„z cic viy t-himYfałszywie, może c oprowadzić do skutków fatalnych: — no^rłebienia intelektualnero krvz-“3U naszego społeczeństwa.którego ża&en. tani opt^-nizmek chwist kowy i je to nawoływańka, które się tak wsz^r^ Kimjfoodoba ja, zt~zeć n1 e zdołają. Vłaśnie, że mino nominałizmu mnóstwo rzecz„nie^sza“ da się wy raziei na tem polega cała kultura i postęp inaczej nie byłoby dziś 1441. samego Chwistka.I jtszcze jedna wątpliwość: czv w>uśnie to, że „hwis+ek twierdzi, iż w pojęciach mimo pomocy lo i s t y k i nic się ściśle wyrazić nie da, nie implikuje pojęcia jakiejś ’m.d-ide?.lnien istniejącej niewyrażalne^/ w pojęciach treści, czy nie implikuje to swo4 jt^o rodzaju podświadomej logicznej metafizyki.które i chciało unik
nąć.3o wymigięcie się przy pomocy znaczków i riguł operowania przez swoją sztuczna skromność jest podejrzane implikuje kogoś, co operuje znaczkami i tworzy te reguł /znaczki tworzą się gdzieś ^i zimplikuje w ton sposób całą ontologję i jej uroblemy.Otóż: jeśli si;.iestnominalistą, trzeba być realistą rojęcia nie siedzą sobie w świ cie ideji, tylko służą pewnym bydlętom.mającym t.zw.w popularnej ’rzeczywistości“ rzeczywistość drukarską: maszyny do tworzenia zn^czkó\. usrerla.w jogo zamkniętym systemie idealizmu ontologic.nego.mogSi, nie idrtnift obeho4* cizie takie iwestjo: on, w sposób sztuczny.deformując^ rzeczywistość, ale jednoli ty.zdaje sprawę z tych problemów, jest konsek./entny. Me taki relaty, -istyczny.sceptyczny, 30lip3ystycznv, czy nawet w s< oje własne chv;3lowe istnienie nie wierzący znaczkowiec, jest istoty v.’iclce w świecie myśli podejrzaną.llbo albo: albo logistyka jest czemś <3la filozof ji i wtedy prawda jest osiągalna, albo nie.vle wte’y sama logistyka traci wartość i >taje się tylko sporte.T.rozwiązywaniem szara!, czy czemś podobnem. zresztą’czemu Chwistek swej ła„odnej tolerancji, która W3zelką bzdurę zdaje się uznawać, nie stosuje do same/ro Husserla i Ingardena? Tych autorów sądzi Chwistek z zaciętością człowieka, la którego nie nastąpiło jeszczc ’systematyczne uwzględnienie prawd rM i który w coś jednak mierzy: w możliwość osiągnięcia jakichś objektywnych wyników s sferze myśli filozoficzne j, a nietylko w wai^tość notowania chwilowych, subiektywnych poglądów wrażeniowych, niesprawdzalnych co do svej wartości poznawczej.Jakkolwiek zgadzam się zasadniczo z nominaliznem, to jednak ta forma radykalna nominalizmu, doprowadzonego rzec >y można do absurdu, poz.alająca odwartościować wszelkie wysiłki umysłowe /z wvjatkiem jakiejś hypereklektyczne j wszech-systemologji którą ziaje się być

wr Ii o szczegółowej krytyki poglądów Husserla i Ingardena powrócą.a innem miejscu.Zaznaczę tylko, że zgadzając si ogólr^e £ Ingardenem
- jego twierdzeniu o niewystarczalności dotychczasowych teorji literatury /i sztuki wogólezmuszę skonstatować, że rozstrzygnięcia co do isto ty „dzieła literackiego“ nie mogą „być istotne „bez zróżniczkowania tego pojęcia na pojęcia: a/dzieła literacki go jako takiego /opisowego w naj szerszem znaczeniu od rzeczywistości i zdarzeń do uczuć i myśli/ i „b/
fizieła sztuki.należącego do sfery Sztuki Czystej, której część przecina si^ ze sferą literatury w postaci odcinka dzieł literackich sztuki czystej: poezji.czysto artystycznej prozy i dramatu, które z literaturą mają tylko to wspólnego, że występują w nich znaki/i działania/, posiadające znaczenia; inaczej bowiem funp-ują znaki te w dziełach opisowych, inaczej w czysto pojęciowych, a jeszcze inaczej w sposób zupełnie swoisty
- w dziełach sztuki czystej, gdzie według mnie same znaczneia pojęć /róż nie zrealizowane ale tylko w pewnych granicach różności u różnych osobników w postaci „kompleksów znaczeniowT./ch prywatnych“/ są sam elementami artystycznemi.pomijając jiiż „żywe“ aktualne jakości znaku jako takiego: dźwięki i ich kombinacje.a w wypadku działań na scenie i ich
znaczeń, ruchy i gesty występujących osób.Zgadzam się zupełnie z Ingar-
jstwowości
denem, co do kwestji „wielowa^aaarf“ i’zieła literackiego.nawet sam coś
podobnego formułowałem, ale samo pojecie wielowarfctowowości, jako takie
nie da nam wiele, o ile będziemy rosnsażać pojęcie dzieła literackiego
jako takiego, bez uprzednio wymienionego zróżniczkowania.Pojęcie „wielo-
warstwowości“ tej stosuje się bowiem zarówno do dzieła literackiego orealistvez*LO£-o
pisowegoytv najwzerszem znaczeniu wymieni onem poprzednio, jak i do tego jego gatunku, który jest odmianą dzieła sztuki wogóle.Tę „wielowarstwowość“ w stosunku do tych ostatnich określiłem jako wykazywanie przez dzieło sztuki złożonych elementów formalnych jego konstrukcji:dźwięków, obrazów wzrokowych, znaczeń pojęć i działań, tworzących to, co nazwałem „jakościami złożonemi“ /poetyckiemi i teatralnemi/, syntezami wymienionych składników, w różnych zmiennych proporcjach, będących materjałem poematów i utworów scenicznych, takim vj.akim dla muzyki i malarstwa są dźwięki i barwy.To wszystko zaznaczam tylko jako tymczasowe opisanie stanu rzeczy przed dyskusją. ^^
Nie mówię o estetyce Chwistka ^„formisty“, który cały czas mówi o
t
rzeczywistościach i parę nieistotnych banalników o formie, jako formie tylko dla różnych rzeczywistości/, ponieważ rozprawiłem się z nią rady


/ w * *
i i

. »
:
i ^ M

h
-
takienr
wyraźniej „bojąc się, aby dyskusja nie przyjęła nieprzyjemnego dla niego obrotu, „bo zarzutów moich mimo szalonych zdolności w kierunku „zlekceważenia“ istotnie zlekceważyc nie mógł.Mniejsza z tem.Chodzi mi tylko na razie o to, że dyskusja między Ingardenem a Chwistkiem nie może narazie, nawet mimo całej dobr^; woli tego ostatniego.rozjaśnić mroków estetyki. Śmiem twierdzieć, że dyskusja obu tych filozofów ze mną mogłaby /u nas/ stanowić początek takiego rozjaśnienia.Dziwnem jest dla mnie samego, to, że mimo iż od samego momentu, w którym zacząłem myśleć o teorji poięć.by em nominalistą /umiarkowanym/ lz, a jednocześnie ta forma nominalizmu jaką znajduję u Chwistka budzić musi oburzenie w każdym, którego celem jest prawda.Przecież nominalizm /t.zn.nie przyznawanie bytu specjalnego lojęciom w znaczeniu n.p.Husseria, co implikuje takie pojęcia jak akt i intencjonalność i nie uznawanie ^±Kxax:p£gEixxyK±H2n£x za absolutnie koni edzii^aałjfo jego systen^w znaczeniu ostatecznego poznania/nie musi koniecnie wykluć zać wszelkiego dążenia do prawdy i oć-wartościo wywae w stosunku do niej każde filozoficzne myślenie.Wprawdzie Chwistek mówi potem coś o prawdzie w nauce, ale to jest właśnie na tle exulicite wyłożonego stanowiska jego czysto werbalnem utwierdzeniem, gołosłowlym frazes* fetory /o biada logistykom// stoi w rażącej sprzeczności z poprzedzającymi go wywodami.Jakkolwiek pojęcia są to tylko znaczki, któ-“ — ^emi narazie z początku jedynie w celach praktycznych porozumiewały się pewne zwierzęta i jakkolwiek gdy jeden osobnik na tle swego komplek su znaczeniowego prywatnego mówi koń, to drugi nie jest obowiązany do przeżycia explicdte identycznego kompleksu /ma swój, który wystarcza, aby to pojęcie między nimi zidentyfikować/, to jednak obaj nie myślą o krow ie to zupe>nie wystarcza do intersubjektywnej, czyli objektywnej ściŁości.4 idąc dalej w definicjach pojęć zawsze utkniemy ostatecznie na pojęciach percepcyjnych /t.~n.tych.którym odpowiadają jakości — roste, n.p.dźwięki.barwy i t.p./ i których, odpowiedniki możemy ukazać.I zupełnie wystarczy dla identyczności pojęcia czerwone, jeśli n.p. ja i Chwistek patrząc na ołówek.który dla każdego z nas będzie czerwony.ukażemy o palcami /wskazującemi/, wymawiając sąd: ten ołówek jest czerwony.Toperację postępujących definicji i ukazania odpowiedniego odpowiednika
3zNiewiadomo skąd Chwistek wziął to, że jestem „zbliżony do fenomenolo;ów“ patrz złotko: szkic krytyki Husserlizmu w „Zecie“’ pomimo, że od początku lektury Eusserla w r.1919 byłem mimo podziwu dla nie.^o au fond przeciwny jggo zasadniczym idejom.przy stwierdzeniu wartości ich dla psychologji, bez konsekwencji ostatecznych, filozoficznych.ir^wswfc postawie^Jrzeba podać wzory rprowadzalności pewnych pojęć /n.p.aktu, intencjonalniu kve/-ności i t.p./ do terminów poglądu psychologistycznego, 00 mam zamiar tji / uczynić w przyszłości.
I ►
.  ».
t
, 4 ’ ,
*

. * «


wszelkiej pozytywnej teorii sztuki, a eklektyzmem zupełną pustką filo
zoficznej myślicie chodzi bynajmniej c uday:adnianianie ob jektywne, że taki to a taki.twór literacki jest arcydziełem, a inny ś.vi ^stwem.bo obj ektywnego dowodu chyba w granicach banału i s e 1 b 31 ve r stand li“:ikaj tów sam Bel„e3jub ni a wymyśli, na mocy bezs rzecznie anuj-ice j w sferze sztuki subjektywncsci.która prowadzi ćo tego stani-zec^y.że tylko niezmiernie ogólnikowo wartościo1. anie przeprowadzić io’.Chodzi o całkiem co Innego, a Janowicie o w. tłomaczenie s oich subjektywnych przeżyć i wartościowań przy pomocy systemu jednoznacznych pojęć, który to system iaoże być jeden i jedyny /jak n.p.uiój.a zasadnicze je..c pojęcia ściśle zdefinjowano s.p.w stosunku do malarstwa: l/Czysta i-or.na, l/Treści życiowe koniocsae, a.le nieistotna, z których pierwsze rozkŁada 3i $ i.p.na pojęci: a/l ompozyc ji czyli konstiaikc ji, b/sto3unków „barwnych,
c/uj^oi formy i d/napięć kierunkowych/, a nie wykluczać zupełnie różno* rodności odczuwań i ich ujęć; tego nie aog-.\ zrozumieć nasi krytycy i teoretycy sztuki w żaden sposób.Przypuszczam, że Ingardenowi chodzi “.’ładnie o stworzenie takiego systemu i dlatego to pieni się na niego Ch*.vis tek i dlatego nie wspomina zupełnie c mojej estetyce/tak zvany.szlashet ny bardro, system Przemilczania’1, który Chwistek zna dobrze na własnej skórzezCo innego, że system Ingardena na ile go znam /początki wymienionej kaiąiki/ nie v.ydaje ii się również istotnym, ale aby ooś krytykowa, trzeba mu coś przeciwstawić a te o nie czyni Ch istek.^asł^uicjąc si jedynie dowolnej interpretacji podle., ająo«...ii rrasesami.Jeśli tał jak Chwistek postępują jakieś gryzipióry, nic nie umiejące to można iiji to darować, ale jeśli takich metod użyira renomowany mędrzec.profesor uniwersytetu i wszechświatowa znakomitość logistyczna, to należy — o tępić:: e^łą bezwzglę no, cią
:le L>tdą na tem. iiejgcu wdav;ał sit< w dyskusję z ChwistZ nem co do geom tr ji euklidesowej, jako opisu jednej ze 3tron dwoistości formy Istnienia; zaznaczę tylko, że przecież wszystkie gtoaetrje nieeuklidesowe są koncepcjami idealnomi, pozwalającesii na prostsze przy Ornych nałożeniach opisy.-anie świata w obrębie poglądu fizykalne o, który prze* i cież dla nikogo Kii^t dziś już chyba /prócz jakichś pogrobowców naiwnego materjulizna/ nie ma pretensji do ppisywania adekwatnego rzeczywistości /tej jednej,, której na^ewno żyje&yzCrdyby psycholog!zm był poglądem
ei
samowystarczalnym, nie implikującym wszystkich problemów ontoloranych, których chciał u-iiknąć, \.o pogląd fizykalny byłby mógł byc przez niego kompletnie wchłoniętym; t&k jednak nie jest, jak to już poprzednio w kry tyce psycholo Izmu uduwodniłtjm. *eHŁ^pr z: jd-?jtk łv ier&z pr„o„jd7s-imy do krytyki estetycznych i filozoficznych poglądów Chwistka, zawartych w jego ostatniej książce.
Cały demonizm intelektu Chwistka \yystępuje z piekielną wprost dla wtajemniczonych oczywistością w książce Zagadnienia kultury“.Oeżywi cie la naiwnych laików praca Chwistka może nieć pozory pozytywności powiem więcej: może pewnym ludziom nadać nawet początkowe pozorne dodat nie wartości, a nawet pewną reloną szybkość czy przyspieszenie ich rozwoju, ile jeśli konsekwentnie „będą iść nie „a ogólnemi wskazaniami Demonicznego Mis rza, tylko słuchać jego rad praktycznych konkr$tnych, które ostatecznie można stforarułcwać bardzo ła+wo lz, to skutki poddania się demonowi nie dadzą na siebie długo cekaćemonizta jest w tem „dziele“ najniebezpieczniejszy.ponieważ tak jest zamsskOFany pod powłoką „poczci wego wujaszka“, że dla przeciętnego czytelnika nieoaal pewne jest, że obcuje z jakimś niesamowieic aż dobrotliwa poczciwiną, którego pokrajawszy w plasteroezki, na ruubowo.b z dezynfekcji do rany odrazu przyłożyćby można, a..ie z jednym z najbardziej destruktywnych wcieleń „djabolizmu“ w dziedzinie ny śli polskiej.Zaraz to udowodnię dla dobra ogółu, mimo że życiowo serce vi się wprost kraje na myśl, że muszę to uczynić.
Zasadnicza ^ostaifra książki Chwistka jest następująca: oto ja, wielki lc ik /a cóż.jest w ższego pon-d logikę?/ zstępuję do was nędznych, i mówię zupełnie — -rozuniale co cud!Każdy czuje się tem podniesiory na duchu i ^odniesiony do tej wyżyny, na której stoi „w kład owe a“ i jest teu głęboko wzruszony.’, ’i^e to \nzystko wcale nie jest takie straszne jak m ’iv; i one, ’i^c ton najeżony ostrością swych pojęć logistyk to dobry wujaszek.z którym można się pobawić w kotka i nys^H;.T^ickr jest ten sam co z ŁrytjtScą t.zw.artystyczną i literacką: wzr^s^ony popularnością krytyka, kołtun“ wio rz«y, że to co nu podaj.o jest na.pr.awcLij Trrvtyką artystycz ną podcas gdy krytyk mówi jedynie o zrozumiałem tak dla siebie jak i dla kołtuna życiu.Trick jest ten sam, ale stosunek filozofa do tłumu jest inny niż krytjtka.^ilozof musi mieć jakąś realniejszą podstawę wywyższeni a, niż fotel re“ akcyjny czy nawet katedra.przed ““’torą nie każdy aa znów taki nadzwyczajny respekt: z tych „empireji’ł, z których filozof ’dobrze“’ zetąpić mo->e do tłumu, świetnie nadaje?ię logistyka.ponieważ nikt nie wie o cc tam w niej naprawdę chodzi.VI każdym razie w tej nieiost pnej niekorau sforze kryje si~ rozwi „anie wszystkiego, ale filozof zaznaczy;. to mówi o brukach na ul.&chzowekiej, o nundantkach, o nieprzys rzaniu cierpienia i ™.p., rzeczach, o “’tóryh każdy — oś nie coś
1z. nikt ni o i — 7 się —.e. JO srluki, ^ ^iTozofji niech każdy pi
sze co mu ślina, do. geby przyniesie, bo i tak to Jegt bzdura, a JILILCZ, w logistyce, której mirt iłie zna 1 p r avj a o p o d o n n fe ile poTiit, ’ —
zaria ^„ak+.yczne teoretycznaj wartości żadnej książka Oh ifitka nie posiać a. U, n
v*ie cc zł; rozkosz.Tylko czasem przesadzi „wujcio“ w swej dążności do zlania się z tłumem, a ponieważ prawdziwej kultury artystycznej brak mu, jak również poczucia taktu, więc rypnie czasem takie zdańko, że niwwiidomo, czy to jest urywek z powieści Itoiszkówny, czy wyjątek z egipskiego sennika, czy notatki z posiedzenia u kabalarki, czy djabli wiedzą co poprostu: coś z zagadnień duchowej kultury może, n.p. /tu cytaty ze 10$ s
To pierwsze to jest wprost jakaś cartolina postale z Kocmyrzowa /jako obrazek te zamiki, .szmaragdy/, co do drugiego, to da się zauważyć
że autor — na słuszność: poco n.p.doktór ma po operacji ślepej kiszki dłu bać sobie lancetem w brzuchu pacjentki dla własnej frajdy powinien brzuch zaszyć i pójść na śniadanie.Ale broń Boże nie powinien jej gwałcić, choćby tylko dla jej przyjemności to byłoby już rozpasaniem nielada.Otóż początkowe gołosłowne optymizmy autora w odczycie o kulturze powojennej można zostawić zupełnie bez krytyki.Rzeczywistość zaprzecza im tak kategorycznie, że dowodzić ich antytezy nie warto, tembardziej że ich umysłowy poziom jest poniżej już nawet poziomu przeciętnego inteligenta polskiego, co jest w istocie bardzo mało.Tfujaszek przesolił grubo chodzi o to, czy świadomie, czy podświadomie bo pewne zdania zdają się wskazywać na jakieś niezupełnie programowe akcento anie różnic wypowiedzeć na różne tematy, poprośtu niektóre z nich pachną jakimś prawdziwym defektem ilteligenc ji, jak n.p.wżej przytoczone.W pewnem miejscu Chwistek oświadcza, iż flie przeczy, że w pewnych granicach można skonstruować objektywne kryterja sztuki.Jeśli się nie określi tych granic^ i nie poda kryterjów.to jest to zupełnie gołosłowny „baje’1.Ponieważ zaś kryterjów takich niema /czyba w granicach tak ordynarnych, że właśnie mó
wienie o nich traci sens wszelki, bo w kwestji sztuki chodzi o te subtel
o
ności ostateczne, na ocenę których absolutnie sposobu niema i które wsj^r stkiem stanowią/, więc jest to zwykłe wprowadzanie laika w błąd i dawanie mu /i krytykom/ fałszywej broni przeciw tymże artystom, do których Chwistek chce być mimo swego dyletantyzmu słusznie zaliczonym.Co innego.że w szeregach ułożonych n.p.od obrazu realistycznego do wypadku granicznego abstrakcyjnej Czystej Formy, możemy określić jednoznacznie człony dość daleko od siebie odległe, lub n.p.nieumiejętność dziecka odróżnić od techniki Matejki, a następnie możemy mając system



uili ^
— isD — a —
„Racjonalistyczngi walka z cierpieniem spłyca na pozór życie i zalewą
majestatyczne parki i pałace, pozostawione przez dawne pokolenia, hołotą,
niechlujną i gadatliwą.Ale w rzeczywistości sklepówki i mundantki spaee
ch
rujące po plantach krakowskich są ich największą ozdoba, i znam głęboki i mądrych arystokratów, którzy chętnie opuszczają swoje przesiąknięte wielką przeszłością i szumem najrzadszych drzew rozkołysane garnki, żeby siedzieć na plantach i poić si^ ich urokiem.Rozumieją oni, że w ludziach współczesnych tkwi ta sam tajemnica przyrody, co w tysiącletnich dębach i szmarag&owych jeziorach drzemiących w głębiach ich pachnących ogrodów, rozumieją, że nie zawsze agenci asekuracyjni i rwące się do życia pokojówki są osobami humorystyczneifci, i śmieją się szczerze z wyrafl nowanych księżnych rosyjsk ch i rozpustnych baronów, grającyeh do dziś dnia patetyczne role u naszych najinteligentniejszych pisarzy.“ “ „Jeśli jesteśmy pód tym względem uprzywilejowani, to wolno nam chlubić się tem i uważać się w pewnym sensie za arystokratów, ale nie wolno nam na to konto lekceważyć cierpień innych.Przeciwnie.powinniśmy współczuć im tembardziej i 3tarać się dolę ich polepszyć nietylko przez wtajemniczanie ich w nasze metody, ale przedewszystkiem przez stosowanie zasady: nie mnożyć cierpień bez koniecznej potrzeby, mnożyć radość 1 roz kosz, jeśli tylko się da.Jest dobrze dodać, że ta niewątpliwie zdrowa i piękna zasada może być nadużyta w kierunku rozpasania i próżniactwa.Oczywiście interpretacja taka wykluczona jest na gruncie racjonalizmu krytycznego.
c^ o —
jednoznacznych pojęć jakiejś estetyki uzasadniać pojęciowo nasze subjektywne sądy, czyli analizować przedmiot i przeżycia nasze, które nas do g nich doprowadziły; ale co to ma wspólnego z kwestją objektywq nych kryterjów, które są zupełną fikcją, puszczoną chyba ^ ha kredyt logistycznego autorytetu.5 wykładzie o „zagadnieniach sztuki“ Chwistek przeczy temu twierdzeniu, stwierdzając, że tylko wtedy możemy mówić o sądach objektywnych, kiedy mamy kodeks i kanon, a ponieważ wogóle Q w sztuce /pomijając programowe kierunki, n.p.choćby niewylęgnlęty na szerszą skklę, mimo tytanicznych wysiłków Chwistka, strefizm/ o takich rzeczach mow być nie może w tem właśnie, co jest jej istotą /n.p.w malarstwie o kcmpozvcji.kolorze, ujęciu formy porównaj.kochanie „Nowe formy w malarstwie“ i Szkice estetyczne“/, więc pojęcia te o ile nie ^ chodzi o programy jako takie, czyli o daną sztukę, o przynależenie danego ^ dzieła do danego kierunku są zupełnie bezużyteczne.Wogóle trudno dyskutować z każdym nic nie znaczącym frazesem, od jakich się roi teii rozdział. N.p., że w dziele sztuki działa na nas „prawo według jakiego dzieło zostało stworzeone“.Co to znaczy proszę o jeden choćby przykład. Chwistek wymiguje się z tego twierdząc, że „prawa tego nie musimy umieć sformułować, ale musimy je czuć“.Przecież to jest niegodne uczonego w ten sposób zawracać w głowie biednej publice.Ktoś kto nie podał przedewszystkiem swego systemu pojęć explicite i nie określił stosunku formy i treści /a uważa się za formistę/, nie ma według mnie prawa wypowiadania jakiegokolwiek sądu teoretycznego w dziedzinie estetyki, a praktycznie ma prawo stwierdzić, że coś mu się podoba, lub nie podoba więcej nic nie ma już prawa sądu tego motywować, bo motywacja wymaga określonej teoretycznej postawy.Przykład mój a propos deformacji /kobieta i noga w kształcie flaszki/ deformuje Chwistek w zupełnie bezczelny sposób, robiąc z tego śmieszną bzdurę /bo musi wiedzieć o co mi chodziło tyle inteligencji ma/, twierdząc że „chciałem wymalować kobietę z nogami jak butelki“ chciałem i to mi się psiakrew nie udało cóż za niedołęga jakiś! i ogwazdruje mnie.korzystając ze swego logistycznego autorytetu przed nierozumiejącą publicznością to już wkracza w sferę intelektualnej nieuczciwości, która niestety jest u nas zjawiskiem nader rozpowszechnionem.
7/ogóle Chwistek programowo neguje zupełnie moją teorję sztuki, jakby jej nie było, chwali moje sztuki i powieści ogólnikowo explicite dla zamaskowania swego jadowitego i nieszczerego do mnie stosunku, a gdzie może.podpuszcza bezimienne złośliweśsi: aluzje, które są wbrew jego twier dzer;1 nm ririct„irrypn 1 a zrorznirniałe dla tvoh. o >+./S-mr/»v» „ v. „ j -t j. a








rentów i naszych wspólnych znajomych metody płazie i główni ars kie, kté rych uprawnienie i sankcjonowanie autorytetem profesorskim nie Jest spo e łecznie korzystne.I będzie cytując samego Chwistka „z tego potem o niesmak bezgraniczny.wlokący się za nami przez całe życie i /sic/wtyka-ę jący swój lodowaty palec w chwile rozmarzenia i zatopienia się w sobie“
- kiedyś tak będzie z pewnością, ale jeszcze nieprędko.Nadmiar wiedzy szkodzi nie tylko artyście, ale i wielu uczonym’1 pisze sobie Chwistek. o Jak tam Jest z uczonymi, o tem możnaby jeszcze pogadać często rzeczywiście erudycja może przeszkadzać, chociaś czy nie jest raczej tak, że erudytami zostają poprostu typy nietwórcze, ale co do sztuki to jest z wprost bezecne kłamstwo i koniec.Chwistek, który jest niezwykle według mnie utalentowanym malarzem i to artystą czystej krwi w mojem, t.j.fori malnem znaczeniu, nie „doumiał się“ jednak stanowczo w malarstwie i dla 3 tego nie osiągnął ostatecznych rezultatów do jakichby dojść mógł, gdyby dostateczną wiedzę był zawczasu posiadł.Piszę „zawczasu“, bo nie w każ& dej epoce życia nauczyć się wszystkiego można; trzeba to robić dość wcześnie, kiedy jeszcze stawy, mięśnie i gangljony posiadają dość giętkości i tężyzny.Ale dlatego, że ktoś nie dość sam umie n.p.ryso.ać.propagować nieuctwo w s£&nse, w której się jest genjalnym może, ale w każdym razie dyletantem, zdanie apodyktyczne co do kwestji samej nauki właśnie, l uważam za nieuczciwe Jest to równocześnie śmieszne i ponure ale ra czej to drugie.Zabawny Jest ten f ormista.któifcy bawiąc się w Irzykowskiego sam najwyraźniej broni sztuki przed „abstrakcją“ /t.zn.“ formą“?/ w imię stosunku do rzeczywistości.Yfogóle zabawnym jest ten, logistyk, który,
sam jedną wieliką sprzecznością.Zabawnem jest też ale w innym wymiarze
według mojej teorji
- takie wymienienie wszystkich nieistotnych /treśeiowych/ elementów obrazów, które według Chwistka przeczą artystyczności dzieła.Wszystkie /
wyrazy, deformacje ciała/ są elementami /nieistotnemi/ moich włas nie obrazów.Te podróbki podane w poczciwym, optymistycznym sosie z domowej kuchenki, mogą złudzić przeciętnego czytelnjka i może on uwierzyć również w perfidne sofizmaty, które razem z tym sosem ałdko przełknie. Piszę to właśnie jako ostrzeżenie i przestrzegam, że Jakkolwiek chcę poprostu mówiąc Chwistka „zniszczyć“ /co mi się oczywiście nie uda/, to temniemniej nie mam dla niego nic, prócz cieni dawnego zabitego przez niego samego przywiązania; z czystem sumieniem mogę stwierdzić, że oso biste kwestje w świecie ideji nie mają dla mnie żadnego znaczenia.

Mm ś




’ * ,



-

\
a
E







Znowu filozofja
Teraz przystępujemy poraź trzeci do problemów filozofji, tak jak one nam się w ostatniej książce Chwistka przedstawiają.Panuje tu inny ton niż w poprzednich dziełach i dobroduszny wujaszek pokrył zćlawałoby się całkowicie perfidnego mędrca i trzeba dobrze po racować, aby rogi sprytnego dJabła^wydobyć z pod warstw tłuszczu popularnego poczciwca. Leon Chwistek, nasycony przy pomocy logistyki ścisśością aż po same brzegi swej wszystkochłonnej natury.pozwala sobie na lekkie poobiednie bredzeńko gdy schodzi do nizin poniżej niej się znajdujących, a do nizin tych zalicza się właściwie wszystko: od tematów myśli Jlusaerla.do krzyków czarownic palonych na stosach /według niebacznie wypowiedzianych słów samego demona, w Zakopanem na ul.Kościuszki, w lecie 1928r.w stanie zupełnie nor:nalnym/lz/, o wszystkiem poniżej logistyki mówić można tylko Tzgrubsza“ /ulubione słówko Chwistka/, bo w tem wszystkiem nie chodzi już o absolutnie jednoznaczne formalne stosunki „znaczków“ i reguł operowania /poza takiemi fantastycznemi wątpliwościami, jak n.p.czy A po jednej stronie A A jost nieidentyczne z A po drugiej/, tylko o różne treśći, wyrażone pojęciami.których zakresy nie dadzą się według Chwistka ustalić zupełnie Jednoznacznie.Przekonanie to jest wynikiem n&minalizmu doprowadzonego a outrance.tam gdzie zaczyna on tracić sens wszelki i na daje się już tylko do sceptycznych sadystycznych samobiczowail ’rzeczywistego, tajnego solipsysty’, jakim jednak okazuje się Cawi3tek, mimo zapewniej z drugiej strony“, że wszystko będzie jeszcze dobrze.Otóż dobrze w tym kierunku idąc nikomu nie będzie, ani samemu Chwistkowe, ani jego adherentom.
0
Kiedy pisałem poprzedni amatorski kawałek o logistyce, nie znałem jeszcze krytyki systemu Russella i Whiteheada prof.Leśniewskiego w „Przeglądzie Filozoficznym“ /Roe-nik #o, zeszyt II-III 1927/ znam tylko numer 1-szy w dalszym ciągu zapowiedziana Jest krytyka Chwistka, o którym wyraża się Leśniewski powiedziałbym z „objektywną życzliwością Nie wiem czy będę mógł podążyć dalej za autorem w jego krytykach, z powodu nieznajomości tematu w każdym razie przyjemne byłf znęcania się nad tymi dwoma „piekielnymi anglikami“, od których sam ucierpiałem wiele starając się kilkakrotnie lecz bezskutecznie przez ich furtkę wejść na zakazane tereny logistyki.Dziwna pogoda i beztroska tych panów, mnie, laika, doprowadzała czasem do furji.Trzeba zauważyć niezwykle prawy i uczciwy stosunek Leśniewskiggo do objekfców jego krytyki: żadnvch subtel888
;e co i?
;o > —
z
h j
1zWprawdzie cytowanie słów wypowiedzianych przez kogoś, a nie wydrukowanych, Jest nieprzyjęte, bo n.p.dany osobnik mógł je wypowiedzieć dajmy na to na żarty, lub pod wpływem haszyszu.Ale w tym wypadku mena o tem mowy, ja zaś posiadam pamięć wprost fenomenalną. . nych zniekształceń i wywracań kota ogonem, które Chwistek n.p.czyni z Ingardenem, panią Conrak-Xirtius, a nawet z Husserlem /któremu zarzuca.że ten nie rozumie /poprostu nie-ro-zu-miefco to jest „S jest P/ tylko lojalny stosunek ćlo przeciwnika, rzeczowe dowody i dowody prawdziwej chę ci zrozumienia przeciwnika, a nie szpryngle i szrrynce.mające zrobić z niego durnia wobec czytająepgh.Chwistek natomiast.zamiast na wstępie swych „zagadnień filozofji“ zaatakować Leśniewskiego po nazwisku, rzeczo wo, czyni doń /najwyraźniej/ „brzydkie aluzje.dając jednoznacznie do zrozumienia o kogo chodzi i deformując gołosłownie pracę przeciwnika, którego otwarcie i jawnie nie ma odwagi widocznie oskarżyć przed logistycz ną publicznością.Może nigdy nie zrozumiem istoty tej kontrowersji do końca /będę czekał na wymieniony ewnntualny przyszły kongres wszystkich logistyków świata, który rozstrzygnie to wszystko przynajmniej na naszej gałce.definitywnie/ i nie chodzi mi o to, kto ma rację, tylko o metody: Metody Leśniewskiego są szlachetne i czuć w nich dążenie do prawdy.metody Chwistka /aluzjonizm i prztykarstwo/ są wstrętne i ma się po lekturze jego prac niesmaczne wrażenie, że chodzi mu tylko o zgnębienie przeciwnika — bez względu na jakość środków a nie o ostotny wynik w świecie ideji.Chwistek doznaje z pewnością złudzenia wszelkich ludzi naiwnych i krótkowzrocznych, że każde jego słowo, gest literacki i intona cja jest tak interpretowane, jak onby tego pragnął.Tylko ludzie absolutnie szczerzy, lub panujący bezwzględnie nad swym własnym fałszem i umiejący go ospowiednlo tonować i stopniować, mogą sobie pozowolić na takie iluzje.Ale czasem minZdl „naszego logistyka“ robią naprawdę komiczne wra żenie.Ten bezmiar złośliwiej zawiści.gotujący się pod cieniutką masecz ką staropolskiej zaiste poczciwości, robi wrażenie, że przebywamy w pobli żu niebezpiecznego wulkanu, który lada chwila może nas obrzucić górami gorącego błota i lawy i zadusić zabójczerni, chlorowo-siarkowemi wyziewami.Racczowa Irytyka i dyskusja nie mogą nigdy „zabagnić sprar.y beznadziejnie“, © ile się zwraca dostateczną uwagę na zarzuty przeciwnikdw. Oczywiście dyskusja prowadzona z obydwóch stron metodą Chwistka doprowadziłaby do tego, do czego doprowadza dyskusja w naszych sfergtch literackich: do wzajemnego obrzygiwania się jadami.produkowanemi przez zazdrość, zawiść i wogóle motywy osobiste.Przyczyną tego jest niechęć osiągnięcia jakiegoś wyższego poziomu, opierająca się o strach i lenistwo.strach przed zachwianiem wygodnego stanowiska i niechęć przyswojenia so bie esy zrozumienia i bezstronnego osądzenia cudzej myśli.Czy Chwistek jest na tyle ślepy i zaślepiony w sobie, że nie widzi, iż jego właśnie stanowisko sprzeczne w sobie i jego metody są jednym z czynników tego « 
. ł ** * * 3 tanu nad którym biadka i wyrzeka:’ł Przy znajmy, że nic nie udowodniliśmy, „bo nic w filozof ji udowodnić się nie da“ pisze Chwistek, a dalej dodaje, że „znajdujemy się na terenie.który nic wspólnego nie ma z zagadnieniami prawdy i fałszu.„Otóż twierdzę, że ktoś, który wyznaje dwie powyższe zasady, nie może nic wartościowego stworzyć w filozofji, ho właśnie, beznadziejna z pewnego punktu widzenia, żądza prawdy i wiara w możność uduwodnienia czegoś.były jedynemi przyczynami twórczości filozoficznej i postępu w uściślaniu pojęć.precyzjonowaniu problematów i postępu samych rozwiązań.Dowodem tego, że bez tych właściwości stworzenie czegoś w filozofji jest iiiemożliwem, jest „filozofja’ samego Chwistka, o ile tak można nazwać nazwanie koniecznych poglądów „rzeczywistościami„i uznawanie zwierzeń każdego na ten temat byle nie stawiał en sobie celu osiągnięcia prawdy, tylko pisał bezpretensjonalny„nieszkodliwą“ /dla Chwistka/ prywatną bzdurę, z całą świadomością bezwartościowości naukowej swej pracy.stosując Jedynie zasadę sprzeczności, t.zn.nie mówiąc rzeczy sobie wręcz przeciwnych.W głębi rysowałby się groźny gmach prawd logistycznych, czysto formalnych.typu:„jeśli p implikuje p.to p implikuje p“ i tam władałby wszechpotężny Chwistek, pitrząc z pobłażaniem na pełzające w nizinach filozoficzne robaczki i płodząc /bo logistyka jest płodna, jak króliczyca 1z/ niesłychane ilości twierdzeń formalnych, może prawdziwych, może nie /w wypadku takim, jeśliby n.p.ktoś t m wykrył w tym interesie jakąś małą n.p.sprzeczność/ ale w każdym razie do niczego nikomu niepotrzebnych, nie mających zastosowań ani w nauce ani # filozofji. 2zChwistek wymienia jednym tchem irracflonalistów takich jak Bergson i James razem z Husserlem to już jest naprawdę bezczelność, bo tru dno przypuścić, aby w irracjonalizm Husserla sam wierzył.77 ten sposób kompromituje się nawet w oczach przeciwników Husserla i zmusza do obrony formalnej tego wielkiego.uczciwego myśliciela nawet przez ludzi o zu pełnie przeciwnych poglądach.Czemu nie zastosuje do niego swej zasady tolerancji.czemu nie uzna fenomenologicznej metody i nastawienia /Einstellung/ „epoehe“ /ograniczenia/ z nową rzeczywistość /to takie proste/ tego pojąć nie mogę.Sprzeczność na każdym kroku, tak jak z tem odwartościowaniem samej istoty filozofji z następnem biadkaniem.że u nas filozofJa się nie rozwija.Ostatecznie ja uważam też, że filozofja.przez ścieranie się pewnych typów swych kierunków, których powarstawanie implikowane jest vxxblx koniecznie przez właściwości samego Istnienia Łojdzle z czasem do pewnego systemu raczej negatywnego /t.zn.w swych 1zAle
przypomnieć trzeba klęskę król&ków w Australji.Musiaho tam prze — jrowadzić druty kolczaste na tysiące kilometrów, aby się odgrodzić od króliczej na /ały.
:.zPomijając kwestję wyrażenia wszystkich pojęć matematycznych przez pojęcia logistyki, co jest bardzo ciekawem.ale raz załatwione u podstaw nie doprowadzi do u;ytkowania tych transformacji, bo tego w praktyce niktby nie zniósł.
OJ, —
absolutnie myślowo i doświadczalnie sprawdzalnych rezultatach, a w pewnym sensie pozytywnego w wynikach niesprawdzalnyehzgodzące-o wszystkie sprzeczności, na tle ich syntetycznego ujęcia w poglądzie wspólnym, kompromisowym i to sięgnięcie celu bęlzie do pewnego stopnia jej śmiercią. Pi3“>ułeia o tem jeszcze w 1913r, w 1siążco „No;ve formy w ftalarstwie’1, w części IY-ej p.t.„o zanikaniu uczuć metafizycznych w rozwoju społecznym1™ rozdziale p.t.Samobójstwo filozof ji“.Chodzi tylko o to, że narazie jeszcze system taki samobójczy jest na całym świecie w stanie tworzenia się, do czego oczywiście przyczynia się także czysto negatywnie filozofja formalistyczna, bezwzględnie sceptyczna co do cyników pozytywnych, oparta o logistykę. ile ta forma “ scarnapienia, którą proponuje Chwistek jest wogóle ezemś okrcpnem.a specjalnie u nas przy tym stanie filczofji i przy tera niewykształceniu filozoficznej nas intoligencji, doprowadzającym pośrednio sztukę.literaturę i krytykę dc upadku.Carnap pośpieszył siy z ubeznadziejnieniem sytuacji nawet w stosunku do iiieniców, ale on przynajmniej nie namawia dyletantów do tworzenia t.zw.przez Chwistka systemów indywidualnych“.Tylko ’przeżywanie’ systemów, w których autox*zy z maksimum wiedzy fobili maksymalny wysiłek leu prawdzie może dać komuś coś w kierunku filo^ofidznego wykształcenia, a nie czytanie byle jakich indywidualnych Lrednj.tworzonych ’intuicyjnie’ przez la d: i notujących pilnie“ swoje przeżycia.mo^e na^et głębokie, ale pewno nie mające jako takie n’c wspólnego z ujęciem ich pojęciowem.dającem coś nowego w kierrnku siągnięcia prawdy ostatecznej.choćby negatywnej. Pozbawienie ciśnienia dążenia do prawdy i płynące z tego rozluźnienie umysłowe nie może według mnie wydać żaćnych wartościowych tworów w dzis: zinle myśli może conajwyżej być przyczyną produkowania dywagacji mis tyc^no-poetyckich, których tło powstania lepiej może się przysłużyć pośrednio w sferze sztuki i letaratury, niż filozofji jako takiej.
Oczywiście przero3t terminologji, taki jak n.p.u Husserla, nie może być uważany za zjawisko korzystne,.nawet przy całkowitej dobrej woli i świadomości celu autora.Ale wiadomo, że terminologja naukowa1 /której e uie lupl Chwistek termin imi niedość okrcślon-“/ powstała dlatego, aby uniknąć nieścisłości i wieloznaczności „języka potoczne ’-o“ w zastosowaniu do filozof ji.Chęć powrotu do lego języka /u innych/ i wstręt do 110ych terminów płynie u Chwistka z lekceważenia f3V “’ofji /takiego zwykłego logistyczno-przyrodniczego.winawerowskiego.a nie opartego o określony swatem myślowy.którego Chwistek nie posiada i nad tem w głębi duszy widocznie cierpi/i ze s kombinowanego uczucia strachu, aby nie powiedzie r-r-Ao-nś “>i1 e-naiŁiroweso“.do cze^o mócłby ni* Wj.fc:1akiś carI.
I
I
IH — M-
pista jeszcze wyższej od niego marki i żalu, że właśnie nie takiego do powiedzenia właściwie nie ma.Wszystkie te sprzeczności zręcznie są zamaskowane dla laika, a z drugiej strony żaden fachowy filozof nie zechce zabrać się do tego w/czyszczenia stajni Augjasza, jaką jest krytyka ndzieł Chwistka.Jest to „adanie „wdzięczne“ jedynie dla mnie i muszę
eh
powiedzieć i filozoficznie i psychologicznie bardzo ciekawe.a w 3kutia,.5 — ych 1 ożyteazne.ponieważ spełniego go może wielu omamionych i zachwisz czonych uchronić od zguby ostatecznej.Dowodzi to bogaćtwa, wewnętrznego, mrowiącego się od przeciwieństw artystycznej natury Chwistka, że mimo ty tanicznej walki /„gigantic task“.jak się wyraził w liście do Chwistka o jego pracy sam /!/ Bertrand Russell/ o systemy logiki.pozbawiony z
sprzeczności z chwilą kiedy tylko opuszcza błogosławioną i mlekiem i miodem pł^iiącą krainę znaczków, sam nad sobą staje wprost dęba w dzikich sprzecznościach, do których doprowadzają go potworne kompleksy freudowskie i szarpiące go wrogie demony: sztuki.nauki.filozofji i logistyki i „życia samego w sobie“.Jest to postać t.zw.’renesansowa“, dla której ra3 iy naszego życia są napraddę zbyt ciasne i której brak wyładowań istotnych, przekształca zdrowodajne moxtury w najszaleńsze jady i omamiające trucizny.Chwistek produkuje zdafcową odżywczą ciecz w głębi swej psychofizycznej istoty.Ale ciecz ta, przechodząc przez zawiły alembik jego twórczości.zaraża się wydzielinami potocznych gruczołów i opuszcza orga nizm jako blekot I-ej klasy, który wtóraem^ działaniem zatruwa swego pro dukt ora i c-yni zeń jfegcł^cH tego potwora, którego tu właśnie „woma“ opisujem.A główna potworność Chwistka polega na tem.że będąc nominalistą pojęciowym, nie jest przytem realistą chyba w życiu, ale nie w filozofji a życie ma tę właściwość, że najwięksi nawet asceci, nawet samobójcy,; są jeszcze większymi jego żuiserami, niż zwykłe bałaguły.tak zwani z rosyjska /ładnie to po polsku wschodzi/ „prożigatieli żiźni“.Nominalizm/ nie może właśnie łączyć się z psychologizmem.negującym wszelką osobowość nie chodzi tu tylko o „nierzeczywistość“ i brak samodzielnego bytu pojęć, o dwojaką świadomość: hyletyczną i intencjonalną.ale też o ich genezę: muszą być jakieś stworzenia, żyjące społecznie.które znaków o pewnych znaczeniach używać zaczną i to jest początkiem pojęciowości. Hominalizia implikuje genetyczność stanowiska w stosunku do kwestjI pojęć. Ja w moim „systemie“ /indywłdualnym.he he?!/ wyrażam to twierdzeniem — ’pojęcic Istnienia nie implikuje w sposób konieczny /ppjęcia „poję cle“, tylko jego możliwość pod pewnemi warunkami“.Pojęcia są luksusem
istnienia, wy tworem pewnych gatunków Istnień P o s z r>. z e gć lny ch, stworzeń żywych możnaby noravśled istnienie be*











Jj —
Co do j--1 irtiri j + “ pozwolę sobie zauważyć, że oczywistość najprostszych prawd /n.p.logiki/opiera się o oczywistość prostach wyobrażeń i innej oczywistości według mnie niema, chyoa że założymy specjalną jej świadomość innego typu, wy kwalifikowaną do jej pojmowania; mstępnie z tych oczywistości prostych, bezpośrednio danych w pewnych stosunkach for malnj ch i iunych „elementów wrażeni owych“’ /lub wyobrażeni owych/, budują si^ konsti-akcje dalsze.bardziej skomplikowane oczywistości.U-3 prawdziwość tych zawiłych konstrukcji opiera się na tem, że rozkładalne są w ostateczności na te oczywistości, które się na b^zpoe„ednio danych opiera ją./n.p.pierwsze twierdzenia logiczno, co im nic nie odbiera czysto pojęciowej.znaczeniowej logicznej oczywistości, będącej jednak daną komuś pojmującemu razem ze stosunkami znaków, k^-óre ją wyrażają n.p.w wypadlu ta“ ich twierdzeń jak A. A, albo n.p. A & B, B ^ C, A C.gdzie już moszą do>ączyć się odpowiednie wrażenia lub wyobrażenia, n.p.3 kule ró\„me rzeczywiste, lub wyobrażone w pierw szym..ypadku wystarcza san znak pojęciowy twierdzeniazChodzi mi o to, że bez stworzenia kompleksu znaczeniowego prywatnego żaden znak ani ich kombinacja nio może być zro zi^miana.To co zachodzi między znakami /posiadającymi oczywiście znaczenia/, vyrażamy w postaci n.p.czysto logicznych twierdzeń.roz sianych jako „idealne prawdy’.AJ.e wtedy jesteśmy w specjalnym poglądzie logicznym /może „logicznej rzeczywistości“, jakby powiedział Chwistek,;, dyby dalej chciał w tym kiex*anku fantazjować/, w którym zakładamy, że pojęcie jest
czemś prostem 3 nie mówimy nic o jego genezie.A właśnie na tle poprzed-
ch
niego widzieliśmy.że bez sztucznych założeń nie możemy rawić o pojęcia boz uwzględniania ich genezy, o ile jesteśmy realistami oczywiścietbo w idealizmie jak w arystokracji /jak mówiła p^wna paniusia/ wszystko jest możliwe.Fiema więc według mnie żndnej b zpośrenioj czysto pojęciowej oczywistości, oo to implikowałoby specjalny gatunek świty“. orno ści, jak wogóle musi go implikować każde przyznanie odrębności bytowania pojęć, choób“ najbardziej wysublimowanego, specjalności pojęcie znaczenia i przyjmowanie pojęcia aktu i to wszystkich tych istności jako niesurowadzalnych do koncepcji psychologiatyc-ne j.Nie wiem w jaki sposób Chwistek czyni „systemy indywidualne“ niedostępneni dla „biegi i bufonody filozofów dosłownie felietonowj,. ^h“, bo tego sposobu /prócz mtrzeczenia się dążenia do prawdy/ nie podał.Ale zdanie to nasuwa mi smutne myśli /tsmutne co do charakteru autora/, dlatego że widzę w tem wpraśną aluzję do mnie.ponieważ kiedyś pisałem popularno-filo^oficznc feljetouy w I.K.C.Otóż to są metody nieetyczne: chwalić kogoś e^plicite.a podpusz

czać mu jednocześnie prawie że jednoznaczne /dla pewnej klasy ludzi/,
lekceważące aluzje.To są metody ni-3 tyli-.o Chwistka, ale całej szkoły na-
z
szych aluzjonistów i prztykaczy z Wiadomości Literackich“, który tak obni ająco wpłynęli na poziom krytyki i dyskusji literackiej i to tak co do poziomu intelektualnego, jak etycznego, stosunku do niewygodnego osobnika, który się do aluzji przyznaje.aluzjonista ma zawsze wybieg: posądzenie przyznającego się do aluzji o megalomanję.7vybieg pod względem moralnym wart całego procederu.Chwistek używa metody tej w stosunku do mnie J.ilka razy, tak że nie mam tym względem żadnej wątpliwości jeśli to jednoznacznie robi z Leśniewskim, to cóż dopiero z typem o tak ujemnej w opinji ogółu kwalifikacji jak ja.Ha.BObaczymy daleka przysz łość wyjaśni te kwestje i ustali pewne wartości ja mogę liczyć jedynie na pośmiertny sprawiedliwy osąd, ale to już mnie Jako realistę i niewierzącego w nieśmiertelność osobowosci mało obejdzie.
Ideja Chwistka /systemów indywidualnych.bez dążenia do prawdy i przypisywania im jakiegokolwiek znaczenia’ natrafja na taki — opór w naj tęższych umysłach1 /na co się autor skarży/ nie dlatego, że „jest społecznie zdrowa“ /więc gdyby na opór natrafiała w umysłach słabych, to byłaby nie-^drowa co za brednie poprostu!/ tylko, że pozbawia ludzi najcenniejszych wartości: l/dążenia do prawdy, 2/siły.którą to dążenie nadaje ich przeżyciom i czynoia, 3/wiary w wartość objektywną ich wytworów. Jakkolwiek historycznie na filozofję patrząc możemy łatwo dostrzec błędy naszych poprzedników, widzimy, że tylko rzucając się c-jłą istotą, z zapałem i wiarą w nierozwiązolne niekiedy problemy, dali nam czasem jako uboczny produkt ich d iałania fcę etąstkę wiedzy objektywnej.która stanowi „stałą postępu“, jeśli się tak wyrazić można, to znaczy że bez względnie i w nauce i w filozofji /tego tylko chvba ślepy relatywista
ć
może nie widzieć więc poczytaj kotku dawnych pantfw i weź teraz ostroś problematyki i siłę poszczególnych prób rozwiąz ń przed atakiem ostatecznym/ a nedewsz^stko w życiu społecznem idzłśmy naprzód, aby ostatecznie, prawem metafizycznem absolutnie prawdziwem /t.zn.transcendentalnem w znaczeniu Corneliusa, „istotnem’ w znaczeni, Husserla/, skończyć w zupełnej doskonałości mechanizacji przy obumarciu jednak tych dziedzin /sztuki i filozofji, a także zatrzymaniu się nauki/, któreśmy w ciągu pochodu, zaczynając od totemicznych klanów w kierunku te o ostępu społecz nego tworzyli.lzIdeja Ch istka jest to poprostu doprowadzenie wszyst-
1zPoglądy teVJtóre sTormułowałem jaszcze w 1914 r. /przed samą wojną/, a które ogłosiłem w formie szkicowej w 1918r. /Howe formy w malarstwie
.przed czytaniem Spenglera i Znanieckiego /z którymi znacznie się różnię Spengler nie uznaje nieodwracalności zjawisk społecznych,
pT-
kiego dc obojętnej kupy niedogotowanych i niedość oczyszczonych flaków,. pływających w letniej wodzie, a w dodatku flaków niezaprawionych majeran ą kiem i imbierem.Takby wyglądała„indywidualna twórczość we wszystkich dziedzinach. Gdy „by nikt n e wierzył w prawdziwość nawet ideji, które później okazały się błędnemi, nie walczył o nie i nie dawał się za nie wieszać, to ludzkość „byłaby dziś daleko jeszcze gorszem stadem „bydła, niż jest obecnie, a niożeby jej już dawno wogóle nie było.Słusznie zauważył
m
dr.Frauenglas — jak to pisze Chwistek że system samego Chwistka polega na „wierne w wielość systemów indywidualnych“.Czy można na serjo trakrto wać pluralizm doprowadzony do tego stopnia? Wątpię bardzo aby zawierał on coś więcej jak zupełną niewiarę w osiągnięcie jakielkolwiek prawdy, próez prawd formalnych poglądu logicznego, a tem samem nie był tylko sce ptycyzmem i relatywizmem w najgorszej swej.beztroskiej i pogodnej formie już nie „na dwoje babka wróżyła’1, ale na n-cioro.Od tego typu scep tyków roją się zresztą pewne środowiska, ale są to typy myślowo nie twór cze, Jak tego dowodzi cała „twórczość“ filozoficzna naszego Demona:„pisz trie sobie wasze bzdurki.ale żadnej wagi nie przywiązujcie di> waszych ^ myśli.Ja też piszę swoją i też mam ją gdzieś ach, przepraszała, z tą róż nicą.że uznaję prócz swojej wszystkie wasze, pod warunkiem właśnie, że bę dziecie pisać bez terminologji naukowej, bo ten temat /t.zn.filozofja, istota by tu, problem psycho-f izyczny.problem 3tosunku logiki do ^frfrmcBTE psychologji/ niegodny jest takowej i że właśnie nie będziecie wierzyć
J
w możność osiągnięcia jakiegokolwiek wyniku objoktywnego“.Przykład względności poglądów z tą H±xxa±K nieszczęsną linją prostą i wielością krzywych“ geometrji, Jest tak zabójczo nudny i nieistotny, gak domaganie się lekkości i dowcipu przez dowcipnisiów z „Wiadomości Literackich.“ To już cholera bierze.Przecież żaden poważny fizyk i matematyk /proszę wziąć Russella, ^ddingtona, Jeansa, “.’eyla i t.p./ nie twierdzi dziś, że fizyka daje aiftekwatny opis jakiejś rzeczywistości.J^st tylko wygodnym opi sem pewnego wycinka świata, do którego to opisu zmuszają nas ostatecznie. pewne Htej-gktąraHg stany rzeczy, niby objektywne /nasze przeżycia, jakby po wiedzieli Frank i Heisenberg/, ale ostatecznie podlegające również i in-
li
nej.nniej wygodnej interpretacji.Znaay przykład przesadzony oczywiście zdrowo w kierunku konwencjonalizmu.z równowartośćiowością poznawczą systemów Ptolomeusza i Kopernika, ilustruje o co chodzi.Oczywiście prawda
tylko cykliczność irultu/ i które są eksponowane w moich powieściach i sztukach od I918r. stają się teraz dopiero modne.Ostatnio popularyzuje je świetna i zabawna książka Huxleya „Nowy cudowny świat“.Ale moje ideje.kilka lat temu jeszcze wyszydzane, nie są przez nikogo wspomniane a propos 3ch obecnej nieomal powszechności.




I f jest jak “ „Me pośrodku: arii niema w poglądzie fizycznym czystego konwencjonalizmu, ani rzecz wistość nie da się bez reszty jako taka xv poglą dzie tym opisać jost kompromis.Me dziś już żaden powtarzam fizyk /a trzeba pamiętać, że stary Lorentz nie uznał “’taki’1 Einsteina do końca/, nie będzie dziś twierdzić, wbrew oczywistości naszych danych przest* rzennych że świat jest faktycznie skończony, bo w takim razie czemu n.p.świat nie mógłby się kończyć na moim pokoju, równie dobrze jak koło L. Centaura, alb o tam gdzie chce /raczej chciał/ ’.ins tein, czy de Sitter. Ja wiem tu chodzi o graxvitac ję i ona wyznacza krzywiznę, ale z puiiktu widzenia nieskończoności przestrzeni którą apriorycznie przyjąć musimy w poglądzie istnieniowym.ontologicznyia.nie fizycznym i to tak w małości jak w wielkości jest to wszystko jedno gdzie będzie granica, jeśli ma być woróle przynajmniej teoretycznie.A tu mamy właśnie do czynienia raczej z bezwzględnością przestrzeni niż z względnością, bo skończony grawitacyjny współczynnik wyznacza jej pewną określoną wielkość, nade jąe stosunkom w jej wnętrzu też charakter bezwz lędny, tak jak w poglądzie życiowym, w którym nic nas nie obchodzi nieskończoność, bo my odnosimy wszystko do wielkości conajwyżej ziemi i nasza wielkość nas samych dla siebie jest wielkością bezwzględną.wyrażoną w stosunkach bezpośrednio^ danych jakości.A z naszą wielkością dla nas i stosunkiem naszych części ciała między sobą, wyrażoną dla nas bezpośrednio bezwzględnie, bezwzględnemi stają się stosunki przedmiotów i odległości /w sto sunku do bezwzględności naszych sił/ niezależnie zupełnie od tego, że poza nami jest przestrzeń międzygwiezdna, a dalej nieskończoność przestrzeni.’^u w — stępuje analogja świata skorconego ^e światem poglądu życiowego.Tak jak przez względność czasu i przestrzeni w znaczneiu Einsteina t.zn.zależnie od szybkości.obserwator /czy w postuei żywego stwo rżenia, czy przyrządu/ wlazł w rńwnania fizyki, jako coś ostatecznego, tak samo jak szybkość światła i stała Plancka są stałem! nie do wyeliminowa nia /a przecież na stałej szybkości światła opiera się teorja względnoś ci/ i ubezwzględniają wszystko w pewien sposób, taksamo jest z tą /choćby zmienną, ale zmienną według jakiegoś prawa/ skończoną wielkością świa ta, która w związku z temi wielkościami stałemi nabiera nowej cechy bezwzględności: wielkości te ubeawzgłędniają się jakby wzajemnie.T/łaśnie to, że linja prosta /nasza euklidesowa, nie ogólna, która może być wielkiem kołem, czy czort wie czem/ jest nie do zdefiniowania przy pomocy poj^ć czysto geometryzcnych.nadaje jej specjalne znaczenie istnieniowe, rzeczywiste dowodzi, że ona właśnie jest istotną i od niej pochodne są pojęcia inne, jak n.p.linji geometrycznej i że nasza rzeczywista przest







rżeń Istnienia jest euklidesowa.Nazywając różne krzywe prostem! możemy oc3ywiśoie twierdzić, że wszystko zależy od tego, czy p sługujemy się pro stą euklidesową, czy riemanowską ale to nazwanie nie pozbawi zasadniczy niespro mdzalnych cech prostej fi-feklidesowej.„Ta podstawie tezo, że najkrótszą drogą na Giewont jest ściana od Strąż^sk.nie będę twierdził, że prostą jest w tym ^/ypadku /wycieczki na Giewo.it/ linja ’* iewontyczna przedstawiająca tę drogę-W każdym razie opieranie tylko na tem /? zadługi odstąp od “„sedna/
/i na jakichś bnrdzo zawitych specjalnych wyjątkowych wypadkach z mate-
c
matyki/ prymatu analizy napr^ekór oczywistym danym poglądu żyłowej rzecy.yistosci, jest koncepcją sztuczną, pozwalającą tyl„ko na podrażanie wszelkiej najbard^isj oczywistej rzeczywistości aa podstawie drobnych w-jątków.dla zadowolenia instyktownej potrzeby pluralizmu, względności, sceptycyzmu, relatywizmu, wogóle myślowego bałaganu empiryst^w, ponad którym tTłlko lo ika formalna uno3i się jak widmo prawdy, ale wyblakłoj, zfor mali^owanej, pozbawioneJ wsssolkie^o zastosowania, nierealnej znaczki i regały operowania niemi oto wzystko gdzie, w jakim ś.7iecie, poco nikogo to nie ^owinno obhodzió.3S&J8 D^ije 3ię i staja si^ niepojęta rzeczywistość, „zgrub3za“ tylko dająca się opisać, a w niej czy pon^d nią raczej są „taczki i regały dość.Jto jest beztroska wizja Chwist kowo-Russellowsklego świata, nieporządnego, zagwazdranego w swej istocie, wieloznacznego i logicznie brudnego, w którym można umysłowo tarzać się ćlowoli we wszystkich kierunkach, a na odpoczynek przebywać w eksterytorjalnej jakby czyściutkiej kabienie logikiłod^ąc tam setki i tysiące twierdzeó, może absolutnie prawdziwych, ale bezpłodnych w stosunku do uję ci? rzeczywistości.
Wracając do nieszczęsnychsystemów indywidualnych.zaznaczyć należy, że Chwistek nie podaje zupełnie jakie według niego powinni przejść przygoto ’śnie ci, którzyby zamierzali zabrać się do tworzenia owych systemów.Tie wiemy c^y mają coś przeczytać /n.p. rincipia ’Iate.natica.czy /ielość Rzeczywistości/, czy toż siąść“ poprostu i pisać.Przykład o wie ży „arjackiej przemawia za tą ostatnią hypotezą.To jest wprost potwor. ne.Przecioż dotąd był; robione — właśnie tylko systemy indywidualne, ale z wlrrą u możność osiągnięcia prawdy absolutnej i to było przyczyną, że w każdym z nich było ziarenko prawdy i że ostatecznie pomijając różnorodność typów kierunków filozoficznych w przy złoici w i3tocie do jednego sprowadzalną.dały wyraźną linję postępu w dziedzinie filozofji, którego pluralistyczni empiryści zupełnie nie uznają.Tlic wiemy zupełnie jakie są kryterja wartościowania tych systemów i tej zasady Chwistek
absolutnie ze s ejo stanowiska poć“ ć nie J 3t r otonie.poza banalneml pi n-Tn.nl.Aotyczw.cotnl woijóle każdego «yśX*nla lz?o, żté porównując dwa ^ystcny indywidualne pr^cnosi-T* sl autora ityfrile do systcnu wyŹ3Z<j.;o ’ v, ’„st z> lSzenion teo^Ji typ* ’,?~t<5ra /o ile dobrze ją — ozuuiem — 7vtpl3wo:T.e ta w t^ch prr^żach nie do^ofri jeszcze „ur^ełne — o idiotyzmu
c’-.cero „rodzona t-*llco dl? — on*lxi cia arzloksów, z kt^reni nie iog

>n 3 obi i ro logika tradycyjna i kt*r»e pole-aJą na rie.»aści.;e:a u-
iu słowr ’wszystkie“1 „wszyscy*1 1 która nie aa żadnego istotnego znaczenia, pr^cz czysto irbalnejo vs-oz-oj nia zbyt skrupuł. taych uaysł^w co do w tir, oc.nl any c h ror-idoksów.^ozwlazanie przy po iocy jej Jakiohkol riak ^robłamów jest zupełnie Iluzoryczne J.st to najczystszy werbalizm, który właśnie Chwistek niesłusznie z rzuca Husserlo i i Ingardenowi, bo aimo fe ao’“';ecv sl,.Je zr dzao z ujecien rzeczy i teraliiologj? + *’ch «iutor V, ło faktom J ettże; sferz fenc-.enolo ji mam przecież do <-.zvnTenia w każdyi razie z realneui problemami, a nie „ikcyjneal rozwiązaniami tyc!6e, jak to jest według mic ze stosc anien praktyczneza teo-
typiw /o ile ją dobrze rozusieczIHiercrchJa twierdze* jest niepotrzebna nlrdzie“ ro^ic^iał san lujaell i siał według mnie raej^. JLe Chwistek chcc przejąć s«u»ego Mistrza i popada a cyaty.yerbaliza.^SpecvTicmc źródła poznania’ nie będące ani do3vladc-»nieai r ćcisłeia.nie.ruito kitm znaczeniu/, ani rozumowaniem /ro5uaovranie nie mo e byd źródłem po-nani, tylko środkiem, przy załoieniu pownyoh poj^ć i ich s+osunkć / tkwi* v cysteaie ^ojęć koniccznych.pochodnyeh częściowo od systeou pojęć* poglądu Sycioweyo.7„lko pr~ez analizę tych pojęć i ich kcabinowŁil« ł t or^enie koniecznych nowych, posługując si^ ro-nac tniem 1 spraw(l„c, j«ic pewne wvniki doświa&czeniea, moi.e«y reasztrzyć nasze poznanie.I
0 to n’iodzi właśnie f onoraenclo-~oa w.oJem zrozumień! v-.:IożnaVy sobie wyobreri fenonenologję n minulistyczną, bez rałooć szkoły Huoserla i z
1 i, chyb’; sam nawet Chwistek radgłby sl do do metod jej zgodzi i,
o kwe^t^i wielości rzeo i3tości powrócę później, zaznaczając tu t-’lk<, te r.robloia sadz o rzeczywistości Jako el-nenta rzeczy, istoścl jest problonea pozornym.Poprootu zakładany mówiąc o rzeczywistości, Se rsąiy na3„e do niej ile należą, ale taksamo zakłada:!, że wo.frtle nie ntile-
’ do niej wszelki-.* wo$’lo sądy i drukówaa cały świat pojęć wcgóle, t«aktowanz nie.1?ko zjawisko psychiczne t dan^ta indywiduua /to należy ^e^spr“ cznie do rzeczy wistości/ tylko ’ako tu 1 — v nt’% „m^c^onio-, ’jycl. ’i te do rreczT*łi3toścl należeć będzie iąż*: *’krytyka czystego
lzlilr.ie wszystko nctować, unikać spr„ectaacw3i i ’..
rozuma* J-onta i przotycia autora prz piaaniu >’i>.t, r*ic to r^oczywiafcoJć fcjłq b r poj^ć Osju I i ^cstrmnl uawlenie o rce<w.y istoścl nls aa
.. o:easu/ jakotoż przeżycia /c-ucio, ay „li, %iyob»ażtsni«., «rozu!ni©nia i L.Y./ każdego CZY tającego, nie do i*zecinie NALEŻEĆ aa
la koneepc j. świata anta lako takn, V b<j la lylko i1? i A lalui.n
icw >?&dag;o, a na podstawie wspólności péj^ć i ich źródeł i wogóle vrGpóluvci; właściwojcl rófiriyeh ludsi,.ao£e * ’dzielona jako to, co KuJieerl naz ’wa ideale Ihideutnng“.Cbjelitywaie.OFtli inter-sabjoktywnie, *ięd„ie on« wydzielona jako %o, ao s.-ł^ysoy rozufoi*Jąey j. dokładnie i istotnie /itljooi n.5.czytaj \p.j raochonioanie ao3z > by6 wyklucz ni/ uznać T.USZ% » JŁ-, 1 istoty oza SAC^i czysto indywl&ualneui przcżyciaai.To aa stosuje się t.o ażiutfo wogóle znaezcnia udania i połcia.Jeśli siq jest realistą i uznaje się wielość r*.ciozy, /i3 tych psyoho-fizycznyeh indywiduów, to nieaa wtedy w problestio intersub jcktywao.’>ci, traktowanym no-
Eiinalisiycznit i — balistycznie.żadnyoh taj^aniezych gł^bi. I aksawo nie.ua
e
probletm nieszczęsne;o oh — istko* c^o „obserwatora anoż ca, o w niskoG^oność“ o ile piifcyjsaio si-t ci oaobouuśei /Chwistek dla faecnu 1
epato ’min lab i i te.au zaprzeczać/,, kt órgi Jt.st oczywista,:; następnie Jiot liwośc a v.łaSciwie koniecznoeć prze wania wspornic.c-i, oś, co aktualnie ł ic. yś nie potrzebujemy r-»t»ohodzid do coraz *’wyżsiTch“/V typ.’Iw chserwatora, tylko vcooótu rozpatruje «y naszą osobowość z pr^ed ’iinuty.cz dw;ch lat, a następnie rozpatruje.:^ t^-że pr-enzłą chwilę nasiej osobowości.która to ©soboawć rozpatrywała inną chwilę. iO 3 aa o Jert r ty*.-.ad..Naznaczyć trzeba, że ogromni o łatwo ’cst plurlistycno-s^sptycznie roabrać ton batab&n i sta.nad nia z tryuafesa, 2? yłu^ion’ai ©czaai i tryuafo.»ać.łacnie n te o >uiroAu, e wszystko jest t«k pł-nne i poj oia te wi lezaac-no i p-ł-nm. równia?,, e nic się nc ten toaat ni. tanio, jal. ’pistoliwt w bazarnyj die ’ r><\ tri kopiejki“.Ale władnie wybrsisyS z te. o, niobraiająe ’ świ tyoh1 pr^okonai poŁ.l u. Ayciowego.t.ftł-ttie stając z ni;a w uprzeozności, mi z logiką to jest zadanie® trudnoa i o to wiaónie „liod i i chodziło ’ilv „o ji, o asnadzi«jfte i.sit/jawRic ’A-ojwj — j l. —.uci^ne^ nchkl / o ’: t b n ’ a.iaV, > >o2 iek oetat^cnlt. lozof ja nijfLy mjC —.ie la yor rty^.ncgc., tórego spodziewali sl% da\7» n ^’Lfcj, ’ o l^diiak pewnych „docycy.ic. iv . nj. ct saaia
l/l ile l^bi a cużjzTj’ “„eozoao j dysitiaji.Siu od powiada, a potem
« — hucm z gniewom a ody]rtvoznie i miażdż’.11 st agretible d«5orascr los io ica lorsuu„or: us, jouno m iia oo a*o3t nas ogróablo u’uiro lorssju’on co^ł:»wice a vicllllr*ł Ocz;*wi3cia — rawe na to — aoSnn odpowiez talia jak pan nia tjadaa“ ale Ł j^i jjI, brudzi.i liczo
i L>upot.t otoczeni
m
ńrc<i\ rowfojn s vn*rn w o i i-^ie o lu była piękna i rrtościowa so x ccMe.nciena nie w tom.czto ay nasili, no kak my et owo iskali“.tanofc®
0Q do feeteraiaizmu i inetcterplttistiau, ydaje ni sis że Sygkasja na ttm teaat.Jarle r>r»wo rsadai ćwiatea.beuprr.e nie^o rosJagnienia prob» łeonów jiClstawow eh filonofjij i po badanie przedtem JiiijfiiaWcelwlak s drtw lak to o’ ni aoii oc riiechcanj Chwistek nie ma 4adne, o sensu,
ć J
Pogląd ne. t oprr 7 zależy cd te o.Jaliu^o typu pof-l\drV\ r leż ’ op;Xny pogląd danego autor u.’ e tu* tanie cała sfcala syetetaów idealistycznych, od uolipEvęrau &% do idcali-cau urnajjceęo realność Innych Jaśni, * nie urrrJHCO40 realno cł /Dt-r okre^l^nła narenit c-t.a on bycźcz1 ata — iięa^ Jaźniowego, wieży do stron*/ £ałsBet», 4rajłłika jv ~o m-Tii Hensle
pr*»e^ AAJRO Istnienie, T>r-er Jero koniec-n dwoist** ntruktu.r>: l/o-anowoprzestr^enn-5, r A al ej S/prr, ** to, że ^awsrre nuai być Jetfno Tętnienie POSTS eae >lne w rar-oei., r?ta * ml« do całf;ro nie ’ -o ładnienia p&sn
nie®.?otflndy te i.plikowane ną — 1 tam „rwc-cniu, Idiomie ^oryi być b’ „a^.tu nawet dc soj^lpi ^-u k te£ flirnktar widzeń i n — ^/cepl cię, ni3iao:;na/, a p#»ry pewnefl de^ormc 3i nio <hJ cej <3i »b:olutn3e c ślowo «ry -Ij.iinowa.,, a 5®dnmlc ni 10 to liaMa© uy^a * J, 1 c.r i la ^wtycii typ*r JT^/IO. Tch „C i-o id? lii“ oh/ prT7jeane.J aja w 7 io;I pcwi« ^„HEMIE rraoklor. ’ujyjrfb rrjr, z ca o.^ci robie.iw I t/ii«*ia»f r*if — omocy pe-7 nych — ało^eń dodatkowych 1 pokornie niespro. ad^JŁlriych pc J. * lz» całości — robie, *’ rilosof Ji.tal*J ićezibooł“-ło ci J:cin realia vól:li’3tro-my /o-»’.y tIItia J»ko aoni^A ljttny 2*tit abcclut-
nie ni’.3.-^o-Irrymanla/ s rtinrch cj/oioli pc.^taoi^oh, jako Jct*vna wellrir 3in’e ’oktrynrs^p-.łd1*!. obr. bi 1 ide^]!-?: nb icl tn, * In^eterair.i
e?„ste? jn*ni, T ws-elkie o ^anioTenia Je-o lo sfttry oświadcze
nia’ oj t. o r-ej/ i or. nioi-Ttot l?.: oni? — no ’s „ł-^k^lna
Jest wnikicn ^pr-ypor^-^cl* oitania“* /cos J%O — aj.“ Ł r^onji — nr-edu^tanowion j V ibni-^z?łer!łu<’ reall^lu.unęj ce.-o, ^e j.i t s\ 1 si w tylko
’ 7ne.r:o i to i«ViteJaoyc’-. danych; i * o c-^aoro-
pr-e^tr-unne l3tnie-ni:j o;-cr.^-ńine /taki* Jak r>.rmrxT/ w r*Ari„ch stopni aeh n-ej hio^arohji-.a obodR tyoh ’n ^vtidu’5vr J«’ t w^fl ^n*5, pcK*obnio Jak pc^l^dr-ie życic o^o-na abiolatna fi-y’ alna k nlcc /c — r
też ctctv3ty-.»i»nv.>?:“*;’bli*onił. m okr ’lon^oh grHnicivoh/ Jejff władnie wyni icji statysty>i *» nyćlo go nianowlciot .10 ai „ waęl^d-
nie nii-o-n o-on h d^i^ł 4 I.-tnie»»?o“ tC’. ’c*., — ’li.-»»“ — 1“ Syr-?ch
i/wj „t“ ’il’..11 intencjonalna’ odrębna od ’^ylet-a-noj /v; *a5o-
nio-K-J/ iwiarioaiodóii pojecie akto.’^ zało^unien n.p.;-r’yj tcio pojęcia t przyrc7*-«łu>ovvanian /dla objaśnienia T..»i*\-k->w;v świ«cie r p l^lrio fiTykalny.a ’ Jako poj tcia pierwotnego.
v r iura h doa; lilaki cii co do wiwlkojei i aał.oiśei od anero rozpatrywane o t.Toru’stuayc^..-o.iieezno.»$, /kt’rej iłoj^cia nie trzoba u ynajanie j o ’nić pociicdneu od połcia prze idzialnoiei, iju}liku.ją0e£0 i.u oi.dlM rt u*c£fo aoi Jeit jconi.eznej. prz bliżon »o, w istocie pa-
r j.je 1 zri, swoooda iauziduó. /w znaczeniu otworze ś yeliz1 ten.joańb ro-n ii„aje sido ewne.ro stopnia::w~stja stosunku psychologiaty c ’nych ni iii mi on-o^ założą i i faktów b;jologji, vł stosunku. do poęlądu;i“„kilne ’0, t’hfnkż do rsyjęolfc koniecznemu. ydaje.ai sii to Jedynem rozwiązań i eta, 173I0 o koniecsnea.według ewnyah istotnych dla ^.źdego atonii»/ o Istnienia aało:e.Jednak doświadczalni w niesprowadzalnea 1 iapli uJ a ooj., eia graniczno i z niuai pojęciu Taj~uniey
lalnienia.która J 3„naie narzuca si^ i J pot.lą.*zie logicznym l/«
jako nie ośnoić sdefinjo./ania wr»zy»ticieh poji, e i Jakiegokolwiek ich sys
-rsyjni^cie kaeafcjl indeteruinizjiu przuz ^ aiiat.^ ^rzy poaoey zasady „na L. oju babka wróżyła’ Jejt fcupełnie tania frazesem, o ile nie vi« istotnero s.-^^o po£, l tdu.na klóryn on sit upic.-u.. len sposób raożna \jo >lc “..znacryw tyłkiproblematyki* ’„ilG-o/iezną i na tea pop^zes t; 1to L-ti^yni^no już da./no.rzud Ckwistlica i w tej chwili, ’dy file ref; u ^tlc o swAJ ostateczny t3.iUObć jeży po&l^d.tc t o rodzaju nej-aty„irei.’ nie aa ją żadne o dla niej znaczeniile ei^ J-^t idealistą.aożna si,..^i* c.c łoaecy „Ocznych.oustrukcji i dopasować je jako
tako do tez^ o chaosu rzeczywistości; o ile Git je t realistą.nieaoż po ^rsecta^i na tanich st..icru“^niach bau Inych stanóu rrecy treeba powiedzieć coo pozytywnego, a to j^-Jt trudno 1 nietozpieozni:...ażde pozytywne twierdzenie /z wyjątkiea foraalnych/ auai być dla ouysłu todetetc o rodzaju 00 Ch;JLStc, t.sn.płynnego, odipiryatyozne ^o, sceptycznego, rela ty%rlstyczne^c(pluraliot cznu^o.wofcjóle uaysłu, tóry oobr“. si^ czuje w niapor-ą&ku, * poJ>łoio.vyuł bałaganie /« wrj-itkieaa nieobowiązującej do nlcsse o i szystJ.o, łs^ystki ~ało..-nia iob cej straci, bvi©oy bez Jawnej
spr^cc-jio;ci sfery formalnej/ torturą ni^znoan^, juk to sam autor wyżce ś
e.j \ nSwi on.śe:óli nawet f.-wałt fi^jczny niż to, Jeśli iu * toś chce na rzucie Jako prawdy.uczyvl;>cie zaleiy ou sposobu narzucania sposobowi dJ JLektyc^ncau nic zarziicić niemożna aotna t„l\o nisłuchać danych.r7tfOdóv., co też nasz Dcaon tal crvni, nie odpofticdaj^c na zarcuty r;prcst i operuj c jadowitą lu-Ją. ~~ EamLei ~ “
lzTo Jc.t do którym rozpatrujeiay forray atoaunklw poj^ó»przyj
mując T:oJ^cie pojteCl^ Jako nie poć.le^J^oe de „inicji j oLrc. lone aksjoatar i lo
’o o “ Tentjl pra«iLjj, i*muj* w ^o 1 iaehChwiotJm aup»łny chaos, poili n:u. ni 1 ch roi„aj. pr *d 3 io nowi* lrtli feicrarchji. e<“’ Tri,;*: swaay v>rawdy absolutna, tc Jeat no““ ’-rmluai loIi i i Ltj, ©j>3 ra^ąoocd cl.t o picrv;otn. po ^cio Vi, lojci « tya,, — ^’-u ’ielc ni o — te^/ r.. dy odnes“ tet si^ do i stnienia wogtfle.t.
*trlikowne vv-t suj l.:t;i3wnia i „ujv, v;ła praes nie iapliko-
s
.V.1. i..j ci, tffiardze:, rzor to cj^cia i Aplikowanych w sposób o
konictny w — cmadsi^.£* kryterjiaa słuiy nie JOŹIIO;!* pr^yj^cia iieoaci JLl aolutn©J, bo to,?.-. Istnienie istnieje, prjsy jaraj esy *a fakt podstawowy.Po-
ten irrfc.-icj prawlc-i£iryc“.n3, 3rrani “-ona „asad* kontyn. eneji.oayli ^FCI: to “Z n, r, JŻJI.o^ci FaktyCriwj Io W? GÓINEJ ŚE CuJ st taldLcta
nic innra. >g.ónlc. otliwo5J >ot-, ltdu firyT *.ilnc., o.jest pr*:.’.;:^ absolutną —.1., rorl d fiskalny wo.;^’io nie juśe iie<3 preter.eji do ndwl stnego opi — iii Istnienia, ponieważ nie aio^e /nawet w peycholo istvc-nci interprct, c 31/ pra. y t. wielości inćyłidu; i ich f ueii c * one ini Jako ox*ra nizmtfw.Chwistek .’i, ’.o oatatecrnyji celem w nauec Jerjt prawda, ale ponie waż filorofji 2o nauk didoernie nie Kwiczą, tam pus*err-a awe kondy-
cj r-ecy latoóci i ’łsystenc. tycznie u.-z ltinicrt-* p*»tw&n’, kt^ra Jest najpro^tcy-a acsplycyonSaa, podany® tylko w nowy.^.re listy“, rno-plurali3i fCKay sosiku.
.iw t, <lt dil^J “3k to t aiark«! aae. i, „sdo->iocci ii 3:oauna łari «r k#estjaeh estji cierpienia raca ai* awa^\ na
rto, i 107, cudne w swe 4 naiwności i «*t-ln raiate poiScro
snic3jfia/*7a«aao«aJ%c ttflko^.e L\iy„bv — ryscy b li noc-ci ie.dobrotllwie, a-doe--at:/C“.nie.wa^lłjdnia i dobrze r<\\iQ„Q \.o.00 *st1 lojgo uspo--Ol ie-H, ’o p lv.t’„ko::ci b^łby nie’ao*livsy i nio ii dr^i/t w
Polsrae Sfc^istfci, t.vl]to tri CHI, d^i: US-5-.T oluj — Cni żubry.1 ils^e ćywa-
ac, *e na teimt rao.lotmlit.m i irnojon ili’*uu nie {’rnynoos — lic ni wfo^o.po „i z;: ij^c t^lko dla nicwta.lc.-nioKont-jo Jc o toysło:rr chaos.Kaftdy nusi dojilć.o p i* ^ skonania (4 e filozof ja to baduru.któr^ aj.ło»ao si t nie warte. rn^nieJs**ych postcrc.-Jlnych k*cEtjaoiuporu3non;Jch prrea Chwistka v;*’po«ie ^ia>u ai. Już upt-rodnio. tai.oł’-sraai’o po t«ji w^y/o? do T510 „vi-fic„ne.l iv’rorczel robi vmź<, nic ii&chu dawna w napach konaj^o^oh
a utyrii.łonieou.-.ist^.k liasao^la n«p«5!alic?.a do filozofów Iraojonalr „cl »c: r oj^ti kiiae licrenip *»rr f atora parx: racJc*ali«t(5w i sfrfelerdjc*nl*, ie »3«ystkic ki., — nil ir 1 „onrilne wy.’Odz, Ji’t o ’latoii“. jal.„e są Pry ter Ja ąaąay systfanW filo^o
l/«. rSaa w liojtrnia taki eh po j^e i twierdzeń jt-ai -„Jt^a-iiea ao-
oj rł’wnefilozofic^io.1.

-jtr-
m te.-o pun“ tu wi desenia.C*y saa fc, Zzt i-cnlłn.-.u o, 1 tcio-oco „t coehą
>
w. 3t racjcmalno.ści.c-y nie nie ko oś.któryby choin,
rn1 niosofji czegoś oi^ o ti<*J do i izieć,.ai^żka ta by.5
“ o , -torio,:nż gmatwanina myślowa id„ie w ni oj v; p 2 ni-wSł“-
Clwn\ ’ionulamośni’ tonu.rykła.lu /dobry 7ujts:ick/, a .d 3 aa przoty-
’ J st o-’ caju do e?asu anał&fctkaai i *>o iedr.onkami dobrami d3~ tacn stare 1 cioci, czy r, odtntusia*ego poczciwego tiboszs.któr-i mogą fełtd wprow«4*ić laika, a nawet porządnego w g.,,:?rJe si, „dawało, irac Jon iii „i Jest Merunlicm, któr-„a odmawiamy istnienia Jakiegokolwiek określo.i* o .b operujemy poj-ci^ i ni — lefinjo.’ ncT.i.fantas
tyce ii, “ O w\ o stopnia Łergson i «T, EICG R-.rłu7i-..aliby NA tę nazwę, «.lu. 2 ton i „us^erinu Juft wyr/nic *>?i{tkę “6ai ’nas“ )emon.„ożna — ię ni „i ? ^un^crlMn /jr.k ja to s-yni.. ci l?19r.t. * c-“«lsu
o^n^nia J, c orea h i-tek ni Ji>by ni i~ ^iałz&ltf nacywać o irac,;ou&13’o ju? trocką zanadto. lofcec to c astaji zclkic sp&ry, be“ al-ko i d’*cc J dyskusji wgł’ b.któ„i r Ohwistkii a %-st rsi. ~>clliwa, o c-eu it-JzJ>;r-o przeciwnicy. JY n-k aby ty w — r.;. łnie; c-ciwya 3próbuJ« 1 wt HN’>LINO jać v wn.: zdani & 1-nu.któro H pia VGZCJ ’ * inszy ’ '..„na 13 >..iy „i >0 wnf.nc, lub “’r.-..łatwi on** /orledigt/ w poyrr.e nich odpowie-
„iani. tń’ nic lai«wria o, Zn sfery filo-ofów „pwo: CMI eh /*»«ft»rao«ej; v.zi c, 0 1 wiatka, Jt,. o >.rddla fila*:r. ta?-iu. o vznać it l na za — ea owt, ł“ na ’*it>10uć rcecr a/isto ’ci“ l-kcewa ~;iiea i śei3 kło^oią.fco na nic intiego knia*};* ta nio ~< nłu.mj<.. c.-rń...o r.ioj nieco. j — „OT. ółowo.: ra^ie ausioy s’ ouatato.n*C >.aby ti tworzyło cię rGA„vrie:v;is-lu yrec^wiato.icił /t.-n.ni^lu 1 na coś.^o rlo j lo +eorji tv’r', 5 /która Jec* t„Tlko ariuc^n :erbiil-
ic o unilcii f-ia pnradokaórf i o ’, -tf*rvj zc3to3c nniu ir.wt ’c
. s is all wątpił/ nieaoina 3noj „ro-^iit J iuaji “ ken-
’.e^cj t poł c-»„ć/ rnusi 1 vpior». rzeczy«iJtv;: J.Jr.a, s^osunka do t^rej ta it«. et- ^ewne.-o — c<3 wiDlo?c, ’.o to — o,;i’A«kiie rui?y
wa v tfi^to ^ci ch-rakteryzajs Je/noJó.J%*t to Je^to.ic Istnienii,
1 A i “»ku z lodno cią?rr.o ’ — z. ni rt^c c~ -zych ^r.*©
i ,.w3»t“, be^po4rarlnio S — m,, ’ako „wj-“.’/ n-..^ “ ł ’n otaczaj 1-
iat Ifby tr, ’Kloś “»z»łcywisł„c,.<0i ’ t-t 1 roaln*, ’ oby nio by>3 « inle ’ ieio’^ii r^cc^ywisto^ci.był-iby 1 lo ’i er 5 oi/?/
2 tl Jc ao’ci.a’“1 rne ec’. cz-/Istotf «i i — 1 ’ ci V. %-i. „T, n3 fch 1 Ir i.-.two Ł i.U. i po
1 7 ak zi^nionw rj? R’ vi. f ’'ko ’r^zc w i.J — ci ’ ' mc-
i. <yfy.hnemi rzeczywisto ’05ami.ale t^J-ie to tvlfco naswanism
w
l nie®cm wiecujtbo dodatku. po, 1 \dy te ii® s s&.»ic-isiclnc, ale aq saac..’ai rczaj ec.C/ilo t3j L w o^l — ic życie yci /nieufilo~ofie nftonym/ J o j®£0 aeitcn ty, oparte o pojęte I^tnionia tałj«, 5<3le o — n naxa dosre o. 7. ’ 3oi«» to co tu ci^wi^ L^Aaie ulu Chwistka ’ni-j tsnMP, bo te-
0 «.:ulrie aaezki uj ic; nie ć a.’.u lotek ^yśli znacz}aai znajduje. cały z -i no^a^ii swojej ’r^ec^; isto ci. opul; t/nie j’*/®oi®
ojl „le::ycio..yia/ i rozmazaniach 3W eh /podobnie Jal aiti zdaje i t rn&p, ttle o ile?, uczciwiej wobec aie io i ovytalnil.a/ o n niego w jść o tc^o dodaae dv& nc, l^dy “ oni. c-no:;:-cholo lotyezny i fi ’ lny, Łk ’i, ce v; ujęciu Jolniani. i >;^ycni.:iony „o ^ic®. poclq&
5 o.. *zt 1.ktyry jrzoozy połączeniem poj i snu ij eia r. 3to runi o I — I Juiia „04 >lo luksusowego/ i cj^oia wyobrażenia, 00Jęcia ko utc. r o n.arSwni z cj^-i^m wspomnienia, Kr t » — c*i oi >c.!.« „ja“ /oso a nr-i J«st nitf.0 po*.y błoniu, I tt po-1 d? nadano s.*z< c~^.vistoścla.„i,;o.r;’;n*;i„ ’lici-1 raoźe bawi u.łi t w tak ztuck^ na oi uranio iŁai .n;’ch nadali poproetu ptwnec o tu ajinuY*.’oc,.?l«. t trzy kon
dygnacje arói-nia i oaa-iiania ururich: w ple toulizajc ai^ dla po
pul..’.ci ’.oiiłcittu c^łowi^c*!. o’.;i ’.rsoulo-pół-intti i [ntowi, 0 Uuiiarkowa8«j, praeci ti.io j t ..lifcłko-eurżua.zyjm. J psy iMea1 5ry Jt-34 wrttunzony c Ą la^^Bec MEi* nieomal bzdury pis^c. ’n lej iopgnuj* rozltcito-
1 ’ic zi kon t w. p, v i a w j marti <»“ telłii1 a oi* e^ynwolontur. tr^ccii J 1 łO’e słt mura*Ovy r „a): — u-.-u spacjalnońci io i:; ty ki, ic rro^uaiał dla ni — apf o jalistjw, lt.aj cc „a sobą au-« tor’tet tu iłtl-o /i ro’ la-t(., co um jio błr taltyo^ay
; rr-c. rs“.. alJah dowcipnisiów a indoiuo^c:i i, i ter ikieh/ ift tle tef:o c. i ussell ~ j’.iJcKol.riok ni>. ra-lowolony „o yt./or^enia Chwistka
cysl cju lo “.i b«. “ iu s^ro1. adsalno^ci /&“, e?*D„y ro^u.iiałea to i
7.
apo ’in 1 ’ / i ni „iao..olony również pr^;’^ ^cifj e o alnjowu prze fjinhia piotc,:’5C j-, st to b — ineob bohaterstwo. 3~yst’ie te przejścia “ j^onej Ezeo~ywisto/;ci clo ti „ciej i trzeciej o rażalne w normalnych
.inach — holo, ji i tylko taMeiai oaje*ni nan-ai i Jak i saaaa ich wiolodu..^ecytfi^to.łci 1 Ist:ienia )3-*c — ilno i Jal.o >ci ich trwaniacii, t, -n.’ H o„y i cacJ 1 „Wslo-Jłe, ^ ^’t-S^ych rn — stlio ^czucia i r jli adT si 4 u] onatytuosa>:. t ws^ystkJ© s^-yn. — l nnstypują
’i *tka i Jak — ™ ’iio ^r^e^Aci j “.oj.“„oerywisteś-
i lej o lei /iat^k n3e uiwi.odd-i^lti ir — “-».c-:*-;lstoścl od
\
jej tecrji i.. u ia ni t“0„r< trywaakio dun-ro;vte iu r* JaJ-o przede!, *u i .i}*o ta ie^otjako syatenu po.*. ,?at onic na ji«bie w o ~ ’c u-i tło.0 r iłady to/aia n? e., té-rj^oh l-O*;aj.anteJ7v, j tridnoici spr ainauay:<ST atkie i e lo e i o.v o — r.cc a t o śc i owe
/
szprynce i szpryngle Chwistka, któremi na tle zupełnej pustki. dziedzinie filcofji chce zabawić zbaraniałą laicką i pół-laicką publikę.Jeśli kierowanie si^ „niejasno sformułowanemi ideałami /?!/ Jest topowym irra c JonaH^em*’, to chyba w teorji Ch.istka mamy Jaskra.sy tego przykład, i cztery osły z rządami ofJaruJę śmiało temu, kto zrozumie cztery rzeczywistości Chwistka Jako takie., cdobno „rozuiaiell teo~Ję tę futuryści pol scy ni, Stern i Błes*y43ki/, c.le Ja w to wątpię.Sformułowanie istoty praway Jakc użyteczności, którego też nienawidzę ’ak i Chwistek /dlacego Judnak on nie uzna tego za indywidualny pogląd James *a i nie polubi goi a przytem nie rozumiem czemu Chwistek jako pluralista nie Jest worióle pragmntystą przecież dla niego filozof Ja to ooś.nie mającego z prawdą nic wspólnego/ nie Je3t wcale mętne, ponieważ dochodzimy wychodząc zerf bardzo szybko do użyteczności ogólnej.społecnej, a dalej
0 ’<5Ino ludzkie J.iToże ono mieć zastosowanie la wszystkich kierunków, dą żących do uszczęśliwienia ludzkości co innego, że c*? — rstc filozoficzni. Jest bwZ wartości.4.1e właściwie taki konwencjonalista Jak Chwistek powinien prryjąć to poj^oie i w nauce ale nie on krzyczy dalej gdzieś po.vsz stkich swoich relatywi^jiach: „w nauce chodzi o pr wdę i t7lko o prawdę.^Bard^o łatwo Jest nie mając żadnego osobistego po lądu i nie d ż^c do niego w poszczególnych rordziałkach wyrażać poglądy na różne
1 /eotje i to poglądy /jak to tj wielu miejscach wykapałem/ nie trzymające si^ całkiem kupy, a nawet ai^dzy sobą sprzeczne.Dziwne Jest tylko, że sam autor nie odczuwa tego b łaganu, on, feignant de ne pas le sentir.pogrąża się swobodnie w oceanie beztroski ale od te ^o Jest demonem.Jn wie, że nikt „poważny*1 krytykować go nie będzie, a „mały człowieczek11 będzie zachw >cony.rlry tyka należy niestety tylko do mnie.fcogoś z pogranie, cza właśnie powagi i ^małego człowieczka“ przynajmniej społecznie bo istotnie, to doprawdy nie wiem to się okaże, a także dlatego, że Demon nasz Jt3t dla anie problemem nieomal że od samego dzieciństwa.
Czemu tiieuznanie relatywizmu ma być zaraz i rac J ona lnem, n 1 e nożemy zro-umieć z w; wodów Chwistka.roże doktryna ta Jest bczrlecnria.ale to Je szcze nie dowodni, że wszystko co niebezpieczne Jest bzdurą.Gdyby wszyscy od początku byli relatywi tami, kultura nie istniałaby napewno.Pewne pojęcia przyjąć trzeba ot arcie.bo Jeśli si<« ioh nie przyjmie, łażą po t-m w dalszych wywodach z pod masek, któremi usiłowało się Je przykryć i rozsadzają pozornie „beziiecny“ sy3tea.0cz wiście najbezpieczniej Jest tylko ględzić, starając się w niezea nie zabrać zdecydowanego stanowiska w c-em mistrzem Jest wprost Chwistek.Jd®rza on tylko tam.gd^ie Jest pew nym i tam przeważnie wyłazi truizma.lub też stanowisko,? którego czvsto
*O
^ —
lo ricznie wyważyć *o niepodobna i tao uprą. la on ’na dwoje babkwróżyła. Jak wy, lądają naprawi te nprzerzucania i^ z Jedn go typ-*. przeżywa nia w dru i’ł i ’panowanie nad t^m procesem’* pozostaje taj^anicą i mam wrażenie, że mamy tu do czynienia z okłamywaniem same o sietie i innych w 3posób nie-odny wielkiej logistyka, o którym Russell i t.d. Zdanie ta ki Jak ’łc-łowi-k nie posiadający Jasnych kr-terj Sw rzeczywisto oi.wykluczających sprzeczność.ż Je po^a rzec? istością.f.yje poprostu w świeci złudy“1.Ale jakiej rzecz.1:tośei u ioruna ciężkie, o i co to Jest złuda.TaJemica wszędzie.Poprostu ni© rozumiem Jus ch?/ilami na Jakiego c^telnika Chwistek liczy, czy na Jakichś enjfclnych *, intulc3onlstów, ł, czy na — mpełnych tunanó,.SBgdtjmribrairatty tjnrtragsjgifcwTO
8i«Mi Ponieważ nie znamy teohniki przejścia z JeuneJ rzec?;..istości /portarzam: rze-czy-wi-stości/ do drugiej.wobec tego nic wie iy erem J 3t “*doś/iadczenlo metafizyczne*.ponieważ ono to aa być takowom typojjowja.-/sperymenty introspekcyjne /obst. cwanie samego siebie.doświadczenia nad Jaźnią/ Jakie? czy włańnie w raienione?/, nad wolą/ wszyotk kio mo odbyć si^, w granicach psycholo Ji normalnej.Dla mnie metafizyczjaem przeżyciem bidzie pojmowanie bezpośrednie Tajemnicy lśnienia na tle spott*, owanego uczucia Jedności osobowości i przeciwstawienia się Istnienia — O3„ozególne; o /żywego stzoru/ reszcie nieskorteone o l3tnienia.Tu leżą źródła religji, filozofJł i sztuki, któro są różnemi forwaml n załatwienia ci<<’t człowieka z metafiz^cznem przerażeniem 1 zdziwieniem nad dziwności\ Bytu /że się Jest tem właśnie istnieniem, a nie innem i takiem i w tem miejscu Bytu i *e mogło siq ostatecznie nie być i te mogłoby nie być niczego i t.p./ to są przeżycia meta^i-yczne prawdziwe, ale nie te szpryngle i 3~prynce opatrzone numerkami i temniemniej fikcyjne, lub te:’całkiem normalne, żyeiowe.nia wyłamujące si. z codzienności stany /obserwowanie siebiezCo do tej “„płynności osobo ości^.to JeGty nie na podstawie absolutnej Judności osobowości możemy uyłaniać komplek sy.ltórt możemy traktować następnie z pewną dozą sztuczności Jako „inne osobowości w nas samych, Gdy y nie podstawowa Je ność osobowości identycznej ze sobą, nie moglibyśmy tej różnorodno ci zafiksować i obserwować. Ktoś który mówi^czyż w dzieciósiwie byłem tym oamya człowiekiem**.mówi t k tvlko dlatego, że Jego dziecióst.0 imo obcego zab rwienla Jest
nape«no J^ o dzleci^st em i nie może — o z czyjemś innem pomieszać.ffawet
z
ktoś cierpiący na rod ojenie Jaźni /naczelnik stacji Orłowski, w powieści Reymonta n.p. w każdej zę gyyych dw^ch osobowości po kolej Jest iden
tyczny ze sobą Jako t^kia właśnie w danej chwili.Bez ciągłoicl oaobowoś
Jak pr-ez Chwistka ci nieor. i nie może być istnlonia.Tak pojęty racjonalizm krytyczny/któ-
rFtJO ogólnie Jestem ^wol nnlkiemzprowa zi do zaniku lyśll, o zupełnego tchórzostwa, do bezpłodności to właśnie co na samym Chwl3tku aimo Jego pokorneJ szale.*e7ej wprost odwagi widać.Bo prości określić dokładała /poza poczciweml banałami/ co zostaje z tej całej nrozważaniny*1 /now termin/ mimo szalonego wysiłku nie zdołam /i sądzę że nikt/ t)Ljąć t*> o Jakiś system pojęć o pozorach choćby Jednolitości. ięc poco pisać, nie naj^c nic do powiedzenia prócz rad ^dobrej cioci“ i niespełnionych oblet ic.
Chciałbym w osobie Chwistka.alczyć pewien typ umysłovoaei, który S„C„t ’InieJ dla pol3kieJ “’rultury uważam wprost za zabójczy, oże przyszłe pokolenia ocenią tę intencję, bo u współczesnych nie mogę liczyć na zrozumienie. r^kłady z dziśdziny teelinil i nic nas nie pr^okonywują, ponlewat imo obietnic, sam Chwi3tek swo; metody i treścią zawalił nam
horyzont myśli w ten sposób, że o Ile nie Jesteśmy kretynami i snobami,
przed
podziwiającymi w łdziwiaJąeego aacdt nami dziwne szpryngle profesora uniwersytetu, aus i my w sferze.myśli Chwistka poczuć 3i, j Jak w więzieniu i to nie z powodu jej ścisło ci, t7lko ubóstwa, graniczącego z n^dza.Twórzcie systeay Indywidualne“ oto wszystko /otorbiajcie si, no ot ory.Jak m„wił Jaguary Smoczkousty/ i gdy nam potem Chwistek mó-
1 Jakie — o to samozaparcia, Jakich wysiłktf..Jakich zmagać wymaga ta praca filozofie zna, którą przed nami sam odwartościował.to ma się ochoty tylko parskać dłuższ czas **e śmiechu, albo też płalcać nad upadkiem takiej maszyn-* mózgowej Jak ta, którą oglądamy. „i ięc poco? Poco, Jeśli osta* tecznym celem Jest tylko to, co nam po 10-ciu lataoh milczenia podał Je« den z naj i^kszych logistyków pewno I rogi ilecznej.Jeo^c^e raz przejrzałem rozd„i ł o estetyce i uwa-am.fte dyskusja z *»arartemi tan komunałami i dziwnemi osobistemi uyrm^tr^aniami /n.p.o połciach mi^sa na obrazach Rearan&ta/ byłaby bezpłodna i „byt Już zas^c^yt przynosząca przeciwnikowi, am — nrawo tak pc iedzieć, ponieważ Jestem autorem systemu USTET’JCTIEGO, na który można sl t>dzlć lab nie to inna SPRNR-A ale kt^ry Jest sformułowany Jasno i opiera się na ściśle „definjowanych po J<«eiach. ’starcy porównać to, co piszę Ja z gmatwaniną Chwistka i dyskusjJ st *byteczna, tembardziej, że Ch istek nie odpowiedział mi na aczciwą 1 rzeczową krytykę Je o estetyki’* w moich ’Szkicach estetycznych“ rzec „y tanie po latach po raz trzeci Wielości Rzfc.czvwist03cl’ł nie dało ii nic nowego ogólne “-arzuty zrobiono w ciągu tej krytyki „trrttifii Tjt rur yrff* -Dkinza dvskusJa byłaby możliwa /i ci€
kG“*ft/ gdyby Chwistek odpowiedział mi, precyzując „własneai słowami“ Istoty e ego poglądu.Za taki© sprecyzjowanie nie moglibyśmy uznać oczywiście werbalnych oświadczeń a propos numerko an7Ch’ł rzeczy wiat ości, przebyć i t.p. i przejść miedzy niemi trąbiłby bebechy włożyć na stół i powie?^ieć Jasno co to wszystko naprawdę /a nie na żarty jak do tąd/ znaczy.lle tego Chwistek nie zrobi z powodów, które są Jasne na tle całej tej krytykl.SoftaJwyżej oceklwać można Jadowitych aluzji 1z kompletnego przemilczenia, lub dzikiej jakiejś awantury.
Wracając Jeszcze na ch.ilę do leloścl Rzeczy vistości.rausza zauważyć że nie.lem ery Chwistek d^iś podpisałby sl t Jeszcze pod pewnemi — daniami z “ ielości Rzee-ywistości“ z 1921r. z pewnością o tem nie dowiemy slą explicite nigdy.Zdanie, że „pojęcia n e są stanami psychicznemi.ale przedmiotami /?/tz którcmi można mieć do c^ynlonia przy pomoc; stan5w psychicznych pachnie ja iaś realizmem pojęciowym, któr obcy jest Demono.fi obecnem stadjum powolnej nominali^acjl.któremu przee całe sv?e życic ulegał.Otóż pojęcia nie są przedmiotami.chyba w znaczeniu lo Icmem /luft gramatycznem, jkko tego co może być podmiotem w udaniu i posiadać właściwości ^ podlegać orzeczeniu/ są one znakami.posiada J?vcemi znaczenia /istniejące a naszej świadomości Jako kompleksy znaczeniowe prywatne to cośmy utrwalili w pamięci ucząc 3ivi rnaczenia danego znaku/, T ibrdzę.że pojecie przedmiotu, zrobiono z pomieszania przedmiotu logicznego /i podmiotu gramatyczne, o/ z pojęciem przemiotu ontologiczneg© /czeeoś rzeczyvłficle istnieJącego, “ tv ardero“ i w pewnych granicach nit^aienne^o/ Jest przyczyną wielu pomi^szać poj^ć w fllorofjl i psyeholo^Ji. ie mog^ tu rozwinąć całkowlca mojej teorj i.Twierdz.*, że nadużycie wrażeć wzrokowych dla kontrakcji przedmiotu, a pomlni cie najictotniejszyc. z Jakości dotyko ch.Jest przyczyną fałszywej teorji i ’pośreSnióści dania przedmiotu“.3ą wypadki, w któ~yeh przedmiot jako taki może być dany bezpośrednia i..’tedy niema przepaści miedzy przedmiotem imanuntnym i transcondcntnym.^ojęcic przedmiotu zachować
lzŚmieszna Jest ta historja z „rosyjską księżną’ i b ronem w mojej powi ści /słynna str.lOfi/, 2 której miał śmiać si« Jakiś „arystkrata“.Co
w myślność wyszydzenia rredkomego snoba.którym nie Jestem, o czea Chwistek wie dobrze 1 fałszuje wszystko aby mnie ośmieszyć.Cóż na to po radlić, że ja chciałem..łaśnle opisać 1 użyć Jako pretekst do wypowiedze nia się ro tansu księżnej, a nfte szwacr i czy ’sklepówki“, lub „mundantkil Czyż aby nic być pos^dronym o snobizm trzeba trzymać si< pe aych fachów i stanowisk społecznych w wyborze sweh „bohaterów.*Torłem właśnie chcieć pokama, degenerację i ohydę ustępujących klas, A — eeególniej pol sklej arystokracji i szlach$$»do których to rrarstw w c’ąru całej historji Polski aż do naszych c^as^w mam wstręt nieprzezw ci^żony. Och, Leonku, .eonku, *d„ei nasz« dawne dobre c^as-^f


trzeba Ola r~ec^ywl stych, wyznaczonyon jaKo^ciami aoty&owemi.przedmiotów świata “-ewnętrmepo / do których, Jako speejnlny wypadek „bezpośrednio
anego, ’Jt specyficznych Pakościach „w wn,, t.rrnego dot ku’*.pr^ed.iaiotu nileży nasze ciało, ale kulka zamknięta w ręku mo£e b?ć też bezpośrednio Jako ppzedaiot dana, a nie tylko w następujących po sobue rzutach/, a
szędzie gdzieindziej stosować pojecie istnośoi /n.p.tęcrji.rreka/ nie raięszając do nich nawet pojęć, które są specjalnym rypadkiem znaków, posiadających!?nac2enia, czemś o nielotna podciągnąć ani pod pojecie przedmiotu.ani istności i które;y;aagaj specjalnej te rainologj i Polega to na tem, że pojecie pojęcia Jest pojęciem ^łożonea i implikuje pojęci znaku i — naezenia, a to znów rozdzidla się na pojecie kom leksu znaczeniowego prywatnego i odpowiednika, względnie definicji.Sprawy te są ^ahójczo proste i rozpacz bierze, gdy si* widzi beznadziejne wprost ish za..latwanie na tle nieodpowiedniej teminologji i przeskakiwania z jednego poglądu do drugiego bez uświadomienia sobie tero faktu: tutaj z poglądu lo icznogo do psyhoclogicznego.a dalej ontolo icznego.Podobnie pewni lMzie lięszają pogląd fizykalny z biJologicznym i psychologie tylnym, powodując zamię 7anie potworne w kwestJi stosunku fizyki, bjjologji i filozofji w jej kierunkach: materjalistycznym i p3yołu, logistyornym.Ue ponieważ wszystkie pojęcia tak logiki, Jak innych nauk /fizyki/ i filozofji pochodzą z po lądu życiowego, więc monie nie Jest rzeczą „drożn /o ile nio chcemy ciągle fabrykować pojęeiow ch nowotworów.pr^eci czemu sam Ch istek słus^aiie występuje/ starać się oczyścić pojęcia te źródłowe w ton sposóh z ich wieloznaczności i niejasności, ahy stały się zdolnerai służyć Jako betonowe podstawy i cegiełki dla fcudfcwania systemu filozofiornegolatego mimo iż możemy się z Husserlem co do Jego pojęciowego realizmu Jako nominali cl nie zgadzać atu* simy u-mać Jego prac*, idącą w kierunku ’prześwietlenia pojęć*, a nawet Jego w ni ki psychologicznych analiz, prze tłotaaczone na inny Język.wyrażo ne w terminach innych, nominalistycznych poglądów, be? balastu pojęć, pły» nących z Jego pojęciowego realizmu.Bo inaczej co robić, pytam się skąd hrać materjał dla budowania systemu Prawdy bsolutnej, do której dążymy?
iadoma Już Jest teraz odpot-iedr Demona: tworzyć zfcrubsza z nieoczyszczonego materjału nsystemy indywidualne*1 szlus.JeJ-*nym dowodem tej nieuniknionej ^zgruhszoJci’ Jest zawsze ta nieszczęsna linja prosta, której analizy zamknął drogę śmiesznie konwencjonalizm.Jeśli w innych’* georaetrjach nazwiemy prostemi linje, które maj** pewne /łaściwo ci /raczej nie, -rłaściwojci, tylko ten sam stosunek do innych utworów systemu/ co linja prosta v systemie i uklidesa.to oczywi.iei.-i nioaa r.a to rady.
w
I izożznj tai: uczynić tstwar~aj4C j*>J$cie lane.obejmuj cc te wezyst le
łkjci ości /liu^e geo^etryczne.o“ czorfc wie Jakie/, te^y Łamy te./sy stkich ryateaech tc saoe lin Je z tą #«5inicą, a0 ta linja w systemie uklidesa sa takie właściwości»>t 5re J^i od »3TSfc] ich tamtych zasadniczo różnią i dla których nabywamy Ją właśnie prostą.A że właściwości te nie dadzą v — razić w terainich czysto geonetrypto Biaśnie aasun*vi powinno nam m*?śl, że istnieje pewien zwi-^z^k miedzy tą właśnie, -eo^fctrj a r^ecz^r/istością /Je<?nązfc3?! kt5rej wzj tych poj^ć nie da si«; li ijo ts, opi.ro Jal o pocho&nt od poj^ć pochodniach oł prostej
r art*7oh w JoJ tlo^inlcji najlrr^tszej o<31e;-»ości tC3i ruchu iro-^eęo t, orT2T’ aninlo>Tic**ne poj^cir vr *innych**geometrjoch lz Jeśli nau^ca i„ie w kie-unku eliminacji „łpoJ«d pierwotnych“* /są to chyba poj^oic. do — tnrczone przez po^ltd ż*rciot*7, n.p.->oJ^oie pr-eduiiotu, Istnienia, witloścl intnis iio, veJ k; ~rzecl’ ie-tet«rte do wielości cz-rsteJ, mf» tematycznej-/ to ostnteć-ale.misi dojść do pewnego rodzaju oforaalizc anią i umnteoaty ćmieni a. Me w nauce /fizyce/ mamy system gytobol i, którym s nałożenia aaj^ w przybliżeniu odpowiadać ctosunki vn śnieci® /cz“ n naszych ’przeżyci ach**, Jak m^wią psycholog!stycznie nastrojeni fizyeyzTego gatunku.
Drzoss
odpc jednio.’.ci i tych „ałożerf co do celrt.i niema w filozof, }! i t a^crialin, oranie przy eliminacji poj^ć — fyżcj w aieni0ii&£0 rodzaju i pozosta Unie t*rlko poj^ć te o roci„n3u Jik n«r.stosunek i klasa /Carmp/, ^ochod^im^ i anie So systemu pojmoże ideplnero Jako perrien ro-
dztj inwe:tar*a, ale „a to zupełnie bcznłoćlmfo, Jeśli chodzi o opisania Irtnlełiir, “ n ^rl;tdnienien i cwantunlnera swoje o rodzaju ro ląsaniecł klasycznych problemów filozofji /n.p.problemu t.zw.psy’hofizycznego, lub problemu stosunku logiki do psychologji, czy też teorji poJęćzSastę puje odwartotoiw.anie problemat: tych Jako pozornych.a nawe* bezcuns< » n^ch.a opis taki „konstytucyjny** Jaki u^v3feujeuy w ostatniej analizie łrzedsta.via sl; Juko oforuc.llsolany pogląd ż ciowy, vr ktdrym nietknięta Jeet cała filozoficzna problematyka.Inwentarz taki forma rzecz-wistości Jest czemś tak atartwcu i bez-^aatoso-nlnca.Jat i cnła zresztą lo Isty]zx U ile przyjmiemy, że filozof Ja dąży do samofcrtjstwa.ie dążenie to Jest jej istotny cech.i /* esens^esetnanssick^it*1 tej sfbry, Jakby m^gł posiedzieć Hasscrl/»że ostptcc-siio ausi zamienić sl^ tJ trupa idealnego syste mu cstetfcc-no/o /l*eallatyozncco/, na łtóry szyscy z slv btjda uu-
cieli.to stworzenie systemu takie o Jak n.p.^arnana /kł^ry ^»namy w szki cu „aledwie/ możniby porl-.nać zu z-aumifl ko maniom te o trupa,?o śmierci
f^lczofjl „oc?e 1^-1 b^.d^le bar »o wartością >file t^ie-dRi,, że Jcsst lzłjr5 ocanie 3i>* oO algebry i geometrji analitycznej nic nl-t pomoże, bo rSwłiania 1o fcopnia o S nie iadoaych nl-j rtf^nlą sj; ^r<sodniczo
jakościowo od innych równał, Jak właśnie linja prosta od krz/wej.
na TO jeszcze za wczeamo, a s„C76 om j u na. u i»v xix» « — CAJUUJ.-
nacji pojv<ć pierwotnych“ widz^ pr«y?złość filozofJi, tylko w dokładnem ustaleniu ioh znaczeni/co wcale niotylko zgrub32a Jest ciożliweo/ a także w torrzoniu nowych, koniocznych poj^ć i w wy prowadzaniu z nieh tego, co 3i t w nich lera i t~go z dalszych konsekwencji.Kryterja konieczności pcj.;ć nie są we le tak zupełnie nieokreślone, Jak to si< niektórym wydaje.3cz»wi3eie drca ta Jesh daleko żmudniejsza nawet niż zbudowanie 3vste.au znaczków i podanie reguł Jak należy niejai opero ać.DefinieJj i znaczenia symboli używanych nie s dowlone, tylko sens ioh zależy od sfe ry.którą mamy przy pomocy ich opisać.Skeczy istość zmusza nas do przyję cia pewnych pojęć nie Jesteśmy całkowicie — dani na kon enojonalną awo bodę.l stosunek systemu zdefinJodanyoh symboli do tej rzeczywistości stanowi o ich prawdzie lub fałszu.H ten spo3ób twiordzę wbrew Chwistkowi badania filozoficzne oddzielają fałsz od prawdy /powoli, w ciągu wieków, »e wzglądu na piekielny — aiste trudność problemów/ inaczej nie miałyby żadne~o senau i niktby si-., nieai nie zajmował.Gzy od czasu Jak Chwistek zajmuje si filozofJ podał on zastąpienie jaliegokol iek pojęcia pierwotnego |ijtzaz odnoitiednią konstrukcję /sam Demon nie podaje żadne.^o przekładu takiego procederu l/«/ Sądzę, że nie byłby to prze wrót prawdziwy.Czemu Chwistek go nie dokonał?/ani właściwie nikt inny z logi styków, nie licząc uczci^jsych.alu beznadziejnych /w stosunku do zagaćlniei filozofji i które on sam neguje/ w siłków Rudolfa Carnapa.2z ’Jsrystlie twierdzenia Chwistka, do których używa prócz pojęcia różnych rzeczywistości.wprowadzonych odrazu różnych dziwnych pozornie aksjoma tów /o widzialności.n.p., i nawet z aozków.dają si^ opisać zupełnie npo tocznym“ Językiem pc lądu życiowe-o który teraz tak uznaje Chwistek/, jeśli si tvlkc przyjmie zasadnicze pojęcia tego poglądu /implikujące cał problematykę filozoficzną to co innego z której i tak pojęcie „wielości rzeczy*istości“ sprawy nie zdaje/ przy założeniu jednej rzecz7v.isto. ci /na et ćwoistej czy troistv, J, ale Jednejz/Pojęcia po lądu życioweyo: Ja /„mający ciało“/, inni ludzie i sto rrzenia, przedmioty, „materja martwa“, v.„i tzyrzy pogocys ogo cpi3u — i.30 ozorów nie w chodzi Ch.i3tek poza pogląd życiowy, nazj ając t lko po lądy rz^czistości A* la mnie rzeczywistością są tylko Istnienia Poszczególne i Jakoś
! «
ci w ich trwoni’ch /pr^c^em ’uao trwmie.podchn:* Jak rozci łoóś.jest
meczyslste/ i prsy pomocy tych poj^ć 3prG?, radzaai /n«ł wyżscyni lzpozio-
[a niż po, -lid +yclov, “/ ws?’BtHe inne pseudo-r^sczy latoćci.nawet po-
flnó. fizyialufi /jako 3*atystvc«my/ to Jednego 1 anownj>;? 3 to nie xcn-
t istfcz.neg©, ukrytego gfizie6 w niist“ s-m-ch chmurach, ’ \ko do „nane^o ni»m
c coćlzitfnne o zycin, czvli z poglądu życiowego.Jedli si Ł a3wi o ieiości
nto^ci, to wprowaf za slą pojecie ijtnlfcnla rrtźny«h r „ce^y na teu
r iraem miejscu: n.D.^ tom miejscu gdzio jest /nie ja widz^/c»er-
wone.Jest /a ni^ zakłada Ją Ti-yka/ grupa atoetfw łrgaj eych tyla i tyle
razy na at, kun«*ętJest Jak ntfwi nnoratalny c zł o/i cif przedmiot Godzien
ny, dotykalny, n.p.c^erwon# puflełko zapałek.llbo Jest tak, albo Jest to
t„lvo narwą 1 wtedy — naraz do czynienia z blagą.A poprzednia koncepcja,
m
\Ttr.ln beres-ty i bez sp-^eozno-jci w ro Jirrięty system filozoficzny po ^A&^le dyclo. — m, staje si t zupełnym n^nsenseti.lfa tj aarzutg /bar c„o roste/ fh Istck nigd7 nie ^dpc (edsia?wykłócając si s-»0pją wznacz icowasą loflste^J^.C iła wielość.reczej ^d.iojnc ć1 r-ec-r Idtoici rażei j rec-i“ 3pro a%ra siQ do wsjomnie^ i oczokJ ad, z l:tó**ycn Jest skonatru owany przedmiot /transcendentny/, Ja? to udogodnił chyba raz na zawsze Coł*rtliu3.0a, ’azu tu zup&łn^ zoyt-ioęnod^ *dgfo.1no ici’ rzeczy is-
toici. o innaro.it, pr^e aiot transcendentny nie ni^y tojł TT L.^AKJPJL. istocie.cam się.sydaJe.Pla anie, w «noim ^systemie indywidualnym“* będzie on nie łkolo~iJi dusz“*, ale — biorowi3kiem I^tnietf Pos-rcze^lnych, które 3ą caaowo-^r^estrrenne. H tem poleca ta dawka idealizau.ltt musi być przyprawiony każdy /właściwie Jeden Jedynny/ realizm be*? znrzutu.
i stro.#5-uJ “ Islc ci r-seczywlsto/icIf Chwistek Trnje ^na naszyofc ocznch“* fobi omiryngla z nazi raiom pogląd rseem stoiciaai. 11bo.nuslny u-nać to ^a t.zw.^kawał“*, albo też używać pojęcia rze
czywistości /w ^naczneiu te. o czegoś właśnie Jednego, w c-ea żyjemy i czti.o c*slcią Jesteśmy/ — upełnie lonen saac niu.Poco to? I-o lP.-tu latach.łi^ziay skutki tCj “„oncepcji: Jało a pu.st3ta, zasłaniana ^efbtlneal c-^to oś.:l laczeninrai o p/“»Jfciatih z typu R.l do typu.2, komunataai fi3a prz potiob nia 8i«i chyba Tiaya^onreJ aiernocie i powied** ly oti.^roie bzdurami /jundantki na plantach, zasada nie mno^nia cierpło^.połci sa u Re«brandta omon nie lubi surowego mi^sa i t.p.zJudno zdanie rodobjt. rai ol^: „To czy dan^a ypadku do cynienia z kompleks*»»i
z rTcm-al „alcży od trudnych do okrośJ, iia arunkJ. paycho1< icnyoh 4 o “^d^a si^i z uioją te SrJ \, przed iiot by.?a orasem bez-
te-a znr.czcniu.-.e probleraatyka po-l.^du życiowego /stosunek — o , Łp.terji nartwej dc ^foj, orioczno ć faw*y<ih twier^.ze^
j pr-»yparikojro.1d.łtandw p^ychoczn^ch/ zo3tajfe vi en is&usĄb rc i^zaao
podrę nio dany. iektóre słuszne zresztą analizy Chwistka aogłyby
być nr^epro^ad^one zupełnie dobrze bez użycia pojęcia ’wieloaci rzeezy-
wistości *.Jlutor ulega złudzeniu, że dopiero pojecie to dało au możność
wybrnięcia z niektórych problemóv.dotyczących poznania, szystkie te kwe
n
otje dałyby się wyrazić zupełnie yTrfirezw innej ter/iinologji, ale na udowodnienie te^o.to je3t wykazanie sprowalzalności języka Ch.istka do języka n.p.;oojego *’ jyateau*, trzebaby całych toa^w bezpłodnej pisaniny.:a t n luksus pozwolić sobie nie mogij, teabardziej że system mój « Jakkolwiek Już zdaje si*i definitywnie skorlczoay nie Jest ogłoszony i chyba za aoJe o życia nie bęó„ie. itrzę i wier^łea odda’vna, że nowa metafizyka powstanie na tle zetknięcia poglądu fizykalnego z bijolo Ją, bo kwestje dotyczące samych poj-ić Jako takich i ’elementów wrażeniowych“/0h.vi3 tek, ’ach/, czyli jakości /Cornelitia/ są Już miao opornych 1 sprowadzalnych sprzeczności mi^dz** psycholog!stykami a fenomenologami, Już prawie na w-czerpaniu.i blisko punktu uspokojenia ustatec-^n;, Taate probleijy, zwijane z ni^sprowadzalnością bijologji do fizyki, też uspokoją się na pewnym punkcie i nastąpi nieskończony wzrost fctntropji*’ filozofioznej.
aa wrażenie be-r żadnej me/aloaanji stania się to na linji, którą
i
aoże mrazie w sposób niedoskonały wyznacza mój t.^rf.System*Z„indywidualny nara^ie przynaJunieJ/,?otcm oatatecznie loże to wszystko być sfornalizov:anea, zau^if ikowanea.scarnar ionea i definitywnie przechwistan ła 1. O
O 3trofizaie pisać nie będę, Jakoteż o sztuce bawienia się, nie wiea bowiem, e-y strefiła był najlepszą aabawą Chwistka, cv też aoże/zabawa s^ystkich byłaby najlepsza, gdyby była streficzna.Chociaż kto wie.cy
6
w etrefizaie po-a zasadą Chwi^tkolego aalo ania nie kryje sirj Jałcie metafizyczne.Towszeohn rawo bytu: są strefy ciepłe.umiarkowane i zimne strefy świerków, buk^r i k03Ówek, itrefy ucuć, klas, inteligenoji, pro ble.aSw.szystkiego aoże Bóg tworząc świat był naprawdę 3trefi3tą. Zostawiam t«n problem Jako “ zaznać zony’*, ale nio rozwijany.
racaj c Je3*»cze na chwil; do estetyki Chwistka 3z /nie mogę rozstać się z tym Deaonea/ w tejże saaoj koiążce, znajdujera w niej ehaoa po Jedy/lczych *datf, nie ujętych w żaden 3ystea.:’rzedew3„yst>iea razi nas zu pełna sprzeczność w stosunku do traktowania rzeczywistości i foray opadają ręce i nogi nawet, na myśl o szez gółowej krytyce.;ależałoby na-
1’.;a„wir, ka 1’ — nan^ch są własno, ci p bliczn.Chyba nie weźaie ai za złe.beon Chwistek, że w st03unku do niego nie kr-^puj^ się taksaao.Jak r stosunku do Rudolfa Camapa.ezy jakiego jnnero znanego fizyka. 2z Z kt 5rą rozpmvritea się w moich ł jzxicach. estetycznych*, is co Chwistek nie reagował zupełnie /cłr*ba nieartykułowanym pomrukieaz
pisać nową estetpkę w oapcwieazi m.tę całą baliwern}ę, z którą trzebaby walczyć zdanie po udaniu, bo ogólnej ifleji w niej doszukać się nismożna. Ra?“ sł’szymy, że rzeczywistość w sztuce Jest główną rzeczą /że mamy do cenienia w niej z rzeczywistością/ to mówi’*formista“ o parę wierszy da]ej dowiadujemy się, że tematy są niczem.bo ’treść obrnca się w ciasnych. granicach i forma 7yka uje kolosalne różnice*, a „nieuchwytne zmiany formalne mogą z dz$4ła sztuki uczynić r ecz bez wartości. oja estetyku zasadniczo jest pominięta, jakby jej nie było.zupełnie.Pomijam wzmianki o rozmyślnie sfał3zovanych moich idejach, n.p.że Jako kryterjum /!/ wysunąłem dreszcz metafizyczny’.zrią^-ny z „parcdoksalnemw /??/ stwierdzeniem jedności W — „ieloeci“.Cóż na to odpowiedzieć o niezrozumieniu tradno Chwistka posądzić, a3e Jeśli mówiąc o mojej estetyce nie mówi o pojęciu Czystej Formy /kons-trukcJi/, to chyba musi być tem pcw* na doza złej woli.Z tem zaś v;alczyć niepodobna.Gh>rba przychodzi mi na myśl Jeszcze Jedyne usprawiedliwienie że tak znakomity logistyk jak Chwistek, zstępując do takich nizin Jak estetyka i to estetyka moja /kt<5 ry byłem Je o przyjacielem od 9-go roku życia/ nie zasługuje ani na pr^ec pytanie, ani na wysiłek zrozumienia, a przytt-m utrąca się w ten sposób w czyichś tam oczach kogoś nierygoflnego.który tyle na temat estetyki istotnych r-eczy powiedział, że ni3 wiele Chwi3tkowi do powiedzenia zostało i musi on 3 konieczności plBść swoje sfcreTiczne smalone dutki, bo nawet dubami tego nazwać niemożna.
Naprzykład podam tylko jeden charakterystyczny rypadek: ponieważ Ja wymyślam na znawców stuki J t^rzy się a sztuce nie znają /nie odcuwnj*3 jej i nie mają żadnego określonego systemu — ojęć.w którym mogliby swe odczucia — afiksować i umetywo ^ć/, Chwistek musi aby być oryginalnym i w ricen nie zgodzić się r-e mną /t.z.Indiwidualitatsbchoa*rungsgeset?/ powiedzieć, >e to, ’że ktoś Jest złym znawcą sztuki.żadnej mu uj iy nie przynosi, ’rzecież zdanie to jest w/sooe niemoralne.Chwistek zwalnia w niom znawców ze zn rnia się na sztuce i pozwala na aalśze trwanie ich pojęciowego bałaganu, bo sztuka jest tak skomplikowana, wielo waczna i djabli wiedzą jika, v;ięc wo^óle na jej to, nat nic o.kreslonego powiedzieć nieiuOŻna.Me przynosi komuś ujray, jeśli ktoś nie zna n.p.teorii insteina.albo nie odczuwa uroku obrazów Tl Creca ale lepiej żeby „nał i odczuivał i jedno i drugie na tych rzeczach polega kultura. Alt ujmę przenosi, Jeśli ktoś oficjalnie Jest „nayyęą sztuki, mówi o niej, teoretyzuje na Jej temRt.wykłrda swoje pogląfcy, 3iąo* innymi w r, łowi?.pozbawia możności wybrnięcia z zagadnień** przez sweje perfidne plecenia to przynosi nu ujmę.Tak postępuje Chwistek i to rrrynosi ii.a s carowe 7 )
wiele „ujmy11 i bardzo byłoby źle, gdyby był w tem naśladowany.Nie byłoby wtedy postępu w żadnej ze sfer zatrutych Jego demon;c^ną działalnością.
Hie wiem jaką wartość mają logistyczne dzieła Chwistka, ale te filo zoficzne.pisane po polsku, a nie znaczkami są albo stekiem banałów w tem co jest w nich pozytywnego, a w tem co stanowi ich orvginalność są złe, szkodliwe.fałszywe i perfidne i jako takie powinny tyć bez litości tępione.Studjum estetyki definitywnie potwierdziło moje przekonania i zniechęciło do po*»vażne j dyskusji.
Po casie muszę dodać jeszcze, że jeśli tun typ umysłowosci taniego optymizmu i popularnego ględzenia.który reprezentuje w sposób klasyczny Chwistek, nie zostanie zduszony w zarodku, to naprawdę naszej kultrurze umysłowej grozi zupełne zwiotczenie i przedwczesny marazm.Tu nie tylko nie trzeba wmawiać sobie i jnnym.że jest dobrze /co jest specjalnością/ polaków/, ale ryczeć przez jakiś ultra-hyper-supra-doppel megafon, że każ da sekunda umysłowego opuszczenia się zbliża nas do nieuniknionej katastrofy ^gorszej niż trzęsienie ziemi i potop: do zgnicia żywcem we własnym, śmierdzącym sosie.A.le ryczeć o niebezpieczeństwie nie wystarczy trzeba stwarzać środki pr^eciwdziałanla.Straszne s? dla mnie /bez cienia nawet żadnej zazdrości/ te dodadnie głosy literackich krytyków o książce Chwistka jest to groźny symptom.Uczeni.zamknięci w swej najei żonej armatami twierdzy, milczą jak zaklęci, a powinni odezwać się dawno, aby przeciwdziała zachwytowi literatników, że filozof przemówił niczem Boy, zorzumjałym dla nich językiem pustki myślowej.napuszonego bezpłodne:o relatywizmu i pospoljtości.Dosyć tego, bo niedługo będziemy stanowić bandę kretynów, a nie zbiorowisko mające pretensję do nazwy kulturalnego społeczeństwa.Oczywiście dużą wint punos^ą nasi dowcipiarzs i wesołki, ale nie całą.^Torbus gallicusn zdaje się Już powoli mijać, ale pozytywnych wysiłków brak jeszcze okropnie,
4/1I 1933r. NP..Npl.
lzPo napisaniu tej rzeczy wpadła mi w r^ce krytyka ** ielości Rzeczywistości“’ Romana Ingardena./Odpowiedź na nią Chwistka znałem poprzednio ^ykra Jest ta sprawa z przekręconą przez Ingardena cytatą, łtóra o ile mi się „daje została wyjaśniona.Me mimo to istotny atnk pozostaje w mocy i jest według mnie zupełnie słuszny.\taku tego ChwisteŁ w orutalnej odpowiedzi swej rzeczowo nie odparł.Znajduję wiele wspólnego między tą Ir.ytyką a mojemi „arzutami.

ȣ cLo W f^A 1/
5o


k
W *
OJ
i
N
I
J
di
a — »
Ostatnia enuncjacja Chwistaka profesora Chnistka tak się pod isał, dajac wjdocz/iie do zrozunionia że tfk należy o nim pisać w 18-ym Nr. „Epoki“, roztwicra ul scjehane perspektywy dla boiiatorórr, u nie Bdla matołów i tchórzów“, jak to exv>licite sam profesor powiedział.Tu prof. Chwistek daleki jret od optymisty, który ciesz;/! się ’bcckami na ulicy Łobzowskie j?, mrmdantkami w wiosennem słońcu krakowskich p antów i romansami kucharek.To groźny:orok, jakić nowy Szarga czort wie cc.Profesor Chwistek zrozumiał, żo jogo optyndzn jest Tzerdzcny i że nie daleko na nim zaj dzie.Jt st to kolosalne wprost „nawoływańko“ jakiego dotr, “ nie było.I wi le jest w tom słusziofici, gdyby nie ta demoniczna oi^ez;.kr., którą widać^dy w uniesieniu r/Aft, odwijają się fa dy szatylfc. i^ohaterst-
łałi^zanarcifa sie siebie, głodu i nędz r. imię ideji /których chyba nie na/ w iirię sztuki /której też nie widać/ w irię całej narodowej ku] tUx*y, która nagło ni st-jd i i zow-ad zaczęła gineć w oczach prof. Chwistka. A orawdt eą możliwości.Tu zartiast gromić ogłupiałą 1młod?’iBvt^ profesor się jej najwyraźni podlittuj9, trk jak podlizywał się Boyowi,
uczkira ówiate tego, sferom rządzącym i poczi tkując xi ir.al* rzou i filo

zofom, chcąc z tych ontfi tnicL zrobić zastęp swoich uussniów 6cole Chuistdąu.
©
-r-
fl
CD fH
P
<D
-P Oł U
o — p
o
JC.
C
N |
T
Otóż nnie się zdaje, żo nawoływać do bohaterstwa może tylko Itó.śjtto s;an jest bonati rem, Le widzę bohaterstwa w dotychczasowej działalności prof.Ohv^istka v>oza „I ielośeią Rzeczj istobci*^ dnem wystąpieniem w „nożu w bżnerhu1, które nrzyolaeił /to rawda/ odsunięciom go od ^rofesu-
n
rt^ rzez lat 12.^0 jest inn« rzecz, że to władnie jest skardalea naszych sf r naukowych, że by trki prawdziwie genjaLny „s >ecn od logistyki trzymany b^ł rzez lata iia irinazjalnej bolfcrco, zn jeden głu;i artykulik napisany ortografją Brunona Jasińskiego.Ale toż tu i koniec.Sol ludnie milczał rof.Chwistek przez t 12 lat, uoza swei i vsnaniałemi podobno wyczyn&mi w sforze logistyki.I ter: z dopiero, kiedy już został profesorem, saezrł Fvie gcłcsłowno „iiawoł(vwańkaBbez pokrycia,, 1tk to stare eu. się w rzcczewej krytyce nie jego „intencji“, tylko wyników i ich:»odstaw wykazać.Hav, oływać łatwo t&Mt*zyć trudniej.Cz mu, o naviroływacz^U, nie isa eś ’ sztuk, uowiesci i poezji czunni nie hropiieć olbrzjnich kompozycji — H-/ * i syirfonji, i głodzie i nędzy, po tyt^ etru ami, -. ’zeni, roną i zjodzony na-
§2F na podstawi o swoich doj iadezuń, i-~.oże \ \ irzku z waru jakimiś i, yjr/tkoVy i uabkaŁłi, który ch ze 2 % zawsze się j sccze znajdzie.
+ i/Bo chyba nie >oge uznać za boł^terskie wycz^y, oootie.oiio dyl etan-.
ff
wpół przez pluskwy, w śł-ierdzącyiu jakimś barłogu.Hawoiuj dam siebie „bo saneir nawoływaniem aic nie zrobisz.mrzeb daweć “ treśćale nie taką które jodynio godne jest „zasypania torfem“.BcLaterstwem zaś nia j st jedynie wyduszanie i-er force wy >ocin z pustego łba, czy metafizycznogc
nępka na^-et czgr n jest niem właśnie zaprzestanie“ twórczości“ w porę,
i
a nie potarzonie siebio w coraz gorszych vydaniach, dla floty i gloriolk opierając się kredytowo na poprzednich wartośoio r.Ty ca./yczynach, jak to wit lu dziś reM, nie mówiąc o cynicznej oredukcji hyen ogólnego okupienia. Trochę cię uniosłem, al o to nic nie szkodzi nis znoszę świadomego f łszowania rzeczywistości i zabiegania o czyjeś względy w żadnej formie.A przytem &m niojasne wrażenie, że aluzje do jakichś „deoresyjnych zriechęcaczy“ brzmią dziwnie rjodejrzanio r>od nóim adresem bo chyba o robienie interesu na sztuce i o kompromis idejowy na.et sam profesor Chwistek uinio nie poc dza.A i tak byłoby to ord;^nevnem kismstwem, bo zniechęcaczem nigdy nie by2 m. Tylko ja wymagam czegcś od 1 itera+ów, artystów i ludzi intelektu, a Chwistek pozwala im na wszystko z wyżyn swego autorytetu i dlatego jest wygodny i uioże być w sf-Brach średniej inteligencji rorokiem.Tego mu nie zazdroszczę byu jurniej.Prof.Chwistek skarży się, że ktoś tam rie rrzostudjował sumiennie tokstu przeciwnika, a som znanym jost z tej właśnie właściwości /weźmy chociaż pod uwagę Husserlaz Otóż maiu wrażenie, że w „aluzyjnych“/aie tych explicitB.ych, w których stt, ra się mnie niby dobrem zdaniem o rinie^ unieszkodliwić/ są-
d. ch o mnie opiera się przodswszystkiem na gać.aniach p. wnychj wrogich
;oddtj£zenie
ini durniów i draniów i nie jest w, bynajmniej niemożliwe.Aluzję uważam za broń dość płnzią i zrzucającą z aluzjónisty obowiąek odpowiedzialności.^j^^^ft^a^^^g^łi^a^:Co innego jeśli się pisze o ogólnych zjawiskech bez podania nazwiska grenica jest tu ć wyraźna. /Porównaj złotko, mój artykuł p.t.„Tchórze, niedołęgi, czy przemilczacie“ w G-azecie Polskiej marzec 1V32r. p dodałem do tego: aluzjoniści i prztykacze, spłyciarze ooerujący fazdrygulstveui i gny mlstwero.z
Doprawdy wstyd tek daloko się nie zajtdzio.A może to z mojej jak mówią jacyś durnie- wcza.
strony megalomanja, ozy manja pr 2 e śla<jŁ©KSE±a W każdym razia pewne jest, że istotnie choazi o prawdę, a nie o dopingowanie programoi„emi fałszami, z jakichś narodowych twórczych arabieji i pomnażanie i tak już znacznej ilości duchowej tandety, będącej u nae w obiegu.Tylko prawdą ideji można coś pośrednio dla tej nieszczęsnej kultury narodowej zrobić.Ineczej

wygląda to trcchę śmiesznie jak w tvn? wJ rbZj, ku:11 idźcie ja na każdym kroku „będą na was patrzył w mycce i szlafroku“.
szyccy liter!)ci clural prof.Chv.lstl:a la sz!Uchętno „banały /tak dosłownie piszą/, które vy~nowiada, ale nikt nie analizuje istotnej trości jo o idojil.Ależ nanewie, czy nie widzicie, jekie to jest tanie, te nawoływańka.Trzeba mieć tu >et i nie oua\ aiuć się śmieszności, aby t#k ra ać to fekt, el© to nie kosztuje podrostu nic.P0v.l3m banał S la Chwistek, za który noże nawet zdobędę t.zw.„poklask“ w lubiącej widpć banały ni-s.oj „braci literackiej“, która nie znosi rzoczy wytrącających ją ze zdobytej równowagi nie znosi czegoś nad CZ©JU trzeba pomyśl oć.Otóż rie chodzi o ilość, tylko o jakość.Kie o to żeby było 40.000 iifcerr fcóvr, tylIio żeby było 3-clu dobrych, a 39.995 dobrych odbiorców tej literrtury, a ni^ zaś banda nustołó?1, j£.ko odbiorcy tych 40.00C lichych gryzipiórów.W tym ki runku nrleży prcccw/ć.ALo po:.a właśni© bonnlncui „nawoływańlcami“ /nclepkiimi nc podejrzanej jakości towtrze/, istotna strona książki proi.Oły letka nio jopt w tym włi iśnle kicruitku wartoócią.TBo nic nie nomogą programowo narzucono samemu u obie ide ja, jeśli ^runt pou nie nie jes* odpowiedni Na tak prz. zemnie zdefinjowanym „demonicznym“ charakterze wyrosła nawet wzniosła ide ja, bidzie lodził® owoce niezdrowe, a nawet trujące, jak to chyba jasno v częś&i ściśle krytycznaj wykazałua.4 to jedynie na samym tek.cie, boz odwoływania się do t.zr.“’intuicji“. Mam wraź. nie, że bunda dowoipinrzy i spłyciarzy, której nie dość przywódcom takich, jak Boy i Słonimski, 00trzebujo swe^o tooreti kr, opart,
tl
go o większy jorizcze auorytet.Tcj niezbyt zaszczytnej rch poajął się prof.Chwistek, dla popularno oi wóródiac sfor literackiej pcudoiuteligencji, kt ón j to pcjul^rno^ci owoce zaczął już zbierać w postaci dodatnich krytyk.ITie zazdroszczę mu toj popularności, ani kr;1tvk, ani towarzystwa.Jest to podobny kawał jrk z futurystami, podczas ich „puczu“ w 19^9 r

Powrót do strony „Stanisław Ignacy Witkiewicz - Leon Chwistek - Demon Intelektu.djvu”.