<<< Dane tekstu >>>
Autor Feliks Gwiżdż
Tytuł Dziś, albo nigdy
Pochodzenie Fale
Wydawca Księgarnia Polska B. Połonieckiego; E. Wende i Sp.
Data wyd. 1907
Druk Drukarnia Powszechna
Miejsce wyd. Lwów, Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Dziś albo nigdy.

Karolowi Adwentowiczowi.
Dziś, albo nigdy. Przedemną mrok głuchy
i noc bez końca —
i nie wywalczę ni sobie ni wam
dnia, coby mroki rozświetlił i noc.

Dziś, albo nigdy. Walczyłem, jak chłop,
którego dziecku chleba kęs ostatni
nieprawe brały ręce — —
i upadam...

Na brzeg mię pusty przypędziły losy
i siedzę tutaj sam i patrzę w próżną dal,
a morza warkot pieni się i wyje
i bałwanami wali o mój brzeg —
i śmiechem dzikich skał, idących w nieba strop,
biczuje moje serce...


Ha ha! jak siecze, jak pali ten śmiech,
jak burzy krew stygnącą! —


...Wszak to ja górom przysięgałem czarnym
iść i wojować i wracać zwycięscą,
słońca zapalać i rozpraszać mroki,
prostować ścieżki,
w bolu się odradzać,
zwiastunem Dobra być — —
to ja...


A dziś na pustem wybrzeżu
sam, jak chwast dziki, tu siedzę
i pokonany patrzę w próżną dal — —
anim tu Chrystus na krzyżu rozpięty,
ani mi serca nie żrą głodne sępy,
jeno tak siedzę sam, jak trądem tknięty,
i patrzę — — —
smutek mię dobija tępy...


Dziś, albo nigdy. Skoro świt,
już powinienem być po tamtej stronie.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Feliks Gwiżdż.