Dziennik Serafiny/Dnia 26. Czerwca
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Dziennik Serafiny |
Rozdział | Dnia 26. Czerwca |
Wydawca | Księgarnia Gubrynowicza i Schmidta |
Data wyd. | 1876 |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Ojciec kazał mnie wywołać na rozmowę przed dom, na ławkę. Z początku mama się sprzeciwiała temu, chciała mi towarzyszyć, po namyśle jednak puściła mnie... szepnąwszy do ucha — Serafinko — ja na Jenerała nigdy w życiu nie zezwolę... To sobie powiedz... za nic! nigdy!
Ojciec ledwie mnie zobaczył, począł gorąco i żywo: — Chcą ci kamień do szyi przywiązać! Idjotę, głupca, kalekę ci matka stręczy... Przecież ja mam prawa ojca! Z tego nic być nie może... Żadna panna nie połakomiła się na te problematyczne miljony... a moja córka miałaby paść ofiarą? Porównaj że proszę, tego, którego ja ci daję, z tym którego Matka stręczy...
— Kochany Ojcze... obu ich nie chcę... to was pogodzi.
— Wcale nie... na chwilę się to przeciągnie, i Matka, ja ją znam, na swojem postawi... Powinnaś mieć rozum i ufność we mnie.
Pół godziny musiałam słuchać argumentów ojcowskich.... — aż mi się już na płacz zbierało. Przecież dał się namówić, aby mnie dać czas do namysłu.. Musiałam przyrzec tylko, że bez jego zezwolenia żadnem się słowem nie zwiążę względem pana Oskara... Mama przysłała po mnie służącą, i tak się rozmowa skończyła.
Słowem — ja jestem najnieszczęśliwszą istotą na ziemi...
Co tu począć? co począć? — Nawet myśleć nie umiem...