Dziewica na rozdrożu
←Do... | Dziewica na rozdrożu[1] Poezye Adama Mickiewicza. T. 1. (1899) Poezye przypisywane Mickiewiczowi Adam Mickiewicz |
DZIEWICA.
Dwie drogi mam przed sobą, nie wiem, kędy wiodą:
Wychodzę na świat z domu, od ojca, od matki,
Szukać i zbierać życia doczesnego kwiatki,
Co mi będą pociechą, rodzicom nagrodą.
Lecz jakie są, gdzie rosną, nic wiedzieć nie mogę...
O mój dobry pielgrzymie! opowiedz mi drogę.
PIELGRZYM.
Nie błądzi, kto się pytać ma ufność, pokorę,
Bo błądząc szukać drogi — śmiertelnych udziałem.
Na usłudze podróżnych już się zestarzałem;
Wielu pyta, lecz późno; ty się pytasz w porę.
Dwa są życia ogrody i dwie do nich drogi,
Jedna idzie od wschodu, druga od zachodu:
Ta jest stroma, skalista i przybrana w głogi,
Do tego, kędy wiedzie, podobna ogrodu.
Twarda ziemia w ogrodzie i twarde są płody;
Przedniejszą tam ozdobą są dęby i skały;
Długo rośnie tam owoc, nim będzie dojrzały.
Na wysokich zbyt drzewach rwać trzeba jagody;
Niema tam chwil i godzin, same tylko lata,
Niema pór, jedna wiecznie panuje pogoda,
Niema farb, wszystko kryje jednobarwna szata,
Niema nowych zwyczajów, wiecznie jedna moda;
Nie znają tam, co różność, rozmaitość, mnóstwo,
Mieszkańcy tam jednacy, jako jedno bóstwo,
I myśl ich zawsze jedna, jako jedna wieczność,
Łączy przeszłość, obecność i przyszłą konieczność.
Na cierniach i opokach spoczywa wygoda,
Wpośród trudów błogiego zażywając stanu,
Ich użycia żywota godłem zdrowa woda,
A ich duszy obrazem — cisza oceanu.
Ten ogród jest ogrodem Cnoty-czarownicy,
Niepowabny i groźni tam siedzą strażnicy;
Lecz kto ufa, że Boga, że siebie nie zdradzi,
Lew mu bramę otworzy, słoń go zaprowadzi.
Na prawo widzisz drugą, druga idzie ścieżka,
I gładka i pochyła, kwiatami ozdobna,
Do tego, kędy wiedzie, ogrodu podobna.
Tam druga czarownica, zwodna Rozkosz mieszka.
Widziałaś w piękne lato przy zachodzie słońca,
Na powietrzu krąg drobnych, niezliczonych muszek?
To jest obraz mieszkańców, ich myśli, serduszek,
Ich żywota w ogrodzie i obraz ich końca.
Murawa tam posłaniem, lecz wpośród uśpienia
Nie odświeża mieszkańców balsam ukrzepienia;
Różnobarwnym czarują tam kwiaty kolorem,
Lecz które kwitły z rana, więdnieją wieczorem.
Tam mieszkańcy tak różni, jak różne owadki,
Ich myśli tak odmienne, jak odmienne kwiatki.
Używają ogrodu, nie syci ogrodu;
Piją miód, i wypiwszy, niekontenci z miodu.
Nie myślą tam, co było, co będzie za długo,
Chcą samą, coraz inną obecnością władać,
Jedną czaszą słodycze, gorycz piją drugą,
Śmieją się, aby płakać, latają, by spadać;
Ich jestestwo tak lekkie, jak puszek i cienie,
Tron ich sławy dźwigają zefirów ramiona,
Obrazem ich żywota jest senne marzenie,
Ich szczęście błyskawica, oślepi i kona.
Kto w próżnym między ziemią a niebem zakresie
Chciałby mieć rydwan szczęścia, ciągnion przez powiewy,
Niech tu idzie z ufnością i nadzieją Ewy,
Wąż mu bramę otworzy, motyl go zaniesie.
Masz ogrody i drogi, masz otwarte pole,
Lecz wybór chciej, dziewico, na twej zważyć szali;
Bo żeby woleć jedno, na to Bóg dał wolę,
A rozum, byśmy z woli przed nim sprawę zdali.
- ↑ Dziewica na rozdrożu ma tylko to za sobą, że ją redakcya »Noworocznika litewskiego« na r. 1831 przypisała Mickiewiczowi.