Encyklopedia staropolska/Dach
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Encyklopedia staropolska (tom I) |
Indeks stron | |
Artykuł w Wikipedii |
Dach. Karłowicz w cennej swojej rozprawie „Chata polska“ pisze: „Dach jest wyrazem giermańskim przez nas zapożyczonym; nie wynika stąd jednak, aby przodkowie nasi poznali i nauczyli się dach robić od giermanów, jak np. odwrotnie, z tego że niemcy zapożyczyli naszego wyrazu granica w postaci Grenze lub Gränze, nie wynika, że nauczyli się pojęcia i znaczenia granicy od nas. Jak my obok wyrazu dach posiadamy swojskie strzecha, poszycie, tak też i giermanie mają własny wyraz Mark na oznaczenie granicy“. Wszyscy Słowianie posiadają w różnych postaciach na oznaczenie dachu wyraz strzecha, a ten pochodzi od — strzeć (rozpostrzeć, rozpościerać), oczywiście rozpościerać to, z czego robili Słowianie pierwotnie wszystkie swoje dachy (a czego dotąd zresztą lud używa), t. j. w okolicach rolniczych: słomy, w leśnych: kory świerkowej i dranic, w błotnych: trzciny. Trzcina w czasach, gdy kraj był o wiele bagnistszym, niż dzisiaj, musiała być najpospoliciej na dachy używana, jak to jeszcze dotąd w wielu wioskach między moczarami położonych widzimy, a tem się tłómaczy łatwo wspólność pierwiastku w wyrazach trzcina i strzecha. Tak samo i po łacinie stramentum znaczy poszycie, a stramen — słomę od tegoż pnia językowego: str. Podobnież culmus znaczy źdźbło zbożowe, a culmen — dach. Więc pierwotnie nie było mowy o kryciu chaty, ale o rozpostarciu nad nią słomy lub trzciny. Dach pierwotny, prototypowy, był niewątpliwie budowy najprostszej, t. j. z czterech równych boków złożony, czyli piramidalny, namiotowy. Taki kształt mają najstarsze budynki na kuli ziemskiej, jakimi są piramidy egipskie, a w Polsce dachy średniowiecznych brogów, dotąd przez lud nasz podobnym kształtem budowane. W takim dachu nie było jeszcze wcale boków szczytowych, bo wszystkie cztery były sobie równe, jednakowo pochylone ku sobie i jeden wspólny mające wierzchołek czyli strop. Najstarsze chaty wiejskie, XVII-go wieku sięgające, jakie piszący to w zakątach kraju dawniej napotkał, miały właśnie strzechy swoje kształtem do brogowych zbliżone (typ. 1). Gdy jednak wskutek wzrostu ludności, potrzeb jej i zasobów domowych, mieszkanie zaczęło się wydłużać, więc i dach, stosujący się do zrębu, zmieniał swój kształt, przechodząc w przedstawiony na rysunku typ 2 i 3, w których są już po końcach boków długich dwa krótsze szczytowe. Typ 3-ci przedstawia szczyty łamane, w których część pochyła b—c była strzechą, a pionowa a—b dawana była z desek, żeby umieścić w nich okienko. Załomek ten i okienko jest jakby pamiątką po załomku i otworze pierwotnej strzechy, służącym do wyjścia dymu w dawnych chatach „kurnych“, a wpuszczania światła na poddasze (typ 1, lit. a i b). Gdy zasoby wieśniacze ciągle się powiększały, a poddasze jest najodpowiedniejszym ich składem, nastąpiło rozprzestrzenienie tego poddasza za pomocą budowy szczytów typu 4-go i 5-go. W typie 4-ym zachowany jest jeszcze załamek strzechy a—b, a ściana b—c jest już pionowa dla pomieszczenia okien i izdebki szczytowej na strychu. Szczyt typu 5-go jest już cały drewniany. Podobnego rozwoju w budowie dachów naszych, stanowiącego wybitny charakter domostwa polskiego, nie można jednak podciągnąć pod żadną chronologję historyczną, ani prawidło budownictwa. Różne okolicami czynione były wyjątki i przemagają dotąd typy. Dachy wszystkich pięciu kształtów na domach z drzewa mieliśmy już w Polsce w wiekach średnich, lubo typ 1-szy i 2-gi dawniej, jako pierwotniejsze, przeważały. Za naszych czasów pamiętamy już takie zmiany w wioskach na Podlasiu i Mazowszu, że tam, gdzie przed laty 40-tu większość dachów należała do typu 3-go, dzisiaj przemaga typ 4-ty i 5-ty. Na kościołach średniowiecznych w Polsce bywały zwykle dachy dachówkowe, a dachówki bywały niekiedy kolorowo polewane. W Krakowie, skutkiem zapewne blizkości żup czyli kopalni olkuskich, znajdowały się nawet dachy ołowiane, przeciwko którym tak występuje Długosz, opisując wypadek z wieku XIV-go: „W Krakowie wszczął się pożar blizko kościoła Wszystkich świętych, skąd gdy węgiel wiatrem uniesiony padł na kościół katedralny, blachą ołowianą pokryty, cały spłonął ogniem, od którego mury i ściany popękały. Wypadek ten może być nauką i przestrogą dla potomnych, ażeby w pokrywaniu kościołów nie zawierzali blachom ołowianym, pozór tylko świetny i okazały mającym, ale raczej używali dachówek, chociaż mniej ozdobnych i błyszczących“. Gdy w wieku XVI Polacy, zostając pod wpływem włoskim, zaczęli zniżać na domach swoich bardzo wysokie pierwotne dachy, Łukasz Górnicki tak przemawiał przeciwko temu w „Dworzaninie“: „Kiedy naprzód ludzie budować poczęli, wywiedli na domiech wysokie dachy, nie dlatego aby się dom zdał ozdobniejszy, ale iżby łatwiej deszczowa woda ściekać mogła, a dach się nie kaził: a wszakoż ku temu pożytkowi i ozdoba przystąpiła, tak iż owe dachy, co je włoskimi zowią, a nie są i stoją by kominy, abo studnie niepokryte, nigdy tej piękności, tego kształtu, ani pożytku nie mają, bo ogniowi czym innym, a nie tym oszpeceniem, zabieżećby się mogło“. Najpospolitszem wiązaniem dachu wiejskiego w Polsce były krokwie połączone „jętką“, z którą tworzyły kształt litery A. W budynkach szerszych dawano pod jętkami przez całą długość domu dwa „podciągi“, przy bokach leżące na pionowych „stolcach“. Bywały jednak wyjątki. Dwór np. we wsi Dobrochach (na Mazowszu łomżyńskiem), postawiony w r. 1799, może dlatego że miał ciężki dach dachówkowy na ścianach drewnianych, posiadał wiązanie dachu przedstawione tu pod fig. 6. Grzbiety i okapy dachów gontowych lubiono ozdabiać wyrzynanymi gontami. Podajemy tutaj zanotowany przez nas w r. 1870 rysunek grzbietu i okapu na starym dachu kościelnym w Tęczynku (fig. 7 i 8).
Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Zygmunt Gloger.