Encyklopedia staropolska/Działo
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Encyklopedia staropolska (tom II) |
Indeks stron | |
Artykuł w Wikipedii |
Działo. Kronikarze polscy podają wzmianki o używaniu dział czyli armat podczas wojen, bitew i oblężeń już w wieku XIV i XV. Bliższe jednak szczegóły o działolejniach czyli ludwisarniach i ludwisarzach, odlewających działa i dzwony kościelne, mamy dopiero z czasów Zygmunta I. Główne ludwisarnie pozakładano wówczas w Krakowie, Lwowie i Wilnie. Działolejnia i puszkarnia wileńska zaopatrywała zamki litewskie w działa, rusznice, proch, pociski ogniste i t. d. W czasie wjazdu królowej Bony do Krakowa 1518 roku strzelano na Kleparzu z 74 dział, ulanych z rozkazu kr. Zygmunta I przez artystów swoich na obronę królestwa. Ten sam Jan Behem, który odlewał królowi dzwon ochrzczony imieniem królewskiem w r. 1520, odlewał także „słowiki, smoki i falkonety“ do arsenału królewskiego. Pomagali mu Glazer, Huber, Szmukier i inni, zanim zastąpił go w r. 1525 Serwacy. Działo krakowskie z tamtych czasów przedstawiamy tutaj pod fig. 1, podług rysunku, zdjętego około r. 1870 przez malarza Gumińskiego w Nieświeżu, gdzie w liczbie wielu innych znajdowało się wówczas. Działo to, podług opisu i wymiarów p. Gum., posiadało znaczną długość, bo 2 metry i 26 centymetrów i nosiło na sobie na jednej tarczy herb państwa a na drugiej napis: Sigismundus D. g. Primus Rex. Polonie etc. me facere ordinavit. Drugie działo tu przedstawione, także nieświeskie i podług Gumińskiego, 1 metr i 80 centym. długie, posiada na sobie r. 1537 i herb domu Sforcjów, t. j. królowej Bony. Trzecie działo długie 1 metr i 63 centym. nosi na sobie r. 1541 i napis: „Dobra to obrona skim Pan Bóg jest“. Czwarte długie metr 1 i 93 centym., odlane artystycznie w r. 1698, ozdobione jest płaskorzeźbą św. Jana Chrzciciela. Działo, przedstawione tu pod fig. 5, długie m. 1 i 82 cent., nosi na sobie herb miasta Lwowa i napis ludwisarski Lenhart Herl hat mich Gossen. Działo pod fig. 6 przedstawione, o 6 centymetrów od poprzedniego dłuższe, opatrzone jest rokiem 1536 i również herbem Lwowa a także napisem skopjowanym przez p. Gumińskiego: „Felix civitas oves providet bella tempore pacis“. Syrokomla, opisując w „Wędrówkach“ swoich Nieśwież, wspomina, że oglądał tam 7 armat większego kalibru z lat 1529, 1534, 1536, 1541 i 1543 po większej części z herbami m. Lwowa, jak również 5 dział z czasów Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła, opatrzonych herbami radziwiłłowskimi i latami: 1591, 1599 i 1600. Syrokomla twierdzi, że działa te są tak prześlicznej roboty, iż oczyszczone, mogłyby się stać ozdobą najwykwintniejszego salonu. Zapewne są to te same, które książe Karol „Panie Kochanku“ pokazywał Stanisławowi Augustowi podczas jego bytności w Nieświeżu, a które przedstawiają:
1) wydrę pięciugłową; 2) Cyrce, w kształcie potrzaskanej kolumny związanej przy osadzie, środku i wylocie śpiżowym powrozem; 3) Cerbera, mającego kształt nieociosanej kłody, od której połowy wiją się płomienie; 4) ośmiokątny graniastosłup, na nim dwie sowy, zabijające dwie myszy; 5) najpiękniejsza ze wszystkich, obwinięta jest w kształcie kłody winną łodygą, której liście z wdziękiem się rozściełają po dziale. Lwów słynął swego czasu z odlewnictwa, a w aktach miejskich liczne o tej sztuce spotykamy wzmianki. Zbrojne pogotowie Lwowa, jako pierwszorzędnej warowni polskiej, dało początek ludwisarstwu miejscowemu, a odlewanie dział i dzwonów stanowiło najgłówniejszy zakres tej sztuki. Już w r. 1382 — powiada p. Władysław Łoziński — wymieniany bywa Nicol fusor campanarum, a w r. 1426 miasto ma stale płatnego ludwisarza i puszkarza Walentego. W r. 1537 dwaj mieszczanie lwowscy ręczą za Hanusza Sworcza, że nie opuści miasta Lwowa, dopóki nie stanie pokój między Polską a hospodarem mołdawskim. Widocznie obawiano się, aby hospodar nie pozyskał Sworcza do odlewania dział. W r. 1549 Leonardus pixidarius obowiązuje się do ulania dzwonu 8-centnarowej wagi. Ten Leonardus będzie to niewątpliwie Lenart Hirt czy Hirl podpisany na kilku pięknie modelowanych i ornamentowanych działach, znajdujących się w muzeum historycznem miasta Lwowa. Na jednem z nich większem (Fig. 7) znajduje się pod herbem m. Lwowa rok 1534, na polu czopowem orzeł polski, a na otoku poniżej zapału napis Lenart Hirt hat mich gossen. Na innem bogaciej ornamentowanem, na polu wylotowem, po obu bokach orła polskiego, podzielona cyfra roku 1529, na polu zapałowem, gdzie herb Lwowa, dwie litery L. H. (Fig. 8). Odtąd mnożą się w aktach lwowskich nazwiska odlewaczy dział i dzwonów, a między innemi coraz częściej występują czysto polskie. W r. 1577 książe Wiśniowiecki, wojew. wołyński, pozywa do sądu ludwisarza Feliksa Zielińskiego z powodu ulanego dużego działa: tormentum bellicum bombardarium, opus magnum. Do wybitniejszych ludwisarzy lwowskich należał Lenart Herle, któremu miasto wydzierżawiło w r. 1566 nowo zbudowaną swoją prochownię. Dla księcia Romana Sanguszki odlewa on działa do zamku żytomierskiego. Dla Jerzego Mniszcha i dla „J. Mci pana krakowskiego“ odlewa także działa, przeznaczone po większej części dla Kamieńca podolskiego. Za robotę płacono mu po 4 złote (czerwone) od centnara. „A kiedy będzie oddawał, ma trzykroć pierwej strzelić z niego, jako temu jest obyczaj“. Wspomniany powyżej Zieliński vel Ziołkowski odlewał działa dla p. Czaplica, dla Jana Sieniawskiego i innych. Daniel Stefanowicz odlewał działa dla Jakóba Pretficza, kasztelana kamienieckiego. Puszkarz Jerzy (Georgius pixidarius) obowiązuje się r. 1614 odlać 3 działa wojewodzie kijowskiemu. W r. 1629 urząd lwowski radziecki, mając „zleconą w puszkarskim rzemiośle biegłość“ Jana Tuczyńskiego, nazwanego „Czocher“, daje mu w dożywocie wieżę miejską na wale, tak zw. „zimnowodzką“ za spłatą małego rocznego czynszu. Jerzy Frank w drugim dziesiątku XVII wieku odlewał działa i moździerze dla p. Jacimirskiego, dla pana hetmana, dla starosty lwowskiego a najwięcej dla Pawła Grodzickiego, „starszego nad armatą koronną“. Syn tego Jerzego, Kasper Frank, zwany inaczej Frankowicz, objąwszy ludwisarnię po ojcu, był dostawcą hospodara wołoskiego, dostarczał także dział dla miasta, dla pana Cetnera, dla hetmana polnego Potockiego i innych. Znani byli jeszcze z tej rodziny Jan i Andrzej, ludwisarze lwowscy. Wyrobem jednego z nich — jak mniema Łoziński — było niewątpliwie działo, o ile sądzić można z opisu, istne cacko odlewnicze, które fundował był miastu Marcin Kampian. Było ono, podług opisu z r. 1670, niezbyt długie, nakształt smoka w karpiową łuskę, ze skrzydłami, piękną robotą formowane. Działko to zaprzepaszczone przez ludwisarza Lotrynga, który je wziął z arsenału miejskiego do oczyszczenia, należało do owych fantastycznie modelowanych odlewów, których typowy okaz posiada muzeum historyczne Lwowa w dziale żelaznem, ulanem w formie delfina z herbem miasta na grzbiecie. Najpóźniejszym okazem odlewnictwa lwowskiego są ładnie ornamentowane działka bronzowe miejskie z r. 1740, tak zw. Apostoły, których 7 sztuk dochowało się w muzeum historycznem lwowskiem. W zbiorach piszącego znajdują się dwa odlewy gipsowe części dwuch dział. Jedno z nich (fig. 9), jak to już sam herb wskazuje, należało do Zamojskich i ich twierdzy Zamościa. Drugie (fig. 10) odlane było za kr. Jana Kazimierza w r. 1655 dla artyleryi litewskiej, gdy jenerałem tejże był Mikołaj Władysław Judycki, jak to napis pod Pogonią objaśnia. Działa polskie miewały rozmaite nazwy, które odnosiły się do całych kategoryi tychże, bądź nadawane były imiennie czyli pojedyńczo, jak np. dzwonom. Wac. Al. Maciejowski tak pisze w tym przedmiocie: „Były działa albo pojedyńcze, albo organki, zwane inaczej plotkami, dlatego że kilka dział splatano razem, co im organu nadawało postać (Kronika Bielskiego). Pojedyńcze działa były duże i małe. Nosiły nazwisko duże działa od znaków, które na nich wytłaczano, zowiąc się: jaszczurką, smokiem, lwem, łabędziem, bazyliszkiem, panną, sokalem, kobzą. Jedne były kartany czyli cięższej wagi działa; drugie burzące, któremi trafiano gdzie kto chciał, twierdze burząc. Małe działa nazywały się uffnice (które pomiędzy uffy wciskano strzelając), szlęgi, półhakownice. W ogólności moździerze do kul kamiennych nazywano kamiennikami. Znajdujący się w zbiorach piszącego inwentarz zamku tykocińskiego z r. 1603 poucza jednak, że działa do wyrzucania kul kamiennych 9-calowej średnicy nazywano „kotami“. Ale były jeszcze 4 olbrzymie moździerze do kul kamiennych 15-to calowej średnicy i te nosiły nazwy imienne: Dziad, Baba, Zygmunt i Witold. Z inwentarza spisanego w r. 1639 na żądanie starszego nad armatą koronną, Pawła Grodzickiego, który dużo zamawiał u ludwisarza lwowskiego Kaspra Franka, dowiadujemy się, iż tenże odlał 6 dział, które były nazwane: Ariel, Taurus, Virgo, Pisces, Cancer, Scorpio, i niewątpliwie były ozdobione odpowiednimi emblematami. Łukasz Górnicki w swoim „Dworzaninie“ powiada, iż biskup wileński Janusz posłał w podarku carowi tatarskiemu przez jego posła „kulę żelazną od Piszczka“, a dla carowej łokieć płótna „koleńskiego“ (kolońskiego) na chustki. W „Archelii“ (artyleryi) Jana Dekama z r. 1643 Bazyliszkiem nazwane jest działo długie na 15 stóp, wyrzucające 48 funtów żelaza. Pewien rodzaj małych, łatwo przenośnych działek nazywany był „półdziałkami“; inne znowu małe polowe działka nazywano „półsokołami“. Błażowski w tłómaczeniu Kromera mówi: „Dwoje półdziałek na naszych wystrzelili“. Każdy szlachcic, będąc z natury swego stanu rycerzem obowiązanym do obrony kraju, miał tem samem prawo trzymać jak najliczniejszą zbrojną czeladź a zatem i wojsko, mieć zasoby broni wszelkiego rodzaju a zatem wyrabiać proch, budować twierdze, lać i posiadać armaty. Gdy na duże działa stać było tylko panów, szlachta mniej można miewała często mniejsze armatki, częściej do wiwatów niż do obrony jej dworów służące, jak również moździerzyki w tym ostatnim celu. Krasicki pisze w „Panu Podstolim“: „Na przyjazd gości przedniejszych, gdy się we wsi ukazali, strzelano z harmat i moździerzy“. Są ślady, że poza stałemi ludwisarniami w Krakowie, Lwowie i Wilnie, istniały w wielu miejscach czasowe, np. we Włodzimierzu wołyńskim i Łomży w XVI wieku, w Malborgu i w Nieświeżu Radziwiłłów w XVII wieku, gdzie były lane działa żelazne umieszczane na wałach twierdzy zamkowej. Do Wiśnicza około r. 1630 ks. Stanisław Lubomirski sprowadził zdolnego ludwisarza z Augsburga Eljasza Flickera, który miał osobliwszy sekret w mieszaniu kruszców. Prawdopodobnie jego to odlewu jest kolosalne, bo 4 metry i 19 centym. długie i wytwornej roboty działo z herbem Lubomirskich Szreniawą i rokiem 1634 oraz literami S. L. C. W. P. R. S. S. B. C., znajdujące się w przedsieniu pałacu Potockich w Łańcucie, gdzie także są umieszczone i inne dwie armaty z herbem Potockich Pilawą: jedna odlewana w r. 1591 przez Michała Ottena w Krakowie kalibru 12-to funtowego, ważąca 25 centnarów i druga Józefa Potockiego z 1740 r., ważąca 35 centnarów, z apostołem św. Jędrzejem. Działa te łańcuckie opisuje J. Kołaczkowski, mówiąc, że są „pułkowe wielkiego kalibru, które dawniej w Polsce sokołami zwano“. Michał Miethen, pisząc w XVII wieku o artyleryi polskiej, wspomina, że Flicker na rozkaz Lubomirskiego ulał 6 dział ciężkich, których robota i dobroć była tak doskonałą, że od przełożonego nad arsenałem krakowskim otrzymał zaszczytne świadectwo. W arsenale wiedeńskim znajduje się działo małego kalibru odlewu Piotra Wagnera z r. 1646, ozdobione orłem polskim i uchami do podnoszenia w kształcie delfinów, oraz drugie nadzwyczaj piękne, dziwerowane większego kalibru, także z delfinami, odlewu Jakóba Friebla, ofiarowane przez króla Augusta II cesarzowi Karolowi II w r. 1736. Trzecie działo polskie w tymże arsenale pochodzi z czasów Augusta III, odlane przez ludwisarza krakowskiego Weinholda, ma przy sobie objaśniający napis „Legion III polski pod komendą jenerała Dąbrowskiego zdobył tę armatę na Prusakach pod Tczewem dnia 23 lutego 1807 r.“ Saint-Remy wspomina o ludwisarzu polskim Banii, który miał szczególniejszy sposób zalewania wystrzelonych zapałów. Bibljoteka Załuskich posiadała rękopis Józefa Norońskiego z roku 1665 p. t. „Artylerja czyli nauka o działach“. W r. 1718 koszt odlania działa śpiżowego 24-funtowego, czyli pół-kartana, ważącego 40 centnarów z robotą, rachując centnar po 27 tynfów, a łoże do niego 900 tynfów, wynosił ogółem tynfów 11,780, zaś pół-kartana żelaznego — 1520 tynfów. O sztuce odlewania dział obszernie i z dodaniem mnóstwa objaśniających a pięknych rysunków traktuje wydane w Warszawie r. 1781 trzytomowe dzieło Józefa Jakubowskiego, kapitana i profesora artyleryi koronnej, p. n. „Nauka artyleryi, zebrana z najpóźniejszych autorów, napisana dla pożytku korpusu Artyleryi narodowej, z rozkazu i nakładem Jego Król. Mci“.