Encyklopedia staropolska/Jazda polska

<<< Dane tekstu >>>
Autor Zygmunt Gloger
Tytuł Encyklopedia staropolska (tom II)
Indeks stron
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii


Jazda polska, jak słusznie mówi jej dziejopis Konstanty Górski, była główną i zasadniczą bronią w wojsku polskiem. Jej krwią i męstwem zdobyte są wszystkie zwycięstwa Polaków w dawnych wiekach. Jazda polska nietylko że wypełniała z odznaczeniem zwykłe zadanie swej broni, ale oblęgała twierdze, jak Psków w r. 1581, broniła ich od oblężenia, jak pod Chodkiewiczem w Inflantach, brała udział w szturmach do obozów ufortyfikowanych, jak w r. 1673 pod Chocimem. Ona za wojen szwedzkich i kozackich uratowała w potopie krwi i łez tonącą Polskę. Ona — jak to nawet przyznał sławny Moltke, gdy spoglądał na Wiedeń z wieży św. Szczepana — ocaliła pod wodzą Sobieskiego całe chrześcijaństwo od przewagi muzułmańskiej. Oswobodzenie Wiednia było ostatnim europejskim czynem jazdy polskiej. Historję jazdy polskiej dzieli Konstanty Górski na 4 wybitne okresy, odpowiadające mniej więcej czterem wiekom od XV do XVIII, zaczynając okres pierwszy od r. 1410, czyli bitwy pod Grunwaldem. O dawniejszych czasach Górski nic nie pisze, dla braku wiadomości archiwalnych. Nie idzie wszakże zatem, aby ta jazda nie miała swojej wielkiej przeszłości. Rok tylko 1410 był datą jej zwycięstwa nad czołem rycerstwa całego zachodu Europy, jakiem był zakon Krzyżacki, stanowiący najpierwszą wówczas potęgę militarną. Już jednak w XI wieku pisarz arabski Al-Becri zapisał, że władca polski Mieszko (Mieczysław I) miał trzy tysiące takich wojowników, z których każdy za 10-ciu innych stanie. Kadłubek, mówiąc o buncie Masława przeciwko Kazimierzowi, wnukowi Chrobrego, wzmiankuje o zebraniu przez Masława „najwprawniejszych kopijników, nie licząc w to łuczników, procników, halabardników, szabelników, ludzi w szerokie uzbrojonych miecze i wielkiej liczby konnych i pieszych.“ O wojskach „konnych i pieszych“ zaświadczają kronikarze przy każdej wojnie. Tak książęta: Mieczysław, Bolesław i Henryk, gdy r. 1146 ruszyli przeciw bratu Władysławowi do Krakowa, mieli wojska „konne i piesze.“ Bolesław Kędzierzawy wyprowadza r. 1167 przeciw Prusakom wojska konne i piesze. Długosz podaje, że Bolesław Pobożny, książę kaliski, w wieku XIII posiadał doświadczone i ćwiczone w boju wojska „konne i piesze,“ a sam odznaczał się świadomością sztuki wojennej, czego dowiódł w wielu wojnach, np. dopomagając księciu pomorskiemu Mszczujowi do odebrania Gdańska Sasom. Król Jagiełło posłał Witoldowi, idącemu r. 1408 na wyprawę moskiewską, posiłki, złożone z pięciu chorągwi polskich, liczących razem 1000 kopijników. Bitwa pod Grunwaldem, powiada Górski, była szczytem rozwoju pospolitego ruszenia i rozkwitem ducha bohaterskiego w całej masie polskiej szlachty. W r. 1424 posłał Jagiełło do Ołomuńca na pomoc cesarzowi Zygmuntowi przeciw Husytom 5,000 jeźdźców. Pospolite ruszenie tylko w pewnych warunkach możliwe było do zwołania; królowie zatem stale utrzymywali wojsko zaciężne czyli najemne. To najmowanie w wieku XV odbywało się sposobem następującym. Rotmistrz obowiązywał się królowi na warunkach ściśle określonych co do czasu, żołdu, sposobu wynagrodzenia szkód i t. d. wystawić rotę czyli partję jazdy, zwykle ze 100 do 300 koni złożoną. Gdy ugoda stanęła, rotmistrz wyszukiwał między szlachtą „towarzyszów,“ z których każdy obowiązywał się przybyć ze swoim pocztem czyli czeladzią. Rota po łacinie nazywała się comitiva, towarzysz socius. Oprócz czeladzi, czyli t. z. pachołków, niektórzy mieli w swych pocztach pacholęta, czyli po łacinie juvenes lub laicelli. Pacholę czyli wyrostek nie miał zbroi, ale podawał swemu panu drzewce czyli kopję przed bitwą i odjeżdżał w stronę, trzymając zapaśnego konia, którego na wypadek potrzeby podawał. Każdy towarzysz odpowiadał za porządek w swym poczcie i prowadził swoje gospodarstwo. Jeżeli rota była mała, licząca np. koni 20—50, to kilka takich rot łączono z sobą dla utworzenia roty bojowej, wymagającej od 100—200 koni. Jazda dzieliła się na dwie kategorje: na kopijników i strzelców. Bronią kopijników była kopja 8 łokci długa, bronią zaś strzelców był samostrzał czyli kusza, rodzaj łuku. Jedni i drudzy mieli oprócz tego miecze. W pierwszych szeregach jechali kopijnicy, za nimi strzelcy, którzy strzelając z kusz przez elewację, mogli to czynić ponad głowami kopijników. Pierwsze starcie jazdy odbywało się na kopje, po skruszeniu których walczono na miecze, w czem strzelcy brali już równy udział z kopijnikami. Podług jeźdźców dzielono i konie na 2 rodzaje: kopijnicze były cięższe, a strzelcze lżejsze. Obozy otaczano kilkoma łańcuchami czat, ustawionych w pewnej odległości jedna za drugą. Piechota pomagała jeździe, zajmując stanowisko z przodu. Od r. 1486 zaczęła się w piechocie rozpowszechniać broń palna, ale jazda nie ulegała jeszcze tej pokusie. Organizacja jazdy była w Polsce odmienna, niż u innych narodów. Gdy np. roty niemieckie składały się z samych kopijników, kiryśników lub strzelców, polskie były zawsze mieszane. Długosz zapewnia, że Polacy używali trąbki, a Tatarzy kotłów, później jednak zaczęli i Polacy bębnów używać. Następny okres w dziejach jazdy stanowi wiek XVI. Rok 1500 był rokiem pojawienia się u nas husarzów. Wac. Al. Maciejowski powiada, że w prawach Duszana, cara serbskiego, natrafiamy po raz pierwszy na nazwę gusar czyli husar w XIV w. oznaczającą rycerza konnego. Polacy zapożyczyli tej nazwy u Słowian węgierskiemu berłu podległych, stworzywszy z husarzy jazdę najwytworniejszą i najdzielniejszą w świecie. Odtąd jazda dzieli się na „usarzy“ i „pancernych,“ czyli na jazdę ciężką i lekką, lubo urzędownie nazwa „usarzy“ (usares) występuje dopiero za Batorego. „Przedtem — pisze Bielski — nasi z kuszą tylko jeździli, którą mając u pasa, schyliwszy się na koniu, a kuszę o nogę zawadziwszy, dopinali. Rohatyny uwiązawszy u łęku, przy koniu włóczyli i dlatego ją włócznią zwali. Do tego miecz był u boku, a to była własna, starożytna broń polska, którą dopiero nasi porzuciwszy, do drzewa się wzięli.“ Uzbrojenie husarza składało się z pancerza, przyłbicy, tarczy i kopii, zwanej zwykle „drzewem;“ niektórzy zamiast pancerza przywdziewali płach, zamiast przyłbicy szyszak i zbroję strzelczą. Litewscy husarze używali niekiedy zamiast kopii oszczepu i pacholąt na wojnę z sobą nie brali. Jazdę narodową litewską zwali Litwini „pogonią.“ Tadeusz Korzon powiada, że jeśli Polska w wiekach średnich zdołała oprzeć się naciskowi cesarstwa niemieckiego i nawale mongolskiej, zawdzięczała to wojsku nielicznemu, ale bohaterskiemu. W wojnach Kazimierza II Sprawiedliwego „błyszczały żelazne Polaków hufce.“ Skrzydlata husarja, zwana w aktach wojskowych „gravioris armaturae,“ w żadnym innym kraju nie znana, tylko w Moskwie około r. 1649 przy formowaniu oddziałów cudzoziemskich na wzór polskiej zaprowadzona. Pierwszą historyczną nazwę „usarza“ spotykamy u Bielskiego, który opowiada, że „w r. 1503 przyjechawszy król Aleksander z Litwy, złożył sejm w Lublinie, na którym uradzili służebne przyjąć i przyjęli obyczajem usarskim.“ W r. 1514 pod Orszą husarze byli uzbrojeni w tarcze i kopje. Za Batorego kopje skrócono do łokci 8-iu i wprowadzono pistolety. Jazda w wieku XVI dzieli się tak samo, jak w poprzednim, na ciężką i lekką. Do ciężkiej należą husarze z drzewcami, przeznaczeni do uderzania i łamania szeregów nieprzyjacielskich. Z regestru wyprawy inflanckiej r. 1551 widać, że było ich na tej wojnie 3.350, a mianowicie: utrzymywanych kosztem dworu królewskiego 1.000, wojewody wileńskiego 400, wojewody trockiego 400, kasztelana trock. 400, biskupa wileńskiego 300, podczaszego 800 i krajczego 50. Jazda lekka, t. j. strzelcza, pancerni, przeznaczona do rozpoczynania bitwy i ścigania nieprzyjaciela, uzbrojona była w łuk albo strzelbę długą i tarczę, szablę krzywą u lewego boku, oraz wiszącą u boku prawego włócznię długą na łokci 4. Od r. 1546 zaczyna się ukazywać w rotach strzelczych włócznia, zwana „rohatyną,“ i łuk, zwany „sahajdakiem.“ Właściwie sahajdak jest nazwą kołczana na strzały, ale także oznaczał razem łuk z kołczanem i strzałami, a stąd łucznik nazywał się sahajdacznik. „Hetman sahajdaczny,“ „sajdaczny,“ u Kozaków był zastępcą, pomocnikiem „hetmana buńczucznego,“ tak jak w wojsku polskiem hetman polny względem wielkiego. Pierwszą wzmiankę o Kozakach mamy w rachunkach sejmowych z r. 1563. Formowanie jazdy zaciężnej odbywało się w XVI w. w ten sposób, że szlachcicowi, zaleconemu przez hetmana, król wydawał t. z. list „przypowiedni,“ czyli upoważnienie na piśmie do zaciągnięcia roty jezdnych, z oznaczeniem czasu, siły roty, płacy, uzbrojenia i miejsca zbioru. W r. 1527 sejm uchwalił, aby rotmistrzowie nie przyjmowali towarzyszów, którzy mają więcej, niż po 8 koni czeladzi. W bitwach pod Orszą, Sokalem i Newlem widzimy wśród towarzyszów młodzież z najpierwszych rodzin całej Polski. Kolumna bojowa formowała się w 4 do 6 szeregów jazdy. Kto zna historję jazdy europejskiej — pisze Górski — ten przyznać musi wyższość szyku jazdy naszej w w. XVI nad takimże szykiem u innych narodów, gdzie kawalerja formowała się zwykle w masy wielkie i nieobrotne. Sposobem ataku, doradzanym przez Łaskiego w wieku XVI, posługuje się do dzisiaj kawalerja w Europie. Do jakich wyżyn doszły pojęcia o cnocie żołnierskiej, świadczą słowa Florjana Zebrzydowskiego, w wieku XVI skreślone: „Acz bez strachu nie może być, gdzie wielki nieprzyjaciel, ale gdy człowiek rozważy, iż większa jest rzecz poczciwość niż żywot, tedy rozumowi dawszy miejsce a cnotą się sprawując, łacno strach odejdzie, a będzie każdy wolał poczciwą śmierć niżeli żywot.“ W dyscyplinie ówczesnej kara „na czci“ była uważana za większą, niż kara „na gardle,“ i za największe tylko przewinienia stosowaną. W r. 1591 zapadła konstytucja, że hetman i sądy wojenne mogły „karać tylko na gardle,“ na „poczciwości“ zaś nikt jeno sejm cały z królem i senatem. W Artykułach tegoż Zebrzydowskiego czytamy o przysiędze: „Aczkolwiek u innych panów chrześcijańskich wszędy, gdzie ludzi za pieniądze przyjmują, tedy oni na te artykuły przysięgają, jedno my Polacy narodu swego polskiego zwykliśmy się zawżdy przeciwko panom swoim przyrodzonym dobrze, a poczciwie i cnotliwie zachować (na wojnie) do czasu dzisiejszego i dalibóg wiecznie zachowamy. A tak u nas każdy baczenie mieć na to powinien, jakoż da Bóg, o żadnym wątpliwości niemasz.“ Gdy u Niemców wierność obowiązkom wojskowym gruntowała się na przysiędze, Polacy na wierność nigdy nie przysięgali, kładąc wyżej cześć rycerską. Artykuły dyscypliny wojskowej niemieckie różniły się wiele od polskich. Gdy np. w obozach Niemców pełno było rozpustnych kobiet, to w obozie polskim podczas wojny nie cierpiano ani jednej. Żona mogła tylko towarzyszyć na wojnę mężowi. Gdy w obozie pod Pskowem znalazła się żona, która, porzuciwszy swego męża, towarzyszyła innemu, Jan Zamojski ściąć ją kazał, innej zaś wietrznicy obcięto uszy i wypędzono z obozu.
Koń husarski ze skrzydłami u siodła podług obrazu, znajdującego się w muzeum sztokholmskiem.
Jeszcze w sto lat później zaświadcza Pasek, że obozom polskim nader rzadko towarzyszyły białogłowy, przeciwnie jak u Niemców. Za wojskiem ciągnęły długiem pasmem wozy z żywnością. Gdy się ta wyczerpała, żołnierz, który obowiązany był żyć z żołdu, musiał kupować żywność na „majdanie“ u bazarników. Wyprawiano także czeladź pod dowództwem towarzyszów za kupnem prowiantu. Płaca kwartalna na konia kopijniczego wynosiła do czasów Zygmunta Augusta złp. 10, na konia strzelczego 6. Zygmunt August podniósł żołd ten do złp. 15. Batory płacił gwardyi po złp. 18, kozakom po 12. Żołnierze podolscy brali od r. 1538 na konia kopijniczego po złp. 12, na strzelczego złp. 9. Pod koniec XVI wieku, jazda lekka, odrzuciwszy kusze, wzięła się do kopii, a potem do rohatyn. Górski zapewnia, że takich pisarzów o wojskowości jak: Łaski, Tarnowski, Zebrzydowski i Paprocki, nauka wojskowa XVI wieku nie miała w Europie, z wyjątkiem Machiavellego. Łukasz Górnicki o sztuce husarskiej mówi: „Owo Usarz gdy z drzewem, a z tarczą, na koniu siedzi, chocia nic nie pocznie, jednak z jednego trzymania drzewa znać to, iż dobrze z nim umie.“ W innem miejscu wzmianka uczyniona przez Górnickiego dowodzi, że husarze nie nosili ani wielkich kołnierzy, ani długich ostróg: „Usarzem będąc, aby owych przywiętszych tak kołnierzów jako ostrog zaniechał.“ „Usarze — mówi Starowolski w XVII wieku — noszą żelazne kaftany, szyszak, zarękawie, kopję długą łokci 7½, szablę krzywą u lewego boku, rapir czyli koncerz pod lewą nogę u siodła, a na przodzie jeden pistolet lub dwa. Konie mają dzielne od 1000 do 1500 czerwonych zł., a żadnego tańszego nad 200. Roty rozróżniają się chorągiewkami na kopjach, które tenże mają kolor, co i chorągiew. Na zbroi zwieszają rysie skóry, tygrysy lub niedźwiedzie. Na głowę zaś tak swoją, jak końską, kładą pióra. Ta jazda jest najsilniejszą na wojnie i przy spotkaniu.“ Niektóre chorągwie miewały skrzydła przymocowane do zbroi na plecach, złożone z piór, w listwę drewnianą oprawionych, inni mieli skrzydła przymocowane do siodła z tyłu.
Husarz z obrazu p. Ant. Strzałeckiego.
Bielski pisze, że gdy przyjmowano Henryka Walezego w Krakowie, byli w pocztach pańskich „usarze z sępiemi skrzydłami.“ Orzechowski mówi, że gdy Zygmunt August przyjmował r. 1553 Katarzynę Austrjaczkę, giermkowie z kopjami postawieni za rycerstwem mieli skrzydła strusie na hełmach, a od barków wznosiły się im skrzydła srebrne. Inny opis z r. 1665 zaświadcza, że skórę tygrysią lub lamparcią „mieli spiętą pazurami na lewem ramieniu, a z tyłu 2 skrzydła sępie, które w pędzie czynią wielki szelest, ale teraz mało kto ich używa.“ Chorągwie usarskie nie nadawały się do wojny z nieprzyjacielem, nie znającym porządnej sztuki wojowania, były więc prawie zarzucone w wojnach kozackich i tatarskich, ale ze Szwedami i Moskwą odzyskiwały swe znaczenie. Francuz Daleyrac tak o nich pisze: „Usarze to najpiękniejsza jazda w Europie przez wybór ludzi, piękne konie, wspaniałość stroju i dzielność broni. W bitwie zachęcają się okrzykiem.“ Chorągwie w XVII w. formowano tak samo, jak dawniej, przez „listy przypowiednie królewskie.“ Rotmistrz, który list taki otrzymał, oblatował go w grodzie i objechał około 30-tu szlachty, jako towarzyszów, a gdy każdy zgodził się stanąć pod nim w kilka koni, czeladzi, krewnych i zapaśnych, chorągiew nowa tym sposobem powstawała. Jeżeli rotmistrz był magnat, stary i osobiście służyć w swej chorągwi nie mógł, ustanawiał zastępstwo z porucznika, którego znowu pomocnik i zastępca nazywał się „namiestnikiem.“ Gdzie kilka chorągwi obozowało, tam nad strażami przełożonym był „strażnik wojskowy,“ który co innego znaczył, niż „strażnik koronny.“ Zwycięstwa husarzy polskich należą do najświetniejszych w dziejach wojennych świata. Upamiętniły się ich orężem: Kłuszyn, Chocim, Trzciana, Smoleńsk, Beresteczko, Połonka, Cudnów, Hłubokie, Kuszliki i Wiedeń. W roku 1605 Karol Chodkiewicz pod Kircholmem w 3642 Polaków z Litwinami (w tej liczbie było 2602 jazdy i 1040 piechoty) pobił na głowę 14000 wyćwiczonego wojska szwedzkiego, złożonego z 3000 dzielnej jazdy i 11000 piechoty. Każdy szlachcic polski rozpoczynał swą służbę krajową w szeregach jazdy. Do jazdy lekkiej i średniej należeli: Lisowczycy, Kozacy, pancerni. Lisowczycy powstali podczas awantury Samozwańców w państwie Moskiewskiem. Założycielem tego korpusu partyzantów był Aleksander Lisowski, którego hetman Chodkiewicz powołał r. 1611 jako ochotnika bez żołdu, pozwalając mu w wojnie z Moskwą uformować na własną rękę swój oddział. Lisowski, zebrawszy 2000 ochotników, wyświadczył Chodkiewiczowi wielkie usługi, przebiegając wzdłuż i wszerz państwo rosyjskie. Współcześni tak opisują Lisowczyka: „W wysokiej czapce, w płaszczu z szerokim kołnierzem, w obcisłych różnobarwnych ubiorach, w żółtych, dobrze podkowanych butach, na koniach, jak wicher lekkich i obrotnych, na krótkiem siodle z małem wędzidełkiem, z szablą krzywą, łukiem, sahajdakiem albo rusznicą na plecach, z rohatyną w ręku.“ Lisowski w r. 1614 pod Starodubem, objeżdżając swe szyki, nagle umarł, ale korpus jego po skończonej wojnie z Moskwą, walczył jeszcze pod Cecorą r. 1620, pod Chocimem r. 1621 i w czasie wojny 30-letniej dał się we znaki prawie całej środkowej Europie. Kozacy polscy byli także jazdą lekką szlachecką, werbowani na całym obszarze Rzplitej, ale przeważnie z czeladzi szlacheckiej i uboższej szlachty na przestrzeni od Buga i Sanu do Dniepru. Nawet szlachta pruska przebierała czeladź swoją za kozaków. Od roku 1667 w regestrach wojskowych zaczynają kozacy zwać się pancernymi i utrzymują tę nazwę aż do końca swego istnienia. Pod Beresteczkiem Jan Kazimierz miał usarzów 2346 i kozaków takich 11161. Pod Wiedniem Sobieski miał usarzów 3500 i kozaków 10960. Kozak miał szablę krzywą i łuk albo broń palną, pancerz i szyszak albo misiurkę z siatką. Uważano też kozaków polskich za „lekko uzbrojoną jazdę szlachecką.“ Od czasu urządzenia w XVII w. piechoty na wzór cudzoziemski i nazwania jej rzędów „rotami,“ zaczęto roty jazdy nazywać stale chorągwiami. Już Pasek w pamiętnikach swoich powiada, że wojsko nazywano szkołą życia a „chorągiew“ matką. Polak uważał się tylko za rycerza na dzielnym koniu, w pełnej zbroi, a na to trzeba było człowieka dostatniego. Przy wojsku litewskiem było także kilka rot tatarskich, obowiązanych do służby wojskowej od czasu Witolda wzamian za daną im ziemię i przywileje. W r. 1654 służyło ogółem Tatarów 1383 w 15-tu chorągwiach, w r. 1661 koni 2255 w 20-tu chorągwiach. Oprócz tego w roku 1676 było w służbie Rzplitej 25 chorągwi wołoskich, które nikną z końcem w. XVII. Jazda wołoska i tatarska miały u nas rację bytu wyłącznie jako jazda lekka. Rajtarowie, uzbrojeni w przyłbicę, pancerz, obojczyk, zarękawie, czekan, szablę, 2 pistolety i rusznicę, ukazali się w Polsce za Batorego w r. 1579, a skasowani zostali w r. 1717. Troskliwość sejmów zmierzała zawsze ku temu, aby żołnierz żył z grosza i nie krzywdził ubogich ludzi. W XVIII w. ukazują się dragoni w czerwonych rajtrokach, z pałaszem, parą pistoletów i karabinem bagnetowym. Dawne zbroje wychodzą z użycia. Za Augusta III już tylko 4-y chorągwie nosiły pancerze. W roku 1717 jazda polska podzielona została na pułki tytularne, a sejm wyznaczył jej liczbę ogólną na 6000 koni. Na Ukrainie, gdzie jazda strzegła granic od Tatarów i hajdamaków, trzymał komendę nad chorągwiami regimentarz, którego mianował hetman wielki koronny. Z powodu braku wojen i wprawy obozowej, jazda polska za Augusta III straciła szkołę ćwiczeń wojskowych. Ustanowiona za Stanisława Augusta r. 1765 Komisja wojskowa podzieliła całą jazdę autoramentu polskiego na partje: wielkopolską, małopolską, podolską i ukraińską, i zamianowała nad każdą regimentarza. Regiment gwardyi konnej konsystował w Warszawie na usługach króla. Cała jazda składała się z usarzy, pancernych i lekkich. Tylko w partyi ukraińskiej nie było usarzy, lecz sama jazda pancerna i lekka. Jednocześnie chorągwie lekkie otrzymały nowy przepis barwy munduru, który składał się odtąd u towarzyszów z kontusza i żupana jasno-błękitnego z wyłogami paliowymi (kolor łosiowy), a u pocztowych z żupana, katanki i szarawarów także jasno-błękitnych. Czapki wszystkie jasnobłękitne (jak mundur), miały tylko u towarzyszów baranki siwe, a u pocztowych czarne. W r. 1767 podwyższono płacę jeździe polskiej i ukazał się pierwszy dla niej drukowany regulamin polski (przedrukowany w „Pamiętnikach historycznych,“ wydanych przez Huberta w Warszawie r. 1861). W r. 1768 z polecenia króla Arnold Byszewski sformował pułk „przedniej straży.“ Znaczna część jazdy przeszła wówczas w szeregi konfederatów barskich. Na sejmie r. 1776 zapadło postanowienie, aby z istniejących chorągwi usarskich i pancernych utworzyć cztery brygady „Kawaleryi narodowej,“ a z chorągwi lekkich — „pułki straży przedniej“. Tym sposobem usarze, istniejący od r. 1500, i pancerni przestali istnieć, utonąwszy w Kawaleryi narodowej. Był to rok ważnych reform wojskowych. Nastąpił podział wojska na „dywizje“ i nominacja generałów dywizyjnych. W miejsce chorągwi, jako jednostki taktycznej, przyjęto wówczas „szwadron.“ Ustanowiono stosunek stopni wojskowych Kawaleryi narodowej do rang w wojsku cudzoziemskiem: porucznik Kawaleryi narodowej był równy pułkownikowi, chorąży kapitanowi, namiestnik porucznikowi, a towarzysz chorążemu. Sejm czteroletni w d. 2 paźdz. 1788, uchwaliwszy 100.000 wojska, zamierzył w tej cyfrze podnieść liczbę jazdy do 21.862 koni. Podzielono wojsko na dywizje i jazdę na brygady. Od r. 1791 zaczęto urządzać obozy instrukcyjne, które były najlepszą szkołą dla ćwiczenia oficerów i żołnierzy we wszystkich gałęziach służby wojskowej. Manewra podczas tych „obozów“ dawały sposobność wyższym oficerom do kształcenia się w kierowaniu obrotami wojska. W r. 1792, gdy zawiązała się Targowica dla zniszczenia pracy Sejmu 4-letniego, cyfra uformowanej jazdy dosięgła już 20.037 koni. W uzupełnieniu powyższego artykułu o „jeździe polskiej“ podajemy jeszcze wyjątek z „Dworzanina“ Górnickiego, ze „Szkiców“ Szajnochy i notatkę p. Antoniego Strzałeckiego. Górnicki tak pisze w XVI w. o dobrem jeżdżeniu konno: „Przypatrz się temu każdy jak owo brzydka rzecz, kiedy kto na koniu siedzi, wyciągnąwszy ku piersiom końskim nogi, a sam się dziwnie rozprościwszy, jakoby stawu w nim nie było.“ — „A zasię jako miło patrzeć na owego, który ani wyciągnie zbytnio nogi, ani jej nad miarę kurczy, ale ją, nic w rzeczy o jeździe swej nie myśląc, statecznie trzyma, sam sobą z lekka, jako koń stąpi, hyba: a siedzi bezpiecznie, jakoby też był pieszo.“ Ze „Szkiców“ Szajnochy podajemy tu wyjątek z ustępu p. n. „Kopja husarska“ z opisem jednego z ostatnich husarzy polskich z czasów saskich. „Niepodobna było wymyślić coś piękniejszego, jak pan Podkomorzy parnawski (Kampenhauzen) w pełnej zbroi husarskiej. Na głowie szyszak błyszczący, pierś i cała postać w żelezie, u barków dwa w górę wzniesione skrzydła sępie lub orle. Z pleców spływała skóra lamparcia, karmazynowym adamaszkiem podbita, złotemi pod szyją szponami spięta. Po jednej stronie miał krzywą szablę u pasa i długi prosty miecz, koncerz, przymocowany u siodła; po prawej obuch do rozbijania zbroi nieprzyjacielskiej i — królowę całego rynsztunku, kopję w tulei. Poznawszy go biegłym w sztuce wojennej, poruczył mu August II uformowanie dwuch nowych pułków husarskich. Jeden miał być całkiem podług starej mody uzbrojon, drugi lżejszy. Król francuski Ludwik XIV, wróg kopii, chciał na własne oczy obaczyć husarza polskiego, aby się przekonać, czy to w rzeczy tak straszny żołnierz. Lubo więc August II nie żył w wielkiej przyjaźni z monarchą francuskim, przecież umyślił mu w tem dogodzić i wysłał pana podkomorzego parnawskiego z całym pocztem husarskim na dwór francuski. Kampenhauzen był pewnym, że król Ludwik weźmie go z sobą na wojnę, więc zrobił ślub w duszy albo zginąć w oczach Ludwika, albo nawrócić Francuzów na wiarę kopii polskiej. Ale król francuski kazał podkomorzemu i jego husarzom na dziedzińcu w Saint-Germain, przed wypudrowanymi markizami tańczyć kadryla na koniu, jakby husarz i koń husarski byli na to stworzeni, aby nosić kapjole i kurbety wycinać! Podkomorzy wrócił więc do Polski z sercem zakrwawionem, tak, że ogarnęła go melancholja i podziękowawszy Augustowi za rotmistrzostwo husarskie, wstąpił do infanteryi koronnej, gdzie wkrótce wyszedł na jenerał majora. Osiadłszy na starość w Rybniszkach i pojednawszy się z dawną zbroją husarską, starcem jeszcze przywdziewał ją w każde wielkie święto i tak jeździł do kościoła ze dworu rybniskiego.
Hełm husarski (kapalin) ze zbiorów p. Ant. Strzałeckiego.
Na wiadomość o śmierci Kampenhauzena (około r. 1740) zjechali się wszyscy na solenne egzekwie żyjący jeszcze husarze, a było już ich tylko około 70-ciu. Trzymali się oni w braterskiej miłości i jeden na pogrzeb drugiego zawsze spieszył. Ludzie nie uczcili ich żalu szlachetnego i żartowali sobie z zakutych w skrzydlatą zbroję starców, zowiąc rycerzami pogrzebowymi. Przy każdym zresztą pogrzebie występowało ich coraz mniej. Pozostali tylko lancjerzy, którzy choć nie byli husarzami, bo nie nosili zbroi żelaznej, że jednak mieli kopję, więc kto tylko kochał przeszłość krajową, ten szanował w nich ostatni szczątek bohaterskiego husarstwa i nazywał husarzami lub kopijnikami. Lancjerzy, ustanowieni przez Augusta II, zajęli miejsce skasowanej lekkiej jazdy tatarskiej, w której towarzysz zwał się z tatarska ułan. Stąd też przyrosła naszym lancjerom nadana im od narodu nazwa hułanów, połączona z szacunkiem dla tej broni równie bohaterskiej jak husarja. Dlatego mówią dziś — kończy Szajnocha — że wojskiem narodowem byli hułani, lubo nie słychać o nich w dawnych dziejach, bo husarza
Zbroja husarska ze zbiorów p. Ant. Strzałeckiego.
czczono w hułanie, który zajął jego miejsce z kopją w dłoni.“ Od p. Antoniego Strzałeckiego, artysty-malarza, właściciela najpiękniejszych zbroic husarskich, otrzymaliśmy następującą notatkę: „Król Stefan Batory, formując chorągwie, wyróżnił cięższą husarję od lżejszych pancernych i kopijników, czyli petychorców (Moraczewski). Husarz u boku miał szablę krzywą i u siodła z tejże lewej strony pod kolanem umocowany koncerz prosty na 5 stóp długi z zakończeniem rękojeści płaskiem do łatwego przebijania nieprzyjaciela powalonego na ziemię. Nadto miewali husarze obuchy czyli czekany do rozbijania zbroi. Główną jednak bronią była kopja do 16 stóp długa, wydrążona od rękojeści, a na tylcu również żelazem uzbrojona. U kopii wiewał proporzec kitajkowy w dwuch kolorach, dla straszenia koni nieprzyjacielskich na kilka stóp długi. Na koniu bogaty rząd i pokrycia kamieniami kosztownymi sadzone, skrzydła w srebro oprawne przymocowane do zbroi na plecach lub do kulbaki z tyłu. Z prawego boku hełmu bywał pióropusz z piór czarnych w wachlarz ułożonych, na głowie konia także pióra czarne lub strusie, a pod szyją konia buńczuk z czarnego włosia w oprawie ozdobionej złotą lub srebrną siatką. Wogóle kompletnych zbroi husarskich przechowano u nas z dawnych czasów niewiele. Ogół mało uczył się historyi i nie umiał należycie ocenić tych drogocennych pamiątek przeszłości. Najwięcej husarskich zbroi znajduje się przechowanych w zamku Podhoreckim, dawniej Rzewuskich, w zbiorach Zamojskich, Działyńskich, Krasińskich, książąt Czartoryskich i Antoniego Strzałeckiego. W skarbcu częstochowskim zachowało się skrzydło prawe od zbroi husarskiej pięknie oprawne w bronz i skórę, oraz część górna srebrnej oprawy skrzydła.“


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Zygmunt Gloger.