Encyklopedia staropolska/Kamiennik

<<< Dane tekstu >>>
Autor Zygmunt Gloger
Tytuł Encyklopedia staropolska (tom II)
Indeks stron
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii


Kamiennik, kamienne kule i pociski. Kamiennikami nazywano wogóle moździerze, przeznaczone do wyrzucania kul kamiennych i do pocisków, a raczej koszyków napełnionych kamieniami. Daleko większa, niż dzisiaj, drogość żelaza w dawnych czasach była powodem obrabiania większych kul z kamieni polnych granitowych. Długosz, opisując pochód Jagiełły na wyprawę pruską w r. 1410, powiada, że gdy Jagiełło dla obejścia rzeki Drwęcy cofnął się pozornie, szpieg krzyżacki doniósł Wielkiemu mistrzowi, że znalazł tylko w opuszczonem obozowisku polskiem niektóre próżne naczynia, kilka koni ochromiałych i kamieni działowych („bombardarum insuper lapides reperit projectos“). W innem miejscu opisuje Długosz, że gdy w r. 1433 Polacy oblegali zamek krzyżacki Tucholę, z powodu dział wielkich tego zamku pod miastem wytrwać nie mogąc, położyli się obozem w borze nad jeziorem, ale i tam kamienie, z zamkowych taraśnic (bombardae) wyrzucane, dosięgały z wielkiem Polaków podziwieniem, pomimo milowej odległości („uno milliari distantem“). Czy wyrażenie to oznacza milę dzisiejszą, jak chcą tłómacze Długosza w wydaniu Przeździeckiego, nie wiemy. Lubo w tego rodzaju opowiadaniach ludzi aczkolwiek uczonych, którzy jednak nie byli ani naocznymi świadkami, ani znawcami sztuki wojennej, nie należy szukać ścisłości fachowej. Pod r. 1445 wspomina Długosz, że w czasie wojny z Zakonem krzyżowym i oblężenia Łaszyna działo burzące (prawdopodobnie kamiennik), którem nasi rozbijali mury i już znaczną część miasta odsłonili, pękło. Szwedzi po opanowaniu Lwowa zabrali z arsenału miejskiego ogromny moździerz zwany „Iwanem,“ wyrzucający kule 150-funtowe. Zapewne był to także kamiennik, bo podobnej wagi kule znamy tylko z dawnych wieków kamienne. Są one znajdowane w naszych czasach przy wielu stałych zamczyskach i miastach niegdyś warownych. Te, które wydobyto z ziemi przy równaniu wałów i fos Krakowa pod dzisiejsze „plantacje,“ pomieszczono wówczas na rogach tych alei lub oddano do zbiorów Towarzystwa naukowego krakowskiego. Całą pryzmę kul podobnych widzieliśmy także przy ruinie zamku kruszwickiego. P. Moraczewski w Wilnie pokazywał nam ogromną kulę kamienną, znalezioną w górze zamkowej mereckiej nad Niemnem. Przy porządkowaniu góry zamkowej wileńskiej znaleziono także kilkanaście kul kamiennych 7-calowego kalibru, z których jedną z daru p. Moraczewskiego posiadamy w zbiorach jeżewskich. Tejże samej wielkości kulę kamienną, wykopaną w Kamieńcu podolskim, posiadamy z daru p. Michała Grejma. Jeden z najzasobniejszych „cekauzów“ polskich w „ciężką armatę“ (t. j. artylerję oblężniczą) znajdował się w zbudowanym przez Zygmunta Augusta zamku tykocińskim na wyspie rzeki Narwi. W inwentarzu tego zamku, sporządzonym w r. 1603, znajdujemy kul kamiennych do moździerzy zwanych „kotami“ sztuk 500 i do czterech wielkich dział, noszących imiona: Zygmunt, Witołd, Dziad i Baba, kul kamiennych 49. Gwagnin świadczy, iż zamek tykociński w działa i wszelką strzelbę był opatrzony, a zapisały dzieje i ten szczegół, że twierdza tykocińska dostarczyła w 1610 roku wielkich swoich dział do zdobycia Smoleńska. Kamienniki przymocowane żelaznemi obręczami na łożach drewnianych wieziono na wojnę na wozach wojennych, jak również i kule kamienne ich kalibru, któremi strzelano zapewne z niewielkiej odległości do murów i baszt obleganej warowni. Po wojnie, zwłaszcza zwycięskiej, te same kamienniki i kule na polu walki skrzętnie odszukane odwożono z powrotem tam, skąd były wzięte na wojnę. Nie ulega też wątpliwości, że Władysław IV, zwiedzając „stary cekauz“ tykociński, oglądał kamienniki i pociski, które swego czasu grzmiały u źródeł Dniepru. Zamek tykociński w czasie wojny szwedzkiej wysadzony został przez Szwedów w powietrze, ale żelazo i kamień nie były tak cenne, żeby je uwożono za morza, ani tak łatwe do zniszczenia.

Znaki majstrów kamieniarskich na kulach kamiennych.

Postanowiliśmy więc szukać tego arsenału zygmuntowskiego w stałych korytach Narwi koło wyspy zamkowej i znaleźliśmy go tam istotnie. Kule kamienne, wydobyte w liczbie stu kilkudziesięciu, należą do dwuch kalibrów. Mniejsze, któremi strzelano z „kotów,“ o średnicy 9½-calowej, ważą po funt. 40. Większe, o średnicy 15-calowej, ważą po 140 funtów i służyły niewątpliwie dla kamienników największych, których 4 imiona powyżej wymieniliśmy. Na 6—8 z powyższych kul, przeważnie bardzo pięknie odrobionych, znajdują się znaki kamieniarskie ich majstrów, które wyżej podajemy. Jedną kulę z powyższego zbioru ofiarowaliśmy na wystawę starożytności p. Bisier w Warszawie, a kilkanaście sztuk do muzeum hr. Emeryka Czapskiego w Stańkowie, skąd przewiezione zostały następnie do Krakowa. Na słupach murowanych parkanu cmentarnego przed kościołem parafjalnym tykocińskim umieszczono takie 4 kule, z tegoż cekauzu zamkowego pochodzące. Ale nietylko Tykocin miał podobną artylerję oblężniczą. Między strzelbą zamku rzeżyckiego w Inflantach polskich wymieniona jest w XVI w. „baba żelazna,“ będąca niewątpliwie kamiennikiem. Niektóre lustracje zamków dawnych wspominają kamieniarzy, utrzymywanych do wyrabiania pocisków kamiennych. Tak np. lustracja zamku połockiego z XVI stulecia wylicza imiennie rzemieślników, obowiązanych za udzielone sobie grunta wyrabiać rocznie oznaczoną liczbę kul kamiennych. Piszący w drugiej połowie XVI w. Łuk. Górnicki, pomiędzy rozrywkami rycerskiemi, wychodzącemi w owych czasach z użycia, wymienia ćwiczenie, które „u dworu nie do końca jeszcze zagasło, jako jest kamieniem ciskanie, w zawód (t. j. do mety) bieganie, skakanie i inne podobne temu.“


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Zygmunt Gloger.