Encyklopedia staropolska/Nabożeństwo
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Encyklopedia staropolska (tom III) |
Indeks stron |
Nabożeństwo. Po dworach bywały modlitwy ranne, wieczorne, w kaplicy z litanjami i śpiewem, pokropieniem wodą święconą przez kapelana. Wieczorne, wspólne z czeladzią i służbą. Gdzie nie było kapelana, szlachcic sam go zastępował. Gołębiowski opowiada, że jego matka, gdy ojciec był zatrudniony, zasiadłszy z dziećmi i czeladzią wkoło drugiego stołu, śpiewali część różańca, koronkę, godzinki i litanje. W podróży śpiewał co pobożnego pan w powozie z żoną i dziećmi, słudzy na koźle i za karetą lub koczem. Raz Iwanicki, sędzia ziemski włodzimierski, pobożny, lecz surowy dla domowników, jadąc śpiewał:
Kto się w opiekę poda Panu swemu!
Inni wtórowali mu chórem, tylko kucharz na koźle, chcąc rozśmieszyć furmana a nie sądząc, że będzie dosłyszany, śpiewał:
Prosię upiekę, podam panu swemu!
Ale pańskie ucho było dobre. — Co to? Bluźnierstwo! Stój! weźcie go! — Skoczyli hajducy, położyli kucharza, wyliczono mu setkę, może niezbyt zawziętych, bo i pan tymczasem przyśpiewywał; „Panie, daj mu cierpliwość“. Po tej ekspedycyi dorywczej kończono podróż i pieśń pobożną zaczęto znowu, a kucharz już teraz z prawdziwą śpiewał skruchą.