Encyklopedia staropolska/Oczepiny
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Encyklopedia staropolska (tom III) |
Indeks stron |
Oczepiny — starożytny weselny zwyczaj polski zdjęcia na zawsze wieńca panieńskiego pannie młodej i przybrania jej głowy po raz pierwszy w czepiec białogłowski. Był to obrzęd uroczysty niegdyś u panów i szlachty polskiej, dziś zachowywany głównie na weselach ludu polskiego, który jest najwierniejszem echem obyczaju narodowego z przeszłości i śpiewa dotąd jeszcze przy oczepinach wiele pieśni, które jeszcze w XVII i XVIII wieku śpiewała na swych weselach szlachta. Po uczcie weselnej około północy przystępują do oczepin. Panna młoda ucieka do alkierza, skąd druchny wydać jej nie chcą mężatkom (zwanym na weselu swachami czyli swatkami).
Uciekłabyś, moja Maryś, nie masz którędy:
Obstąpiła drużyneczka dokoła wszędy,
Stoi w izbie, stoi w sieni, stoi w komorze.
Trzeba czepek wziąć na główkę — nic nie pomoże!
Otwórzcie nam komóreczkę, druchny, otwórzcie,
Wypuśćcie nam panią młodą, druchny, wypuśćcie.
Wypuśćcie nam panieneczkę taką jak była,
Żeby nam się (tu imię) zarumieniła i t. d.
Wyje gołąbek na onej górze,
Płacze dziewczyna w nowej komorze.
— Nie płacz, dziewczyno! — mateńka woła.
— Nie słyszę, nie widzę, nie moja wola.
W następnych zwrotkach tak samo woła dziewczynę ojciec, brat i siostra, ale nie chce wyjść ona na ich wołanie i dopiero wychodzi, gdy zaśpiewają o Jasieńku:
Nie płacz, dziewczyno, Jasieńko woła.
— To słyszę, to widzę, to moja wola.
Teraz swachy, wyprowadziwszy pannę młodą z alkierza, sadowią ją wśród świetlicy na dzieży przewróconej dnem do góry i przykrytej kilimkiem (niegdyś u możnych kobiercem). Pomiędzy innemi przy zdjęciu wianka przechował lud pieśń śpiewaną dawniej zawsze po dworach szlacheckich:
Mój wianeczku lawendowy,
Nie spadaj mi z mojej głowy,
Bom cię moją rączką wiła,
Pókim jeszcze panną była i t. d.
Marysiu, weź wianek w dłonie,
Oddaj mateńce w pokłonie;
Mateńka wianka nie bierze,
Bo od żałości nie może.
Potoczy Maryś po stole:
Trzymaj, ojczeńku sokole!
Ojczeńko wianka nie bierze,
Bo od żałości nie może.
Tak samo w dalszym ciągu pieśni nie bierze brat i siostra, aż dopiero zawołał Jasieńko:
Oj wezmę go, oj wezmę go,
Oj wianek i ciebie!
Dawniej obcinano warkocze jako ozdobę dziewiczą, już nieprzystojną dla mężatki, przykrywającej głowę rąbkiem. Przy obcięciu śpiewano między innemi:
Oj warkoczku, warkoczku!
Oj drobnom cię splatała.
O jak mi cię ustrzygą,
Oj będę cię płakała!
Moja Marysiu, kwiateczku złoty,
Gdzieżeś podziała swe złote sploty?
— Dałem mateńce schować do skrzyni,
Bo będzie ze mnie już gospodyni.
Jeżeli żyje matka chrzestna panny młodej, to czepiec do oczepin bywa jej podarkiem a podaje go starszej swasze, czyli starościnie weselnej, brat panny młodej przy śpiewie mężatek:
Zawołajcież braciszka,
Niech jej poda czepczyska,
Zawołajcież rodzonego,
Niech jej poda bielonego.
A jak niema rodzonego,
Zawołajcież stryjecznego,
A jak niema stryjecznego,
Zawołajcież wujecznego.
Braciszku który, choć nie rodzony,
Zawiń siostrzyczkę, będziesz zbawiony.
Braciszek skoczył, zawój roztoczył,
Z zawojem idzie, zawojem wieje,
Jego siostrzyczka od żalu mdleje.
Siostrzyczkę zawił, pobłogosławił.
Czepiec wkładany przez starościnę weselną panna młoda usiłuje trzykrotnie zrzucić. Gdy wreszcie podda się jej woli i otrzyma znak krzyża nad głową, wówczas wszyscy swatowie i swatki, wziąwszy do rąk świece zapalone, obchodzili polonezem „świeczkowym“ siedzącą wśród świetlicy panią młodą, śpiewając chórem starożytną pieśń obrzędową:
Oj chmielu, chmielu, ty bujne ziele,
Nie będzie bez cię żadne wesele.
Oj chmielu, oj nieboże,
Niech ci Pan Bóg dopomoże,
Chmielu nieboże!
Żebyś ty, chmielu, na tyczki nie lazł,
Nie robiłbyś ty z panienek niewiast.
Oj chmielu, oj nieboże,
Niech ci Pan Bóg dopomoże,
Chmielu nieboże!
Oj chmielu, chmielu, szerokie liście,
Już Marysieńkę (lub jak imię) oczepiliście.
Oj chmielu, oj nieboże,
Niech ci Pan Bóg dopomoże,
Chmielu nieboże!
Jeszcze w pierwszej ćwierci XIX w. oczepiny w możnych domach szlacheckich na prowincyi odbywały się o północy przy cukrowej kolacyi zastawionej w sypialni państwa młodych, wśród toastów, śpiewanych z przygrywką kapeli i zawsze ze śpiewem pieśni o chmielu („Jednodniówka łomżyńska“, Warszawa 1902 r.). Z. Gloger w dziele „Pieśni ludu“, Kraków 1892 r. i w książce wydanej dla ludu p. t. „Obrzęd weselny polski“, Warszawa 1892, podał przeszło setkę samych pieśni oczepinowych.