Encyklopedja Kościelna/Ameryka (udział Kościoła w odkryciu)
<<< Dane tekstu >>> | |
Tytuł | Encyklopedja Kościelna (tom I) |
Redaktor | Michał Nowodworski |
Data wyd. | 1873 |
Druk | Czerwiński i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Indeks stron |
Ameryka (Udział Kościoła w sprawie odkrycia i zaszczepienia tam nauki chrześcjańskiej). Opierając się na faktach historycznych, śmiało twierdzić możemy, iż główna zasługa odkrycia Ameryki należy się Kościołowi katolickiemu, gdyż on podał środki do tego, a co ważniejsza jeszcze, pierwszą myśl, pierwszy popęd. I tak, co do środków: Kościół w swém łonie przechował i rozwinął takie nauki, jak matematykę, fizykę, jeografję i umiejętność żeglarską. Za dowód może posłużyć historja samego Kolumba. Pozbawiony wszelkich środków do życia, przybył do Hiszpanji Kolumb, z osieroconym, przez śmierć matki, synem swoim Diego, późniejszym mężem synowicy księcia Alby. Pierwszy przytułek dali mu zakonnicy franciszkańskiego klasztoru de la Rabida, leżącego o pół godziny drogi od portu Palos, w którym wylądował przyszły zdobywca Ameryki. Gwardjan tego klasztoru Brat Juan Perez de Marchena gościnnie go przyjął; pojął wielką doniosłość zamiarów Kolumba, otworzył mu wstęp na dwór królewski i odtąd w dobrej i złej doli mu pomagał. Kiedy później Kolumb spotkał się z trudnościami, znowu w Kościele znalazł on pomoc i opiekę: przytułkiem jego był dominikański klasztor św. Estelana w Salamance, a dominikanin Deza, professor teologji w Salamance, późniejszy arcybiskup sewilski, bronił jego sprawy na dworze królewskim. To też sam Kolumb później wyrzekł: „Kiedy wszyscy ze mnie szydzili, dwaj tylko zakonnicy pozostali mi wierni w swém przywiązaniu.“ I dla tego na znak wdzięczności dla Kościoła, nałożył na siebie franciszkański habit, kiedy wracał do Hiszpanji (1496) w całym blasku sławy, jako odkrywca nowego świata, wice król i admirał Indji. W testamencie swoim nie zapomniał on i o Papieżu. Nie będziemy się także rozwodzić nad rzeczą tak jasną z siebie samej, iż tylko tacy monarchowie, jak Ferdynand i Izabella, wychowani w zasadach i pojęciach katolicyzmu, mogli dostarczyć znakomitemu mężowi środków do dokonania wielkiego przedsięwzięcia. W liczbie środków do przeprowadzenia wielkich planów, nie należy zapominać o środkach moralnych, o tej potężnej wierze w pomoc Bożą, tej niczém niezłamanej odwadze, tej roztropności i tém zaparciu się, jakie dane są tylko tym, co po drogach prawdy Bożej stąpają. Religijnością nacechowane jest życie Kolumba i jego towarzyszów, którzy, zarówno wśród zwycięztw i tryumfów, jak mozołów i utrapień, nigdy nie zaniedbywali wieczornych i porannych modlitw i których pobożność, męztwo i wytrwałość stwierdzają nowoczesne badania uczonego Humboldta. Sam pomysł odkrycia wyszedł z Kościoła. Sposób zapatrywania się Kolumba na świat był owocem kościelnego życia w wiekach średnich. Głównym tego życia tonem, środkowym punktem wszystkich jego sfer, początkiem i celem wszystkich jego spraw był Kościół. Wielkiej budowy tej, odkrycie Ameryki było, jakby ostateczném dopełnieniem, po którém następują czasy niszczenia wielkości i tworzenia małości. Kościół przechował myśl o kulistości ziemi, o połączeniu oceanów Atlantyckiego z Indyjskim, o istnieniu obszernych krajów za oceanem, o antypodach, myśli rozwijane przez Alberta Wielkiego, Bakona i kardynała Piotra d’Ailly, arcybiskupa kameraceńskiego. Rozszerzenie się chrześcjaństwa w Azji staraniami Kościoła, jego poselstwa do Chin i Mongolji od 1250 do 1295, wzbogaciły jeografję i utwierdziły w przekonaniu, że ląd stały daleko po za Europę się rozciąga. Niemało do tego przyłożyły się podróże morskie Pizanów, Genueńczyków i Wenecjan. Zaczęto się zajmować pytaniami o jedności rodu ludzkiego, o wędrówkach ludów, o wpływie natury na człowieka, o pokrewieństwie jezyków; badano rozdział ciepła, zastanawiano się nad kierunkiem wiatrów i prądów morskich, nad magnetyzmem ziemi, jeografją zwierzęcą, roślinną i t. d. Obszerna wiedza w dziedzinie natury, nagromadzona przez duchowieństwo, nie była obcą Kolumbowi i wprowadziła go na myśl odkrycia nieznanych dotąd krajów. Zapałem przejęła go nadzieja rozszerzenia królestwa Bożego. Kościół też, który pierwszy podał myśl i środki do przeprowadzenia tego odkrycia, odrazu zrozumiał całą jego doniosłość. Dziejowy ten wypadek więc tylko wtedy mógł się dokonać, kiedy życiu Europy przewodniczył Kościół katolicki, który czuwał nad najważniejszemi celami ludzkości całej. W późniejszych, a nawet w naszych czasach, niestety, daleko niższy celby sobie stawiano w podobnego rodzaju przedsięwzięciu. Na wiadomość o odkryciu, wielka radość zapanowała w chrześcjaństwie, powszechny zapał ogarnął umysły; Kościół przygotowywał missje, mające ponieść słowo Boże do nieznanych dotąd krajów. Na tę ostatnią, przeważnie religijną stronę, wzrok człowieka myślącego przedewszystkiém zwrócić się powinien. Kościół bowiem odrazu pojął, że największą korzyść przyniesie sprawie ludzkości rozszerzenie chrześcjaństwa w nowo odkrytych krajach. Poganie, których przywiózł z sobą do Europy Kolumb (1493), zostali ochrzczeni, przyczém Ferdynand i Izabella byli rodzicami chrzestnemi i w Sewilli kształcono ich na przyszłych missjonarzy. W 1493 wyprawiono pierwszą missję z Bernardem Boil, opatem benedyktyńskim, na czele, pod którego kierunkiem Jan Perez de Marchena, franciszkanin, wzniósł pierwszy kościołek. Nowemu gubernatorowi Ameryki, Mikołajowi Brando, zalecali Ferdynand i Izabella, „aby nadał wolność wszystkim Indjanom, rządził nimi sprawiedliwie i gorliwie przykładał się do zaszczepienia nauki chrześcjańskiej, szczególniej zaś wystrzegał się ucisku i tym sposobem popierał sprawę nawrócenia.“ W 1502 wyprawiono franciszkańską missję. Wiadomém jest, że okrucieństwa Hiszpanów, a mianowicie ich chciwość, starannie ukrywane przed rządem hiszpańskim, były główną przyczyną tego, że chrześcjaństwo słabo się rozwijało w Ameryce. W obronie więc Indjan wystąpili dominikanie, a przedewszystkiém Las Casas. W 1516 posłano mu do pomocy dwunastu hieronimitów. Postanowiono, że w każdej osadzie ma być przynajmniej jeden zakonnik lub świecki ksiądz. Szlachetny kardynał Ximenes wszelkich usiłowań dokładał, ku nawróceniu i polepszeniu bytu dzikich pokoleń. Oprócz tego franciszkanie z Pikardji, mężowie uczeni i pobożni, a w liczbie ich brat króla Szkocji, sędziwy zakonnik, udali się na Hispaniolę, pod kierunkiem dzielnego Remigjusza. Las Casas, gorący opiekun Indjan, dla ulżenia ich doli sprowadzał murzynów z Afryki; lecz pierwszy do tego pomysł nie od niego wyszedł, nie mówiąc o tém, że szlachetny missjonarz przewidywać nie mógł, jak strasznych nadużyć będzie to w przyszłości powodem (już w 1406 sprowadzano murzynów afrykańskich do Sewilli, a 1500 byli oni już na Antyllach). Głęboki umysł Ximenesa widział w tém sprowadzaniu źródło nowego ucisku i energicznie mu się opierał. Kościół zaś, zawsze wierny swoim pojęciom prawa i wolności, najmniejszego udziału nie brał ani w krzywdzeniu Indjan, ani w handlu murzynami; groźby jego i modlitwy były zawsze przeciwko temu handlowi, aż do naszych czasów. Z tego powodu mówi Humbold: „Sprawiedliwość wymaga, aby z wdzięcznością zawsze wspominać o szlachetnych i mężnych usiłowaniach, które czyniło duchowieństwo w obronie praw przyrodzonych człowieka, zarówno w pierwszych wiekach chrześcjaństwa, jak i na schyłku wieków średnich.“ Podobnież jezuici wystąpili w obronie Indjan, którym i przed nawróceniem praw ludzkich nie odmawiali. Apostoł Brazylji, jezuita Antonio Vieira, długo i wytrwale walczył w sprawie uciśnionych krajowców. Papież Paweł III wydał dwa brevia, w których oburza się i ubolewa, że, za poduszczeniem szatana, rozszerza się mniemanie, jakoby należało zamienić na niewolników zachodnich Indjan i inne nowo odkryte ludy, odmawiając im praw i cech ludzkich. Rozmaite przechodził koleje Kościół katolicki w Ameryce, lecz nigdy stan jego nie był świetniejszy, jak w nowszych czasach, zkąd poszła zawzięta nienawiść różnych sekt, które widzą, jak katolicyzm w każdej strefie ziemi, pod każdym rządem rozkwitać może, kiedy one, pomimo wszelkiej swobody, marny żywot pędzą. Anglikańskie missje, których cała praca zasadza się na rozdawaniu dziesiątków tysięcy egzemplarzy Pisma św., jeszcze dzielniej przyczyniają się do wykazania świetnych rezultatów missji katolickich. Jeden św. Franciszek Ksawery, z jedną Biblją nawrócił miljony ludu, kiedy setki akatolickich: anglikańskich i protestanckich missjonarzy, miljony Biblji bezowocnie trwonią. — W końcu podajemy kilka cyfr statystycznych, podług A. Roona. W całej hiszpańskiej Ameryce, z wyłączeniem wysp, na przestrzeni 214,600 m. kw., mieszka 3,000,000 ludzi, którzy od Europejczyków pochodzą, 380,000 wolnych murzynów, 9,600,000 wolnych Indjan i 5,000,000 mięszańców. Ztąd łatwo można przewidzieć, iż niezadługo w krajach tych, czerwona ludność odniesie stanowczą przewagę nad białą. Jej narzecza, stare rody, wspomnienia przeszłości, dotąd nie zamarły; czerwoni są wiernymi synami Kościoła, żyjącymi według europejskich obyczajów i urządzeń. Wkrótce zapewne ludy te zajmą zaszczytne miejsce między ucywilizowanemi narodami. Jaki kierunek przyjmie życie tych ludów w Kościele, państwie, sztuce i nauce? W sąsiedztwie z tą romańską cywilizacją, z katolicką religią i indyjską narodowością, potężnie się rozwija kierunek przemysłowy, w Stanach Zjednoczonych Ameryki północnej, gdzie na 105,800 m. kw. mieszka 350,000 Indjan, 2,900,000 murzynów i mięszańców po większej części niewolników i 14,000,000 białych, Anglików, a w znacznej części Niemców. Trzecią częścią Ameryki są: Brazylja, Gujana i Indje Zachodnie. Tu, na przestrzeni 150,000 m. kw. mieszka 1,800,000 białych, 2,000,000 Indjan, 5,200,000 murzynów i 2,000,000 mięszańców. W tej więc części Ameryki stanowczo przeważa pierwiastek murzyński, jak również katolicyzm i romańska cywilizacja, tu i owdzie pomięszana z germanizmem i protestantyzmem. Ta trzecia odnoga jest niejako naturalném przejściem, pomiędzy dwiema pierwszemi. Spodziewać się należy, że anglo-niemiecka część Ameryki liczyć będzie wkrótce 40,000,000 mieszkańców, indyjska nie o wiele będzie słabszą, a murzyńska dojdzie do 20,000,000. Podług Kolba, Ameryka liczy 73 miljony ludności, a podług bardzo skrupulatnych obrachowań Dra Behrna — 74,500,000. Pomiędzy temi 73 mil. liczyć się ma: 10 mil. Indjan, 34 mil. rasy kaukazkiej, 8 mil. murzynów, resztę stanowią mięszańcy. Szybki wzrost ludności w Ameryce zada ostatni cios pogaństwu we wschodniej Azji i środkowej Afryce, a Kościołowi zapewni świetny trjumf nad 500 miljonami bałwochwalców. Prawdopodobnie ostatnie wielkie missję wyjdą z nowego świata, przez co historja Kościoła dokona ostatniego jeograficznego zwrotu. (Haas). J. N.