Encyklopedja Kościelna/Beket Tomasz św.
<<< Dane tekstu >>> | |
Tytuł | Encyklopedja Kościelna (tom II) |
Redaktor | Michał Nowodworski |
Data wyd. | 1873 |
Druk | Czerwiński i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Indeks stron |
Beket (Becket) Tomasz św. (29 Grud.) arcyb. kanterbur., znany w dziejach Kościoła z powodu walki, którą prowadził z królem angielskim Henrykiem II, w obronie praw Kościoła. Beket był synem mieszczanina londyńskiego, normanda, Gilberta Beketa i córki jakiegoś saraceńskiego księcia, którą Gilbert w pielgrzymce swojej do Jerozolimy poznał. Podług podania angielskich kronikarzy, książęca córka z miłości do Beketa opuściła kraj rodzinny i, po licznych przygodach, odszukała swego oblubieńca, poczem przyjęła Chrzest i została jego żoną. Z tego małżeństwa urodził się Tomasz. Wychowanie odebrał w Londynie i Oksfordzie, następnie kształcił się w Paryżu. Przez niejaki czas był kapelanem w domach magnackich, co dało mu pewną znajomość życia i stosunków świeckich. Zalecony, z powodu wysokiego wykształcenia i niepospolitych zdolności, arcybiskupowi Teobaldowi, jeździł kilkakrotnie w sprawach Kościoła do Rzymu, gdzie potrafił zjednać sobie serdecznych przyjaciół. Przez niejaki czas bawił w Bolonji, celem kształcenia się w nauce prawa. W 1154 r. mianowany został przez Teobalda, arcybiskupa kanterburyjskiego, archidjakonem; wkrótce zwrócił na niego uwagę król Henryk II, w nadziei, że znajdzie w nim posłuszne narzędzie do przeprowadzenia własnych widoków w trudnéj walce z Kościołem. Papież Grzegorz VII, za którego owa walka gwałtowniejszy przybrała charakter, widząc Kościół oplątany węzłami feudalizmu, postanowił przywrócić przynależną mu swobodę. Wymagania Grzegorza wywołały opór. Część duchowieństwa nawet stanęła po stronie Henryka. W walce tej państwa z Kościołem, ponieważ stosunki między obu władzami po większej części nie były prawnie uregulowane, wiele zależało od charakteru osobistości, zajmujących pozycje, na których stykały się z sobą przeciwne sobie interesa. Henryk II wyniósł Beketa do godności kanclerza, by go mieć przy sobie i do swoich zamiarów używać. Kanclerz był pierwszym dygnitarzem po arcybiskupie, piastował pieczęć królewską, był naczelnym kapelanem dworu, zarządzał dochodami wakujących arcybiskupstw, biskupstw, opactw i kanonij. Król przytém obiecał wynieść go na stolicę kanterburyjską po śmierci Teobalda. Zdawało się, że Beket tylko spełnienie woli i zamiarów królewskich ma na widoku. Urząd kanclerski sprawował tak, że nawet gorliwi stronnicy praw Kościoła stanęli po jego stronie. Wakujące biskupstwa natychmiast rozdawano gorliwym i zasłużonym kapłanom. Uczonych zakonników wynoszono na wysokie dostojeństwa; we wszystkiém przestrzegano rozumną granicę między intesami[1] Kościoła i państwa. Kanclerz cieszył się przyjaźnią króla i został wtajemniczony w najskrytsze jego zamiary. Na dworze królewskim, między innemi, to szczególniejszą jednało mu wziętość, że, bez względu na wymagania swego stanu, Beket prowadził zupełnie światowe życie. Dom jego był urządzony na wzór dworu królewskiego: prawie codzień na wspaniałe biesiady zbiegało się wszystko, co było znakomitszego w narodzie angielskim; często także król zaszczycał obecnością swoją siedzibę ulubiobionego[2] kanclerza. Kiedy, wskutek śmierci Teobalda, zawakowało arcybiskupstwo kanterburyjskie, kapituła otrzymała zlecenie królewskie wybrania Beketa na prymasa Anglji. Mniejszość kapituły była za Beketem, większość zaś widziała w nim tylko dworaka, który podda Kościół w niewolę świecką. Pomimo to prałaci, lękając się gniewu zawziętego Henryka, prawie jednomyślnie obrali kanclerza arcybiskupem kanterburyjskim (1162). Na szczęście obawy i przewidywania, wywołane elekcją Beketa, okazały się płonnemi, gdyż zaledwie zasiadł on na stolicy biskupiej, natychmiast w postępowaniu i życiu jego zupełna zaszła zmiana: odrazu znikł przepych w mieszkaniu; miejsce kosztownej odzieży zajęło skromne ubranie zakonne, miejsce biesiad wykwintnych — ubogie pożywienie ascety; czas, który zabierały dawniej zabawy, teraz poświęcony był modlitwie i rozmyślaniu, lub też obcowaniu z pobożnymi kapłanami i załatwianiu obowiązków pasterskich. Rozmaite były wówczas i są teraz jeszcze zdania o tej nagłej zmianie w postępowaniu Beketa. Beket nie był pewno człowiekiem tej siły charakteru, jaką posiadał wielki jego poprzednik, Anzelm, ale dla wyjaśnienia nieco zagadkowej strony w życiu tego człowieka, zwracamy uwagę, że źródła historyczne nigdzie nie wskazują, ażeby kanclerz uganiał się za przepychem i władzą, w chęci błyszczenia i używania; przeciwnie, ze wszystkiego przekonywamy się, że pod formami wyszukanego życia światowego ukrywał on wyższe cele, i gorliwie służąc swemu królowi, w niczém nie zaszkodził interesom Kościoła. Takie postępowanie świadczy o głębszém pojmowaniu rzeczy i o wewnętrznej powadze, ukrywanej tylko niekiedy, dla względów czasowych, pozorami światowej lekkości. Było też coś więcej oprócz żartu w odpowiedzi, danej przez Beketa królowi: „Chcę, abyś został arcybiskupem.“ — „Jakiegoż świętego męża, zawołał kanclerz, zamierzasz wynieść na świętą stolicę i dać mu przełożeństwo nad świętym zastępem pobożnych zakonników! Jestem pewny, że utracę łaskę twoją, jak tylko woli twojej stanie się zadość: zaufanie, jakie teraz posiadam, zamieni się w zawziętą nienawiść, gdyż przewiduję, że wielu takich rzeczy wymagać będziesz, na które ja nigdy nie przystanę; nienawiść tę postronni ludzie ciągle na nowo podniecać będą.“ Jeżeli zaś w istocie Beket pragnął paljusza, czyż już to nie było zwrotem ku lepszemu, że nawet faworyt królewski widział, iż nie będzie godnym upragnionej godności, jeżeli stanowczo nie oświadczy się za sprawą Kościoła? Do wzmocnienia tego zwrotu wielce się przyłożyła podróż na sobór do Tours 1163 r., gdzie uznano za Papieża Aleksandra III, a odrzucono Wiktora IV, obranego z poręki partji cesarskiej. Na Beketa silnie wtedy oddziałał ustęp mowy, wypowiedzianej przy otwarciu obrad synodu, że „niemożliwą rzeczą jest rozerwać święty węzeł, łączący Chrystusa z Kościołem, i pogwałcić wolność, uświęconą przez Krew samego Zbawiciela.” Beket, chcąc uspokoić wyrzuty sumienia, złożył w ręce Papieża swoją godność arcybiskupią i od niego otrzymał ją powtórnie. Zabranie kilku majątków kościelnych przez króla i kwestja jurysdykcji nad osobami duchownemi, wywołały pierwsze zatargi między Henrykiem II a Beketem. Prawie wszyscy biskupi byli za uznaniem jurysdykcji królewskiej, Beket tylko obstawał wytrwale za niezawisłością Kościoła. Król powoływał się na prawa swoich poprzedników (avitae consuetudines) i w końcu Beket, ulegając w części groźbom Henryka, w części zaś błaganiom biskupów, przystał na żądania monarsze. Wtedy spisane zostały w 16 artykułach tak nazwane Konstytucje klarendońskie. Konstytucje te odejmowały duchowieństwu wyłączną jurysdykcję w sprawach kościelnych, nakazywały mu ścisłe posłuszeństwo władzy świeckiej, oddawały tej ostatniej rozstrzyganie sporów o patronat i wszystkie inne sprawy mieszanej, t. j. świeckiej i kościelnej natury; zabraniały prałatom wydalania się za granicę, bez poprzedniego pozwolenia królewskiego; przekazywały dochody wakujących biskupstw i opactw na rzecz króla, który miał także zajmować się ich obsadzaniem. Gdy artykuły te zostały spisane, Beket spostrzegł ogromną doniosłość ustępstw, poczynionych na rzecz korony; odmówił więc swego podpisu, nałożył odzież pokutniczą, wyznał Aleksandrowi III błąd przez siebie popełniony i rządy djecezji objął dopiero po otrzymaniu od Papieża przebaczenia i słów pociechy. Lecz za to poczuł on cały ciężar królewskiej niełaski. Powołany do usprawiedliwienia się przed najwyższym sądem królewskim, zaprotestował przeciwko jego kompetencji i odwołał się do Rzymu, w skutek czego oskarżony został o zdradę. Beket wtedy ratował się ucieczką do Francji, gdzie właśnie przebywał Papież Aleksander III. Zemsta królewska dotknęła nawet krewnych arcybiskupa. Aleksander odrzucił wprawdzie konstytucje klarendońskie, które mu sam Henryk przysłał, lecz Beketowi doradzał umiarkowanie, a oględném postępowaniem tak pomyślny obrót nadał całej sprawie, że Henryk oświadczył chęć pogodzenia się z prymasem, byle tylko zdjętą została z niego i z biskupów po jego stronie stojących klątwa kościelna, i obiecał nawet cofnąć artykuły klarendońskie, jeżeli się okażą sprzecznemi ze zwyczajami i prawami kościoła angielskiego. Rzeczywiście niektóre artykuły zostały cofnięte i Beket powrócił do Kanterbury (1170). Lecz arcybiskup zaraz po powrocie oświadczył, iż przez posłuszeństwo tylko poddał się woli Papieża, że prawa Kościoła nie mogą być przedmiotem żadnych układów i ustępstw, i że dopiero wtedy pogodzi się z królem, kiedy przywrócone będą Kościołowi wszystkie jego prawa. Przytém nie chciał zdjąć klątwy z biskupów, trzymających stronę króla. Henryk II uważał się także za zwolnionego z przyjętych zobowiązań. Spór stawał się coraz gwałtowniejszym. Pewnego razu król, gwałtownym gniewem uniesiony, zawołał: „Mam wielu ludzi, których osypałem dobrodziejstwami, czyż nie znajdę przyjaciela, któryby mnie uwolnił od tego kłótliwego księdza?“ Czterej dworzanie widzieli w słowach króla zachętę do zamordowania arcybiskupa; pospieszyli więc do Kanterbury. Historia zachowała ich nazwiska, aby je wieczną napiętnować hańbą; byli to: Reginald Fitz-Urse, Wilhelm de Traci, Hugo Morville i Ryszard Brito. Przybywszy do Canterbury, udali się do pałacu arcybiskupiego. Z tonu rozmowy, zmiarkował Tomasz zbrodnicze zamysły przybyszów. Wychodząc z pokoju, nakazali zakonnikom mieć na oku arcybiskupa pod osobistą odpowiedzialnością: „Nie przybyłem tu, rzekł na to arcybiskup, abym uciekał, nie zastraszą mnie wasze groźby.“ Na dziedzińcu byli już żołnierze, których z sobą przyprowadzili siepacze. Zakonnicy, widząc to wszystko, prosili arcybiskupa, aby nie wychodził z komnat na nieszpory; Beket jednakże poszedł jak najspokojniej. Gdy był już w kościele, zakonnicy chcieli drzwi zabarykadować, ale zabronił im tego czynić, oświadczając, iż gotów jest na śmierć. Gdy Reginald ze swoim orszakiem wpadł do kościoła, dopytując gdzie arcybiskup, ten stanął przed nim, mówiąc: „Tu jestem.“ — „Wychodź ztąd i uciekaj,“ rzekł morderca. — „Ani jedno ani drugie, odparł arcybiskup, jeżeli chcesz mojej krwi, przelej ją, aby posłużyła ona na dobro Kościoła, ale w imię Boże zabraniam ci tykać moich zakonników.“ Wówczas Reginald uderzył go maczugą; prymas, złożywszy ręce, pochylił głowę, poddając ją pod drugie uderzenie ze słowami: „Boże! polecam ci duszę moją i szczęście Kościoła“ i padł pod ciosami morderców, d. 29 Grudnia 1170 r. Papież Aleksander uznał go za męczennika wolności Kościoła; król zaś, głęboko dotknięty śmiercią arcybiskupa, tłumaczył się przed Papieżem, iż żadnego udziału nie miał w zbrodniczym czynie dworzan swoich; posłowie jego przyjęci byli od Papieża dopiero po długich instancjach. Kościół kanterburyjski przez rok był zamknięty. Henryk odbył pokutniczą pielgrzymkę do grobu dawnego przeciwnika. Jak tylko zdala ujrzał kościół, zsiadł z konia i boso przyszedł do grobu świętego, położył się krzyżem i z ręki zakonnika przyjął surowe biczowanie; całą noc i dzień cały przepędził tam na kolanach, nie przyjmując żadnego pokarmu; nadto, cofnął artykuły klarendońskie i zrzekł się wszelkich pretensji do mieszania się w sprawy kościelne. Odtąd grób Beketa, przy którym liczne działy się, cuda, był przedmiotem czci narodowej i pobożnych wędrówek. Po 100,000 pielgrzymów bywało tam rocznie. Ludwik VII, król franc., odbywszy pielgrzymkę do Canterbury, złożył na ołtarzu klejnot, uważany za najcenniejszy w Europie. Henryk VIII, odłączywszy się od Kościoła, zabrał bogate skarby, składane tam przez dwa wieki z ofiar pobożnych, i przed swój sąd kazał wezwać świętego; po odbyciu wszelkich formalności sądowych, święty osądzony został za zdrajcę, imię jego wykreślone z kalendarza, jego officjum wycięte z brewiarzy, kości spalone, a popioły rozrzucone. Źródła do biografji Beketa: Vita quadripartita S. Thomae Cantuariensis, przez Christ. Lupus'a, Bruxel. 1682; Wil. Stephanides, Historia Thomae Cant. ap. Sparke histor. anglic. scriptores varii e Codd. manuscr. edit., London 1723 t. I; Reuter w dziele: Geschichte Alexanders III und der Kirehe seiner Zeit (Historja Aleksandra III i Kościoła za jego czasów), podał dobry życiorys Beketa. Oprócz tego: Vita Thomae Cant. archiepiscopi et martyris ab auctoribus contemporaneis scripta, Oxon. 1845. (Scharpff). J. N.